STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

wtorek, 17 listopada 2015

Żywot błogosławionej Salomei, królowej halickiej

    Błogosławiona Salomea, córka księcia krakowskiego Leszka Białego i Grzymisławy, księżniczki ruskiej, siostra rodzona Bolesława Wstydliwego, przyszła na świat roku Pańskiego 1202. Bogobojnie wychowana, a wcześnie dojrzałego rozumu, już licząc trzy lata poślubiła za zezwoleniem rodziców Panu Jezusowi dozgonne dziewictwo. Tym czasem Andrzej, król węgierski, zapragnął, aby ją pojął za żonę syn jego Koloman. Panowie polscy, patrząc na korzyści polityczne, wymogli na księciu Leszku, że Salomeę zaręczył z księciem Kolomanem i gdy miała rok czwarty odesłał ją na dwór węgierski, gdzie wraz z narzeczonym swoim, także jeszcze dzieckiem, dalej się wychowywała. Uczyniono to z przekonania, że tak ważne pobudki wystarczą do zwolnienia od ślubu czystości Salomeę, tym bardziej, że złożyła go będąc jeszcze dzieckiem. Mimo to Salomea (żyła około roku Pańskiego 1269) z Boskiego natchnienia nie traciła nadziei, że będzie mogła pozostać wierną Bogu, co też w końcu nastąpiło. Wzrastając tedy obok swojego przyszłego małżonka i razem z nim wychowując się jak brat z siostrą, młodziutka dziewica, przepełniona duchem Bożym, starała się budzić w sercu Kolomana żywą pobożność, zachęcając go szczególnie do wielkiego nabożeństwa do Matki Bożej, jako szczególnej opiekunki czystości. Pan Bóg błogosławił tej wiernej swojej oblubienicy i Koloman wyrósł na młodzieńca pobożnego i wielce w cnocie świętej czystości rozmiłowanego.

Dlatego gdy doszli lat właściwych i zostali uroczyście związani węzłem małżeńskim, nietrudno było Salomei wymóc na swoim małżonku wspólne złożenie ślubu czystości. Mianowicie kiedy zawarli związek małżeński, Salomea rzekła do swego małżonka: "Kolomanie, nietrwała jest uciecha tego świata i różne nieprzyjazne koleje w jednej chwili pozbawić jej mogą. Same tylko cnoty chrześcijańskie i życie pobożne, mogą człowiekowi zapewnić spokój sumienia, a w Niebie wieczne i nieprzemijające szczęście. Rozkosze zmysłowe, rychło o niesmak przyprawiają tych, którzy się im oddają i nie mogą iść w żadne porównanie z uciechami, w jakie opływają dusze żyjące w czystości dla miłości Boga, gdyż żadna inna cnota nie jednoczy duszy naszej tak ściśle z Panem Jezusem, jak cnota dziewictwa. Jeśli więc dla miłości Jego i my jej dochowamy w stanie naszym małżeńskim, On za to tym ściślej połączy serca nasze przywiązaniem duchowym i da nam dostąpić w Niebie wieńców wiecznej nagrody, w których niepokalanemu Barankowi śpiewać będziemy hymn nieustającej chwały, będąc z najwybrańszymi duchami najbliżej Niego. Śmiało cię o tym Kolomanie upewniam, bo to sam Zbawiciel przyrzekł". Pod wpływem tych słów pobożny Koloman zgodził się na ślubowanie wraz z Salomeą dozgonnej czystości. Oprócz tego jako wielcy wielbiciele świętego Franciszka serafickiego zostali tercjarzami, według reguły nadanej przez niego trzeciemu zakonowi. Całą noc po zawarciu małżeństwa i ślubie dziewictwa przetrwali na gorącej modlitwie, polecając się szczególnie opiece Niepokalanej Najświętszej Maryi Panny, i z głębi serca powtarzali słowa psalmu Dawidowego: Panie, wypal ogniem miłości Twojej pożądliwość w ciele naszym i w sercu (Psalm 25,2).
Do modlitwy o zachowanie poślubionej Panu Bogu cnoty przydawała błogosławiona Salomea i umartwienia ciała, posty, czuwania i włosiennicę, wiedząc, że bez takich środków nad zmysłami trudno zapanować. Każdej nocy wstawała na długą modlitwę, co widząc książę, jej małżonek, a obawiając się, aby zbytnim czuwaniem nie zaszkodziła swemu zdrowiu, upominał ją o to, mówiąc: "Kochana Salomeo, wiem, że do modlitwy pobudza cię gorąca miłość Boga, i że na niej wielkiej doznajesz pociechy i wielkie łaski sobie upraszasz; obawiam się jednak, abyś już nie zanadto trapiła swoje ciało i nie opadła zupełnie na siłach". Salomea odpowiedziała mu na to pokornie a tak przekonywująco, że jej Koloman już umartwień nie wzbraniał, ona zaś tym bardziej zaczęła je praktykować, gdy razu pewnego, prosząc Pana Boga, aby jej dopomógł do śmierci ślub dochować, usłyszała głos z Nieba: Już się spełniło (Jan 19,30), modlitwa twoja wysłuchana jest przed obliczem Pańskim, o co prosisz, wszystko otrzymasz.
Po śmierci Kolomana, który poległ w bitwie z Tatarami, chociaż panowie i lud oddawali w jej ręce rządy królestwa, wróciła do Polski, ojczyzny swojej, w której panował brat jej Bolesław Wstydliwy, mający za żonę błogosławioną Kunegundę. Przywiózłszy z sobą wielkie skarby zapisane jej przez męża oraz te, które były jej wianem, użyła je na fundację i hojne zaopatrzenie klasztorów, po czym została klaryską w klasztorze w Zawichoście, także przez nią założonym pod wezwaniem świętego Damiana. Od chwili wstąpienia do klasztoru żadnej z sióstr nie dała się przewyższyć w cnotach zakonnych i przyświecając nimi przez lat dwadzieścia osiem, jako opatka przewodniczyła zgromadzeniu. Podczas powtórnego najazdu Tatarów na Polskę, w roku Pańskim 1260, gdy zakonnice z innymi mieszkańcami z Zawichostu uchodzić musiały, a dzicz ta zniszczyła klasztor, święta Salomea przeprowadziła swoje zgromadzenie do Skały pod Krakowem i tam nowy klasztor zbudowawszy, jeszcze w nim siedem lat Panu Bogu w wysokiej świątobliwości służyła.
Na koniec w roku 1268, słuchając dnia pewnego Mszy świętej, uczuła się słabą i zaraz bliską śmierć swoją zapowiedziała. Kilka dni tylko chorowała, a jak w całym życiu swoim, tak i w cierpieniach, jakich wtedy doznała, niezachwianą okazywała cierpliwość. Zwołała do celi, w której leżała, wszystkie siostry, a dając im święte upomnienia, polecała im przede wszystkim miłość wzajemną i chętne a doskonałe posłuszeństwo. "O przedłużenie zaś życia mojego - przydała - nie proście wcale, bo ja owszem pragnę, aby mnie Pan Bóg z tego padołu wyprowadzić już raczył i mam ufność, że za przyczyną Najświętszej Matki swojej, Chrystus Pan nie odrzuci mnie od Królestwa swojego". Po przyjęciu ostatnich sakramentów świętych już ciągle tylko modliła się i w Bogu słodko się zatapiała. Przed samym skonaniem ujrzano na jej twarzy wyraz szczególnej radości i spytano o przyczynę tego: "Widzę - odrzekła - stojącą przede mną Najświętszą Pannę, Bogarodzicielkę" i to mówiąc ducha w Jej ręce oddała; w tejże chwili siostry, które ją otaczały, ujrzały wychodzącą z ust jej jasną gwiazdę. Umarła dnia 17 listopada i ten dzień miesiąca na jej uroczystą pamiątkę przeznaczył papież Klemens X, wpisując ją w poczet Błogosławionych.

Nauka moralna

Każdy człowiek jest pasterzem nad duszą i ciałem swoim; jest pasterzem nad zmysłami i namiętnościami, które powinien ujarzmiać. Ciało powinno być posłuszne duchowi, dusza zaś ma być posłuszna prawu Ewangelii i natchnieniom Bożym, to jest, aby się zawsze kierowała nauką i wolą Bożą. Kiedy ciało, zmysły, namiętności nie czują nad sobą rządów pasterza, zostają pod cudzym kierownictwem, to jest grzechu. Człowiek staje się najemnikiem względem swej duszy i nie ma pieczy o nią, bo tak żyje, jak gdyby go własna dusza nic nie obchodziła. Staje się najemnikiem swego ciała, kiedy mu nie zadaje żadnego umartwienia, a zmysły, wiedząc, że nie mają rządów nad sobą, pędzą jak rumak nieokiełzany, kędy im się spodoba. Kto nie panuje nad sobą, gdy widzi nadchodzącą pokusę, opuszcza owce, to jest nie wzbrania przystępu do swego serca namiętności, to ta, znalazłszy w nim miejsce, oddaje go w niewolę grzechu. Oby nam przykład takich Świętych, jak błogosławiona Salomea, oczy otworzył i nauczył nas, jak nam żyć należy.

Modlitwa

Boże, któryś w błogosławionej Salomei wzgardę królestwa ziemskiego z kwiatem dochowanego w małżeństwie dziewictwa połączył, spraw miłościwie, abyśmy za jej przykładem, czystym i pokornym sercem Ci służąc, koronę wiecznej chwały w Niebie nabyli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.

Błogosławiona Salomea
Urodzona dla świata 1202 roku
Urodzona dla nieba 17.11.1268 roku
Wspomnienie 17 listopada


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.