Kiedy około roku 1380 w sercach ludzi,
zamieszkujących górne Włochy, zaczynała się
zacierać pamięć o Zbawicielu Jezusie Chrystusie i
ludzie ci nie tylko z sobą wzajemnie w ciągłych byli
zatargach, ale do tego jeszcze i zgorszenie obyczajów
przybierało coraz większe rozmiary, - wtedy Bóg
zesłał świętego Bernardyna, który bogobojnym życiem
i przykładem pobożności wpłynął na zupełną
zmianę obyczajów i utrwalił tam znów Królestwo
Boże.
Jakim sposobem ów mąż świątobliwy tego dokazał,
opowiemy poniżej.
W święto Narodzenia Matki Boskiej roku 1380 urodził
się w mieście Massa pod Sieną we Włoszech w
znakomitym domu chłopczyk, któremu na chrzcie św. dano
imię Bernardyn. Był on jedyną pociechą rodziców,
wszakże niedługo tego szczęścia zażywali, albowiem
po siedmiu latach pomarli, a Bernardyn został sierotą.
Wychowywał się odtąd u swej ciotki Diany, niewiasty
nabożnej, która mu dała święte wychowanie i
zaszczepiła w jego sercu wielką miłość ku Panu Bogu
i Matce Boskiej.
Bernardyn odpłacał jej za to wielkimi postępami w
naukach. Niezwykle pięknego ciała, był też
najcnotliwszym pomiędzy uczniami zakładu, w którym
pobierał nauki. Szczególniejsze upodobanie miał w
udzielaniu ubogim jałmużny. Gdy pewnego razu ciotka
odprawiła żebraka, nic mu nie dawszy, Bernardyn bardzo
tym zasmucony, tak się odezwał: "Daj mu tę
część chleba, która na mnie dziś przypada. Wolę sam
nic nie jeść przez dzień cały, byle ten ubogi
odszedł nasycony". Pobożna ciotka szczerze go za
to uściskała i rzekła: "Mój chłopcze, sprawisz
Matce Boskiej wielką radość, jeżeli co sobotę
będziesz pościł na Jej cześć, a to, co oszczędzisz,
oddasz ubogim". Bernardyn usłuchał tej rady i
pościł odtąd w soboty przez całe życie.
Gdy Bernardyn miał lat jedenaście, wziął go wuj do
Sieny i oddał go do szkół wyższych, gdzie zasłynął
wkrótce jako jeden z pierwszych uczniów. Piękność
ciała narażała go na niejedną pokusę, ale zwalczał
je za pomocą modlitwy do Matki Boskiej. Czystość jego
obyczajów taki zjednała mu szacunek u kolegów, że
nawet najniemoralniejsi nie śmieli w jego obecności
odzywać się dwuznacznie lub nieskromnie. Każda
niewłaściwa rozmowa cichła, gdy on przychodził.
"Milczcie, bo Bernardyn idzie", mawiano, ale
każdy go chętnie spotykał, bo Bernardyn zawsze był w
obcowaniu miły, otwarty i pełen młodzieńczej
wesołości.
Skończywszy wyższe nauki w siedemnastym roku życia,
został przyjęty do "uczniów Maryi" i oddał
się pielęgnowaniu chorych w szpitalu w Sienie. Kiedy w
roku 1400 zaraza we Włoszech setkami zmiatała ludzi,
tak że nikt nie chciał pielęgnować chorych, Bernardyn
wszędzie był pierwszym. Wskutek zarazy liczba jego
pomocników coraz bardziej malała, ale on sam nie
ustawał. Gorliwością zjednał sobie 12 młodzieńców,
którzy mu pomagali w pielęgnowaniu chorych. On sam był
wszędzie i zawsze zostawiał dla siebie pracę
najtrudniejszą i najniebezpieczniejszą. Wielu chorym
ocalił życie, wielu umierających otrzymało dzięki
niemu ostatnie Sakramenta święte, a dla wszystkich był
aniołem pocieszycielem. Po czterech miesiącach zaraza
ustała. Bernardyn nie był nią dotknięty, ale za to
zbyt wielkie wysiłki powaliły go na łoże boleści,
wśród których serce jego zupełnie oderwało się od
świata, a zapaliło tylko do spraw Niebieskich.
Zaledwie wyzdrowiał, oddał się pielęgnowaniu swej
97-letniej oniemiałej ciotki Diany. Gdy w rok później
umarła, Bernardyn nie mając już żadnych obowiązków
rodzinnych, rozdzielił cały swój majątek pomiędzy
ubogich i w roku 1402, w sam dzień uroczystości
Narodzenia Matki Boskiej, wstąpił do zakonu świętego
Franciszka z Asyżu i otrzymał święcenia kapłańskie.
Młodociany czciciel Najświętszej Maryi Panny stał
się niezadługo wzorem zakonnika. Kiedy po raz pierwszy
zaczął w Sienie chodzić po jałmużnę dla klasztoru,
chłopcy uliczni zaczęli go lżyć i rzucać nań
kamieniami. Braciszek, który mu towarzyszył,
rozgniewał się o to, ale Bernardyn ułagodził go,
mówiąc: "Pozwól im, niech się radują! Oni nam
dopomagają do zbawienia wiecznego, ucząc nas cnoty
cierpliwości".
Ze względu na wysokie wykształcenie przeznaczono go
na kaznodzieję, chociaż miał głos słaby i ochrypły.
Zmartwiony tym brakiem, uskarżał się pewnego razu w
modlitwie, że kazania jego nie mają wskutek tego
wpływu, a Królowa Niebios udzieliła mu tej łaski, iż
odtąd głos jego brzmiał donośnie i dźwięcznie.
Przez pierwsze dwanaście lat miewał Bernardyn
kazania tylko wobec ludu wiejskiego po wsiach i okolicy
Sieny. W roku 1418 przybył do Mediolanu i tak się zaraz
wsławił swymi kazaniami, że proszono go, aby kazał w
czasie Wielkiego Postu w katedrze. Tam zyskał taką
sławę, że go odtąd nazywano apostołem całych
Włoch. Od tego czasu musiał chodzić od miasta do
miasta i nauczać po całym kraju, od granic Tyrolu i
Szwajcarii aż na południe do Neapolu. Wszędzie
przemawiał do ludu tylko pod gołym niebem, bo nabożni
słuchacze nie mogli się pomieścić po kościołach.
Miał Bernardyn zwyczaj, że na końcu kazania
pokazywał tablicę, na której złotymi głoskami wyryte
było Imię Jezus i kazał słuchaczom klękać i wzywać
pomocy Imienia Jezusa Chrystusa. Nieprzyjaciele jego
skorzystali z tego i oczernili go przed papieżem
Marcinem V, że wprowadza jakieś nowości do
nabożeństwa. Papież, nie przekonawszy się poprzednio,
zakazał mu kazań. Bernardyn poddał się z całą
pokorą temu zakazowi, wkrótce jednak rzecz się
wyjaśniła. Papież odwołał zakaz i chciał go
skłonić do przyjęcia godności biskupiej, ale
Bernardyn wyprosił sobie, że mu tej godności nie
powierzono i dalej głosił kazania z wielkim skutkiem
dla zbawienia dusz.
Gdy w Mediolanie na kazaniach odsłaniał zepsucie we
wszystkich stanach i bez miłosierdzia karcił
wszystkich, zagroził mu książę panujący śmiercią,
jeśli tego nie poprzestanie. Bernardyn odpowiedział:
"Miałbym sobie za największe szczęście umrzeć
za prawdę". Książę próbował innych sposobów i
ofiarował mu nawet pieniądze za milczenie, ale
Bernardyn dwa razy odrzucił podarek; za trzecim razem
przyjął go, poszedł z oddawcą do więzienia i
wykupił dwu nieszczęśliwych uwięzionych. Ten
szlachetny czyn rozbroił księcia jak najzupełniej, tak
że odtąd zaczął mu wszędzie okazywać cześć i
uszanowanie.
Gdy w Perugii wybuchła wojna domowa, Bernardyn udał
się tam, wygłosił cztery kazania o spokoju, a w końcu
odezwał się do ludu: "Wy, którzy chcecie mieć
pokój, przyjdźcie tu i stańcie po prawicy, a wy
zatwardzialcy po stronie lewej". Wszyscy stanęli po
prawicy, tylko jeden młody zapaleniec stanął po lewej
stronie. Bernardyn odezwał się do niego: "Gardzisz
moim upomnieniem? Zaklinam cię do zgody, bo inaczej nie
powrócisz żywy do domu swego". Młodzieniec nie
usłuchał i opuścił kościół, ale wchodząc do
mieszkania padł nieżywy na progu.
W Weronie kazania Bernardyna wywarły takie wrażenie,
że ludzie znosili karty, kostki do gry i inne
przedmioty, służące do gier hazardowych, na place
publiczne i palili na stosach, śpiewając przy tym
psalmy pokutne.
Jeden z tokarzy uskarżał się potem przed
Bernardynem, że teraz nie będzie miał zarobku, na co
Bernardyn oświadczył: "Idź, wyrabiaj znaki
Opatrzności, w środku umieść Imię Jezusa, a
będziesz miał zarobek dostateczny". Tokarz
uczynił to i wkrótce dorobił się majątku, gdyż lud
skwapliwie kupował te tablice.
Napisał również Bernardyn pięć ksiąg, o
modlitwie, o miłości Boga, o naśladowaniu Chrystusa i
o Sądzie Ostatecznym.
Zakon Franciszkanów podniósł się przez niego
niesłychanie. W ciągu lat czterdziestu liczba
klasztorów z dwudziestu wzrosła do trzystu, a
zakonników z dwustu do pięciu tysięcy. Z powodu
wielkich zasług położonych dla Kościoła św. obrano
go w roku 1438 generalnym wikariuszem, ale godność tę
piastował tylko pięć lat, po czym zrzekł się jej,
aby mu nie przeszkadzała w głoszeniu kazań, był
jednakże tylko jeszcze rok zdrowy. W roku 1444 w drodze
do Neapolu zachorował w Akwili ciężko na febrę;
czując się bliskim śmierci, przyjął Sakramenta św.
i wkrótce potem oddał ducha Bogu.
Po sześciu latach papież Mikołaj V ogłosił go
uroczyście Świętym.
Nauka moralna
Podobnie jak płomień na ognisku podsycamy przez
dodawanie coraz nowych drzew - tak samo podsycamy i
ogień miłości Boga modlitwą dziękczynną lub
skruchą za popełnione grzechy i błaganiem o dalszą
łaskę Boską. Święty Bernardyn w ten sposób żywił
w sobie uczucie miłości ku Jezusowi i Najświętszej
Maryi Pannie, że na każdy dzień tygodnia miał inne
westchnienie.
I tak w niedzielę wzdychał nabożnie: "O dobry
Jezu, dodaj mi siły, abym Cię gorąco ukochał!";
- W poniedziałek: "Jezusie, miłości
najsłodsza, daj mi taką miłość, jaką Ty masz dla
nas ludzi!";
- We wtorek: "Najsłodszy Jezu, chciałbym Cię
miłować, ale bez Twojej pomocy nie mogę!";
- W środę: "Jezu najmilszy, pozwól mi umrzeć
z miłości ku Tobie!";
- W czwartek: "Jezu drogi, udziel mi gorącej,
pokornej i wiernej miłości ku Tobie, abym Cię chwalił
i czcił za Twoją niewyczerpaną dobroć!";
- W piątek: "Jezu mój, który za mnie śmierć
na krzyżu poniosłeś, spraw, abym za Ciebie równą
śmierć ponieść zdołał!";
- W sobotę: "O Jezu, kiedyż upojony miłością
ku Tobie pokażę się światu? Kiedy połączenie nasze
tak będzie dokładne, że nie będę już zdolny Ciebie
obrazić? Życie bez Ciebie jest dla mnie boleścią i
śmiercią; Twoje Imię Najsłodsze niechaj będzie
błogosławione na wieki!".
Napisz sobie takie same lub podobne krótkie
westchnienia na każdy dzień. Treść możesz wziąć z
kazań, a gdy cię przyciśnie potrzeba udania się z
modlitwą do Boga, powtarzaj je w myśli, a będziesz
uspokojony.
Modlitwa
Panie, Jezu Chryste, któryś świętego Bernardyna,
Wyznawcę Twojego, szczególną miłością
Przenajświętszego Imienia Twojego obdarzyć raczył,
prosimy, wlej za jego zasługami i pośrednictwem w serca
nasze ducha Twojej miłości. Amen.
Św. Bernardyn z Sieny
Urodzony dla świata 8.09.1380 roku,
Urodzony dla nieba 1444 roku,
Kanonizowany 1450 roku
Wspomnienie 20 maja
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.