Ze sławnej i ojczyźnie swojej niepospolicie
zasłużonej rodziny Bobolów pochodził ten sługa
Boży. Przyszedł na świat roku Pańskiego 1591. Przez
pobożnych rodziców w naukach i świętych obyczajach
wyćwiczony, wstąpił za młodu jeszcze do zakonu
Jezuitów, aby w nim zdrowie i życie dla Chrystusa
położyć. Zostawszy kapłanem, oddał się całym
sercem pracy około zbawienia bliźnich swoich. Bóg
hojnie błogosławił wytrwałej, a gorliwej pracy
misjonarza swego, darząc go szczególniejszym darem
wymowy, słodyczą w obcowaniu z bliźnimi i przedziwną
gorliwością o rozszerzanie chwały Bożej, której
żadne cierpienia ani wysiłki apostolskiej pracy
zwyciężyć nie zdołały. Takimi darami wzbogacony
święty Jędrzej przebiegał wszerz i wzdłuż całe
Podlasie, nauczał i przekonywał tak prosty lud, który
całym sercem lgnął do niego, jak też i
wykształconych i możnych tego świata, prowadząc
wszystkich do jedności wiary i do Chrystusa.
Atoli im więcej dusz święty wyrywał z mocy
piekielnej, im bardziej lud wierny za jego pracą i
nauką do pokuty się garnął, im gorliwiej oczyszczał
tę winnicę Chrystusową, którą mu Bóg powierzył, z
kąkolu, jaki na niej siał nieprzyjaciel, tym cięższe
- jak to zwykle bywa - prześladowania znosić musiał od
służalców piekła. Nie obeszło się bez fałszywych
oszczerstw, najzelżywszych obelg, ale gdy święty mąż
na wszystko słodyczą tylko i cierpliwością
odpowiadał, nieprzyjaciele prawdziwej wiary postanowili
umęczyć tego Wyznawcę Chrystusa. Dawno on już oddał
Bogu swe życie w ofierze, dawno pragnął wylaniem krwi
swojej stwierdzić i wiarę, i miłość, jaka gorzała w
sercu jego ku Zbawicielowi, toteż bynajmniej nie
przeraził się na wiadomość, że nieprzyjaciele
czyhają na życie jego, a kiedy go wreszcie pewnego dnia
dopadli, gdy odbywał zwykłą wędrówkę apostolską,
ukląkł i wołając do Nieba: "Stań się wola
Twoja", oddał się ponownie Bogu, jako ofiara
całopalenia.
Mordercy, dostawszy w ręce swoje sługę Bożego,
obdarli go natychmiast z szat i siekli go rózgami przez
całą drogę do opodal leżącego miasteczka Janowa,
gdzie chcieli nasycić swe krwiożercze instynkty.
Zawlókłszy go do jakiejś stodoły, zdarli żywcem
skórę z głowy świętego Męczennika, toż samo z
palców i z rąk, a szydząc bezbożnie ze święceń i
stroju kapłańskiego, zasypywali świeże rany plewami z
jęczmienia. Inni tymczasem przypiekali mu boki
pochodniami lub wbijali mu ostre drzazgi za paznokcie, a
kiedy Święty tylko modlitwą odpowiadał na te
męczarnie, prosząc Boga o przebaczenie dla oprawców
swoich, siepacze, nie mogąc znieść tej prawdziwie
chrześcijańskiej cierpliwości i miłości, wyłupili
mu jedno oko i wyrwali język przez ranę w karku.
Tak poranionego, wrzucili go w końcu na pół żywego
do błota. Konał tam święty Męczennik przez kilka
godzin, aż wreszcie herszt bezbożników, widząc, że
jeszcze żyje, dobił go mieczem. Gdy zbrodniarze
odjechali, pobożni zabrali święte zwłoki i
przenieśli je do Pińska, gdzie je uroczyście
pochowano. Było to w roku 1657. Obecnie relikwie
Męczennika znajdują się w Rzymie (obecnie w Warszawie - przyp. red.).
Naród nasz gorąco pragnął, aby Stolica Apostolska
ogłosiła Andrzeja Bobolę Świętym, atoli dla
różnych nieszczęść i zamieszek w kraju starania te
pozostawały bezskuteczne. Dopiero Ojciec święty Pius
IX policzył go w poczet Błogosławionych w maju roku
1853, a obecnie niedaleka jest już chwila policzenia go
w poczet Świętych. (Kanonizacja Andrzeja Boboli nastąpiła 17.04.1938 r. -
już po wydaniu książki.)
Nauka moralna
"A duszę Moją kładę za owce Moje" (Jan
10,15). Przez te słowa okazał Pan Jezus wielkie
pragnienie, aby cierpieć i umierać za nas. Nie mówił:
"Odbiorą Mi życie, ukrzyżują Mnie za owce
Moje", bo nikt Mu życia nie mógł odebrać, lecz
dobrowolnie je za nas oddał, jak o Nim przepowiedział
prorok: "Ofiarowan jest, iż sam chciał"
(Izaj. 53,7). I dziś w Niebie królując, mówi: "A
duszę kładę za owce Moje", gdyby tego było
potrzeba, pozwoliłby się jeszcze raz ukrzyżować,
nawet za jedną duszę, aby była zbawiona. Miłość
Jezusa Chrystusa ku nam objawia się w dwóch rzeczach: w
pragnieniu wewnętrznym cierpienia za nas i w
rzeczywistości ofiarowania się na krzyżu. Ty nie
możesz przelać krwi męczeńskiej dla Jezusa Chrystusa,
ale możesz tego pragnąć i być w każdej chwili
gotowym ofiarować Mu życie swoje; nie możesz nawracać
niewiernych, nie możesz całego świata grzeszników
pozyskać Chrystusowi, ale możesz tego pragnąć i
modlić się za nich. Święty Andrzej Bobola wiedział,
co go czeka w tym życiu za jego pracę około nawracania
błędnowierców, a jednak nie przeląkł się, nie
przestał pracować nad ich nawracaniem. Bo wiedział
bardzo dobrze, jak wielkim darem jest wiara święta,
chętnie więc swe życie ofiarował, aby móc tę wiarę
wlewać w serca bliźnich swoich. Dlatego Kościół
święty prosi Boga, abyśmy przez przyczynę tego
świętego Męczennika zawsze niezłomnie trwali w tej
wierze, dla której święty Andrzej Bobola wśród
rozlicznych mąk koronę męczeńską zdobył. Abyśmy
znosili raczej wszystkie przeciwności aniżeli szkodę
duszy własnej.
Modlitwa
Boże, Panie mój, racz to łaskawie sprawić, abyśmy
za przykładem świętego Męczennika Twego, Andrzeja
Boboli, zawsze niezłomni zostali w tej wierze, a tym
samym zbawienia wiecznego dostąpili. Przez Pana naszego
Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi, po
wszystkie wieki wieków. Amen.
Św. Andrzej Bobola, Męczennik
Urodzony dla świata 1591 roku,
Urodzony dla nieba 1657 roku,
Beatyfikowany 1853 roku,
Kanonizowany 17.04.1938 roku,
Wspomnienie 16 maja
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.