Dzień dzisiejszy, poświęcony Królowej miesiąca
maja, Najświętszej Maryi Pannie, jest zarazem dniem
uroczystości dwóch pracowników w ogrodzie Pańskim,
którzy nasienie Ewangelii otrzymane od Boga pilnie
rozsiewali, troskliwie pielęgnowali i znojem czoła
spracowanego i krwią własną użyźnili.
Pierwszy z nich, święty
Filip, z zawodu rybak, ojciec kilku
córek, urodził się w Betsaidzie nad jeziorem
Genezaret. Kiedy Jezus, idąc do Galilei, rzekł do
niego: "Pójdź za Mną!", on natychmiast
opuścił rodzinę i stał się odtąd nieodłącznym
uczniem Jezusa. Przejęty radością, że został uczniem
Mesjasza, pobiegł do przyjaciela swego, Natanaela, i
rzekł: "Przyjdź i patrz! Znaleźliśmy Tego, o
którym pisał Mojżesz i prorocy! Jest to Jezus z
Nazaretu". Natanael, przekonany, że Mesjasz nie
może pochodzić ze wzgardzonej pomiędzy żydami
mieściny, niechętnie udał się za Filipem. Kiedy go
spostrzegł Jezus, nazwał go po imieniu i rzekł:
"Patrzcie, oto prawdziwy żyd, w którym nie ma nic
fałszywego!". Natanael, zdziwiony tymi słowy,
zapytał: "Skądże mnie znasz?". A Jezus
odrzekł: "Zanim cię Filip powołał, Ja cię
widziałem stojącego pod drzewem figowym". Te
słowa przekonały Natanaela, że rozmawia z Mesjaszem.
"Nauczycielu - zawołał - Tyś jest Syn Boży, Tyś
jest król izraelski!".
Niedługo potem zabrał Jezus Filipa na gody
kananejskie, gdzie w cudowny sposób zamienił wodę na
wino. Na puszczy, gdzie pięciu bochenkami chleba i
pięciu rybami nasycił 5000 ludzi, zapytał Filipa:
"Gdzież kupimy chleba, aby ich nasycić?".
Pytanie to miało niejako doświadczyć Filipa, czy
wierzy w Jego moc. Filip nie pojął Jego myśli,
jednakowoż chętnie ofiarował, co miał przy sobie,
mówiąc z powątpieniem: "Za dwieście szelągów
nie starczy chleba, aby każdy z nich coś dostał".
Kiedy Jezus na kilka dni przed Męką był w
Jerozolimie, a kilku pogan pragnęło Go zobaczyć, udali
się do Filipa, ten zaś radził się Andrzeja, albowiem
obawiał się zdrady, wiedząc, że godzono na życie
Mistrza. Zawiódł ich też przed oblicze Chrystusa
dopiero wtenczas, gdy się dostatecznie przekonał, że
nie potrzebuje się obawiać zdrady z ich strony.
Jezus przy pożegnaniu obiecał apostołom, że
wyraźniej niż dotąd da im poznać Ojca w Niebiesiech.
Wtedy Filip zawołał: "Panie, pokaż nam Ojca
Twojego, to nam wystarczy". Jezus odpowiedział:
"Filipie, kto Mnie widzi, ten widzi i Ojca".
Dzieje Kościoła świętego głoszą, że Filip był
świadkiem wniebowstąpienia Jezusa i widział w Zielone
Świątki objawienie się Ducha świętego, po czym przez
dłuższy czas głosił Ewangelię św. w Palestynie, za
co był bardzo prześladowany. Później poszedł do
Frygii, gdzie nawrócił znaczną liczbę pogan. Gdy
głosił słowo Boże w Hierapolis, wtrącili go poganie
za namową swoich kapłanów do więzienia, po czym
ubiczowali go publicznie i przybili do krzyża,
obróciwszy go głową ku ziemi. Kiedy śmierć długo
nie nadchodziła, chcieli go zdjąć, ale Filip prosił,
aby mu pozwolili umrzeć na krzyżu. Udzielono mu tej
łaski, a dla przyspieszenia zgonu dobito go kamieniami.
Święte jego szczątki spoczywają w Rzymie, w kościele
świętych apostołów Filipa i Jakuba. W państwie
rzymskim czczono świętego Filipa szczególnie z tego
powodu, że wraz ze św. Janem objawił się cesarzowi
Teodozjuszowi Wielkiemu przed bitwą z tyranem
Eugeniuszem i przepowiedział mu zwycięstwo.
Drugim świętym pracownikiem w ogrodzie Pańskim jest
apostoł święty Jakub,
nazwany Młodszym celem odróżnienia od świętego
apostoła Jakuba Starszego, który był bratem świętego
Jana Ewangelisty. Będąc synem Kleofasa Alfeusza i
Marii, bliskiej krewnej Najświętszej Maryi Panny, a
zatem będąc spokrewniony z Jezusem, był zwyczajem
żydowskim nazywany "bratem" Pana Jezusa. Miał
on też być bardzo podobny do Zbawiciela z postawy, z
twarzy, z mowy i ruchów, tak że wielu nie mogło go
odróżnić od Jezusa, a Judasz, który zaprzedał
Zbawiciela, musiał żołnierzom powiedzieć: "To ten
jest, którego ja pocałuję". Z tego też powodu
święty Ignacy, biskup antiocheński,
pisał, że ma niewypowiedzianą chęć udania się do
Jerozolimy, aby ujrzeć Jakuba apostoła, jako żywy
obraz Chrystusa Pana.
Jakub, zanim został apostołem, był nazarejczykiem;
mianem tym określano żydów, którzy gardząc światem,
żyli w samotności, nie pili wina, nie strzygli włosów
ani brody i oddawali się życiu pokutniczemu.
Razem z bratem Tadeuszem obrany został apostołem i
jego to odznaczył zmartwychwstający Jezus, albowiem
jemu się objawił, a wstępując potem do Nieba,
polecił mu zwierzchnictwo nad kościołem w Jerozolimie,
jak głosi święty Hieronim. Niezmierny to był zaszczyt
być biskupem pierwszego kościoła; ale i odwagę trzeba
było mieć niemniejszą, aby się podjąć tego urzędu
w mieście, w którym ukrzyżowano Chrystusa i w którym
mieszkali najzajadlejsi nieprzyjaciele chrześcijaństwa.
Obowiązki biskupie sprawował z zadziwiającą
mądrością i niestrudzoną gorliwością, a żył ubogo
i surowo, nosił bowiem skromną odzież płócienną,
chodził boso, nie jadał ani mięsa, ani ryb, nie pijał
wina, a tyle czasu spędzał na modlitwie, że skóra na
kolanach stwardniała mu jak róg. W życiu zewnętrznym
zachowywał zwyczaje dawnego zakonu, a jego cnoty
sprawiły, że i żydzi nazywali go
"Sprawiedliwym", i całowali rąbek jego szaty.
W roku 59 napisał "list katolicki" do
wszystkich nawróconych żydów i gromił fałszywych
nauczycieli, którzy mylnie tłumaczyli wyrażenie
świętego Pawła i usiłowali dowodzić, że tylko wiara
wiedzie do zbawienia, a wszelkie czyny są bez znaczenia.
"Na cóż się przyda - uczył święty Jakub -
jeśli ktoś powie, że ma wiarę, a uczynki jego z tą
wiarą się nie zgadzają? Czy taka wiara go zbawi? Wiara
bez uczynków jest martwa. Jak ciało bez duszy jest
martwe, tak martwa jest wiara bez uczynków!".
W tym samym stopniu, jak pod wpływem jego cnót i
uczynków rosła liczba chrześcijan, wzrastała także
nienawiść zatwardziałych żydów przeciw niemu.
Arcykapłan żydowski Ananus kazał go stawić przed
Wysoką Radą i skazał go na ukamieniowanie za zniewagę
ustaw żydowskich, jeżeli publicznie nie ogłosi Jezusa
z Nazaretu fałszywym Mesjaszem. Zawiedziono go przeto na
dach świątyni, ażeby w obliczu ludu odprzysiągł się
wiary w Chrystusa, atoli Święty zawołał do ludu
zebranego u stóp świątyni: "Jezus Ukrzyżowany,
Syn Boga żywego, siedzi po prawicy Ojca, skąd przyjdzie
sądzić żywych i umarłych". Na to zawołali
uczeni i faryzeusze: Patrzcie, jak oto kłamie ten
"Sprawiedliwy!", i zrzucili go z dachu, ale
święty Męczennik powstał, a potem padł na kolana i
modlił się tymi słowy: "Panie, przebacz im,
albowiem nie wiedzą, co czynią". Pospólstwo,
nieczułe na te słowa miłości, obrzuciło go
kamieniami, a jeden z zapalczywych rozbił mu głowę
pałką. Tak zakończył żywot ten święty Męczennik w
osiemdziesiątym szóstym roku życia, po trzydziestu
latach władzy biskupiej w kościele jerozolimskim.
Nauka moralna
Już za czasów apostołów pojawiała się niewiara i
przekonanie, że tylko wiara zbawia człowieka, że o
czyny wcale nie chodzi, że wiara jest wynikiem i cnotą
rozumu, nie woli człowieka, to jest, jeżeli tylko rozum
silnie wierzy, iż Jezus Chrystus zadośćuczynił za
wszystkie grzechy i że przyobiecał wszystkim, którzy
weń wierzą, wieczne zbawienie, wtedy już to wystarczy
do zbawienia. W przeciwieństwie do tego twierdzenia uczy
święty Jakub i Kościół katolicki, że tylko wiara i
uczynki wiodą do zbawienia.
Cóż rozumie Kościół święty przez wiarę i
uczynki? Żąda on od ciebie, aby rozum twój szedł w
parze z uczynkami, ażebyś, wierząc w obecność
Stwórcy, nie tylko mówił, ale i czynił tak, jak ci
sumienie w obecności Boga mówić i czynić nakazuje. Ty
wierzysz, że błogosławieni są łagodni i spokojnego
serca, niewinni i miłosierni, jeśli jednak przy tym
miotasz się i klniesz, skargi zanosisz i procesujesz
się, jeżeli okiem i ustami, duszą i ciałem oddajesz
się zmysłowości i namiętności, jeżeli ubogich i
cierpiących odpychasz od swoich drzwi, - jakże
dowiedziesz, że wierzysz głęboko? "Na cóż ci
się przyda, bracie - pisze święty Jakub - że powiesz,
iż masz wiarę, ale nic nie czynisz? Czy cię wiara
zbawi?". Na to pytanie odpowiada święty Paweł: Chociażbym miał wszystką
wiarę, tak iżbym góry przenosił, jeśli miłości nie
mam, niczym nie jestem (1Kor. 13,2).
Jezus Chrystus uczy: Wszelkie
drzewo, które nie rodzi owocu dobrego, będzie wycięte
i w ogień wrzucone (Mat. 7,19).
Pamiętaj te słowa: Każde drzewo, to jest każdy
człowiek, czy ma dużo, czy mało wiary, odepchnięty
będzie przez Boga i oddany na ogień wieczny, jeśli nie
wyda dobrych owoców, tj. dobrych czynów. Wiesz pewnie o
nieszczęsnym losie owego drzewa figowego nad drogą w
pobliżu Jerozolimy: miało ono pełną koronę liści,
ale nie miało owoców, i Jezus je przeklął (Mat. 21).
Tak stanie się z każdym katolikiem, który zna
dwanaście artykułów wiary, siedem Sakramentów
świętych, przykazania Boskie i rady ewangeliczne, ale
dobrych czynów nie ma za sobą. Ćwicz się zatem w
wierze katolickiej w ten sposób, że każdego ranka,
powstawszy ze snu, wzbudzisz w sobie wiarę, jaką cię
przejmują święta uroczyste. Powitaj zatem z radością
zmartwychwstałego Jezusa, który woła do ciebie:
"Pokój z tobą" i pokazuje ci rany miłości
na rękach, nogach i w sercu. Całuj je w myśli z
wdzięcznością i wołaj w duszy z świętym Tomaszem:
"Panie mój i Boże! Dla Ciebie tylko żyć chcę,
który dla mnie tak pełną boleści śmiercią umarłeś
i zmartwychwstałeś, ażebym ja w Tobie mógł żyć
wiecznie. Tobie poświęcam tętna serca mojego, myśli
umysłu mojego, słowa języka mojego, czyny rąk moich i
kroki nóg moich; pobłogosław mi, abym zamiary i
przyrzeczenia, jakie powziąłem w dniu spowiedzi
wielkanocnej i Komunii świętej wiernie wypełnił;
pobłogosław mi za przyczyną Najświętszej Maryi
Panny, świętych Aniołów Stróżów i patronów
świętych, abym krzyż mój dźwigając, postępował za
Tobą na drodze do żywota wiecznego".
Modlitwa
Boże, który nas doroczną uroczystością
apostołów Twoich Filipa i Jakuba rozweselasz, spraw,
prosimy, abyśmy uciekając się do pośrednictwa ich
zasług, z przykładów ich życia brali naukę. Przez
Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i
na ziemi. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.