STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

sobota, 15 marca 2014

Kłamstwo Boże, czyli zjawy Faustyny Siostry Kowalskiej

Wielu z Katolików, tak zwanych dobrej woli, zachwyciły przekazy z „Dzienniczka” Siostry Faustyny: Boże Miłosierdzie dla całego świata, bezwarunkowa Miłość Boża do każdego człowieka, Łaska spokojnej śmierci, a po niej – Życia wiecznego… Piękne słowa, sielski żywot, brak zobowiązań niechybnie przyciągają uwagę, zwłaszcza w dzisiejszym trybie życia. Nie dziwi więc, że teoretyczne tysiące Katolików bardzo przywiązały się do obrazu „Jezu, ufam Tobie” i nowoczesnej wersji Koronki do Miłosierdzia Bożego.

Prawdziwi jednak Katolicy, którym sprawy Wiary Świętej nie są obojętne i niedający się porwać tłumowi wołającemu: „Ukrzyżuj!” (por. J XIX,6) oraz: „Nie mamy Króla prócz [Cesarza/Jana Pawła II]*” (por. J XIX,15), uważnie zbadają każdą z nowinek w sprawach religii, a przede wszystkiem zdadzą się na decyzję samego Papieża.

Pierwsza wizja rzekomego Pana Jezusa miała miejsce 22 lutego 1931 roku w Płocku. Siostra Faustyna otrzymała polecenie namalowania obrazu z osławionym podpisem. Co więcej, miał on być czczony docelowo na całym świecie. Do czci obrazu zostały przywiązane obietnice o podobno Bożej obronie w godzinie śmierci. Autor objawień żąda także, by Kościół Święty ustanowił osobne Święto Miłosierdzia Bożego, właśnie w obchody Oktawy Zmartwychwstania Pańskiego (w Białą Niedzielę). Prośby o ustanowienie tego Święta były wystosowywane wielokroć do Hierarchów Katolickich. Ich jednak odpowiedź na ten powszechny entuzjazm była bardziej roztropna. Przebadawszy najpierw treść objawień Siostry Kowalskiej, stwierdzili oni, że nie ma najmniejszych podstaw, by cokolwiek dodawać do Kalendarza Liturgicznego. W 1948 roku August Kardynał Hlond, a w roku 1951 Romuald Arcybiskup Jałbrzykowski wyrazili swoją negatywną opinię na temat tego nowego kultu. Odpowiednie pismo w tej sprawie zostało wysłane nawet do Watykanu. W roku 1953 Święte Oficjum uznało, że nie należy ustanawiać Święta, natomiast pięć lat później zupełnie wykluczyło taką możliwość. Dlaczego?

Kościół Święty wiernie trzyma się Tradycji powierzonej Mu przez Apostołów i bacznie wystrzega się wszystkiego, co mogłoby narazić duchowe dzieci na niebezpieczeństwo. Nie dziwi więc wielka ostrożność we wszystkiem, co nowe. W obliczu nietradycyjnych wizyj, które zawierają żądania zmian w Kulcie oraz Liturgii Kościelnej, a które dodatkowo znajdują oddźwięk w szeroko zakrojonych kręgach świeckich, należało dla bezpieczeństwa gruntownie przyjrzeć się objawieniom zwłaszcza pod kątem ich nieszkodliwości dla Zbawienia. Jako roztropne dzieci Boże przyjrzyjmy się więc niektórym ustępom z „Dzienniczka”:

„…z żadną duszą nie łączę się tak ściśle i w ten sposób, jako z tobą…” (Dz. 587)

„…dlatego łączę się z tobą tak ściśle, jako z żadnem stworzeniem…” (Dz. 708 i 1546)

Na jakiej podstawie możemy wierzyć, że Pan Jezus zjednoczył się ze zwykłą Zakonnicą o wiele ściślej niż z jakimkolwiek Świętym? Najświętsza Maryja Panna miała największy z możliwych przywilejów – została zachowana od wszystkiego grzechu, Ona była godna nosić w sobie samego Syna Bożego, Ona została zabrana do Nieba i ukoronowana na Królową Nieba i Ziemi… O drugiem największem stworzeniu Bożem na Ziemi mówi sam Zbawiciel: „Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela” (Łuk VII,27)… Czyżby sama Matka Boża i Poprzednik Pański nie zasługują na takie honory, na jakie zasługuje Siostra Faustyna? To stwierdzenie bardzo mocno trąci pychą, nie mówiąc już, że na pewno nie pochodzi z Nieba.

„…umiłowana perło Serca Mojego…” (Dz. 1061)

Bardzo niepokoi bijąca w oczy sztuczna słodycz. Porównajmy, jak zwraca się w objawieniach do ludzi nasza czuła i litościwa Matka. Czy tak? Tem bardziej, czy w ten sposób zwracałby się do prochu (por. Rdz III,19) Król Wszechświata, Włodarz i Stwórca wszystkiego, Chrystus?

„…widzę miłość twoją tak czystą, więcej niźli Anielską…” (Dz. 1061)

Czy ten „pan Jezus” nie zna nauki własnego Kościoła? Wyjąwszy Maryję, wszyscy jesteśmy skalani grzechem pierworodnym, więc nie jesteśmy w stanie kochać miłością czystszą od Anielskiej… To jest herezja, a zdanie na pewno nie pochodzi z ust Zbawiciela.

„…ze względu na ciebie błogosławię świat…” (Dz. 1061)

To zjawienie z 1937 roku nie bardzo harmonizuje z pobliską II wojną światową. Czy zstępująca z Nieba wojna o tak szerokim zasięgu rzeczywiście była wyrazem Bożego Błogosławieństwa?

„…Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli powolna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i Świętości…” (Dz. 1732)

Wola autora wizyj została niestety spełniona, ale Świętości narodu jak nie było, tak nie ma… Za to znowu szerzy się spontaniczny kult – Wielkiego Apostaty. Czy to o nim „pan Jezus” mówił: „…z niej [z Polski – przyp. moje] wyjdzie iskra, która przygotuje cały świat na ostateczne przyjście Moje…” (Dz. 1732)?


„…od dziś nie lękaj się sądów Bożych, albowiem sądzona nie będziesz…” (Dz. 374)

Jakże to? Jakim cudownym przywilejem cieszyła się owa biedna Zakonnica, że Pan i Bóg uprzywilejował ją dalece bardziej niż największych Świętych wszystkich czasów (z wyjęciem Matki Bożej)? Czy ktokolwiek może wyłamać się ze świątobliwych reguł i zasad moralności Katolickiej? Poza tym, czy to wołanie nie stoi w sprzeczności z rozpaczliwem błaganiem Maryi na przykład w La Salette?

„…i wyszła Hostia z Tabernakulum i spoczęła na rękach moich… powtórzyło się to drugi raz… trzeci raz…” (Dz. 44)

„…pragnąłem spocząć na rękach twoich, nie tylko w sercu twojem…” (Dz. 160)

Słowa te, po trzykrotnym incydencie śmiesznego wyskakiwania „pana Jezusa” z Przenajświętszej Hostii na ręce Siostry Faustyny są najczystszą w świecie herezją. Ileż to razy Kościół Święty nieomylnie nauczał, że tylko konsekrowane dłonie Kapłańskie mogą bez grzechu ciężkiego dotykać Ciała naszego Pana? Jaką lekcję daje nam przykład skaczącego bóstwa? Jezus Chrystus nie mógłby zaprzeczyć Kościołowi, a w powyższym przypadku zrobiłby to i słowem i uczynkiem.

„…jeżeli nie uwielbią Miłosierdzia Mojego [przez świętowanie Niedzieli Miłosierdzia – przyp. moje], zginą na wieki…” (Dz. 965)

Czyżby więc dotychczasowe liczne środki pokuty i wynagrodzenia Panu Jezusowi okazały się nieskuteczne? Przez dwa tysiące lat ludzkość nie znała tego jedynego i cudownego środka Zbawienia, który został skryty przed Kościołem Świętym, by objawić się właśnie przez Siostrę Kowalską?

„…powiedz Przełożonej Generalnej, niechaj liczy na ciebie jako na najwierniejszą córkę w Zakonie…” (Dz. 1130)

Niezaprzeczalnie stwierdzenie takie trąci ogromną pychą, która stoi w opozycji do chrześcijańskiej cnoty pokory, szczególnie w Zakonie.

„…kiedy przyjęłam Jezusa w Komunii Świętej, moje serce całą mocą zawołało: Jezu, przeistocz mnie w drugą Hostię!... i odpowiedział mi Pan: Jesteś żywą Hostią…” (Dz. 1826)

Jeśli Przenajświętsza Hostia jest Ciałem Boga żywego, to mamy nową boginię!

Wystarczająco wiele, aż zanadto nawet, zobaczyliśmy potwornych rzeczy wyjętych z „Dzienniczka” Siostry Faustyny Kowalskiej. Znajdują się tam przypadki bezsensowne i głupie (jak wyskakiwanie Pana Jezusa z ważnie konsekrowanej Hostii), nieprawdziwe (jak Błogosławieństwo Boże dla całego świata w czasie karania wojną nieposłusznych słowom Matki Bożej w Fatimie i La Salette), grzeszne (jak faryzejskie wynoszenie się nad inne Siostry) oraz wprost heretyckie (jak lubowanie się Pana Jezusa w niekonsekrowanych rękach czy uniknięcie Sądu Bożego). Zaprawdę, nie ma więc najmniejszego powodu do zdziwienia, że xiążka ta została umieszczona na Indexie Xiąg Zakazanych przez Piusa Papieża XII, a później po dwakroć potępiona przez Święte Oficjum – o zgrozo! – kierowane już przez antypapieża! Sam propagator nabożeństwa, x. Michał Sopoćko, spowiednik Siostry Faustyny, zauważył: "Ten obraz można zawiesić w salonie, jak to uczyniły SS. Karmelitanki w Częstochowie, ale nigdy w kościele". Święte Oficjum, co prawda, wyraziło zgodę na ustanowienie Święta Najmiłosierniejszego Zbawiciela, lecz nie byłoby to wypełnienie żądań zjawy. 

Jako Katolicy wierni niezmiennemu, bo nieomylnemu Magisterium Kościelnemu, pozostajemy przy sprawdzonych i pewnych źródłach Łaski, jak nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa, które to pała nieskończoną Miłością ku każdemu z nas. Mamy też starszą Koronkę do Miłosierdzia Bożego, z Imprimatur Kościelnem. Od zjaw Siostry Faustyny stronimy zaś bezpiecznie daleko, a jej dzieł (koronki, obrazu, pamiętnika) się wystrzegamy. Tak nam dopomóż Bóg!

Albert Polak