| Rodzina chrześcijańska jaką być powinna (cz. I)
Rodzina chrześcijańska jaką być powinna 
Wydanie siódme, Kraków 1927 
Nakładem wydawnictwa księży Jezuitów 
Wstęp. 
          Rodzina! Ileż to treści zawiera się w tem słowie, ileż 
wspomnień, ileż chwil, dla wielu najmilszych w świecie… a dla niejednego
 może niestety bardzo bolesnych! Wszystko, co po Bogu na świecie 
najdroższego mamy, zawarte w tem słowie: rodzina! – Wspomnienia matki, 
ojca, męża, żony, dziatek, braci, sióstr, krewnych… P. Jezus sam chciał 
być członkiem rodziny, – On rodzinę uświęcił i dał jej Boskie swe 
znamię. – Masz albo miałeś matkę, – i P. Jezus miał swą Matkę 
Najświętszą! Masz albo miałeś ojca, – Pan Jezus, jako człowiek poczęty z
 Ducha Św., wprawdzie ojca rodzonego nie miał, ale miał opiekuna, św. 
Józefa, którego jak ojca kochał, czcił i słuchał. Dlatego też i Ojciec 
św. Leon XIII, jako głowa wszystkich rodzin chrześcijańskich, uważając 
jako cały świat jako jedną wielką rodzinę Chrystusową, wskazuje 
wszystkim tę Gwiazdę jasno świecącą, – tę pierwszą rodzinę 
chrześcijańską: Jezusa, Marję i Józefa św., jako wzór wszystkich 
chrześcijańskich rodzin i dlatego ten Ojciec św. tak gorąco polecał, aby
 wszystkie chrześcijańskie rodziny co dzień się zbierały do wspólnej 
modlitwy przed obrazem Najświętszej Rodziny, wpatrując się w ten wzór i 
polecając się Jej opiece. Im więcej rodzin chrześcijańskich pójdzie za 
tem poleceniem Ojca św. i gromadzić się będzie co dzień przed obrazem 
Najśw. Rodziny i naśladować ten wzór, tem więcej te rodziny podniosą się
 w pobożności i cnocie, a z niemi i parafje całe i społeczeństwo całe, 
bo od rodziny zależą parafje, gminy, całe kraje… Jeśli ogół wszystkich 
rodzin będzie prawdziwie chrześcijańskim, to takiemi będą gminy, 
parafje, kraj i społeczeństwo, jak to uczy św. Paweł (do Rzym. 11. 16). 
>> Jeśli zaczynienie jest święte, to i ciasto, a jeśli korzeń 
święty, to i gałęzie. 
Mając ten wielki cel przed oczyma, chciałbym ci, miły czytelniku, 
przedstawić obraz chrześcijańskiej rodziny, jaką ona być powinna wedle 
woli Bożej, na wzór Najśw. Rodziny, którą P. Bóg dał na przykład i 
zachętę rodzin chrześcijańskich. 
Co to jest rodzina chrześcijańska? Rodzina chrześcijańska opiera się 
na dozgonnym, po Bożemu zawartym związku między mężczyzną i niewiastą, 
mającym na celu przysporzenie Kościołowi Chrystusowemu żywych członków. 
Rodzice chrześcijańscy, związani z sobą nierozerwalnym węzłem 
małżeńskim, uświęconym przez błogosławieństwo Kościoła, mają więc sami 
naukę Chrystusa znać, nią się przejąć i ją wykonywać, podług niej żyć i 
dzieci do jej zachowania prowadzić czyli po Bożemu je wychowywać. Jedne 
rodziny żyją podług zasad Chrystusa, – a te są chrześcijańskie; inne 
żyją podług zasad świata, – a te są światowe, pogańskie; – inne wreszcie
 podług zasad szatana, – a te są szatańskie! 
Rodzina jest z ustanowienia Bożego. – jeszcze w raju Pan Bóg, 
stworzywszy pierwszych rodziców, pobłogosławił ich związkowi i rzekł do 
nich: >>Roście i mnóżcie się i napełniajcie ziemię<<. (Gen. 
1. 28). 
I u zwierząt są rodziny, ale nie takie, jak u ludzi, bo zwierzęta nie
 potrzebują ani tak długiej opieki rodzicielskiej, ani tak starannej, 
jak ludzie. Niektóre zwierzęta już od urodzenia potrafią sobie same 
pokarmu szukać. Patrz na kurczęta, – ledwo je kwoka wysiedzi, a już same
 biegają i pokarmu szukają sobie, a jednak pomimo tego, jaką to miłość 
macierzyńską P. Bóg wlał tej kwoce, i podobnie innym matkom zwierzęcym. 
Zwierzęta w krótkim czasie, zwykle już w pierwszym roku życia są 
dojrzałe, – Koń lub krowa kilkunastoletnie są już stare. Nie tak u 
ludzi. Dziecię, niemowlę, potrzebuje czułej i starannej opieki 
macierzyńskiej i to długie miesiące, a nawet i lata! Dlatego z zamiaru i
 rozporządzenia Bożego i Chrystusowego dla dobra dzieci jest ustanowiony
 święty związek małżeński i rodzinny i to dozgonny i nierozerwalny! Z 
tego już więc wypływa, że kiedy małżeństwo święte ma być dozgonne i 
nierozerwalne, to tak ci, co mają zamiar do tego stanu wstąpić, jak i 
rodzice tychże, powinni bardzo dobrze się zastanowić nad tem, z kim ma 
być ten węzeł dozgonny zawarty, aby związek ten potem był na całe życie 
szczęśliwym. Gdyby ludzie na to zważali, nie byłoby na świecie tyle 
małżeństw i rodzin nieszczęśliwych, nie byłoby tyle narzekania, tyle łez
 i płaczu, tyle przekleństw, tyle dzieci źle wychowanych i tyle 
następnie nieszczęść i pożałowania godnych ofiar piekła!… nie byłoby 
tyle związków małżeńskich niegodziwie zerwanych! 
I dlatego chcę ci, miły czytelniku, przedstawić, jak to 
chrześcijańskie małżeństwo trzeba zawierać, jak się do niego gotować, 
jak w niem żyć, żeby te małżeństwa i rodziny były potem prawdziwie 
chrześcijańskie i szczęśliwe. | 
| ==================================================================== | 
| 
Miłość małżeńska 
        Ponieważ
Pan Bóg jest stwórcą ludzkiej płciowości, wobec tego tylko On może być
wiarygodnym ekspertem w tej dziedzinie. Tylko On jeden wie, co jest dla nas
dobre, a co złe i dlatego mówi nam o tym poprzez przykazania i prawo moralne.
Poprzez dar płciowości Pan Bóg dzieli się z ludźmi radością stworzenia nowego
życia. W zamiarach Stwórcy głównym celem małżeńskiego współżycia jest więc
poczęcie dziecka poprzez wzajemne miłosne oddanie. Prokreacja jest wspaniałym aktem, wyrażającym wzajemną miłość małżonków, jest
całkowitym i bezwarunkowym oddaniem siebie współmałżonkowi dla poczęcia
dziecka.  
     Prawdziwy
dramat w małżeńskim współżyciu zaczyna się wtedy, gdy doznania seksualne
zacznie się traktować jako coś najważniejszego. Dla wielu przyjemność seksualna
stała się prawdziwym bożkiem, a możliwość poczęcia dziecka największym
zagrożeniem. Taka postawa jest w całkowitej sprzeczności z tym, co Bóg mówi na
temat ludzkiej płciowości. Istnieje pewna prawidłowość, że im bardziej słabnie
wiara w Boga, tym więcej ludzie szukają szczęścia i sensu życia w seksualnych
doznaniach. Wtedy liczy się tylko bardzo intensywne i jak najczęstsze
doznawanie przyjemności.  Również środki masowego przekazu starają się sprowadzić
istotę współżycia do seksualnych doznań.  Proponuje się praktyki,
które są całkowitym wypaczaniem Bożego zamysłu odnośnie naszego potencjału
seksualnego.  
     Współżycie w małżeństwie jest bardzo ważne (poczęcie dziecka),  natomiast nachalna pornograficzna propaganda
wmawia ludziom, że seksualne doznania należą do istoty współżycia seksualnego w
małżeństwie i poza nim.  Jest to po
prostu kłamstwo. W Bożych zamiarach najważniejszym celem współżycia płciowego
nie jest samo doznanie przyjemności. Pan Bóg powołuje nas do daleko
wspanialszych przeżyć, aniżeli tylko do czysto fizycznych doznań. Celem
współżycia w rodzinie katolickiej jest poczęcie dziecka.       
     Co
trzeba zrobić, aby współżycie było dobre, uświęcało małżonków i prowadziło do poczęcia? Przede wszystkim trzeba spojrzeć
na nie z wiarą, że ma służyć uświęceniu przez wyrażenie wzajemnej troskliwej
miłości. W tej niezwykle intymnej dziedzinie małżonkowie powinni być ze sobą całkowicie
szczerzy. Konieczne są naprawdę dobre warunki, w których żona będzie czuła się
bezpieczna i nie będzie się bała poczęcia dziecka, lecz miała pewność, że
jeżeli pojawi się dziecko, to jej mąż przyjmie je jako dar od samego Boga.
Tylko taka postawa męża daje żonie poczucie pokoju i bezpieczeństwa. Lęk przed
płodnością niszczy małżeńską jedność i miłość. Dlatego tak bardzo ważne jest
całkowite zaufanie Bogu i podporządkowanie Mu wszystkich dziedzin życia, w tym
również całej sfery seksualnej. Pamiętajmy, że nie było i nie ma takiej pary
małżeńskiej, która żałowałaby tego, że była do końca wierna Bogu. Całkowite
zaufanie Bogu rodzi się z codziennej modlitwy. Tylko ten, kto modli się,
potrafi kochać. Jeżeli małżonkowie zaczynają zaniedbywać modlitwę i kontakt z
Chrystusem w regularnej spowiedzi, Mszy św. i Komunii św., wtedy ich miłość
automatycznie zaczyna zanikać. Tylko poprzez jedność z Bogiem, który jest
jedynym źródłem miłości, małżonkowie będą mogli się prawdziwie i coraz pełniej
kochać i starać o potomstwo. Skoro Bóg jest stwórcą seksualności, wobec tego tylko On
jeden wie, co jest w tej dziedzinie dobre, a co złe. Jeżeli Bóg mówi
zdecydowane NIE dla antykoncepcji, to dlatego, że
pragnie uchronić małżonków od grzechu nieczystej pożądliwości. Małżonkowie,
którzy stosują antykoncepcję, wyrażają w ten sposób swój brak zaufania i wiary
Bogu, rezygnują z życia według praw natury, a także w szczególności narażają na
zachowania seksualne niegodne katolickich małżonków. 
     Bóg
stawia wymagania, ponieważ prawdziwie kocha. Trzeba zawsze pamiętać, że tylko
prawdziwa miłość wymaga i mówi zdecydowane NIE egoizmowi. Dlatego Boże prawa w
dziedzinie seksu są jak zakazy wstępu na pole minowe. Czyż taki zakaz można
nazwać okrutnym i ograniczającym wolność i szczęście? Bóg daje te prawa, bo
Jemu naprawdę zależy na tym, aby małżonkowie dobrze wychowywali swoje
potomstwo, prawdziwie się kochali i byli szczęśliwi.  
     Tylko ludzie wolni są zdolni do miłości,
dlatego każdy normalny człowiek powinien posiąść umiejętność panowania nad
swoim popędem seksualnym. Brak tej umiejętności jest powodem wielkich tragedii
małżeńskich. Działanie seksualne, jak każde ludzkie działanie, powinno być
poddane kontroli rozumu i woli. Kto nie potrafi opanować swoich pragnień
seksualnych i podporządkować ich przykazaniom i prawu Bożemu, po prostu nie
potrafi kochać.  
Opracował:
T.J.  =========================================== Przemówienie Ojca Świętego Piusa XII do matek i wychowawczyń katolickich wygłoszone w uroczystość Chrystusa Króla, 26 października 1941 roku 
       Gdy spoglądamy na to wspaniałe zebranie matek, sióstr-nauczycielek i 
przełożonych zakładów – na delegatki członkiń Włoskiej Akcji Katolickiej
 oraz na tych, którzy poświęcają się sprawie wychowania, myśli Nasze 
biegną poza próg tej sali, poza granice Włoch, do krańców ziemi, 
obejmując wszystkie drogie sercu Naszemu dzieci, które są kwiatem rasy 
ludzkiej i radością matczynych serc [1]. Przywodzimy równocześnie na 
pamięć nieśmiertelnego Piusa XI, który w encyklice swej Divini illius 
magistri, wydanej 31 grudnia 1929 r., poddał tak głębokiej analizie 
zagadnienie chrześcijańskiego wychowania młodzieży. Rozpatrując ten 
ważny problem, dokonał on słusznego i sprawiedliwego podziału ról, jakie
 Kościół, rodzina i państwo spełniają w wychowaniu młodzieży; stwierdził
 on przy tym z żalem, jak często rodzice okazują się nieprzygotowanymi i
 źle wyposażonymi do podjęcia ciążącej na nich pracy wychowawczej. Stąd 
też, oraz z uwagi na fakt, iż ramy tego światłego i wyczerpującego 
dokumentu nie pozwoliły mu zatrzymać się dłużej nad zagadnieniem 
wychowania domowego, wezwał on w imię Chrystusa wszystkich duszpasterzy,
 by „użyli wszelkich środków, nauczając katechizmu czy udzielając 
właściwych pouczeń, ustnych czy też drukowanych i szeroko 
kolportowanych, celem gruntownego pouczenia chrześcijańskich rodziców, 
zarówno o ich obowiązkach co do religijnego, moralnego i obywatelskiego 
wychowania ich dzieci, jak i – pomijając tu przykład, jakim świecić 
winni rodzice – o najwłaściwszych drogach prowadzących do tego celu” 
[2]. 
Skierowując powyższe wezwanie do duszpasterzy, wielki Papież 
skierował je także do rodziców, matek i ojców rodzin. Jesteśmy jednak 
głęboko przeświadczeni, iż działamy zgodnie z życzeniem Naszego 
czcigodnego Poprzednika, udzielając tej specjalnej audiencji matkom i 
innym wychowawczyniom dzieci. Prawda, że gdy przemawiamy do nowożeńców, 
słowa Nasze skierowane są również do was; tym niemniej szczęśliwi 
jesteśmy korzystając z tej okazji przemawiania do was w sposób 
szczególny ukochane córki, ponieważ w matkach oraz w ich wypróbowanych i
 pobożnych towarzyszkach i pomocnicach widzimy te, które wywierają 
najwcześniejszy i najbardziej bezpośredni wpływ na dusze maleńkich istot
 ludzkich, oraz na ich rozwój w pobożności i cnocie. 
Nie potrzebujemy przypominać wam, jak konieczną i jak ważną jest ta 
praca wychowawcza w domu, i jak ważnym jest ten obowiązek ciążący na 
matce, którego nie może ona ani zaniedbać, ani wykonywać z obojętnością.
 Przemawiając do Naszych ukochanych, córek Akcji Katolickiej nie mamy 
wątpliwości, iż traktują one powyższy obowiązek jako pierwszorzędne 
zadanie chrześcijańskich matek i jako powinność, w wykonywaniu której 
nikt ich całkowicie zastąpić nie zdoła. Nie wystarczy jednak zdawanie 
sobie sprawy z pewnego obowiązku i pragnienie wykonania go, nawet 
najsumienniej; trzeba być również zdolnym do umiejętnego i właściwego 
wykonania tego obowiązku. 
Konieczność poważnego przygotowania do trudnej pracy wychowawczej 
Jest rzeczą dziwną, a jak stwierdził to Papież Pius XI w swojej 
encyklice, rzeczą godną pożałowania, że podczas gdy nikt nie marzyłby 
nawet o raptownym zdobyciu zawodu mechanika czy inżyniera, lekarza czy 
prawnika bez odpowiedniej praktyki lub przygotowania, codziennie jednak 
znajduje się wiele młodych mężczyzn i kobiet, które zawierają związek 
małżeński nie zastanawiając się nawet na chwilę nad uprzednim 
przygotowaniem się do oczekującego ich trudnego zadania wychowania 
dzieci. A skoro św. Grzegorz Wielki mógł wyrazić się o kierowaniu 
duszami jako o „sztuce sztuk” [3], to doprawdy nie ma trudniejszej i 
wymagającej większej wytrwałości sztuki jak urobienie dziecięcej duszy; 
dusze te bowiem są tak delikatne, tak łatwo ulegają spaczeniu przez 
bezmyślny wpływ lub złą radę, tak trudno po właściwej drodze je kierować
 i tak łatwo mogą być spaczone; łatwiej niż na wosku wytłoczyć na nich 
można zgubne i niezatarte znamię przez szkodliwe wpływy lub karygodne 
zaniedbania. Szczęśliwe to dziecko, którego matka stoi nad kołyską, jak 
anioł stróż, by wskazać mu właściwą drogę i prowadzić je po niej stale.;
 Wyrażając wam Nasze powinszowania dla osiągniętych już przez was 
wyników pragniemy skierować do was gorące ponowne wezwanie, byście 
kontynuowały pracę nad rozwojem tych wspaniałych organizacji, których 
celem jest przygotowanie – dla każdej klasy społecznej odpowiednich 
wychowawców, świadomych swego wysokiego powołania, zawsze bacznych na 
zło i gorliwie dążących do; utrwalenia dobra na ziemi. Takie uczucia w 
duszy kobiety i matki uprawniają ją do czci, należnej wiernej 
towarzyszce męża; taka matka jest jakby filarem, bo stanowi ona główną 
podporę domu; jest ona jakby drogowskazem, którego światło daje przykład
 parafii i oświeca pobożne stowarzyszenia, których jest ona członkiem. 
Praca matki nad najwcześniejszym rozwojem dziecka 
Szczególnie pożądane są te organizacje waszego Związku Akcji 
Katolickiej, których celem jest okazywanie pomocy i przygotowanie młodej
 żony w okresie przedporodowym i najwcześniejszym okresie życia jej 
potomstwa. Jest to doprawdy anielska praca, jaką spełniacie czuwając nad
 matką i jej maleństwem, które nosi ona w sobie [4], a następnie 
okazując pomoc matce, gdy piersią własną i uśmiechem karmi ona ciało i 
duszę maleńkiego anioła, zesłanego jej przez niebiosa. Bóg zlecił 
kobiecie bolesną, lecz jakże radosną [5], świętą misję macierzyństwa; 
jej również, bardziej niż komukolwiek innemu, powierzone jest pierwsze 
wychowanie dziecka w jego najwcześniejszych miesiącach i latach. Nie 
będziemy wspominać tu o dziedziczności, która zaciążyć może na 
formowaniu się charakteru dziecka; ograniczymy się tu jedynie do 
stwierdzenia, że to ukryte dziedzictwo jest niekiedy oskarżeniem, 
skierowanym przeciwko nienormalnemu życiu rodziców, którzy w ten sposób 
stają się odpowiedzialni za utrudnienie ich potomstwu prowadzenia 
naprawdę chrześcijańskiego życia. Ojcowie i matki, których wzajemną 
miłość uświęca wiara Chrystusowa, baczcie, by przed przyjściem na świat 
waszego dziecka, przygotowana była czysta atmosfera rodzinna, w której 
dziecko mogłoby otworzyć oczęta swoje na świat, a duszę przysposobić do 
życia tak, by dobra woń Chrystusa unosiła się nad każdym etapem jego 
moralnego rozwoju. Matki, tkliwość wasza jest większą, a wasza miłość 
czulszą! Czuwajcie zatem nad waszymi dziećmi w ich najwcześniejszym 
dzieciństwie, dbając o ich rozwój i zdrowie ich małych ciałek; ciało to 
bowiem powstałe z waszego ciała i owoc waszego łona. Pamiętajcie, że 
dzieci wasze są przybranymi dziećmi Boga i szczególnie umiłowanymi przez
 Chrystusa; pamiętajcie, że ich aniołowie patrzą zawsze w oblicze Ojca 
niebieskiego [6]; wy zatem, troszcząc się o nie, musicie podobnie stać 
się aniołami, w każdej trosce i w każdej czujności mając oczy zwrócone 
ku niebu. Na was, od kołyski, ciąży zadanie wychowania ich duszy i 
ciała, bo jeśli wy ich wychowywać nie będziecie – będą wychowywać się 
same. Wiele moralnych cech, które obserwować możecie u młodych lub u 
dorosłych, bierze początek z lat dziecinnych; czysto organiczne 
przyzwyczajenia, nabyte w tym okresie, mogą okazać się poważnymi 
przeszkodami w późniejszym życiu ich duszy. Ze specjalną uwagą zatem 
czuwać będziecie nad waszymi dziećmi, dbając o zachowanie przepisów 
doskonałej higieny tak, by w okresie, w którym zaczną posługiwać się 
rozumem, organy ich były zdrowe, krzepkie i wolne od spaczonych 
dążności. Oto powód dlaczego, z wyjątkiem wypadków, gdy jest to 
całkowicie niemożliwe, pożądanym jest, by matka karmiła swoje dziecko 
własną piersią. Któż zdoła określić przedziwnie tajemnicze wpływy, jakie
 oddziaływają na rozwój tych malutkich istnień poprzez matkę, od której 
rozwój ich jest całkowicie zależny? 
Czy zwróciliście uwagę na te małe oczy, szeroko otwarte, bez przerwy 
pytające; na to spojrzenie, rzucane z jednej rzeczy na drugą, biegnące 
za ruchem lub gestem, już wtedy wyrażające radość lub ból, złość i upór,
 świadczące o różnorodnych namiętnościach, które drzemią w sercu ludzkim
 zanim nawet malutkie usta potrafią wypowiedzieć jedno słowo? Jest to 
najzupełniej naturalne. Wbrew temu, co utrzymywali pewni myśliciele, nie
 przychodzimy na świat obdarzeni świadomością, pamięcią czy marzeniami o
 życiu, które już kiedyś przeżyliśmy. Umysł dziecka z chwilą, gdy 
opuszcza ono łono matki, jest stronicą, na której nic nie jest napisane;
 z godziny na godzinę, od kołyski aż do grobu, oczy jego i inne organy, 
wewnętrzne i zewnętrzne, reagują na życie otaczającego je świata dzięki 
własnej, żywotnej działalności i one dopiero pisać będą na tej stronicy 
obrazy i idee rzeczy, wśród których dziecko żyje. Stąd więc nieprzeparty
 instynkt poszukiwania prawdy i dobra skierowuje „prostą duszę, która 
niczego nie zna” [7] ku temu, co zdoła ona odczuć; wszelka władza tych 
uczuć, wszystkie dziecinne wrażenia za pomocą których i rozum i wola 
budzą się stopniowo do życia, wymagają wychowania, ćwiczenia i 
starannego kierownictwa; w przeciwnym razie minimalne rozbudzenie i 
właściwy rozwój tych szlachetnych władz duchowych będą zagrożone  lub 
ulegną wypaczeniu. W tym wczesnym okresie dzieciństwa kochające 
spojrzenie lub słowo przestrogi nauczyć muszą dziecko, by nie poddawało 
się wszystkim :swoim wrażeniom, w miarę zaś rozwoju rozumu musi ono 
kształcić w sobie zdolność rozróżniania i panowania nad kaprysami swoich
 uczuć; jednym słowem, pod kierownictwem matki, dziecko winno rozpocząć 
pracę nad swoim własnym wychowaniem. 
Obserwujcie dziecko w jego najwcześniejszych latach. Jeśli poznacie 
je dobrze, wychowacie je również dobrze; nie urobicie sobie błędnego 
pojęcia o jego charakterze; zrozumiecie je wiedząc kiedy macie mu 
ustąpić, kiedy macie być niewzruszone; naturalne dobre usposobienie nie 
jest udziałem wszystkich synów ludzkich. 
Ćwiczenie umysłu 
Rozwijajcie umysły waszych dzieci. Nie czyńcie nic takiego, co by 
stwarzać mogło w ich umysłach błędne idee lub błędne racje rzeczy; 
jakiekolwiek byłyby ich pytania, nie zbywajcie ich wymijającymi 
odpowiedziami lub nieprawdziwymi twierdzeniami, które umysł dziecka 
rzadko przyjmuje; korzystajcie z nich natomiast w tym celu, by z 
miłością i cierpliwością ćwiczyć ich umysły, które pragną jedynie pojąć 
prawdę i przyswoić ją sobie z pomocą najwcześniejszych i najprostszych 
wysiłków ich władz kierujących rozumem i zmysłem obserwacji dziecka. 
Któż zdoła stwierdzić, ile niejeden geniusz zawdzięcza stałym i pełnym 
ufności pytaniom z lat dziecinnych, stawianym w ciepłej atmosferze 
domowego ogniska. 
Ćwiczenie charakteru 
Rozwijajcie charakter waszych dzieci. Prostujcie ich błędy, 
ośmielajcie i pielęgnujcie ich dobre rysy, uzgadniajcie je z ta 
stałością, która w późniejszym wieku zmieni się w stanowczość. Jeśli 
dzieci są świadome będą w okresie, w którym wzrastają i zaczynają myśleć
 i chcieć, iż kierowane są rozumną wolą rodziców, niezmienną i 
zdecydowaną, wolną od gwałtowności i złości, niepoddającą się słabości i
 niekonsekwencji, potrafią wówczas po pewnym czasie, widzieć w niej 
odbicie innej, wyższej woli, woli Boga; w ten sposób zasadzą one w 
swoich duszach nasiona wczesnych, dobrych nawyków moralnych, które 
urabiają i utrwalają charakter, rozwijają w nim samokontrolę w chwilach 
przełomowych, oraz odwagę w obliczu konfliktu czy ofiary, wpajają weń 
wreszcie głębokie poczucie chrześcijańskiego obowiązku. 
Ćwiczenie serca 
Rozwijajcie ich serca. Jakże często los człowieka, ruinę jego 
charakteru lub grożące mu niebezpieczeństwo wyśledzić można we wczesnych
 latach młodości, gdy serce jego zepsute zostało czułym pochlebstwem, 
niemądrym zamieszaniem i wrzawą i nieroztropną pobłażliwością źle 
pojmujących swe obowiązki rodziców. Podatne na wrażenia małe serce 
przywykło do tego, iż wszystkie rzeczy obracają się dookoła niego, 
uległe są jego woli i kaprysowi: w ten sposób powstaje w nim ten 
nieokiełznany egoizm, którego pierwszymi ofiarami staną się później jego
 właśni rodzice. Jest to często słuszna kara za samolubstwo rodziców, 
odmawiających ich jedynemu dziecku radości posiadania małych braci i 
sióstr, którzy, ciesząc się w równej mierze uczuciami matki, 
przyzwyczaili by je do myślenia o drugich, a nie tylko o sobie. Jakże 
głębokie i bogate źródła miłości, dobra i poświęcenia drzemią w sercu 
dziecka! Wy, matki, musicie pobudzić je do życia, pielęgnować, kierować 
nimi, wznieść je do Tego, który uświęci je, do Chrystusa; do Chrystusa i
 do Maryi, która wprowadzi do ich serc pobożność, nauczy je przez 
modlitwę składać w ofierze ich czyste poświęcenia i niewinne zwycięstwa 
Temu, który jako niebiański Ojciec kocha je, nauczy je Ona okazywać 
miłosierdzie biednym i nieszczęśliwym. Jakże radosną jest wiosna 
dzieciństwa, niezmącona wiatrami czy burzą! 
Ćwiczenie woli w wieku młodzieńczym 
Nadejdzie jednak dzień, kiedy dziecięce serce zacznie odczuwać nowe 
wzruszenia; nowe pragnienia zakłócą pogodę owych wczesnych lat. W tym 
okresie próby matki chrześcijańskie pamiętajcie, iż ćwiczenie serca jest
 ćwiczeniem woli w oporze przeciwko atakom zła i zdradliwym pokusom 
namiętności; w tym okresie przejściowym z nieświadomej czystości wieku 
dziecięcego do tryumfującej czystości wieku młodzieńczego, macie do 
spełnienia zadanie wielkiej doniosłości. Musicie tak przygotować waszych
 synów i córki, by pewnym krokiem, jakby torując sobie drogę wśród węży,
 przeszli przez ten krytyczny okres zmian fizycznych; by przeszli go nie
 tracąc nic z radości niewinności, zachowując nienaruszonym naturalny 
instynkt wstydu, którym obdarzyła ich Opatrzność i który stanowi hamulec
 na nieokiełznaną namiętność. Do tego instynktu skromności, który w swej
 spontanicznej odrazie dla wszelkiej nieczystości, pokrewny jest 
instynktowi religijnemu, nie przywiązuje się dzisiaj wielkiej wagi. Wy 
jednak, matki, dbać będziecie o to, by dzieci wasze nie zatraciły go 
przez nieprzyzwoite stroje, samoupiększanie, przez niestosowne zażyłości
 i poufałości, przez niemoralne widowiska; przeciwnie, starać się 
będziecie, by instynkt ten uczynić bardziej delikatnym i czujnym, 
bardziej wzniosłym i prawdziwym. Czuwać będziecie nad każdym ich 
krokiem; uczynicie wszystko, by nie być świadkiem splamienia i skażenia 
śnieżnej białości dusz przez złe i zło siejące towarzystwo; natchniecie 
je głębokim szacunkiem i zazdrosnym umiłowaniem czystości, nakłaniając 
je, by poddały się pod pewną i matczyną opiekę Maryi Niepokalanie 
Poczętej. Wreszcie, przezorność właściwa matce i nauczycielce oraz 
serdeczne zaufanie, jakie wzbudzić zdołałyście w waszych dzieciach, 
ułatwią wam wyczekiwanie i rozpoznanie chwili, w której pewne 
niewypowiedziane pytania powstaną w ich umysłach i niepokoić zaczną ich 
zmysły. Będzie wtedy obowiązkiem waszym wobec waszych córek, a ojców 
wobec ich synów, umiejętnie i delikatnie odsłonić im w miarę potrzeby 
prawdę, dać im roztropną, prawdziwą i chrześcijańską odpowiedź na te 
pytania i uspokoić ich umysły. Objaśnienie tajemniczych i cudownych praw
 życia, dokonane ustami chrześcijańskich rodziców we właściwym czasie, 
we właściwych rozmiarach i z właściwą ostrożnością, spotka się z 
szacunkiem i wdzięcznością; rozjaśni ono umysł dziecka z nierównie 
mniejszym niebezpieczeństwem niż gdyby się miało o nich dowiedzieć 
przypadkowo, przy okazji jakiegoś niepokojącego zetknięcia, skrytych 
rozmów, przeglądania nieodpowiednich książek lub czasopism, czy wreszcie
 od przemądrzałych towarzyszy; skrytość i tajemniczość rozpala 
imaginację i podnieca zmysły, okazje takie są więc o wiele 
niebezpieczniejsze i szkodliwsze. Jeśli słowa wasze będą mądre i 
dyskretne, będą one ochroną i ostrzeżeniem przeciwko pokusom i zepsuciu,
 jakie ich otaczają „albowiem dostrzeżona strzała wolniej dolatuje” [8] 
Potężna pomoc religii 
Zdajecie sobie jednak dobrze sprawę, iż w tej wielkiej, prący nad 
chrześcijańskim wychowaniem waszych synów i córek nie wystarczy nawet; 
najmądrzejsze, najwszechstronniejsze przygotowanie domowe. Musi ono być 
uzupełnione i udoskonalone potężnym wpływem religii. Od chwili chrztu 
św. kapłan posiada władzę duchowego ojca i pasterza waszych dzieci; 
musicie więc współdziałać z nim w nauczaniu podstawowych zasad 
katechizmu i pobożności, jako jedynych podstaw właściwego i trwałego 
wychowania; jako najwcześniejsi nauczyciele waszych dzieci, winnyście 
posiadać wystarczającą i pewną znajomość powyższych zasad. Nie możecie 
bowiem uczyć czegoś, czego sami nie znacie. Uczcie je miłować Boga, 
miłować Chrystusa, miłować Kościół Matkę naszą oraz pasterzy Kościoła – 
naszych przewodników. Miłujcie katechizm i uczcie wasze dzieci miłować 
go również, zaprawdę to wielki podręcznik miłości i bojaźni Bożej, 
chrześcijańskiej mądrości i wiecznego życia. 
Dzielni pomocnicy w pracy wychowawczej 
W waszej wszechstronnej pracy wychowawczej odczuwać będziecie 
potrzebę i obowiązek uciekania się do pomocy innych: dobierzcie sobie 
takich pomocników, którzy podobnie jak wy, są chrześcijanami; 
odbierajcie ich z taką starannością, jakiej wymaga skarb, który im 
powierzacie; poruczacie w ich ręce wiarę, czystość i pobożność waszych 
dzieci. Skoro dokonacie jednak wyboru, nie sądźcie, że od tej chwili 
wolne jesteście od waszych obowiązków i od waszej czujności; musicie z 
nimi współpracować. Nawet najwybitniejsi nauczyciele osiągną nikłe 
rezultaty w pracy nad ułożeniem waszych dzieci, jeśli pozbawieni będą 
waszej współpracy, wysiłki ich będą jeszcze mniej skuteczne, jeśli miast
 dopomagać i współpracować, będziecie przeciwdziałać i przeciwstawiać 
się im. Jakże wielkie byłoby nieszczęście, gdyby wasza pobłażliwość i 
słabość serca okazywane w domu, unicestwić miały to, czego w urobieniu 
charakteru i pogłębianiu pobożności waszych dzieci dokonały: szkoła, 
katechizm, lub stowarzyszenia katolickie. 
Lecz – powie któraś z matek – trudno dać sobie dzisiaj radę z 
dziećmi. Nie mogę poradzić sobie z moim synem, córka moja jest wprost 
nie do wychowania. Istotnie, wielu chłopów i dziewcząt w wieku 12 lub 15
 lat staje się krnąbrnymi i nieznośnymi. Dlaczego jednak tak jest? 
Dlatego, że gdy mieli oni 2–3 lata dozwolono im robić to co im się 
podobało. Niektóre temperamenty są doprawdy niewdzięczne i buntownicze, 
lecz choćby było najbardziej nieczułe czy uparte jest ono jednak waszym 
dzieckiem. Czy kochałabyś je mniej od jego braci i sióstr, gdyby było 
chorowite czy zdeformowane? Bóg ci je dał; pamiętaj byś go nie 
traktowała jako wyrzutka w rodzinie. Nie ma dziecka, które byłoby tak 
niesforne, iżby nie można go było rozwinąć czułością, cierpliwością i 
miłością; i rzadko doprawdy zdarzyć się może, by najtwardsza i najmniej 
obiecująca gleba nie wydała kwiatu uległości i cnoty, jeśli tylko 
nierozumna srogość nie wpłynie na całkowite zniszczenie ziarna dobrej 
woli, znajdującego się wewnątrz najdumniejszej nawet duszy. Wychowanie 
waszych dzieci byłoby zrujnowane gdyby odkryły one w oczach 
rodzicielskich – a wzrok dzieci dostatecznie jest bystry – jakiekolwiek 
oznaki faworytyzmu, niewłaściwych preferencji lub antypatii w stosunku 
do któregokolwiek z nich. Dla waszego dobra i dla dobra waszych dzieci 
musicie stale pamiętać, iż stosując właściwą srogość czy rozdając 
pieszczoty i udzielając zachęty – odnosicie się z równą miłością, która 
nie zna różnicy, chyba wtedy, kiedy chodzi o skarcenie za złe, lub 
zachęcenie do dobrych myśli, słów i uczynków. Czyż nie otrzymałyście 
każdego z nich w równym stopniu od Boga? 
Nauczycielki obok matek chrześcijańskich 
Słowa Nasze skierowane były przede wszystkim do was, matki 
chrześcijańskie. Lecz wraz z wami widzimy dziś dokoła Nas zakonnice, 
nauczycielki i te wszystkie, które biorą udział w pracy nad 
chrześcijańskim wychowaniem dzieci. Są one również matkami, choć nie z 
natury lub z krwi, lecz z miłości, jaką otaczają młodych, tak drogich 
Chrystusowi i Kościołowi – Jego Oblubienicy. Doprawdy, wy, które 
bierzecie udział wspólnie z chrześcijańskimi matkami w pracy 
wychowawczej, jesteście także matkami; macie bowiem matczyne serca, 
pełne miłości, której udzielił wam Duch Święty. W tej miłości, która 
jest miłością Chrystusa i która prowadzi was po drodze dobrych uczynków,
 znajdujecie wasze światło, pocieszenie i zajęcie, zbliżające was tak 
bardzo do matek, ojców i dzieci. Łączycie w ten sposób i zbliżacie do 
siebie te żyjące gałęzie drzewa, którym jest społeczeństwo, te dzieci, 
które są nadzieją rodziców i Kościoła i tworzycie z nich jedna wielką 
rodzinę, liczącą tysiące maluczkich; z myślą o wypełnieniu obowiązku 
waszego wobec rodziców i kraju rozwijajcie i kształćcie ich umysły, 
charaktery i serca, wychowując je w duchowej i moralnej atmosferze, w 
której radość niewinności występuje obok wiary w Boga i czci dla 
świętych rzeczy. Wyrażamy wam, podobnie jak czynią to wszystkie matki, 
Naszą głęboką wdzięczność i Naszą serdeczną pochwałę. Rozwijajcie i 
kontynuujcie matczyną pracę nad rozwojem dzieci w waszych szkołach, 
domach, zakładach i stowarzyszeniach. Jesteście zaprawdę siostrzaną 
rodziną duchowych matek, których potomstwem jest czysty kwiat młodości. 
Zakończenie 
Chrześcijańskie matki i ukochane córki! Mogliśmy w kilku tylko 
słowach streścić wspaniałość waszej niezrównanej misji, znaczonej 
dzisiaj tyloma przeszkodami i trudnościami. Jakże wspaniałą jest postać 
matki, pochylonej nad kołyską, wypełniającej swoje przeznaczenie w domu 
rodzinnym; postać matki – piastunki i nauczyciela jej malutkich pociech.
 Zadanie jej pełne jest trudu i skłonni bylibyśmy doprawdy sądzić, iż 
nie jest ona w stanie podołać temu zadaniu, gdyby nie łaska Boga, która 
towarzyszy jej stale, przyświeca, kieruje i podtrzymuje w codziennych 
troskach i znojach, i gdyby nie pomoc innych wychowawców, 
współpracujących z nią w ułożeniu tych młodocianych dusz; zapał, 
poświęcenie i energia tych wychowawców podobne są do matczynych. 
Błagając Boga Najwyższego, by zesłał wam pełnię swych łask i dopomógł
 wam w waszych rozlicznych trudach na rzecz młodych, waszej opiece 
powierzonych, udzielamy wam z głębi Naszego serca, jako zadatek 
niebiańskich dobrodziejstw, Naszego ojcowskiego błogosławieństwa 
apostolskiego. Pius XII [2] A.A.S. 112, 1930, s. 73–74. [3] Reguła pastor., ks. 1, c. 1. [4] Św. Tomasz, Suma teologiczna I, q. 113, a. 5, ad 3. [5] J 16, 21. [6] Mt 18, 10. [7] Dante, Czyściec, XVI, 88. [8] Dante, Raj, XVII, 27. | 
 

