KRÓTKIE
NAUKI HOMILETYCZNE
na niedziele i uroczystości całego
roku
WEDŁUG
Postylli Katolickiej Większej
KS. JAKUBA WUJKA SI
OPRACOWAŁ
BP WŁADYSŁAW KRYNICKI
––––––––
Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego
Wielką jest
radość prawych chrześcijan z Narodzenia Pańskiego, gdyż to był znak niezawodny,
że się przybliżyło odkupienie nasze; większą pociechę mamy ze Zmartwychwstania
Pana Jezusa, bośmy przez nie otrzymali pewność, że się już niewola grzechu i czarta
i niebezpieczeństwo śmierci wiecznej skończyło; największe zaś wesele ma być z
dzisiejszej uroczystości Jego Wniebowstąpienia, albowiem w osobie Chrystusa
człowieczeństwo, które On ma wspólne z nami, wywyższone jest nad wszystko
stworzenie i podniesione aż do nieba, a stąd nadzieja niezachwiana, że i my się
tam po życiu chrześcijańskim dostaniemy. Abyśmy zaś to lepiej mogli zrozumieć,
rozważmy Ewangelię dzisiejszą i zastanówmy się nad tym, co Pan Jezus czynił i
mówił do uczniów na ostatnim pożegnaniu, jak wstąpił do nieba i co za pożytek
dla nas z Jego wniebowstąpienia.
1. Dnia, którego miał wstąpić do nieba, Zbawiciel nasz
ukazał się jedenastu uczniom siedzącym przy stole i jadł z nimi (jak wspomina
Łukasz św. XXIV, 43), aby tym lepiej każdy z nich poznał, iż On w osobie swojej
człowieczą naturę naszą, w której przebywał na świecie, zaniósł na niebiosa.
Prócz tego przy owym ostatnim pożegnaniu wymawiał im ich niedowiarstwo i
zatwardziałość serca, ponieważ nie wierzyli tym, którzy Go widzieli, że
zmartwychwstał. Dlaczego to uczynił Pan Jezus, zwłaszcza w takiej chwili? Wiemy
przecież, że niedowiarstwo Tomasza, który w końcu przekonawszy się o
zmartwychwstaniu Jezusowym, zmuszony był zawołać: Pan mój i Bóg mój, więcej nam
umocnienia w wierze i pożytku przyniosło, niż prędka wiara Magdaleny. Wiemy, iż
Bóg dopuścił do czasu tego niedowiarstwa uczniów, aby niełatwo rzeczy tak nowej
i nigdy przedtem nie słyszanej uwierzyli, a przez to, abyśmy tym bardziej byli
upewnieni co do prawdy zmartwychwstania Chrystusowego. Pomimo tego przecież Apostołowie
zawinili, albowiem mając tyle jawnych świadectw, że Jezus powstał z grobu żywy,
nie powinni byli tak długo o tym powątpiewać. Słusznie przeto Pan karci ich
niedowiarstwo, zasługiwało bowiem na skarcenie. Nadto jeszcze taka kara przy
ostatnim pożegnaniu dana, lepiej się miała zachować w pamięci Apostołów i
bardziej ich upewnić, że nikt inny, jedno ten sam zmartwychwstały i strofujący
Zbawiciel we własnej ludzkiej postaci w ich oczach wstąpił do nieba. I mówił
im: Idąc na wszystek świat, opowiadajcie Ewangelię wszemu stworzeniu. Kto
uwierzy i ochrzci się, zbawion będzie. Albo jak u Mateusza św. czytamy: Dana
mi jest wszystka władza na niebie i na ziemi. Idąc tedy, nauczajcie wszystkie
narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, nauczając je chować
wszystko, com wam kolwiek przykazał (Mt. XXVIII, 18-20). Każe im głosić
naukę Ewangelii wszystkim ludziom, nikogo nie odrzucać i od dobrodziejstwa
wiary świętej nie wyłączać, albowiem nie ma u Boga przebierania w osobach, ale
w każdym narodzie, kto się Go boi, a czyni sprawiedliwość, ten Mu się podoba. –
Jeżeli zaś Chrystus Pan dał rozkazanie Apostołom, aby opowiadali Ewangelię
wszystkim ludziom, tedy owa powinność nauczania prawdy Bożej ciąży nie tylko na
Apostołach, ale i na ich prawowitych następcach i to tak długo, jak długo
istnieć będzie rodzaj ludzki. Co tu bowiem do nich mówił, to do wszystkich na
przyszłość biskupów i kapłanów katolickich mówił, ponieważ ich urząd i
powołanie jest to samo, co i Apostołów: przepowiadać Ewangelię wszystkim
narodom. Chociaż tedy Apostołowie dla zbyt krótkiego żywota nie mogli dotrzeć
do ostatecznych krańców ziemi, to przecież słowa ich przeszły i przechodzą do
wszech krajów, ponieważ ci, co po nich nastąpili, aż do dziś dnia nie innej
uczyli i uczą Ewangelii, jedno tej, którą głosili pierwsi uczniowie Pańscy.
Tu rad byś jeszcze chrześcijaninie katoliku zapytać,
co znaczy opowiadać Ewangelię? Tłumaczy to jaśniej Mateusz św., gdy tak
przywodzi słowa Jezusowe: Nauczajcie wszystkie narody... nauczajcie je
chować wszystko, com wam kolwiek przykazał. Ewangelia przeto znaczy tyle,
co całkowita nauka Chrystusowa, podająca nie tylko to, co wierzyć, ale i co
czynić mamy. Prawdziwa bowiem wiara zależy nie na samym przyjęciu Boskiej nauki
Zbawiciela, ale i na spełnianiu wszystkich Jego przykazań i na życiu pełnym
dobrych, chrześcijańskich uczynków.
Cuda zaś tym, co uwierzą, te towarzyszyć będą: W imię
moje czartów będą wyrzucali, nowymi językami będą mówili, węże będą brali i
choćby co trującego pili, szkodzić im nie będzie; na chorych ręce będą kładli,
a ci dobrze się mieć będą. Te cuda
czynić mieli ci, co uwierzyli. Tak było w samej rzeczy w pierwszych wiekach
Kościoła Chrystusowego; tak było i później, czego dowodem życie wielkiego
apostoła Indian i Japończyków, św. Franciszka Ksawerego; tak bywa niekiedy i teraz,
zwłaszcza tam, gdzie misjonarze nawracają pogan do wiary świętej. A jeśli dziś
owe cudowne znaki nie są tak częste, nie dlatego to się dzieje, żeby już wiary nie
było na świecie, ale że takich cudów ku potwierdzeniu wiary świętej między
wiernymi nie potrzeba. Bo i św. Paweł powiada, że cuda są na znak nie wiernym,
ale niewiernym, a proroctwo, czyli wykład nauki chrześcijańskiej nie niewiernym,
ale wiernym (I Kor. XIV, 22). I my również dopóty młode drzewka podlewamy,
dopóki się dobrze nie przyjmą; lecz gdy się rozrosną i wkorzenią, tam
podlewanie ustaje. – Za to w duszy człowieka chrześcijańskiego pełno się zawsze
takich cudów dzieje. Albowiem czartów kapłani wyrzucają, gdy przez
rozgrzeszenie sakramentalne gładzą grzechy i jednają ludzi z Bogiem. Nowymi
językami wierni mówią, gdy zamiast słów gorszących, częste a pobożne modlitwy
do Boga zanoszą i bliźnich swym odezwaniem budują. Węże biorą, gdy złość we
własnym albo bliźniego sercu hamują. Truciznę piją, a nie szkodzi im, gdy ani
namową, ani groźbą nie dają się pociągnąć do złego. Ręce na chorych kładą i
uzdrawiają ich, gdy dobrym przykładem innych od złego odwodzą i do cnoty
zachęcają. Cuda to większe, niż widome znaki i dziwy, bo idą na pożytek duszy
nieśmiertelnej.
2. Po tej ostatniej z uczniami rozmowie Pan Jezus
wzięty jest do nieba i siedzi na prawicy Bożej. Nieco obszerniej wspomina o tym
Łukasz św.: I wywiódł ich z miasta do Betanii, a podniósłszy ręce swe
błogosławił im. I stało się, gdy im błogosławił, rozstał się z nimi i był
niesion do nieba (Łk. XXIV, 50). Dzieje zaś Apostolskie przydają: A gdy
pilnie patrzali za Nim do nieba idącym, oto dwaj mężowie stanęli przy nich w
białym odzieniu, którzy też rzekli: Mężowie galilejscy, czemu stoicie, patrząc
w niebo? Ten Jezus, który wzięty jest od was do nieba, tak przyjdzie, jakoście
Go widzieli idącego do nieba (r. 1, 10). Oto jest krótka historia
Wniebowstąpienia Pańskiego. Co zaś tu powiedziano, że Pan Jezus był wzięty albo
niesiony do nieba, nie znaczy to, aby do tego potrzebował czyjej pomocy;
albowiem nie od aniołów był niesiony, nie jako Eliasz na ognistym wozie
zawieziony, nie jako Filip diakon mocą Ducha Bożego daleko zaprowadzony: ale
swą własną mocą był wzięty do nieba, i to wedle człowieczeństwa swego, jako
człowiek, gdyż jako Bóg nigdy nie opuszczał niebios i zawsze obecnością swoją
niebo i ziemię napełnia.
Wstąpił tedy Pan nasz do nieba, albowiem na ziemi
spełnił już wszystko, co o Nim prorocy pisali. Dokonawszy tu sprawy naszego
zbawienia, poszedł otworzyć nam niebo i dać je wiernym swoim w posiadanie
wieczne, abyśmy się tam stali domownikami Bożymi i współmieszczanami Świętych.
Wstąpił do nieba, aby w owym tryumfującym Kościele był Orędownikiem naszym u
Ojca i przyczyniał się za nami; aby nam stamtąd zesłał Ducha swojego i użyczył
Boskiej siły swej i obdarzał darami łask swoich; aby z wysocza bronił Kościoła
swego od nieprzyjaciół; aby dusze świętych Starego Testamentu, dotąd w
otchłaniach niejako skrępowane, oswobodził i w tryumfie Ojcu Niebieskiemu, jako
pierwiastki przez się zbawionych, ofiarował. Wstąpił na koniec do nieba, aby
utwierdził naszą wiarę i nadzieję, aby i pomnożył naszą miłość. Wiarę – bo
gdyby od nas nie odszedł, mniejsza byłaby zasługa wiary naszej, gdyż wiara jest
o tych rzeczach, których choć kto widzieć nie może, ma je przecież za pewne dla
powagi Boga, iż tak Bóg objawił. Nadzieję – bo kiedy Chrystus, głowa nasza,
człowieczeństwo w osobie swojej do nieba wprowadził, to bezwątpienia i my,
członki Jego tam się z Nim połączymy. Miłość – abyśmy już teraz sercem i
pragnieniem dążyli tam, dokąd On ciałem wstąpić raczył; abyśmy mieszkając na
ziemi, myślą przebywali w niebie, wyznając, żeśmy tu przechodnie, że innej
ojczyzny szukamy.
Weselmy się przeto z tej tajemnicy Wniebowstąpienia
Pańskiego, a okiem wiary widząc Go tam siedzącego po prawicy Ojca, to jest
mającego od Ojca moc, chwałę i majestat Boży, winszujmy tego uwielbienia
człowieczeństwu Jego i prośmy gorąco, abyśmy Go kiedyś w tej chwale oglądać i
wraz z Nim na wieki cieszyć się mogli.
–––––––––––
Krótkie nauki homiletyczne na
niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej
Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem
Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 163-167.