Pantaleon pochodził ze znakomitej rodziny osiadłej w
Nikomedii. Matka jego Eubula, zacna białogłowa i
gorliwa chrześcijanka, uczyła jedynaka czcić i
miłować Stwórcę, jako też wszczepiła w młode jego
serce bojaźń Bożą. Po jej rychłej śmierci zajął
się dalszym wychowaniem Pantaleona jego ojciec,
trwający jeszcze w pogaństwie, nie szczędząc
zachodów ani kosztów, aby go wykształcić w naukach.
Wkrótce wyrósł Pantaleon na przystojnego
młodzieńca, celującego pomiędzy wszystkimi
rówieśnikami bystrością rozumu, dowcipem i
czystością obyczajów. Zaszczepione w nim przez matkę
ziarno wiary przyjęło się w jego sercu i skutkiem
łaski Bożej bujny plon wydało. W myśl życzeń ojca
poświęcił się młodzian nauce lekarskiej, przy czym
wkrótce prześcignął kolegów i został ulubieńcem
swego nauczyciela, który zwrócił nań uwagę cesarza
Maksymiana. Droga, którą Pantaleon chodził do szkoły,
wiodła obok ubożuchnego domku, w którym pewien kapłan
chrześcijański, Hermolaus, z kilku towarzyszami
ukrywał się przed prześladowaniem. Ten, upodobawszy
sobie szlachetną postać, stateczność i uprzejmość
młodzieńca, uczuł doń przywiązanie i ośmielił się
pewnego dnia zaprosić go do swego domu. Pantaleon
przychylił się do życzenia starca, a w pogawędce
powiedział mu, że jest sierotą bez matki, która była
chrześcijanką. "A ty czym jesteś?" - zapytał
żywo duchowny. "Ja - odrzekł Pantaleon - wielbię
pamięć matki, chowam głęboko w sercu jej przestrogi i
nauki, ale muszę wyznawać wiarę ojca i kraju, do
którego należę, gdyż mam zostać przybocznym lekarzem
cesarza i piastować na jego dworze wysokie
dostojeństwa". Na to Hermolaus wspomniał o lekarzu,
przewyższającym wszystkich mądrością i potęgą,
który samym tylko słowem przywraca wzrok niewidomym,
słuch głuchym, a chromym chód; który wiedzie duszę
do Nieba, pociesza nieszczęśliwych w smutku i
utrapieniu i silniejszy jest od wszystkich bogów, jakich
utworzył przesąd i omamienie.
Słowa te trafiły do przekonania młodzieńca,
ocuciły w nim słodkie wspomnienia matki i jej nauk, i
sprawiły, że odtąd począł zajmować się więcej
niebieskim lekarzem dusz, chociaż jeszcze miał pewne
wątpliwości i wzdrygał się uwierzyć w Chrystusa,
póki na sobie sam nie doświadczył Jego siły.
Mianowicie gdy pewnego dnia pogrążony w myślach
przechadzał się po ścieżce polnej, ujrzał dziecię
nieżywe, które umarło od ukąszenia żmii obok
pełznącej. Zdjęty przestrachem cofnął się, ale
wkrótce przystanął i pomyślał sobie: "Jeśli
prawdą jest, co mówił do mnie Hermolaus, to się to
wkrótce pokaże" - i zwróciwszy wzrok do Nieba,
taką odmówił modlitwę: Boże chrześcijan, jeśli
rzeczywiście jesteś Panem życia i śmierci, zabij
żmiję, a przywróć życie dziecięciu!" I stał się
cud, że Bóg wysłuchał prośby jego. Z radością
pobiegł do sędziwego kapłana i oświadczył gotowość
przyjęcia chrześcijaństwa. Przepędziwszy następnie
tydzień na poście i modlitwie, przyjął z jego ręki
chrzest święty.
Najgorliwszym jego staraniem było nawrócić ojca do
wiary Chrystusowej, co mu się też z czasem udało.
Pewnego razu przybył do Pantaleona chory na oczy, który
wskutek niezręcznego postępowania lekarzy stracił był
wzrok, zmarnował na kurację cały majątek, a teraz
jego prosił, aby się nim zajął. Pantaleon przyrzekł
mu swą pomoc, mimo że ojciec zwrócił mu uwagę, że
najsłynniejsi lekarze nic nie dokazali. Święty kazał
zaufać choremu w moc prawdziwego Boga i wymawiając
kilkakrotnie Imię Jezus dotknął oczu chorego. Biedny
niewidomy natychmiast przejrzał i oświadczył, że
uwierzy w potężnego Jezusa. Teraz nawet ojciec
Pantaleona, wzruszony niespodzianym cudem, sławić
począł Zbawiciela wespół z uzdrowionym i obaj
przyjęli chrzest święty.
Działanie Pantaleona jako lekarza było bardzo
zbawienne, gdyż nie przestawał na samym uzdrowieniu
ciała, ale dbał również o duszę chorych, toteż
sława jego wkrótce szeroko się po świecie rozeszła,
a mieszkanie jego było zawsze pełne ludzi żądających
porady lekarskiej. Wziętość jego obudziła jednak w
końcu niechęć i nienawiść jego pogańskich kolegów,
którzy szpiegowali go na każdym kroku, a widząc
przychylność i współczucie, jakie okazywał
chrześcijanom, oskarżyli go przed cesarzem, że jest
tajnym wyznawcą wiary Chrystusowej. Maksymiana wielce to
gorszyło, iż ten, którego tak wysoko ceni, jest
stronnikiem nowej wiary; pociągnął go przeto do
odpowiedzialności, nalegając nań, aby uczcił bogów
ofiarą i tym sposobem zadał kłam swym oskarżycielom,
na co Pantaleon w ten sposób odpowiedział: "Więcej
mówią czyny od czczych słów, a prawda nad wszystkim
góruje. Aby ci dowieść wielkości mego Boga, proszę
cię cesarzu, abyś tu kazał przynieść chorego,
złożonego ciężką niemocą. Zwołaj swych kapłanów
i lekarzy, niech go leczą i zanoszą modły do bogów, a
ja modlić się będą do swego Boga. Ten Bóg, który
chorego uzdrowi, niechże odtąd będzie jedynym
przedmiotem czci i uwielbienia, innych zaś odrzucić i
zaniechać należy".
Maksymian przystał na jego radę. Przyniesiono
człowieka, który zdaniem lekarzy cierpiał na
nieuleczalną chorobę. Bałwochwalczy lekarze wśród
mnogich ofiar modlili się do swych bożków nadaremnie,
Pantaleon natomiast błagał Pana Jezusa, aby choremu
przywrócił zdrowie i w Imię Ukrzyżowanego kazał mu
powstać z łoża. W oka mgnieniu odzyskał chóry siły
i pobiegł do domu. Ale wiarołomny cesarz nie dotrzymał
słowa, przeciwnie użył najrozmaitszych męczarni, aby
Pantaleona zmusić do wyparcia się wiary. Młody bohater
zniósł wszelkie katusze z podziwienia godną
stałością, aż wreszcie Maksymian kazał go
przywiązać do pnia oliwnego i ściąć roku Pańskiego
305. Zwłoki jego przewieziono do Konstantynopola, a
później umieszczono je w kościele świętego Dionizego
pod Paryżem. Głowę jego w kosztownej oprawie po dziś
dzień oglądać można w Lyonie. Na obrazach
przedstawiają tego Świętego w chwili, gdy uzdrawia
śmiertelnie chorego.
Nauka moralna
"Czyny więcej znaczą niż słowa". Gdy słowa te
usłyszał święty Pantaleon z ust Hermolausa,
uwierzył, że taki lekarz istnieć może; kiedy jednak
sam martwe dziecię przywrócił do życia, przekonał
się, że lekarz, o którym mu Hermolaus wspomniał,
istnieje rzeczywiście i jest Panem życia i śmierci. To
samo mawiał przecież Pan Jezus do niewiernych żydów: "Chociaż byście Mnie wierzyć nie
chcieli, wierzcież uczynkom" (Jan 10,38).
Zasadą tą przejął się Kościół katolicki, ale
tylko on jeden, gdyż on jeden tylko może poprzeć
prawdę nauki Boskiej niezliczonymi cudami. Cuda jednają
wiarę prawdziwej religii, są przeto potrzebne.
1) Tworząc człowieka, nadał mu Bóg przeznaczenie,
a obdarzywszy go wolną wolą, wskazał mu drogę, co
czynić należy, aby osiągnąć cel przeznaczony.
Przepisy te i nauki zawarte są w przykazaniach Bożych.
Wolę Bożą głosili i objawiali od dawien dawna
patriarchowie, prorocy, po nich Jezus Chrystus i
ustanowiony przezeń Kościół; wiarę tę stwierdzały
liczne cuda, w których i prosty wieśniak i wysoko
wykształcony filozof musi uznać dzieła Boga żywego i
świadectwa okazujące prawdziwość nauki Jego.
2) Nie ma naturalniejszego jak to, że Bóg, bądź to
gdy błagamy Go o pomoc w biedzie i utrapieniu, bądź,
gdy przeciw Niemu wykraczamy i gniew Jego wywołujemy,
swą dobroć i sprawiedliwość w cudach okazuje.
Gdybyśmy mieli sprawę z Bogiem urojonym, wytworem
naszej wyobraźni, nie mogłoby być mowy o cudach, o
jakich pisze Pismo święte, a dzieje Kościoła
katolickiego przez blisko 2000 lat są wymownym i dla
każdego jasnym świadectwem i dowodem, że założona
przez Jezusa Chrystusa religia jest jedynie Boską,
świętą i prawdziwą.
Modlitwa
Spraw miłościwie, prosimy, wszechmogący Boże,
abyśmy za wstawieniem się świętego Pantaleona,
Męczennika Twojego, zachowani byli od wszelkiej szkody
na ciele, i od wszelkich złych myśli uwolnieni na
duszy. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który
króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków.
Amen.
Św. Pantaleon, Męczennik
urodzony dla nieba 305 roku,
wspomnienie 28 lipca
urodzony dla nieba 305 roku,
wspomnienie 28 lipca
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.