Papież Pius XII, który objął papieski tron w 1939 roku
był z pewnością świadomy zagrożenia, jakie dla Kościoła stanowił modernizm; nie
tylko skarżył się na to, że skrycie głosi się go w seminariach, niejednokrotnie
miał też mówić, że nawet jeśli jest ostatnim papieżem powstrzymującym zalew
innowacji, to będzie w tym działaniu nieugięty. Cytując go dosłownie: "après
moi, le déluge" (1). Dopiero
teraz stało się oczywiste jak prorocza była ta wypowiedź. Jednakże nawet jemu –
otoczonemu przez ludzi oddanych sprawie "rewolucji" – często brakowało
czujności. Pozwolił ludziom o wątpliwej reputacji wspiąć się na szczyty i
udzielił aprobaty dla liturgicznych zmian wielce kontrowersyjnej natury –
takich jak nowe obrzędy Wielkiego Tygodnia. (Zdarzyło się to w listopadzie 1955
gdy był ciężko chory i jak można podejrzewać ta sytuacja mogła zostać łatwo
wykorzystana (2)). W 1958 roku zajął jego miejsce Angelo Giuseppe Roncalli, który
przyjął imię Jana XXIII (3).
Wydarzyło się wtedy coś zupełnie nowego. Po raz
pierwszy mieliśmy papieża, który był mile przyjmowany przez liberalną prasę,
człowieka określanego jako "prosty chłop" i "człowiek z
ludu". Nie był ani jednym ani drugim. Znacznie trafniejsza jest ocena
Roberta Kaisera, korespondenta Time Magazine akredytowanego przy Vaticanum
II oraz serdecznego przyjaciela Jana XXIII. Kaiser nazywa go
"politycznym geniuszem" oraz "ostrożnym i przebiegłym
rewolucjonistą" (4).
Angelo Giuseppe Roncalli urodził się w 1881 roku w
prowincji i diecezji Bergamo. Chociaż często opisywany był jako syn
"biednych i bezrolnych chłopów" jego rodziców można poprawniej określić
jako małorolnych chłopów, "przywiązanych do ziemi, posiadających liczną i
zdrową rodzinę, wychowujących swe dzieci w przywiązaniu do chrześcijańskich
cnót i pogodnie przyjmujących swój los". Od jakichś 500 lat jego rodzina posiadała
i zamieszkiwała tę samą ziemię (5).
Roncalli został wyświęcony w 1904 roku i od początku przyjął liberalne i
modernistyczne poglądy. Jego pierwszym duchowym kierownikiem był ks. Parrechi
znany ze swych "wyjątkowo liberalnych poglądów" (6). Uczył historii w seminarium w Bergamo i był pod
silnym wpływem takich pisarzy jak Loisy i Duchesne (7). Zaangażowany był także w działalność młodzieżowej
organizacji Opera Dei Congressi, która z powodu swych
modernistycznych orientacji została rozwiązana przez Piusa X. Po krótkim
pobycie w Rzymie związał się z Radini Tedeschi, zawodowym watykańskim dyplomatą,
protegowanym kardynała Rampolli (8),
który został zesłany do Bergamo z powodu swych modernistycznych poglądów.
Biskup Tedeschi miał wywrzeć olbrzymi wpływ na
Roncalliego – przyszły Jan XXIII był przez dziewięć lat jego osobistym
sekretarzem oraz biografem żywiącym wobec niego wielki podziw. Roncalli miał
skłonność do znajdowania sobie przyjaciół wśród modernistów – Peter
Hebblethwaite dokumentujący wczesny etap jego życia w tym okresie z trudnością
może wymienić jakiegoś bliskiego współpracownika, który by nie był modernistą.
Byli wśród nich biskupi: Mediolanu – Carlo Ferrara oraz Cremony – Bonomelli,
obaj jawni moderniści, jak również Lambert Beauduin, benedyktyński orędownik
liturgicznej "odnowy". Kilku spośród jego najbliższych przyjaciół
seminarzystów, w tym współlokator z seminarium oraz osoba, która była obecna
przy jego święceniach mieli później zostać ekskomunikowani za modernizm (9). Przez cały ten okres wykazywał wielką ostrożność –
był niewątpliwie obłudny w ukrywaniu swych poglądów (10). Następnie w 1924 roku, po śmierci swojego ukochanego
biskupa wezwano go z powrotem do Rzymu i powierzono pomniejsze stanowisko w
Stowarzyszeniu Rozkrzewiania Wiary. W tym okresie został też profesorem
patrystyki na Uniwersytecie Laterańskim po to by już po kilku miesiącach zostać
usuniętym z tego stanowiska ze względu na "podejrzenie o modernizm"
oraz "głoszenie teorii Rudolfa Steinera"! (11) Praktycznie skazano go na zesłanie do Bułgarii i
Turcji.
Według Giancarlo Zizoli "oskarżenie Roncalliego o
modernizm zawierało bardzo jednoznaczną treść... Odnoszono się w nim do jego
relacji, rzeczywistych lub domniemanych z modernistycznym środowiskiem początku
wieku, jak również do jego solidarności z małą reformatorską grupą, która
wyłoniła się z fenomenu włoskiego modernizmu". Wśród tematów dominujących
w tej grupie Zizola wymienia "prymat sumienia, pogodzenie autorytetu z
wolnością, autonomię nauki, wyzwolenie od zbytecznej kościelnej struktury,
odnowę wiary, uwolnienie od polityki, [oraz] katolicyzm mniej uwarunkowany
tradycyjnymi schematami" (12).
Roncalli rozwinął też w tym okresie swą teorię, iż Chrystus nieustannie działa
w historycznym procesie i że możliwe jest rozpoznanie i współpraca z tym
Chrystologicznym procesem poprzez rozpoznawanie "znaków czasu" (13).
Wiele lat spędzonych na Bliskim Wschodzie, powstanie
arsenałów broni nuklearnej oraz doświadczenie dwu wojen światowych, przekonały
Roncalliego do potrzeby wyeliminowania frakcyjnych konfliktów ludzkości po to
by doprowadzić różne rasy, polityczne grupy i religijne wyznania do pewnego
rodzaju praktycznej jedności. Tylko w ten sposób można by zapewnić światu
trwały pokój. Po drugiej wojnie światowej powołano go z powrotem i wyznaczono
na nuncjusza apostolskiego we Francji. Podczas pobytu w Turcji współpracował on
z rządem emigracyjnym De Gaulle'a i "pomimo niskich notowań", jakie
miał u Piusa XII (14) był praktycznie
jedynym papieskim przedstawicielem akceptowalnym we Francji (15). Przebywając z dużą swobodą obracał się w
dyplomatycznych i społecznych kręgach tego kraju mając opinię
"dobrodusznego", a jednocześnie nawiązywał kontakty ze wszystkimi
liberalnymi i lewicowymi ruchami dominującymi w powojennej Francji. Jego
"nowymi punktami kulturalnego odniesienia... byli Dom Lambert Beauduin,
Mauriac, Claudel, Gilson, Daniel-Rops, Raissa i Jacques Maritain a ponadto Études,
innowacyjny periodyk francuskich jezuitów, jak również Le Cerf publikujące
awangardowe książki pod dominikańskimi auspicjami" (16).
Tak bezkrytycznie obcował z reprezentantami różnych
grup nieprzyjaznych Rzymowi (miejscowy dowcip głosił, że jego duchowym
kierownikiem był socjalista Édouard Herriot), że kolejny raz ściągnął na siebie
podejrzenia. Jednakże miał przyjaciół na wysokich stanowiskach (takich jak
Montini, przyszły Paweł VI), którzy go chronili. Uczynił wszystko co było w
jego mocy dla wspierania i opóźnienia potępienia księży-robotników (dogłębnie
przenikniętych marksistowską ideologią) i doprawdy, można przypuszczać, że
właśnie odmowa potępienia ich miała jakiś związek z przeniesieniem go do
Wenecji. (Jego następca bezzwłocznie potępił ten ruch). Wraz z przeniesieniem
do Wenecji otrzymał czerwony kapelusz kardynalski.
Już wcześniej wspomniano o zainteresowaniu Roncalliego
Rudolfem Steinerem. Włoski pisarz Pier Carpi twierdzi, że posiada niezbite
dowody, że w czasie pobytu na Bliskim Wschodzie Roncalli został przyjęty do
masonerii. Maurice Bardet, dobrze znany mason w wolnomularskiej publikacji
Les Échos du surnaturel informuje nas, że był jego doradcą. Podczas
gdy można by dyskutować z tymi oświadczeniami, bezsporne jest natomiast to, że
będąc nuncjuszem papieskim w Paryżu, w każdy czwartkowy wieczór w cywilnym
ubraniu odwiedzał on Wielką Lożę tego miasta. Zostało to poświadczone przez
kilku członków francuskiej sûreté, policji wyznaczonej do jego
ochrony w tamtym okresie (17).
Podczas pobytu we Francji, Roncalli był także
odpowiedzialny za utworzenie "seminariów za drutem kolczastym",
projektu który w nadchodzących latach miał przynieść znaczące wyniki. W
częściach Europy znajdujących się pod nazistowską kontrolą występował wtedy
dotkliwy brak kapłanów, gdyż Niemcy wcielili wszystkich seminarzystów do sił
zbrojnych. Kapłani podczas wojny albo współpracowali z Niemcami albo byli
umieszczani w obozach koncentracyjnych. Pierwsi byli zdyskredytowani w oczach
wiernych, a ci drudzy – jeśli nawet przeżyli to byli zbyt wycieńczeni by
właściwie funkcjonować. Pomysłowe było rozwiązanie tego problemu zaproponowane
przez Montiniego. Zdobył on listy wszystkich seminarzystów będących jeńcami
wojennymi i zdołał przekonać przedstawicieli sprzymierzonych sił do skierowania
tych ludzi do specjalnych ośrodków szkoleniowych. Montini i Roncalli zapewnili
im nauczycieli oraz książki – nie trzeba dodawać, że byli to nauczyciele o
"poprawnej" modernistycznej orientacji i zanim posoborowy kościół
doszedł do władzy, wielu spośród "średniego duchowieństwa" w
Niemczech oraz innych częściach Europy było już dobrze wyszkolonych i
zindoktrynowanych przez "nouvelle théologie". (Łatwo zapomina
się o fakcie, że między końcem wojny a Vaticanum II istniała 17-letnia
luka czasowa). Wyjaśnia to przyczynę tak niewielkiego oporu na zmiany
wprowadzone przez Vaticanum II. Na domiar złego, amerykańska hierarchia
zaczęła wysyłać swoich seminarzystów na zaawansowane kursy do Europy, gdzie
dostawali się pod wpływ modernistów dobrze zadomowionych w europejskich
seminariach (18).
Jako kardynał, Roncalli został patriarchą Wenecji, a
pięć lat później został wybrany na Stolicę Piotrową. Jednym z jego pierwszych
dokonań po usadowieniu się na tronie Piotrowym było szerokie otwarcie
watykańskiego okna, aby wpuścić do środka "trochę świeżego
powietrza". Ten tak wielce wychwalany (a sporadycznie krytykowany)
symboliczny akt przywodzi na pamięć interesujący fragment historii. Kiedy w
1908 roku ks. George Tyrrell (sławny modernistyczny jezuita ekskomunikowany za modernizm)
stał się tematem krytycznego listu pasterskiego kardynała Merciera,
odpowiedział w następujący arogancki sposób: "Wasza Eminencjo, czy kiedyś
łaska napełni twe serce, byś mógł śmiało otworzyć na oścież drzwi i okna
najciemniejszych zakamarków twojej wielkiej średniowiecznej katedry i pozwolić
światłu nowego dnia dotrzeć do najciemniejszych zakątków, a świeżemu wiatrowi
niebios [sic] przewietrzyć jego zmurszałe klasztory?" Wydaje się
oczywistym, że Jan XXIII ustanowił wzorzec, który mieli później naśladować
wszyscy jego posoborowi następcy. Wkrótce po tym, jak został "papieżem"
udał się do Świętego Oficjum i zażądał swoich akt. Na okładce widniała
adnotacja: "podejrzany o modernizm", którą to przekreślił zastępując
oświadczeniem: "Nigdy nie byłem modernistą" (19).
Roncalli zainicjował także posoborowy kurs częstego
zrywania z papieską tradycją – proces, który zaszedł tak daleko, że gdy nastał
Jan Paweł II nie było już prawie żadnych papieskich tradycji, z jakimi można by
było zerwać. Tuż po wyborze Roncalli nie zezwolił kardynałom na całowanie
papieskiego trzewika (co symbolizowało uległość wobec władzy Chrystusa).
Podczas uroczystości państwowych nie wkładał papieskiej tiary (symbolu
"triumfalizmu"), nakazał obniżyć tron Piotrowy i poinstruował swe
otoczenie by nie używali jego (w rzeczywistości Piotrowych) honorowych tytułów.
Wszystkie te działania oczywiście zadowolą egalitarystyczne uprzedzenia
współczesnego człowieka, ale problem polega na tym, że Jan XXIII nie był zwykłym
człowiekiem; był on jakoby przedstawicielem Chrystusa na ziemi. By usytuować
takie działania w klarowniejszej perspektywie, można spróbować wyobrazić sobie
królową angielską pozbawiającą się swych królewskich szat by uczestniczyć w
dyskotekowych tańcach ze swymi poddanymi podczas uroczystości państwowych.
Niezbyt to dostojny widok. Paul Johnson mówi nam o stanowisku Roncalliego wobec
Kościoła, który zobowiązał się chronić i o stosunku do swych poprzedników, z
których stanowiskiem został niezawodnie związany: "Kiedy zachodziła
potrzeba po prostu zaprzeczał wcześniejszym Papieżom. W całości odrzucił Mirari
Vos i Singulari Nos Grzegorza XVI, Quanta Cura Piusa IX, do
którego jako dodatek dołączony był Syllabus Błędów. Jan był bezlitosny w
dystansowaniu się od poglądów swoich poprzedników". I w końcu, jeśli
pozostaje jeszcze jakaś wątpliwość, pozwolę sobie przytoczyć odpowiedź, jakiej
według relacji miał udzielić przyjacielowi, który zapytał go jak sobie radzi
będąc następcą tak wielkiego człowieka, jakim był Pius XII. "Próbuję sobie
wyobrazić, co by zrobił mój poprzednik, a następnie robię coś dokładnie
odwrotnego" (20).
Jakie były w tym okresie życia Roncalliego jego
prywatne zapatrywania? Bezsporne jest to, że znajdował się pod wpływem
Teilharda de Chardin oraz rozpowszechnionej wiary w rozwój i postęp. Jak sam
mówił, "Boska Opatrzność prowadzi nas ku nowemu porządkowi międzyludzkich
relacji, które dzięki własnym wysiłkom człowieka wykraczając nawet poza jego
własne oczekiwania, zmierzają ku wypełnieniu najwyższych i niezbadanych Boskich
planów. Wszystko, nawet istniejące między ludźmi różnice, prowadzą do większego
dobra Kościoła... Wszystkie naukowe osiągnięcia będą wspierały postęp i pomagały
w uczynieniu życia na ziemi – które i tak jest już naznaczone tak wieloma innymi
nieuniknionymi cierpieniami – jeszcze bardziej zachwycającym" (21).
Był on wielbicielem Maritaina marzącego o połączeniu
święta św. Joanny d'Arc z francuskim świętem państwowym upamiętniającym
zburzenie Bastylii. Uważał on, że Kościół powinien uznać działalność prowadzoną
przez komunistów za wewnętrznie chrześcijańską i współpracować z nimi na
płaszczyźnie społecznej i ekonomicznej (22).
Roncalli znany był ze swej "sympatii dla «otwarcia na lewicę»" (23). Wyczuwał, że panujący w świecie podział na
Wschód-Zachód (kapitalizm-komunizm) może jedynie doprowadzić do wojny i za misję
Kościoła uznawał zjednoczenie ludzkości w celu zaprowadzenia pokoju we
współczesnym świecie. Według Meriola Kaisera, Jan XXIII widział w
chrześcijańskiej jedności zaledwie pierwszy krok ku światowej jedności.
Najpierw chrześcijański ekumenizm, potem ekumenizm światowy, a w końcu jedność
ogólnoludzka. Carlo Falconi mówi nam, że Jan XXIII dążył do "nowych
relacji między Kościołem katolickim a innymi chrześcijańskimi wyznaniami i
wszystkimi pozostałymi religiami, albo inaczej «trzystopniowego ekumenizmu» (jedność
pośród katolików, pośród chrześcijan i pośród wszystkich religijnych dusz).
Jego zdaniem najistotniejszym problemem współczesnej ludzkości jest
zjednoczenie świata i jego powszechne pojednanie; potrzeba jak najszybszego
osiągnięcia tego stanu powinna znaleźć, według niego, wsparcie i bezpośredni
bodziec w postaci jednego, wspólnego mianownika – rozumu złączonego z
religią naturalną. Stąd prawdziwa rewolucja – widoczna nawet w jego języku
– którą wprowadził za pośrednictwem swoich encyklik oraz sposobu prowadzenia
dialogu między Kościołem i Światem" (podkreślenie – R. C.) (24).
Według Zizoli, wierzył on również, że istnieje
"rzeczywisty postęp kolektywnej świadomości moralnej ludzkości poprzez
coraz głębsze odkrywanie własnej godności... Objawienie człowiekowi Boskiego
planu bardzo pomaga wierzącemu człowiekowi odkryć czym jest człowiek; a
jednocześnie rozwój kolektywnego sumienia, osąd o zawsze bardziej uogólnionej
wartości, jaki niezależnie od religijnych odniesień ludzie wypowiadają na temat
człowieczego fenomenu, są jednymi spośród wielu innych «znaków czasów» poprzez
które Bóg «wkracza» w historię: co więcej, kolektywne sumienie rozjaśnia
objawienie, pomagając dojść do samego sedna zrozumienia tajemnicy człowieka
objawionej przez Chrystusa" (25).
A zatem Jan XXIII wniósł ze sobą do Watykanu ogromny
ładunek modernistycznego bagażu. Był to okres, kiedy to takie idee rozpanoszyły
się wśród średniego duchowieństwa i dla wielu członków wyższej hierarchii stały
się jak najbardziej dopuszczalne. Ostatecznie mieli oni wizję dokonania zmiany
Kościoła, uwspółcześnienia go w procesie aggiornamento, wprowadzenia
tego, co ulubiony autor Roncalliego nazwał "nowym Zesłaniem Ducha
Świętego". Istniał problem jak tego dokonać. Odpowiedzią był Sobór
(26).
Odnośnie tego jak i kiedy Roncalli zdecydował się go
zwołać panuje niemałe zamieszanie. Faktycznie, idea ta już wisiała w powietrzu.
Zarówno masoni jak i modernistyczni katolicy o zdeklarowanej intencji
wprowadzenia modernizmu do łona Kościoła przez dziesięciolecia marzyli o takim
wydarzeniu. W 1908 roku jego modernistyczny przyjaciel, biskup Cremony
Bonomelli powiedział mu: "Być może wielki ekumeniczny sobór, który szybko,
swobodnie i publicznie przedyskutowałby wielkie problemy życia religijnego,
mógłby zwrócić na Kościół uwagę świata, pobudzić wiarę i otworzyć nowe widoki
na przyszłość". Możliwość ta była również dyskutowana jednakowoż zawsze
odrzucana zarówno przez Piusa XI, jak i Piusa XII. Dwa dni po swym wyborze Jan
XXIII omówił sprawę z bliskimi współpracownikami, jednakże zdecydował się nie
informować Kurii dopóki w pełni nie obmyślił planu tego wydarzenia (27). Kiedy wspomniał o tym Tardiniemu, swemu
podsekretarzowi stanu, spotkał się z niewielkim entuzjazmem, a gdy poruszył ten
temat w gronie kardynałów opisał ich reakcję na jego "boskie
natchnienie" ("nagle moją duszę oświeciła wielka idea") jako
"nabożne i wielce wymowne milczenie" (28). Zdając sobie sprawę, że nigdy nie doprowadzi do
swojego Soboru – Tardini nazywał to jego "zabawką" – jeśli zrazi
sobie tradycyjnie nastawioną Kurię, w pełni świadomą jego modernistycznych
poglądów, zadał sobie wiele trudu by ukryć swe prawdziwe zamiary.
Dokonał tego utwierdzając ich w przekonaniu, że będą
mieć pełną kontrolę nad Soborem. Podtrzymywał to wrażenie ogłaszając serię
encyklik takich jak Ad Petri Cathedra, które były super-ortodoksyjne (29) – do tego stopnia, że jego liberalni zwolennicy
zaczęli się obawiać, że popełnili błąd popierając jego wybór. Zwołał do Rzymu
Synod Biskupów i kolejny raz odegrał rolę super-ortodoksyjnego papieża wydając
regulacje, które trąciły czasami Piusa X. W końcu poddał myśl o kanonizacji
papieża Piusa IX, autora pierwszego Syllabusa skierowanego przeciw
modernistycznym ideom. Jednakże, w tym samym czasie wyznaczył kardynałowi Bea
zadanie utworzenia Sekretariatu Jedności Chrześcijan, kładąc nacisk, aby
w nazwie nie było "połączenia", lecz "jedność" (tzn. miało
to sugerować, że jedność nie istniała i dopiero ma zostać osiągnięta) oraz
stawiając tę organizację poza kurialną kontrolą (30). Z kolei kardynał Bea zorganizował
"liberalne" siły i przyłączył do swego Sekretariatu takie postacie
jak Willebrands, Gregory Baum oraz innych im podobnych. Organizowali oni liczne
wykłady, byli odpowiedzialni za wysyłanie przedstawicieli do Światowej Rady
Kościołów, zapraszanie niekatolickich obserwatorów na obrady soboru i za całe
mnóstwo tym podobnych inicjatyw (31).
Ilekroć Kuria sprzeciwiała się ich machinacjom na ratunek śpieszył im Jan
XXIII. W praktyce założył on swą własną prywatną kurię. Na dodatek sprowadził
do Rzymu duchownych o podobnych przekonaniach powierzając im rozmaite
stanowiska. W ten sposób Montini, niegdyś "wygnany" do Mediolanu
przez Piusa XII – pierwsza od kilkuset lat osoba kierująca tym prastarym
biskupstwem nie posiadając kardynalskiego kapelusza – powrócił by stać się w
praktyce jego osobistym asystentem, jeśli nie doradcą (32). Manewry te odniosły pełny sukces. Kuria została
uspokojona i przystąpiła do organizowania soboru, podczas gdy Sekretariat
Jedności Chrześcijan umożliwił mu "oskrzydlenie i ominięcie kurii".
Jan XXIII w tym okresie "żył całkowicie dla soboru. Pracował nad nim bez
przerwy i to często do późnej nocy" (33). Przygotowawszy scenę, cierpliwie czekał na otwarcie swojego soboru.
Wraz z otwarciem Vaticanum II Jan XXIII ogłosił
"reguły i procedury" i zachęcił uczestników by bez skrępowania
swobodnie wyrażali poglądy wszelakich odcieni. Ignorując wysiłki i zarządzenia
Kurii, dla zrównoważenia liberalnych i konserwatywnych sił ustanowił jeszcze
jedno 10-cio osobowe "Kierownictwo Soboru" i powierzył mu kierunek
obrad. Utworzył nowy Sekretariat "Dla Spraw Nadzwyczajnych" pod
kierownictwem swego zaufanego zastępcy kardynała Amleto Cicognani, składający
się z dziewięciu postępowców (w tym Montiniego) i jednego konserwatysty. Mając
takich osobników na kluczowych stanowiskach ogłosił światu swój
"postępowy" program aggiornamento (modernizacji). (Tymczasem
legiony kard. Bea gościły w Moskwie nęcąc komunistów do przybycia obietnicą, że
ich ideologia nie zostanie potępiona). Wydarzeniem pierwszego dnia, opisywanym
jako spontaniczny "bunt biskupów" była starannie przygotowana i
mająca przyzwolenie Jana XXIII insurekcja wymierzona w obalenie soboru. Już w
kilka minut po jego otwarciu, kardynał Lienart sprzeciwił się schematom, na
których przygotowanie Kuria poświęciła ponad dwuletni okres czasu, jak również
liście osób wyznaczonych przez nią do różnych komisji. Sekundował mu w tym
kardynał Frings (34). Aby soborowi
ojcowie mogli zgłosić własne propozycje zarządzono przerwę w obradach i
następnego dnia głosowali już na listy przygotowane przez modernistycznych
konspiratorów. Od tego momentu Kuria utraciła kontrolę, a innowatorzy zasiedli
w fotelu kierowcy. Jan XXIII śledził wydarzenia soborowe za pośrednictwem kamer
telewizji przemysłowej, interweniując tylko wtedy, gdy to było konieczne dla
utrzymania soboru na szlaku, który on wytyczył.
Oto przykład takiej interwencji. Kiedy 20 listopada
ojcowie soborowi stosunkiem głosów 1368 do 822 opowiedzieli się za odrzuceniem
schematu kardynała Ottavianiego o "Źródłach Objawienia" – wniosek nie
uzyskał wymaganej większości dwóch trzecich głosów – zainterweniował
bezpośrednio (zarówno kosztem ortodoksji jak i reguł soborowych) dla ratowania
swej "zabawki". Według Lawrence Elliotta "po nocy pełnej udręki
i modlitwy, przesłał do bazyliki św. Piotra wiadomość, że z powodu istnienia
tak oczywistej większości... sprzeciwiającej się schematowi wycofał go spod
głosowania. Do przeredagowania schematu miała zostać wyznaczona nowa komisja.
Podając uzasadnienie podjęcia takiego kroku argumentowano, że wraz z
dyskutowaniem schematu paragraf po paragrafie i pojawieniem się alternatywnych
opcji zaczęła narastać atmosfera kłótni, przytłumiająca, raniąca, a w końcu mogąca
zniszczyć wspaniałego ducha ekumenizmu, jaki towarzyszył inauguracji
soboru" (35).
Jednym z pierwszych schematów do rozpatrzenia była
Konstytucja o liturgii. By zachęcić soborowych ojców do przyjęcia innowacji w
tej dziedzinie – od dawna uważanej za praktycznie nienaruszalną – Roncalli
wprowadził pierwszą od ponad 1500 lat zmianę w Kanonie tradycyjnej Mszy.
Następnie zmienił wiele aspektów Mszy zawartych w innych jej częściach i
drastycznie zmienił Brewiarz – tekst, będący dla duchowieństwa duchową strawą –
oraz kościelny kalendarz – dezaktualizując tym sposobem wszystkie stare mszały
i brewiarze. Jak stwierdził E. E. Y. Hales, przekazał on soborowym biskupom
"najwyraźniejszą i najbardziej stanowczą informację na temat sposobu, w
jaki powinni przystąpić do wykonania swego zadania" (36).
Skoro wydarzenia były już w toku, skoro sobór został
już wywrócony zgodnie z jego zamierzeniem, ogłosił swą najbardziej znamienną
encyklikę – Pacem in Terris. By mieć lepszy obraz rzeczywistej myśli
Jana XXIII musimy skierować się do tego odkrywczego źródła. Rozpoczynając od
powiedzenia wiernym, że "Pokój na ziemi... nie może być budowany i
utrwalany inaczej, jak tylko przez wierne zachowywanie porządku ustanowionego
przez Boga" i że ten porządek lub prawo jest wypisane w sercach ludzi
(prawowiernych) mówi nam następnie, że musimy poszukiwać tych praw wyłącznie w
sercu człowieka "jakżeby mogło być inaczej?". Czym innym jest
twierdzić, że Bóg wyrył w ludzkim sercu swe prawo, a czymś zupełnie innym mówić,
że tego prawa nie należy szukać gdzie indziej. Postępując tak zapomina się o
skutkach grzechu pierworodnego dopuszczającego uchylanie się od nakazów naszego
serca oraz o funkcji Kościoła jako przewodnika dla naszej upadłej natury. Nic
zatem dziwnego, że już w pierwszej części encykliki Jan XXIII wykorzystuje to
do forsowania poglądu o "społeczności wszystkich narodów, której
zorganizowania domaga się usilnie wspólne dobro wszystkich ludzi" (par.
7). Jak wyjaśni w czwartym rozdziale społecznością tą jest Organizacja Narodów
Zjednoczonych.
Kolejne dwa rozdziały mówią o godności ludzkiej i
wolności religijnej – dwóch zagadnieniach – które miały stać się motywem
przewodnim dokumentów Vaticanum II oraz posoborowego kościoła. Co do
pierwszego tematu, to encyklika stwierdza, że "Jeśli zaś spojrzymy na
godność osoby ludzkiej w świetle prawd objawionych przez Boga, to będziemy
musieli niewątpliwie ocenić ją znacznie wyżej. Ludzie zostali bowiem odkupieni
za cenę krwi Jezusa Chrystusa, stali się mocą łaski Bożej dziećmi i
przyjaciółmi Boga i zostali ustanowieni dziedzicami chwały wiecznej" (par.
10). To wszystko prawda, ale nic się nie mówi o fakcie, że człowiek może przez
grzech utracić tę godność. Zamiast tego, autor natychmiast przystępuje do
omawiania wywodzących się z tej godności praw człowieka, zaliczając do nich
"również możność oddawania czci Bogu zgodnie ze słusznymi wymaganiami
własnego sumienia (ad rectam conscientiae suae normam) oraz wyznawania
religii prywatnie i publicznie" (par. 14).
Zajmujące jest to, że włoskie tłumaczenie tego zdania
ma postać: "każdy ma prawo oddawania czci Bogu zgodnie z nakazami prawego
sumienia". Giancarlo Zizola nazywa przesunięcie miejsca występowania
przymiotnika słuszny (prawy albo sprawiedliwy) od
"nakazów" do "sumienia" jako "kolosalne odwrócenie
perspektywy... Przymiotnik prawy (sprawiedliwy) oznacza [teraz],
że sumienie nie jest nietykalną świątynią, poprzez którą Bóg swobodnie
przemawia do każdego człowieka, czy będzie on ateistą czy wyznawcą Konfucjusza,
buddystą albo agnostykiem, jak to już Jan tyle razy stwierdzał; teraz to już
nie sumienie rodzi ze swej własnej intymnej zażyłości «sprawiedliwą» zasadę,
czy też obowiązującą normę i skalę wartości dla każdego uczciwego człowieka
dobrej woli; przeciwnie, by ustanowić tę normę, [samo] sumienie powinno być «prawe»
tzn., powinno być autorytatywnie kierowane przez zewnętrzne orzeczenia... Dla
Jana sumienie było głosem Boga w każdym człowieku"; dla autora błędnego
tłumaczenia sumienie powinno być kierowane przez nauczanie Kościoła.
Z wrodzonej godności ludzkiej oraz wrodzonego i
niezależnego autorytetu jego sumienia wypływa, że wszyscy ludzie są równi. Jan
XXIII śmiało oświadcza, że "rozpowszechniło się natomiast ogólnie i
zapanowało przekonanie, że wszyscy ludzie są sobie równi co do natury i
godności" (par. 44). Później stwierdza w tym samym dokumencie, że
"ludzie nie mogą wywyższać się jedni ponad drugich z racji swej natury,
ponieważ wszyscy obdarzeni są tą samą przyrodzoną godnością. Z tego wynika, że
i społeczności cywilne niczym się między sobą nie różnią pod względem swej
godności, wypływającej z natury. Poszczególne bowiem państwa są jakby ciałami,
których członkami są ludzie" (par. 89). To oświadczenie to nic innego jak
zawoalowana akceptacja legalności komunizmu i nie jest zaskoczeniem, że rzymski
komunistyczny tygodnik opisał jego "otwartą" postawę w artykule
zatytułowanym "Nigdy więcej krucjat". Il Borghese, prawicowy,
katolicki dziennik ujął to z lepszej perspektywy: "Ta polityka oznacza
koniec la chiesa cattolica romana (Kościoła rzymsko-katolickiego)" (37). Gdyby pozostała jeszcze jakaś wątpliwość odnośnie
postawy Jana XXIII wobec komunizmu, wystarczy tylko wziąć pod uwagę
porozumienie, jakie zawarł z prawosławnym biskupem Nikodemem, że sobór nie
będzie w żaden sposób krytyczny wobec komunizmu. Jak stwierdza Jean Madiran,
"cały miszmasz... w «Pacem in Terris» został zastosowany przez kościelną
hierarchię wyłącznie na pożytek komunizmu (i marksistowskiego socjalizmu) –
nigdy faszyzmu czy liberalizmu... To nic innego jak wytwór sfabrykowany dla zadowolenia
samego komunizmu" (38).
Omówiwszy to że Jan XXIII ustanowił równość i godność
człowieka, jego prawo do wolności religijnej oraz dopuszczalność socjalizmu i
komunizmu, wróćmy do natury tej nowej społeczności światowej, którą Roncalli
sobie wymarzył. I znów, encyklika mówi nam, iż ma zostać zaprowadzona przez
"władzę powszechną, której zasięg winien rozciągać się na cały świat i
która powinna dysponować odpowiednimi środkami wiodącymi do powszechnego dobra
wspólnego". Organizacją, która zdawała mu się być najodpowiedniejszą do
realizacji tego celu było nic innego jak tylko Organizacja Narodów
Zjednoczonych! W jego poparciu dla tej organizacji (określanej przez niektórych
jako "wielka krowa karmiona przez Amerykę i dojona przez Rosję")
mieściła się aprobata Deklaracji Praw Człowieka ONZ będącej "niezbitym
dowodem jej dalekowzroczności" (39).
Należy zwrócić uwagę, że wspomniana "Deklaracja Praw Człowieka" to nic
innego jak ta forsowana przez francuską rewolucję, o której kardynał Pie miał
się wyrazić, że "jest niczym innym jak tylko zanegowaniem Praw
Chrystusa" (40).
Jedną z największych przeszkód w utworzeniu tej
"ogólnoświatowej" Utopii pod przewodnictwem ONZ jest "wzajemna
nieufność... niestety, widzimy często, że narody ulegają strachowi, jakby
jakiemuś najwyższemu prawu i dlatego inwestują w zbrojenia ogromne fundusze.
Twierdzą zaś – i nie mamy powodu im nie wierzyć – że czynią to nie z chęci
napaści..." (par. 128). Aby zaradzić temu problemowi zaleca on program
"wzajemnego zaufania... prawdziwy i trwały pokój między narodami musi się
opierać nie na równowadze sił zbrojnych, ale jedynie na wzajemnym
zaufaniu" (par. 113). To wzajemne zaufanie miałoby się rozciągać zarówno
na masonów jak i komunistów, jak gdyby ich historia i głoszone przez nich
poglądy nie dostarczyły już wystarczająco wielu dowodów, że niepodobieństwem
jest pozwolić, aby wilk mieszkał w kurniku. Zachód miał się rozbroić i wziąć w
objęcia swych komunistycznych braci. Wojna miała zostać zakazana. I gdy już
spełni się ten utopijny sen, ład jaki zapanuje w rodzinie ludzkiej ma być
zapewniony "dzięki zdobyczom nauki i techniki". Każdy obeznany z
postacią Jakuba Apostoła wie, że Pismo Święte uczy, iż wojny biorą się z naszych
żądz i chciwości – to znaczy z naszych grzechów. A każdy obyty ze Starym
Testamentem wie dobrze, że istnieją niesprawiedliwi władcy i stąd właśnie biorą
się wojny. Lecz Jan XXIII miał inną wizję świata. Nie istniała w nim żadna
możliwość wewnętrznie złego porządku społecznego. Był to świat, w którym
wszyscy ludzie byliby zjednoczeni, a wszystkie różnice zostałyby przezwyciężone
przez "wzajemne zaufanie" (41).
Pomimo faktu, że encyklikę tę przelicytowały jeszcze
bardziej rewolucyjne deklaracje soboru, to jej znaczenie pozostaje niezwykle
doniosłe. Wyraźnie pokazuje, że soborowe wypadki – jak to wielu przyznaje – nie
wymknęły się spod kontroli Jana XXIII, lecz raczej zostały przez niego
ukartowane. Kilka z podstawowych modernistycznych błędów ogłoszonych przez
sobór – fałszywa koncepcja godności ludzkiej, autonomia ludzkiego sumienia,
wolność religijna, fałszywy ekumenizm, akceptacja socjalistycznej i
komunistycznej ideologii, wspieranie przez Kościół ogólnoświatowej wspólnoty
oraz konieczność zmiany struktury Kościoła – sam Roncalli nie tylko podzielał,
ale w rzeczywistości zainicjował. Był to modernista w każdym znaczeniu tego
słowa i był odpowiedzialny za podkopanie ogromnej części katolickiej
społeczności (42). Pozwolę sobie
zacytować jeszcze jedno bluźniercze stwierdzenie tej osobistości wybranej dla
zachowania i strzeżenia Oblubienicy Chrystusowej:
"Przyznajemy dziś, że przez wiele, wiele stuleci
nasze oczy przesłaniało zaślepienie uniemożliwiające nam dostrzeżenie piękna
Twego narodu wybranego i rozpoznanie w jego twarzy znamion naszego
pierworodnego brata. Przyznajemy się, że nasze czoło naznaczone jest kainowym
piętnem" (43).
W jaki sposób inni oceniali tę nadzwyczajną osobę?
Niewątpliwie, Jan XXIII nie był żadnym chłopskim papieżem, lecz raczej, jak
powiedział Mariol Trevor "ostrożnym i przebiegłym rewolucjonistą".
Jak mówi niegdyś chwalący go przyjaciel Malachi Martin: "zadziwiającym
aspektem Papieża Jana jest to, że w krótkim pięcioletnim okresie zniweczył
wszystko to do czego każdy papież począwszy od czwartego wieku dążył i o
utrzymanie i podtrzymywanie czego walczył" (44). Również masoni mieli o nim wysokie mniemanie. Yves
Marsaudon, minister rządu, członek Najwyższej Rady Francji (obrządku
szkockiego) powiedział: "zmysł uniwersalizmu tak bujnie kwitnący dziś w
Rzymie jest bardzo bliski naszemu celowi istnienia. Toteż, nie możemy
zignorować Drugiego Soboru Watykańskiego i wszystkich jego konsekwencji... Z
całego serca popieramy «Rewolucję Jana XXIII»... Ta śmiała koncepcja Wolności
Myśli, która leży u samych podstaw naszych wolnomularskich lóż,
rozprzestrzeniła się w doprawdy wspaniały sposób pod kopułą bazyliki św.
Piotra" (45). Autorem przeciwnej
opinii jest Avro Manhattan, który powiedział, że po jego śmierci, zamiast
wieszania na balkonie biało-żółtej papieskiej flagi "powinni wywiesić
czerwony sztandar, z sierpem i krzyżem – prawdziwym symbolem rewolucji, którą
Jan XXIII zapoczątkował wewnątrz i na zewnątrz Kościoła
rzymskokatolickiego" (46). Kardynał
Siri, który przed wyborem jego następcy ciągle miał nadzieję na powrót zdrowego
rozsądku powiedział przed wyborem Montiniego, że "czterdzieści lat zajmie
naprawienie szkód, jakie Papież Jan wyrządził Kościołowi" (47).
Wobec spodziewanej "kanonizacji" Jana XXIII
należy mimochodem napomknąć o zakonserwowaniu jego ciała – co uznawane było
niegdyś za znak Boskiej aprobaty – przy pomocy chemicznych środków, o czym
obszernie donosiła prasa. Również z prasy (która może być niemiarodajna)
dowiedzieliśmy się, że przy ekshumacji znaleziono jego ciało odwrócone twarzą w
dół – nielichy wyczyn dla człowieka jego rozmiarów. W normalnych
okolicznościach taki fakt oczywiście natychmiast wstrzymałby proces
kanonizacji.
Ks. Rama P. Coomaraswamy
Z
języka angielskiego tłumaczył Mirosław Salawa
–––––––––––
Przypisy:
(1)
"Po mnie, potop". Papież raczył powierzyć swe ostatnie słowa
kardynałowi Giuseppe Siri: "Depositum custodi, depositum custodi".
Peter Hebblethwaite, Pope John XXIII. Doubleday: N. Y. 1985.
(2)
Kardynał Bea, skryty modernista i zaciekły ekumenista za Jana XXIII, był jego
spowiednikiem. Można sobie tylko wyobrazić subtelny wpływ wywierany przez tego
człowieka w takich okolicznościach. (Zmiany obrzędów Wielkiego Tygodnia nie
zawierały żadnych heretyckich aspektów).
(3)
Wybór imienia Jan XXIII był sam w sobie rewolucyjny. Poprzedni Jan XXIII (zm.
1419) opisywany jest w The Catholic Encyclopedia (1908) jako człowiek o
"całkowicie doczesnych skłonnościach, ambitny, przebiegły, bez skrupułów,
niemoralny, dobry żołnierz, ale żaden duchowny". Peter Hebblethwaite
nazywa go "piratem, który za pomocą rzezi i krzywoprzysięstwa utorował
sobie drogę do papiestwa" (Pope John XXIII). Został zmuszony do ustąpienia
z papiestwa przez Sobór w Konstancji. Żaden późniejszy Papież nie przyjąłby
imienia Jan ze względu na jego niegodziwe czyny, a tym bardziej Jana XXIII.
(4) Robert Blair Kaiser, Pope, Council, and World.
Macmillan: N. Y. 1963). M. Trevor (Pope John. Doubleday: N. Y. 1967) zauważa, że niektórzy uznawali
działalność Jana XXIII za "makiaweliczną", lecz zaraz po tym próbuje
nas zapewniać, że były to tylko zewnętrzne pozory a nie stan faktyczny. Avro
Manhattan (The Vatican Moscow Alliance. Ralston-Pilate: N. Y. 1977)
nazwał go "zdeterminowanym rewolucjonistą" i "socjalistycznym
Papieżem". W istocie, niemal każdy tekst omawiający ten okres historii
Kościoła odnosi się do Jana XXIII jako "rewolucjonisty".
(5) Msgr. Albert Giovannetti (We Have a Pope. Newman: Maryland 1959). Inni twierdzą, że była to
rodzina dzierżawców, ale wszyscy przyznają, że zamieszkiwali w tym samym
mieście od wielu wieków.
(6) Peter Hebblethwaite, Pope John XXIII.
(7)
Loisy został ekskomunikowany jako modernista, a teksty Duchesne'a o historii
Kościoła znalazły się na indeksie.
(8)
Masońskie koneksje kardynała Rampolli zostały udokumentowane przez Msgr.
Giovannetti, We Have a Pope. Kardynał Rampolla był już niemal wybrany na
urząd papieski w 1903 roku, ale zapobiegł temu austriacki rząd, który będąc
świadomy jego wolnomularskich kontaktów wykorzystał swoje prawo weta.
(9)
Biskup Bergamo jest opisywany jako "skończony modernista" przez E.
Poulat (Intégrisme et Catholicisme intégral). Modernistyczna atmosfera,
w której Roncalli pobierał swą wczesną edukację jest także udokumentowana w
pracy Giancarlo Zizola, The Utopia of Pope John XXIII. Orbis: N. Y. 1978.
(10)
Peter Hebblethwaite wielokrotnie nam przypomina, że "zapłacił swoją
część" represyjnym siłom panującym w Rzymie za Piusa X.
(11)
Rudolf Steiner (1861 – 1925) był twórcą "Nauki o Duchu znanej jako
Antropozofia" i członkiem "Iluminatów" (zob. Mary Martinez, "Pius XII and the
Jews", The Roman Catholic, Tom V, marzec 1983). Dobre streszczenie
nauk Steinera można znaleźć u Carrie Tomko, "Anthroposophy, The Occult
Influences of Rudolf Steiner", SCP Journal. Berkeley, Calif., Tom
25, luty 2001.
(12) Zizola, The Utopia of Pope John XXIII.
(13)
Ibid.
(14)
Ibid.
(15)
Większość francuskiej hierarchii współpracowała z rządem Vichy marszałka
Petaina. Aby zrozumieć politykę w powojennej Francji odsyłam czytelnika do
pracy Sisley Huddleston France – The Tragic Years. Holborn: London 1958.
(16)
Zizola, The Utopia of Pope John XXIII.
(17)
Źródła tej informacji można znaleźć w publikacji pod tytułem L'Abomination
de la désolation (Le Mystère d'iniquité) profesora Gabriela Chabota
i komendanta Rouchette, dostępnej u komendanta Rouchette (emeryt francuskiej Sûreté)
pod adresem B.P. 151, 16105 Cognac Cedex, France.
(18)
McGregor Hastie, Paul VI, cytowany przez Huttona Gibsona w Paul VI's
Legacy: Catholicism?, Leo Panakal: Cochin, Indie 1979.
(19)
Interesujące jest spostrzeżenie, iż niemal każdy oskarżony o amerykanizm lub
modernizm potwierdzał istnienie takich herezji, odżegnując się jednocześnie od
tego by sam je wyznawał. Osoby zainteresowane poznaniem roli ex-jezuity Tyrrella
znajdą najlepsze omówienie tego tematu w drugiej części książki Malachi Martina
The Jesuits. Ciekawe jest spostrzeżenie, że papież św. Pius X uznał za
konieczne usunąć wszystkich – za wyjątkiem dwóch profesorów – z katolickiego
Uniwersytetu oraz wszystkich profesorów z seminarium św. Jana w Bostonie z
powodu ich modernistycznych poglądów. Po śmierci Piusa X wszyscy powrócili na
swe wcześniejsze stanowiska.
(20) Paul Johnson, Pope John XXIII. Little Brown
and Co.: N. Y. 1974, s. 144. Cytując
dalej tego autora: "Jeżeli łącznie rozważymy Mater et Magistra oraz
Pacem in Terris, to skutecznie burzą one większość międzynarodowego,
społecznego, ekonomicznego i politycznego nauczania papieży ostatnich stu lat z
jednym wyjątkiem encykliki Leona XIII Rerum Novarum". Zajmujące
jest, że Jan XXIII przy innej okazji porównując się z poprzednimi papieżami
stwierdził: "Przychodzą mi na myśl imiona Urbana, Klemensa, a może Leona?
Leon, nie, to nie to" (Peter Hebblethwaite, Pope John XXIII). Henri
Fesquet informuje nas, że "dobrze znana" była jego antypatia dla
koncepcji kardynała Alfredo Ottaviani, budzącego respekt sekretarza Świętego
Oficjum.
(21) Zizola, The Utopia of Pope John XXIII.
(22)
To znaczy, zharmonizować stanowiska Kościoła i współczesnego świata. Według
Zizoli, "W kulminacyjnym punkcie okresu antykomunistycznej krucjaty,
Jacques Maritain wezwał katolików by otwarli oczy, by w głębiach sumienia i
świeckiej egzystencji odkryli chrześcijaństwo czynu o formach czasem
heretyckich a nawet buntowniczych, co jawiło się niemal jako zaparcie. «To nie
wierzącym oddanym katolickiej doktrynie... lecz ateistycznym komunistom dane
było obalenie w Rosji absolutyzmu prywatnego zysku. Ten ostatni proces zostałby
mniej wypaczony przez siłę błędu i spowodowałby mniej katastrof gdyby został
dokonany przez chrześcijan. Starania o wyzwolenie pracy i człowieka spod
dominacji pieniądza są ubocznym skutkiem pojawienia się na świecie prądów
uwolnionych głoszeniem Ewangelii, takich jak wysiłki w kierunku obalenia
niewoli i doprowadzenia do uznania praw osoby ludzkiej»" (The Utopia of
Pope John XXIII). Maritain miał się stać osobą o dominującym wpływie na
Pawła VI, który napisał wstęp do włoskiego tłumaczenia jego pracy Humanizm
integralny. Maritain był modernistą, na co zwracało uwagę wielu badaczy.
(23)
Henri Fesquet, The Drama of Vatican II. Random House: N. Y. 1967.
(24) Carlo Falconi, Pope John and the Ecumenical
Council. World Publ.: N. Y. 1964.
(25) Zizola, The Utopia of Pope John XXIII.
(26)
Ulubionym autorem Jana XXIII był Alessandro Manzoni, od którego zaczerpnął termin
aggiornamento.
(27) Peter Hebblethwaite, Pope John XXIII. Jan XXIII próbował wywołać wrażenie, że pomysł soboru
miał "boską inspirację"; jednakże Hebblethwaite wyraźnie wykazuje, że
tak nigdy nie było.
(28) Peter Hebblethwaite, Pope John XXIII. Ursula Oxfort przyjmuje koncepcję, że Jan XXIII
otrzymał nagłe natchnienie i zwraca uwagę, że tego typu inspiracje mają często
diaboliczny charakter. Jednakże z książki Hebblethwaite jasno wynika, że w tej
decyzji nie było nic niespodziewanego ani natchnionego (Ursula Oxfort, The
Heresy of Pope John XXIII, dostępne u autorki 260 6th Ave., South, Lake
Worth, Florida).
(29)
Jednakże, zachwalał on kardynała Johna Henry'ego Newmana, a zatem – według
książki Petera Hebblethwaite'a, Pope John XXIII – rehabilitował osobę,
która była uważana za modernistę, albo przynajmniej, za quasi-modernistę i
którego praca "O rozwoju doktryny chrześcijańskiej" była podejrzewana
o to, że jest niczym innym jak lansowaniem "Ewolucji doktryny
chrześcijańskiej". Newman mówi nam w swoich listach, że wierzy w ewolucję
"wszystkiego w całości". Mówi się, że podczas Vaticanum II
Newman był najczęściej cytowanym teologiem. Por. Cardinal Newman in His Age,
autorstwa Harolda Weatherby.
(30)
"Będziesz miał więcej swobody" – jak mówił do kardynała Bea – "i
będziesz mniej skrępowany tradycją, jeśli będziemy cię trzymać z dala od
normalnych kanałów kurialnych".
(31)
Jak ujął to jeden z teologów: "Kiedy tych trzydziestu albo czterdziestu
albo pięćdziesięciu obserwatorów pokaże się na Soborze, to będą pełnić rolę
psychologicznie dużo ważniejszą od roli wszystkich pozostałych Ojców
razem". Ci protestanccy i komunistyczni "obserwatorzy" byli
kosztem katolików podejmowani w królewski sposób. Jednakże, gdy przybył Paul
Etoga – tradycyjny biskup Mbalmayo z Kamerunu – musiał "z Hawru do Rzymu
podróżować autostopem".
(32) Peter Hebblethwaite, Pope John XXIII.
(33) Henri Fesquet, The Drama of Vatican II.
(34)
Marksistowska gazeta Il Paese miała się w taki sposób wyrazić a propos
interwencji kardynała Lienarta: "Diabeł zawitał na Soborze" (Henri
Fesquet, The Drama of Vatican II).
(35) Lawrence Elliott, I Will be Called John. Dutton:
N. Y. 1973.
(36) E. E. Y. Hales, Pope John and His Revolution.
Doubleday: N. Y. 1965.
(37)
Jeden z bliskich pomocników Jana XXIII tymi słowami opisał jego nastawienie
wobec marksizmu: "Kościół nie jest tamą przeciw komunizmowi. Kościół nie
może i nie powinien być przeciwko czemukolwiek. Powinien wykazywać pozytywne
nastawienie".
(38)
Jean Madiran, "The Vatican Moscow Agreement", Itinéraires, nr
84, czerwiec 1964 i dostępny w wersji angielskiej w The Fatima Crusader,
wyd. 16, wrzesień-październik, 1984 (Constable, N. Y.).
(39)
Rozwinął to mówiąc: "Jesteśmy oczywiście świadomi, że kilka punktów
deklaracji nie znalazło bezwzględnej akceptacji w niektórych kręgach, co ma
swoje uzasadnienie". Jednakże nigdy nie wyjaśnił, o jakie punkty chodzi
ani nie powiedział, że "niektóre kręgi" miały oznaczać Kościół.
(40)
Znakomite omówienie tego tematu znajduje się w książce ks. Denisa Faheya The Mystical Body of
Christ in the Modern World. Regina:
Dublin 1935. Jak mówił Leon XIII: "O tak zwanych «Prawach Człowieka»
ludzie się dość nasłuchali; nadszedł czas, by usłyszeli o Prawach Bożych"
(Tametsi).
(41)
List pasterski amerykańskich biskupów, The Challenge of Peace: God's Promise
and Our Response (ogłoszony przez amerykańską Konferencję Biskupów Katolickich)
jest bezpośrednim odzwierciedleniem tych poglądów. List ten zachęcający
amerykański naród do jednostronnego rozbrojenia uraził wielu Amerykanów; Rzym
wydał oświadczenie, które stonowało agresywne stanowisko wobec listu biskupów.
Jednakże tak zwany "konflikt" między amerykańskimi biskupami a Rzymem
to blaga. The New Jersey Catholic News (Kearny, N. J., nr 15, wiosna
1984) donosi, że kiedy jeden biskup ogłosił, że list pasterski wzywa świeckich
do odmawiania Różańca w intencji pokoju, został "w miażdżący sposób zmuszony
do milczenia".
(42)
Prawdziwy Kościół nigdy nie może zostać pokonany, ponieważ bramy piekielne
nigdy nie zdołają zwyciężyć prawdy. Tym niemniej wielkie fragmenty Kościoła,
jak gałęzie odcięte od winorośli, mogą zostać obalone.
(43)
W. Keller, Diaspora. Harcort: N. Y. 1969. Choć nikt nie przeczy, że
poszczególnych katolików można obwiniać o brak prawdziwego miłosierdzia wobec
Żydów, to nigdy nie można oskarżyć o to samego Kościoła – doskonałej
społeczności i nieskazitelnej Oblubienicy Chrystusa. Byłoby to bluźnierstwem.
Jan XXIII ośmielił się także zmienić to co mówi Pismo Święte, usuwając słowo wiarołomni
w stosunku do Żydów, którzy ukrzyżowali Chrystusa. Zapomina albo ignoruje się
przez to fakt, że nie wszyscy Żydzi byli wiarołomni, a jedynie ci
odpowiedzialni za śmierć Chrystusa. Czy można sobie wyobrazić Żydów
zmieniających w Torze słowo albo usuwających z Talmudu rozdziały, które są
uwłaczające dla chrześcijan?
(44) Malachi Martin, The Decline and Fall of the
Catholic Church. Putnam: N. Y. 1981. Malachi
Martin miał u kresu swego życia zmienić swoje zapatrywania na Jana XXIII i
posoborową organizację.
(45) Item. France, Christmas 1976.
(46) Avro Manhattan, The Vatican Moscow Alliance.
(47) Alden Hatch, Pope Paul VI. Doubleday: N.
Y. 1967.
Za: Ultra montes (www.ultramontes.pl)