Lepsza więc sprawa, która i bez obrony ma poparcie swoje; wydatniejsza sprawiedliwość, która nie tyle słowy się wyraża, ile prawdą wspiera. Niech milczy język, gdy sama mówi słuszność za sobą. Niech język milczy w sprawie dobrej, gdy i złych spraw niemało zwykł popierać. Nie chciałbym, aby sprawiedliwość broniona była w sposobie takim, w jakim i niegodziwość zwykła szukać usprawiedliwienia. Że Chrystus zwycięża, nie jest to skutek wymowy, lecz potęgi. Zbawiciel bowiem, który jest mądrością, wie dobrze, jak zwyciężyć milczeniem, jak odnieść tryumf nieodpowiadaniem; wolał tedy w sprawie swej przyzwalać, niżeli opór słowny stawić. A może i obawa, iżby zbawienie ludzi przez to uchylone nie zostało, zmuszała Go do milczenia, gdy właśnie główną w tej sprawie wygraną toż zbawienie było. Swoje ocalenie poświęcił, byle pozyskał ocalenie wszystkich. Wolał być sam zwyciężony, byle we wszystkich zwycięzcą został.
Jeżeli wąż na drzewie zawieszony przywracał zdrowie synom Izraela; o ileż bardziej Chrystus na krzyżu rozpięty jest rękojmią zbawienia dla ludzi. Jeżeli cień tyle był pomocny, to o ileż więcej od rzeczywistości spodziewać się należy. Wąż tedy naprzód był ukrzyżowany. I słuszna rzecz była, aby diabeł, który pierwszy zgrzeszył przed Bogiem, pierwszy też na ukrzyżowanie był skazany. Nie bezzasadnie więc uczyniono, gdy go powieszono na drzewie, aby i człowiek, który w raju uwiedziony był przez drzewo pożądliwości, następnie też za pośrednictwem drzewa był uratowany; i aby ten sam materiał, który był przyczyną śmierci, stał się środkiem życionośnym.
Po wężu z kolei i człowiek w osobie Zbawiciela ukrzyżowaniu ulega; ażeby po sprawcy i wina odniosła karę. Przez pierwszy bowiem krzyż ukarano samego węża, przez drugi zaś truciznę jego. Jad bowiem, jaki namową swoją przelał w człowieka, teraz się leczy. Bo gdy człowiek skazany jest na męki, śmierć go nie umorzy, lecz przez to umorzy się zbrodnicza śmierci rana. To właśnie sprawił Pan przez człowieka, którego z Bóstwem swoim zjednoczył, iż podczas, gdy niewinny cierpiał, poprawione [(naprawione)] w nim zostało owo szatańskiego podejścia nieposłuszeństwo, a na przyszłość zwolniony od winy, uwolnił się i od śmierci.
Ciało Chrystusa zdjął z krzyża Józef z Arymatei, mąż sprawiedliwy, jak powiada Ewangelista, i złożył je w nowym swoim grobie, w którym nikt jeszcze nie leżał. Błogosławione zaiste ciało Chrystusa Pana! które gdy się rodzi, rodzi się z żywota Dziewicy; gdy zaś umiera, składa się w grobie męża sprawiedliwego. Tak jest, błogosławione to ciało, które wydane było na świat przez dziewictwo, a ze świata zeszłe otrzymało straż sprawiedliwości. Zachowywał je grób Józefa nienaruszony właśnie tak, jak je utrzymywał żywot Maryi Panny niepokalany. Tu bowiem zmazą męża nietknięte, tam zepsuciem śmierci nieskażone. Wszędzie błogosławionemu ciału hołd niesie świętość, wszędzie dziewictwo: poczyna je żywot szczególny, i zamyka grób szczególny.
A co większa, sam grób nazwałbym życionośnym, gdyż dostrzegam tu niemałe w tym względzie podobieństwo. Jak bowiem Chrystus wyszedł żywy z macierzyńskiego żywota, tak i z Józefowego grobu żywy wstał z martwych; a jako wtedy narodził się z żywota dla ogłaszania Boskiej nauki, tak i teraz odrodził się z grobu dla dalszego Ewangelii objaśnienia: z tą różnicą, że to drugie narodzenie sławniejsze od pierwszego. Bo narodzenie pierwsze wydało śmiertelne ciało; skutkiem zaś narodzenia drugiego, ciało nieśmiertelne było. Po narodzeniu pierwszym nastąpiło zstąpienie do piekieł; po drugim, powrót do niebios. Rzeczywiście tedy więcej ma w sobie pełności religijnej to drugie, niżeli pierwsze narodzenie. Bo pierwsze przez dziewięć miesięcy utrzymywało Pana wszechświata we wnętrznościach macierzyńskich zawartego; a drugie przez trzy tylko dni w łonie grobu ochraniało. Pierwsze, nadzieję dla wszystkich, nierychło wydało; drugie, zbawienie dla wszystkich, spieszniej wskrzesiło.
Dlaczego Zbawiciel w grobie cudzym był złożony, a swojego grobu nie miał? Dlatego był złożony w grobie cudzym, że umarł nie dla swojego, lecz dla drugich zbawienia. Owa bowiem śmierć nie na Niego, ale na nas wymierzona była. Owa śmierć, Jego nie zgubiła, lecz nas ocaliła. Na cóżby więc przydać się mógł grób własny Temu, który własnej nie miał śmierci. Na co grób na ziemi Temu, którego stolica w niebie? Na co grób Temu, który w ciągu tylko trzech dni, nie jak umarły w grobie leżał, ale jakby w łóżeczku snem odpoczywał? Wszak sama krótkość czasu wykazuje, iż to raczej snem, niż śmiercią było. Grób, jest to dla śmierci konieczny przybytek. Przybytek zaś śmierci koniecznym nie był dla Chrystusa, który życiem jest, i Ten, co ma życie wiekuiste, nie potrzebuje przybytku zmarłych, bo króluje po wszystkie wieki w przybytkach niebieskich (*).
[Amen.]
(*) Maximus hom. 1. 2. 3. de pass. et sepult. Dom. ed. Paris. 1614. tł. J. P.
Cyt. za: Nauki na niedziele i święta całego roku miane w Kollegiacie Łowickiej przez Księdza Antoniego Chmielowskiego. [T. II]. Warszawa 1892, ss. 199-202.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
Pozwolenie Władzy Duchownej:
pro Secretario
J. Podbielski.
N. 2870.
Przypisy:
(1) Ps. 50, 6.
(2) Mt. 27, 24.
Za: http://www.ultramontes.pl/maksym_1.htm