STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

poniedziałek, 17 października 2016

Żywot świętej Małgorzaty Marii Alacoque

(żyła około roku Pańskiego 1690)

Świętej pamięci papież Pius IX, który uroczyście w dniu 18 września roku 1864 przyjął czcigodną Małgorzatę w poczet Błogosławionych, oświadczył w dekrecie: "Jezus Chrystus, Pan i Zbawiciel nasz, niczego goręcej nie pragnie, jak aby ogień Jego Boskiej miłości, płonący w sercu Jego, zapalił i nasze serca równą miłością, tak, jak według świadectwa Ewangelii powiedział do swych uczniów: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię, a czegóż chcę, jeno aby był zapalon (Łuk. 12,49). Dlatego też pragnął, aby to płonące miłością serce w Jego Kościele świętym szczególnej czci doznawało... i wybrał swą służebnicę Małgorzatę Marię Alacoąue z zakonu Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, z powodu świątobliwości życia zasługującą na ten zaszczyt, aby to nabożeństwo do Jego Najświętszego Serca zaprowadziła i rozkrzewiła". 

Małgorzata urodziła się w roku 1647 w Lautecourt we Francji, z bogobojnych rodziców. Gdy miała lat osiem, straciła ojca. Matka, zajęta gospodarstwem, oddała ją na wychowanie klaryskom w Charolles. Tu zajaśniało dziecię taką pobożnością, że w dziewiątym roku życia przypuszczono ją do pierwszej Komunii świętej. Odtąd z miłości do Chrystusa wyrzekła się wszelkich zabaw i igraszek, modliła się na osobności i z największą ochotą pouczała zaniedbane przez rodziców towarzyszki. Śmiertelna choroba zmusiła ją do powrotu w rodzinne progi. Opadłszy całkiem ze sił, ślubowała wstąpić do zakonu Wizytek, jeśli odzyska zdrowie i natychmiast wstała z łoża. Odtąd zaczęła nosić włosiennicę, surowo pościć, modlić się całymi godzinami i biczować dyscypliną. 


W osiemnastym roku życia czekała ją ciężka walka z matką i braćmi, którzy ją naglili, aby poszła za mąż. Sporo młodzieży starało się o jej rękę, ale Małgorzata nie zapomniała ślubu, który złożyła w owej śmiertelnej chorobie. Długo toczyła z sobą walkę, aż wreszcie po pięciu latach wstąpiła do klasztoru wizytek w Paray. Zwycięstwo to wynagrodził jej Bóg nadzwyczajnymi łaskami. Przełożona nowicjuszek nie poznała się na niej, obchodziła się z nią niezmiernie surowo i upokarzała ją na wszelki sposób, ale Małgorzata była wzorem pokory, posłuszeństwa, sumienności w pełnieniu obowiązków i gorliwości w odmawianiu modlitw; często też leżała krzyżem w kościele za zezwoleniem matki przełożonej. Rozpamiętywanie Męki Pańskiej przyprawiało ją czasami o zemdlenie, a tak tęskniła do smutków i boleści, jak spragniony wędrowiec na pustyni do źródła orzeźwiającego. Za to doznawała tak obfitych łask od Pana Jezusa, że wołała: "Wstrzymaj, o Jezu, te zdroje albo rozprzestrzeń me serce, aby je objąć zdołało!".

Gdy pewnego razu klęczała przed Najświętszym Sakramentem, odezwał się do niej Zbawiciel: "Nie sprawisz Mi większej przyjemności, jak czyniąc to, czegom tylekroć od ciebie żądał: uwielbiaj Me Serce i rozkrzewiaj cześć do niego w całym Kościele". Potem ukazał jej swe Serce gorejące miłością, mówiąc: "Patrz na to Serce, które ludzi tak umiłowało i niczego więcej nie pragnęło, jak tylko okazać im tę miłość. Ale zamiast wdzięczności widzę zimną obojętność, wzgardę, lekceważenie, a nawet poniewierkę. Jeszcze więcej to Mnie zasmuca, że postępują tak ze Mną serca, które są Mi poświęcone. Dlatego żądam, aby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała przeznaczony został na uroczyste przebłaganie Mego Serca, ażeby w ten dzień komunikowano na intencję uzyskania przebaczenia za niezliczone wyrządzone Mi obrazy. Przyrzekam ci, iż zleję obfite łaski na tych, którzy uczczą Moje Serce i innych do tego nabożeństwa przywiodą". Małgorzata zadrżała, nie czuła się bowiem godną tak wysokiego zaufania, ale skłoniwszy głowę, przyrzekła spełnić wolę Bożą według możności. W swym spowiedniku, ks. Colombiere, znalazła gorliwego pomocnika. Zacny kapłan, zastanowiwszy się nad tym, co mu pobożna zakonnica opowiedziała, pochwalił jej zamiar i był pierwszym, który się poświęcił czci Serca Jezusowego, a doznawszy nadzwyczajnych łask, popierał dzieło Małgorzaty całym sercem i duszą. Niestety, nie brakowało takich, którzy nabożeństwo zalecane przez Małgorzatę nazywali przesądem, szalonym wymysłem i nierozsądnym nadużyciem. Odezwały się zarzuty, pogróżki, drwinki i nagany nie tylko poza klasztorem, ale i w jego murach, ale Małgorzata wytrwała w zamiarze, mówiąc: "Pan Jezus żąda dobrej woli, a nie chce przymusu. Poczekajmy cierpliwie, a przyjdzie czas". I przyszła ta chwila, ale po dziesięciu latach łez i prześladowań. W roku 1686 matka przełożona w Greffier, wystawiwszy poprzednio Małgorzatę na ciężkie próby i doświadczenia, darowała jej obraz Serca Jezusowego i podczas oktawy Bożego Ciała kazała go wystawić na osobnym ołtarzu w chórze kościelnym. Patrząc na obraz, żałowały wszystkie siostry swego dawniejszego uprzedzenia i zobowiązały się do czci Serca Jezusowego. Zaprowadzone przez Małgorzatę nabożeństwo rozpowszechniło się w całej Francji, a później po wszystkich krajach świata katolickiego. Już po czterdziestu latach było przeszło trzysta bractw "Serca Jezusowego", liczących miliony członków. 

Ziściły się najgorętsze życzenia Małgorzaty, ale zarazem wyczerpały się jej siły, strawione pokutą, umartwieniami i chorobami. Czekała z utęsknieniem na przyjście Oblubieńca i sposobiła się na śmierć. Licząc dopiero czterdzieści trzy lata, przykuta do łoża nie tyle chorobą, ile wyrokiem Boga, przyjęła Komunię świętą. Nagle zdjął ją śmiertelny lęk przed sądem Bożym. Drżała na samą myśl, że nie użyła wszystkiego czasu na chwałę i służbę Bożą. Z uniesieniem całowała krucyfiks i hojne łzy lejąc, wołała: "Zmiłuj się Jezu nade mną!". Po chwili uspokoiła się i zwracając się do sióstr, rzekła: "Co za szczęście, miłować Boga!". Umarła dnia 17 października roku Pańskiego 1690. 

Nauka moralna

 

Cześć Serca Jezusowego, którego fundatorką jest święta Małgorzata Maria Alacoque, jest najpiękniejszym i najbardziej rozpowszechnionym nabożeństwem. Szczególnym celem tego nabożeństwa jest odwzajemnienie się Bogu miłością za miłość i zadośćuczynienie za zniewagi, jakie świat codziennie Jego świętemu Sercu wyrządza. Przytoczone wyżej słowa Zbawiciela do św. Małgorzaty są jasne. Na nie odwołują się wszystkie prośby wiernych w sprawie zaprowadzenia tego nabożeństwa, o nich wspominają wszystkie ogłoszenia papieskie. Krzewienie tego nabożeństwa jest w naszych czasach zaiste bardzo pożądane. Cóż nad to słuszniejszego, jak odpłacić Chrystusowi Jego miłość równą miłością? Ale przeważna część ludzkości nie chce słyszeć o Panu Jezusie ani Go miłować. Iluż to liczymy pozornych i połowicznych katolików, którzy prześladują Chrystusa w kościele, szkole, rodzinie, w Jego nauce i ustawach, w Jego sługach i kapłanach! A w szczupłej garstce wiernych Jego zwolenników, iluż liczymy takich, którzy Go miłują szczerze, którzy Go wyznają jawnie wobec świata i którzy stosują się do wypowiedzianego przezeń życzenia, aby Go wyznawali wobec Ojca niebieskiego? Słodka zaiste jest śmierć człowieka, który czuł uwielbienie i cześć dla tego, który ma być jego sędzią. Kościół daje tym, którzy co miesiąc przystąpią do sakramentu Pokuty i Ołtarza, a nadto codziennie odmówią następującą modlitwę, odpust zupełny. 

Modlitwa

 

O najmiłościwszy Jezu! Z wdzięczności i na powetowanie licznych mych grzechów i przewinień oddaję Ci serce moje i poświęcam je całkowicie na Twe usługi. Za pomocą łaski Twojej uroczyście przyrzekam więcej Ciebie nie obrażać. Amen.

Św. Małgorzata Maria Alacoque
Urodzona dla świata 1647 roku,
Urodzona dla nieba 17.10.1690 roku,
Beatyfikowana 10.09.1864 roku,
Kanonizowana 13.05.1920 roku,
Wspomnienie 17 października


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.