Wykonuje
następnie bardzo przebiegły manewr. Starannie odrobił swoją pracę
domową dowiadując się, że pierwotny plan arcybiskupa Lefebvre w 1970
roku przewidywał przygotowanie dla diecezjalnych biskupów kapłanów z
jego Bractwa, którzy by mogli działać w seminariach owych biskupów.
Dobrze pamiętam jak arcybiskup Lefebvre mówił właśnie o tym. Teraz Di
Noia zachęca ich do tej samej misji, jak gdyby mówił: "Przyjdźcie i
pomóżcie nam uratować Kościół".
Stwierdza on: "Autentyczny
charyzmat Bractwa to formowanie kapłanów dla służby ludu Bożego, a nie
uzurpowanie sobie misji sądzenia czy poprawiania teologii i dyscypliny
innych w obrębie Kościoła". A dalej: "...z naszych ambon mamy głosić
wiarę, a nie najnowszą interpretację tego, co uważamy za problematyczne w
dokumencie nauczania autorytatywnego Kościoła".
Innymi słowy, walka arcybiskupa Lefebvre z Vaticanum II zostaje zredukowana do "najnowszej interpretacji tego, co uważamy za problematyczne w dokumencie nauczania autorytatywnego Kościoła".
Jak obraźliwie by to oświadczenie nie
brzmiało dla FSSPX, to wszakże samo FSSPX wraz z arcybiskupem Lefebvre
na czele wystawiło się na taką krytykę. A to z tej przyczyny, że FSSPX
nigdy nie zaatakowało soboru ani jego reform jako heretyckich. Atakowało
natomiast sobór jako źle zinterpretowany, sugerując, że jeśliby został
zinterpretowany właściwie, to jego teksty pozostają w zgodzie z
Tradycją.
Lecz któż jest interpretatorem tekstów soboru i
Tradycji? Papież. FSSPX uznaje Benedykta XVI za prawdziwego papieża i w
konsekwencji musi uznawać go za autentycznego interpretatora soboru i
Tradycji.
Di Noia zagrywa tym atutem, co jest jak najbardziej
logiczne. Jego przesłaniem jest w istocie: "Niech papież interpretuje
sobór. Wy zajmijcie się głoszeniem Wiary". Jeśli problem soboru jest
jedynie kwestia interpretacji, to Di Noia ma absolutną słuszność.
W ten sposób Di Noia zaszachował ich w tej długiej grze. To właśnie
FSSPX zawsze umniejszało problem Vaticanum II do kwestii interpretacji.
Di Noia nie występuje zatem z żadną zniewagą, lecz tylko z logiką.
Jednakże FSSPX powinno w odpowiedzi wypracować swoje własne "nowe
podejście". Św. Paweł powiedział: "Ale gdybyśmy i my, lub anioł z nieba
głosił wam Ewangelię inną od tej, którąśmy wam głosili, niech będzie
przeklęty!" (Gal. I, 8).
Niech FSSPX obierze to nowe podejście.
Niech oświadczą uczciwie całemu światu, co w sercu tak naprawdę sądzą, a
mianowicie, że Vaticanum II jest heretycki, bluźnierczy i jest nową
ewangelią. Albowiem tylko nazywając Vaticanum II nową ewangelią, której
Kościół nam nigdy nie głosił ich opór wobec niego będzie mieć jakieś
uzasadnienie. W takim przypadku Ratzinger nie będzie żadnym
autorytatywnym interpretatorem soboru czy Tradycji, tylko bezsilnym
antypapieżem.
Cały problem Vaticanum II – obecnie już
pięćdziesięcioletni – dotyczy tego jednego pytania: Czy Vaticanum II i
jego reformy stanowią istotną zmianę rzymskiego katolicyzmu? Jeśli nie,
to działalność tradycjonalistów nie ma żadnego prawnego uzasadnienia;
jeśli tak, to nie ma go Novus Ordo.
Ratzinger głosił nam
ewangelię inną od tej, którą nasz Pan Jezus Chrystus, Apostołowie,
wszyscy katoliccy papieże i wszyscy doktorzy i święci Kościoła nam
głosili. Niech będzie wyklęty.
Bp Donald J. Sanborn