(Nastąpiło około roku Pańskiego 629)
Niniejszą uroczystość obchodziły
oba Kościoły, Wschodni i Zachodni już w wieku piątym, na pamiątkę owego
krzyża, który ukazał się na widnokręgu niebieskim cesarzowi
Konstantynowi przed bitwą z Maksencjuszem, a zarazem na uczczenie
prawdziwego krzyża Chrystusowego, znalezionego w stosie gruzów przez
matkę Konstantyna, świętą Helenę. Nowego blasku dodało temu świętu inne
jeszcze zdarzenie.
Chosroes II, potężny władca Persji i
zawzięty wróg chrześcijan, wtargnął był w roku 614 do wschodnich
dzierżaw cesarstwa rzymskiego. Gdy jedna z jego hord zajęła Palestynę,
żydzi podnieśli triumfalny okrzyk, ciesząc się, że teraz nadeszła pora
zemsty na chrześcijanach i połączyli się ze zwycięzcą. Jerozolimę wzięto
szturmem, po czym dokonano strasznej rzezi. Skarby kościelne i krzyż
święty zabrali najezdnicy, jako też uprowadzili do Persji wielu jeńców
wraz z Zachariaszem patriarchą, których zamknęli w silnej twierdzy.
Spodziewając się sowitego okupu za świętą relikwię, zamknęli ją w
srebrnej skrzyni i opieczętowali w obecności Zachariasza pieczęcią
patriarchy, aby usunąć wszelkie wątpliwości co do jej prawdziwości.
Druga część wojska dotarła aż do Chalcedonu w pobliżu Konstantynopola.
Starał się wprawdzie Herakliusz wszelkimi siłami zawrzeć pokój, ale
Chosroes odpowiedział z szatańską dumą: "Dopóty nie możecie się
spodziewać pokoju, dopóki będziecie uważać ukrzyżowanego człowieka za
Boga i nie uczcicie słońca".
Już myślał Herakliusz o opuszczeniu
stolicy i ucieczce do Afryki, lecz patriarcha carogrodzki Sergiusz oparł
się temu, zachęcił go do ufności w Bogu i zawiódłszy go przed wielki
ołtarz kościoła św. Zofii, odebrał od niego przysięgę, że żyć i umierać
będzie za wiarę wraz z całym narodem; nadto ofiarował mu wszystkie
skarby kościelne na dalsze prowadzenie wojny. Stąd dziwny nastąpił
powrót: Herakliusz stanął na czele wojska i natarł na wroga, a
odzyskując jedną prowincję po drugiej, wtargnął do Persji i dopiero
wtedy zawarł pokój z synem Chosroesa, który zamordował swego okrutnego
ojca. Pierwszym warunkiem pokoju było zwrócenie krzyża świętego, a gdy
Herakliusz odbywał triumfalny wjazd do Carogrodu, krzyż ten niesiono
przed nim.
Wiosną następnego roku (629) wybrał
się Herakliusz z świętym orszakiem do Jerozolimy, aby tam krzyż umieścić
i podziękować Wszechmocnemu za odniesione zwycięstwa. We wspaniałej
procesji zaniesiono drogocenną relikwię na dawniejsze miejsce, tj. do
kościoła grobu Jezusowego na górze kalwaryjskiej. Sam cesarz zastrzegł
sobie zaszczyt dźwigania krzyża na własnych barkach. Gdy procesja wśród
odgłosu muzyki i śpiewu nabożnych pieśni doszła do bramy, położnej
naprzeciw Golgoty, cesarz ani krokiem dalej postąpić nie mógł i zdawało
się, jakoby niewidzialna ręka przykuła go do miejsca. Wszystkich zdjął
niezmierny przestrach, ale patriarcha Zachariasz, spojrzawszy w niebo,
jakby z wyższego natchnienia tak się odezwał do cesarza: "Zważ,
Herakliuszu, czy podobny jesteś do Boskiego Zbawiciela, który tą samą
drogą dźwigał krzyż w ubóstwie i pokorze? Płaszcz twój cesarski jaśnieje
od złota, pereł i drogich kamieni, a Jezus Chrystus był ubożuchno
przybrany; na głowie twej połyskuje drogocenna korona, a głowę Chrystusa
ranił cierniowy wieniec; ty masz obuwie na nogach, a Pan Jezus szedł
boso!". Na te słowa cesarz niezwłocznie zdjął ozdobne szaty i przywdział
ubogą siermięgę, po czym swobodnie z krzyżem na plecach ruszył w dalszy
pochód.
Nauka moralna
W jakiej czci było u chrześcijan
drzewo Krwią Pańską oblane, na którym rozpięte było zbawienie nasze,
możemy poznać z tego, że wszystek Kościół smucił się z jego zabrania,
jako z wielkiej zguby, a z odzyskania jego tak bardzo się radował, że
tego wesela chciał mieć wieczną pamiątkę. Jest to bowiem drzewo, które
daje moc do pokonania złych żądz, iż wierni, patrząc na Tego, który na
nim cierpiał, w każdym ucisku świata tego mogą mieć słodkość i ochłodę.
Jeżeli owa laska Aronowa, która była zakwitła, w wielkiej była czci
chowana, daleko więcej godne czci jest to drzewo, na którym się nam
wiosna błogosławieństwa naszego wróciła, na którym kwiat zbawienia
naszego zakwitnął.
Krzyż Chrystusowy zwyciężył
wszystkie przeszkody. Cała moc piekielna złączyła się, aby zniszczyć
religię Krzyża, ale nawet najgwałtowniejsze prześladowania nie zdołały
wstrzymać jej pochodu - przeciwnie, przyczyniły się tylko do jej
rozwoju. Ponieważ Chrystus jest Bogiem, więc Jego wiary żadna
nieprzyjazna moc nie może zniszczyć; i jak wówczas, tak i zawsze będzie
ona triumfować nad wszystkimi nieprzyjaciółmi swymi.
Pamiętajmy również, że jak Krzyż
Chrystusowy zwycięsko opiera się wszelkim prześladowaniom, tak ma i w
nas panować; pod jego znakiem mamy zwyciężać nad wszelkimi
pożądliwościami, zwalczać i pokonywać grzech. Starajmy się więc pilnym
rozmyślaniem krzyża wzbudzić w sercach naszych ducha ukrzyżowanego
Zbawiciela, a w krzyżu odniesiemy całkowite zwycięstwo nad sobą.
Modlitwa
Panie Jezu Chryste, któryś za mnie
biednego grzesznika dźwigał brzemię ciężkiego krzyża, racz mi udzielić
tyle siły, abym za Twym Boskim przykładem nauczył się dźwigać z radością
i ochotą krzyż doświadczeń, smutków i utrapień, jakie na mnie zesłać
zechcesz, i tym sposobem stał się podobnym Tobie, a tym samym łaskę Twą
pozyskał. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.