Katolik w trunkach nie widzi trucizny lecz jeden z darów bożych.
Winna latorośl została nawet przez Stwórcę upatrzona na przedziwną
osłonę tajemnicy Eucharystii. Lecz nadmierne użycie trunków wyskokowych
jest trucizną, trucizną dla dobrobytu, trucizną małżeńskiego szczęścia i
pokoju domowego, a także aż nazbyt gwałtowną i częstą trucizną dla
rozwoju przyszłych pokoleń.
Ostrożne i umiarkowane używanie napojów alkoholowych nie jest
grzechem. Ale nadużycie alkoholu jest grzechem, a tam, gdzie staje się
powodem smutnych następstw, grzechem ciężkim, a nawet wołającym o pomstę
do nieba. Umiarkowanie i abstynencja są w pierwszej linii naturalnymi
środkami panowania nad sobą i dlatego jak wszystkie inne siły czysto
naturalne nie są zdolne do wyrobienia moralnie mocnych charakterów.
Lecz tam, gdzie wzrastają one na gruncie silnej woli, na którą pada
nadprzyrodzona rosa łask, są one bardzo cennymi i nieodzownymi środkami
do wytworzenia równowagi między ciałem i duszą, materią a duchem, której
Bóg się domaga.
Kościół katolicki nie może się zgodzić na przymus całkowitej
prohibicji. Obowiązek całkowitej abstynencji zachodzi tylko wtedy, gdy
inaczej nie można opanować namiętności. Lecz dobrowolna abstynencja w
celu zadośćuczynienia za grzechy nadużycia alkoholu, dawania bliźnim
dobrego przykładu i powstrzymywania ich od nadmiernego spożycia trunków
wyskokowych jest apostolstwem, które Kościół św. popiera i uznaje,
pochwala i błogosławi.
Pius XI, 26 VII 1929 rok