To już nie pierwszy raz, jak takie chwyty
są używane, by uratować niemożliwe, czyli „papiestwo”
modernistów-apostatów z Watykanu. Cóż można zatem powiedzieć o
uczciwości intelektualnej „prawej strony” soborowia (indultowcy), skoro
sam P. dr Robert de Mattei, niekwiestionowany autorytet pośród
indultowców i, coraz częściej, nawet środowisk związanych z FSSPX
(oficjalne strony Bractwa nawet publikują jego artykuły!), dopuszcza się
tak rażących błędów?
Pelagiusz z Asturii
Dr de Mattei przepisuje antysedecki środek uspokajający
x. Antoni Cekada
x. Antoni Cekada
Czternastowieczny papież był „heretykiem” i pozostał papieżem, więc Bergoglio musi pozostać papieżem także, prawda? Prawda?
Błazeństwa Jerzego Bergoglio denerwują
coraz to więcej ludzi w konserwatywnym/tradycjonalistycznym skrzydle
organizacji posoborowej i jest im coraz trudniej nalegać, że Franciszek
naprawdę jest papieżem.
Tylko w ubiegłym tygodniu (w styczniu
2015) Bergoglio nagadał się o „królikach”, wzgardził apologetyką (A
macie, Catholic Answers!*) i poklepał po głowie parę „trans”. Co dalej?
Ci, którzy widzą powagę błędów Franciszka
przyglądają się znad przepaści sedewakantyzmowi – jedynemu prawdziwie
spójnemu teologicznemu wyjaśnieniu dylematów, które [Bergoglio]
urzeczywistnia – i to wywołuje u nich zawroty głowy.
Cokolwiek, cokolwiek, tylko nie to! A zatem kontrowersjaliści po prawej stronie wystąpili z szeregu i podjęli próby łatania bariery bezpieczeństwa. Ostatnią z nich jest dziełem Doktora
Roberta de Mattei, włoskiego historyka i komentatora spraw Kościelnych,
który elokwentnie i wnikliwie pisze o błędach Bergoglio i jego
rewolucyjnym programie.
W artykule z 28 stycznia, przetłumaczonym i umieszczonym na blogu Rorate,
dr de Mattei omawia sprawę Papieża Jana XXII (1316-1334) jako przykład
„papieża, który popadł w herezję i Kościoła, który stawiał opór”. Dosłownie nie wymienia budzącego
postrach „wybuchowego słowa”, sedewakantyzm, ale jest absolutnie jasne,
że to jest prawdziwym tematem jego artykułu. Domyślna konkluzja, którą dr de Mattei
chce, byśmy przyjęli w odniesieniu do sedewakantyzmu, wywodzi się mniej
więcej z następującego argumentu z analogii: Jan XXII (1) stał się
publicznym heretykiem po swoim wyborze na papieża, (2) ale z tego powodu
nie utracił urzędu papieskiego oraz (3) Kościół stawiał mu opór. Zatem
również Franciszek (1) stał się publicznym heretykiem po swoim wyborze
na papieża, (2) ale z tego powodu nie traci urzędu papieskiego oraz (3)
mamy prawo stawiać mu opór. Proszę więc wziąć głęboki oddech oraz
doznać odczucie spokoju i zadowolenia, jak to skutki nawracającego ataku
niepokoju spowodowanego przez Bergoglio raz jeszcze ustępują z Państwa
głowy i członków. Ale niestety, uspokajający argument z analogii, który przepisuje dr de Mattei upada co najmniej z dwóch powodów.
I. Jan XXII nie był heretykiem
Zarzut herezji powstał na podstawie serii
kazań, które Jan XXII głosił w Awinionie we Francji, w których
utrzymywał, że dusze błogosławionych zmarłych nie widzą Boga aż do Sądu
Ostatecznego. Brzmi obiecująco jako antysedecki argument na pierwszy
rzut oka, skoro Jan XXII zawsze uznawany był za prawdziwego papieża.
Jednakże:
(a) Doktryna Wizji Uszczęśliwiającej nie była jeszcze zdefiniowana – następca Jana XXII, Benedykt XII, miał tego dokonać.
Dr de Mattei, być może wyczuwając słabość
swej analogii z tego powodu, rozwodzi się nad tym: jeśli chodziło o
ówczesne nauczanie powszechne o wizji uszczęśliwiającej, Jan XXII
„kwestionował tezę”, „popadł w heterodoksję”, „stanął w opozycji do
tradycji kościelnej w kwestii pierwszorzędnej wagi”, „podtrzymywał
opinię”, „na nowo przedstawił ów błąd”, „próbował narzucić swoją błędną
opinię”, etc.
Więc, podczas gdy w tytule swojego
artykułu dr de Mattei mówi o „papieżu, który popadł w herezję”, unika
użycia konkretnego technicznego terminu „herezja” w swoim tekście. A herezja posoborowych papieży, włącznie z Bergoglio, jest punktem wyjścia argumentu sedeckiego.
(b) Dalej, jest sprawa sposobu, którego Jan XXII, który był teologiem przed swoim wyborem, użył, aby przedstawić swoje argumenta i wnioski.
Tu teolog Le Bachelet mówi, że Jan XXII przedstawił swoje nauczanie tylko jako „prywatny nauczyciel, który wyraził opinię, hanc opinionem, i który, starając się ją udowodnić, przyznał, że była otwarta na debatę”. („Benedykt XII”, w: Dictionnaire de Théologie Catholique, 2:662).
Zatem, błędem jest twierdzenie dra de
Mattei, że Jan przedstawił swoją tezę jako „akt magisterium zwyczajnego
dotyczącego wiary Kościoła”.
W drugim kazaniu papieża, ponadto, powiedział to, co następuje:
„Mówię za Augustynem, że, jeśli mylę się w
tej sprawie, niech ktoś, kto wie lepiej, mnie poprawi. Mi się nie
wydaje, by było inaczej, chyba, że Kościół tak by ogłosił twierdzeniem przeciwnym [nisi ostenderetur determinatio ecclesie contraria] lub chyba, że znawcy Pisma świętego wyrazilyby to jaśniej, niż to ja powiedziałem wyżej”. (Le Bachelet, DTC 2:662).
Takie twierdzenia wykluczały element „uporczywości” właściwy dla herezji.
Zatem, dwa warunki, które z definicji są konieczne, by istniała herezja po prostu nie były obecne w przypadku Jana XXII.
II. Jan XXII ważnie został Papieżem, podczas gdy Bergoglio – nigdy
Drugą sprawą, przez którą upada domyślna analogia dra de Mattei, to ukryte założenie, że, podobnie jak Jan XXII, Bergoglio w sposób ważny w ogóle otrzymał władzę papieską, którą mógłby jakoś zachować, pomimo herezji publicznej.
Bergoglio jednakże był publicznym heretykiem przed swoim wyborem, a jako publiczny heretyk nie mógł był być ważnie wybrany na papieża.
Zasada ta należy do prawa boskiego.
Traktując o wymaganiach wyboru na urząd papieski liczne przedsoborowe
komentarze Kodeksu Prawa Kanonicznego wyraźnie wymieniają tę zasadę. Na
przykład:
„Zdolni do bycia ważnie wybranymi są wszyscy, którym nie zakazuje tego prawo boskie lub unieważniające prawo kościelne […] Wykluczeni jako niezdolni do bycia ważnie wybranymi
są: wszystkie kobiety, dzieci, które jeszcze nie doszły do wieku
władania rozumem; jak również dotknięci trwałą chorobą umysłową,
nieochrzczeni, heretycy, schizmatycy…” (Wernz-Vidal, Ius Canonicum, 1:415)
Dokładnie to wyjaśniliśmy i
przytoczyliśmy więcej cytatów na rzecz tego we wcześniejszym artykule,
którego tytuł streszcza to, dlaczego upada założona analogia Jan
XXII/Bergoglio dra de Mattei: Bergoglio nie ma nic do stracenia.
* * *
Zatem w obu punktach – herezji oraz
ważnego przyjęcia autorytetu papieskiego – analogia między Janem XXII i
Franciszkiem jest kolejną chwiejną barierą, która musi paść na drodze ku
uznaniu jedynego logicznego wyjaśnienia Bergoglio: jest heretykiem,
który w ogóle nigdy nie był prawdziwym papieżem.
Wszystko inne jest tylko udawaniem, że nic się nie dzieje.
X. Antoni Cekada
28 stycznia, 2015
Z języka angielskiego tłumaczył Pelagiusz z Asturii. Źródło: Quidlibet. Blog x. Cekady. Przy okazji polecam inną polemikę x. Cekady z manipulacjami indultowych autorytetów: „Siscoe gra w klasy z Bellarminem”. Przypis tłumacza:
* „Catholic Anwers” to prywatna
apologetyczna organizacja Novus Ordo istniejąca w Stanach Zjednoczonych
Ameryki. Broni prawowitości Novus Ordo przeciwko wszelkiej maści
tradycjonalistom znajdującym się poza oficjalną aprobatą władz
modernistycznych.
Za: pelagiusasturiensis.wordpress.com/2015/03/28/dr-de-mattei-antysedecki-lek/