STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

sobota, 12 marca 2016

Żywot świętego Grzegorza Wielkiego, papieża

   Święty Grzegorz (żył około roku Pańskiego 604), rodem Rzymianin, potomek starożytnego patrycjuszowskiego domu Anicjuszów, miał przodków wielce zacnych i bogobojnych, których cnymi postępkami i naśladowaniem uczcił. Już w młodych latach był wielce stateczny, garnął się do starych i nabożnych ludzi, i pilnie uczył się tego, czego nie umiał.

Po śmierci ojca złożył wszystkie świeckie zajęcia i z majątku swego zbudował i uposażył sześć klasztorów w Sycylii, a na siódmy obrócił swój pałac w Rzymie. Ostatek majętności rozdawszy ubogim, oblókł się w suknie zakonne i rozpoczął doskonały żywot klasztorny. Chociaż zawsze był słabego zdrowia, nigdy nie odpoczywał, gdyż albo się modlił, albo pisał. Dla wielkiego miłosierdzia i cnót doskonałych Bóg wnet wsławił go cudami. Jeden z zakonników w tymże klasztorze, imieniem Justus, bardzo zręczny lekarz, zachorowawszy ciężko, wyznał bratu swemu rodzonemu, że miał tajemnie schowane trzy dukaty, co było przeciw ustawie zakonnej. Gdy się o tym dowiedział św. Grzegorz, zakazał wszystkim chodzić do niego i pocieszać go, a jeśliby umarł, polecił ciało jego wyrzucić na gnój i razem z nim owe pieniądze zakopać, a braciom wołać: "Pieniądze twoje niech ci zostaną na zgubę twoją". Dowiedziawszy się o tym, chory ciężko żałował i potem w dobrej pokucie skonał, po czym pochowano go według rozkazu świętego Grzegorza. Grzegorz, użaliwszy się potem jego duszy, przywołał jednego z zakonników i kazał mu odprawić za nią 30 Mszy przez 30 dni po sobie następujących. Trzydziestego dnia ukazał się ów zmarły bratu i powiedział mu, że dzięki tym mszom został wybawiony z czyśćca i przypuszczony do wiecznej szczęśliwości. Odtąd też wziął początek zwyczaj tak zwanych mszy gregoriańskich


Idąc pewnego razu przez rynek, zobaczył święty Grzegorz wystawionych na sprzedaż pięknych młodzieńców. Dowiedziawszy się, że pochodzą z Anglii, wówczas jeszcze pogańskiej, rzekł ze łzami: "Ach, mają anielskie twarze i godni są być policzonymi pomiędzy aniołów w Niebie". Niezwłocznie poszedł do Benedykta I, papieża, prosząc, aby go z kilku misjonarzami posłał do Anglii, po czym sam zajął się przygotowaniami do tej podróży. Gdy wyjechał z Rzymu, poczęli się skarżyć Rzymianie na Ojca świętego i zastąpiwszy mu pewnego dnia drogę, wołali: "Piotraś świętego obraził, Rzymeś uraził, gdyś Grzegorza z niego wypuścił". Papież tedy odwołał z drogi Grzegorza i uczynił go diakonem przy swym boku. Był potem Grzegorz posłem od papieża do Carogrodu, do cesarza Tyberiusza, o pomoc przeciw Longobardom. W Carogrodzie nawrócił patriarchę Eutychiusza, który błędnie nauczał o ciał zmartwychwstaniu i skłonił go do tego, by własną ręką spalił swoją książkę, zawierającą błędną naukę. 

Gdy po śmierci papieża Pelagiusza, dotkniętego morowym powietrzem, wszyscy duchowni i świeccy zgodnym głosem obrali świętego Grzegorza na papiestwo, on usilnie wzbraniał się tego urzędu. Uciekł nawet z miasta i kazał się w zakonnym odzieniu zawieść tajemnie na pustynię, gdzie się krył po jaskiniach, wyjawił go jednak słup ognisty spuszczony z Nieba na to miejsce, gdzie się ukrywał. 

Na wstępie i początku papiestwa swego napomniał lud, aby dla oddalenia morowej zarazy z ufnością udał się pod opiekę Maryi i zarządził trzydniową procesję do kościoła Maria Magiore, czyli Najświętszej Panny Większej. Podczas tej procesji, w której brał udział sam Grzegorz w odzieniu pokutniczym, zaraza była tak wielka, że na godzinę około 80 osób trupem padało. Trzeciego dnia wreszcie, gdy procesja przechodziła koło grobowca cesarza Hadriana, dał się słyszeć w powietrzu śpiew: 

Królowa Niebieska, wesel się! (Alleluja).
Albowiem, któregoś zasłużyła nosić, (Alleluja).
Już zmartwychwstał, jako powiedział, (Alleluja),

a papież, kapłani i lud odpowiedzieli:

Módl się za nami do Boga, Alleluja!

Równocześnie zjawił się na grobowcu promienisty anioł, chowający miecz do pochwy. Od tej chwili zaraza ustała, a grobowiec otrzymał nazwę zamku Świętego Anioła. Na pamiątkę tego zdarzenia po dziś dzień odprawia się w uroczystość św. Marka i dni następne uroczysta procesja. (Zobacz 25 kwietnia). 

Położenie Kościoła było w owych czasach smutne. Ariańscy Longobardowie pustoszyli Włochy i zagrażali papiestwu, a cesarz w Konstantynopolu nie mógł temu zaradzić. Równocześnie rościł sobie patriarcha carogrodzki takie samo prawo do tytułu biskupa Kościoła powszechnego jak papież rzymski; w Afryce szerzyła się herezja donatystów, w Hiszpanii arianie, we Francji istniało świętokupstwo, a od Wschodu groziła nauka Mahometa, której zwolennicy byli zawziętymi nieprzyjaciółmi chrześcijan. Grzegorz, chociaż nie miał do walki z tylu nieprzyjaciółmi innej broni jak roztropność ducha, stałość charakteru i miłość swego kapłańskiego serca, jednakże prawie cudowne osiągnął korzyści. Z bystrością męża stanu uregulował stosunki między papieżem a cesarzem, a uczyniwszy narody zachodnie zależnymi od Stolicy Apostolskiej, ugruntował jej wielkość; z roztropnością przywiódł heretyków w Afryce, w Hiszpanii i Włoszech na łono Kościoła świętego i doczekał się, że mógł zbierać plony ziarna ewangelicznego w Anglii, które tam zasiał przez czternastu współbraci zakonnych. Jak z silną wolą ojca starał się o dobro Kościoła na zewnątrz, tak z troskliwością czułej matki krzątał się około czystości i piękności Kościoła na wewnątrz. Z niepodobną do wiary szczodrobliwością i miłością łagodził nędzę ubogich, wspomagał chorych, wykupywał jeńców, zakładał domy dla sierot i szkoły dla ubogich, których dotąd jeszcze nie znano, i bronił odważnie ludu przed uciskiem urzędników. Pewnego razu własny jego zarządca użył fałszywej miary do mierzenia zboża, które ludność do spichlerza papieskiego oddawać była zobowiązana. Dozorca doniósł o tym papieżowi, nadmieniając, że fałszywą miarę potłukł. Na to rzekł papież: "Cieszy mnie, żeś fałszywą miarę potłukł, lecz z drugiej strony boleję, że ta niesprawiedliwość za późno została wykryta. Chcę, abyś wartość niesprawiedliwie odebranego zboża dokładnie obliczył i oddał poszkodowanym. Czyń tak, abyś na sądzie ostatecznym mógł się przede mną wykazać owocem niniejszego polecenia". 

Wiekopomne zasługi położył też Grzegorz około kościelnej służby Bożej i ceremonii. Jeszcze do dziś używany jest w kościołach tak zwany śpiew gregoriański. Św. Grzegorz zebrał starożytne melodie kościelne, zastosował je do reguł harmonii i zaprowadził w kościołach, przez co podniósł uroczystość nabożeństwa. 

Jako dobry pasterz sam z ambony głosił słowo Boże, a jego kazania, aż do naszych czasów zachowane, odznaczają się jasnością i ewangelicznym namaszczeniem. Pisywał również wiele listów, z których można się przekonać, że nie było kącika na ziemi, na który by jego oko nie było dało baczenia. Przy tym znajdował jeszcze czas na pisanie uczonych książek, które mu przyniosły zaszczytny przydomek Nauczyciela Kościoła. Księgi te były napisane z natchnienia Ducha świętego, którego diakon Piotr widywał podpowiadającego Grzegorzowi. Stąd też na obrazach przedstawiają często tego Świętego z gołębiem przy uchu. Umarł dnia 12 marca roku Pańskiego 604. 

Nauka moralna

 

Sława i wielkość świętego Grzegorza dawno byłyby przebrzmiały, gdyby ten Święty wielkich czynów swoich nie był okrasił prawdziwą a głęboką pokorą, gdyby do wysokiej mądrości i nauki swojej nie był dołączył życia zupełnie odpowiadającego zasadom świętej wiary i doskonałości chrześcijańskiej, którą głosił słowem i pismem. On to nadał sobie przydomek "sługa sług Bożych", którego tytułu do dziś wszyscy papież używają. Jak budujące były jego słowa, niech posłuży tych kilka wyjątków: "Często się zdarza, że złemu człowiekowi dobrze się wiedzie, a dobremu źle. Dlaczego? Ponieważ odwieczna sprawiedliwość dla dobrego prawdziwie dobre, a dla złego prawdziwie złe zachowuje. - Na próżno spodziewasz się miłosierdzia Bożego, jeśli nie obawiasz się Jego sprawiedliwości, i na próżno obawiasz się Jego sprawiedliwości, jeśli miłosierdziu Jego nie ufasz! - Do samej śmierci powinieneś być niespokojnym o swe grzechy. Powinieneś drżeć i we łzach je opłakiwać. Paweł święty był do trzeciego Nieba zachwycony, a jednakże lękał się z obawy odrzucenia. - Niektórzy fukają wpierw na ubogich, zanim im dadzą jałmużnę. Tacy ludzie zdają się przez fukanie brać już zapłatę swoją. 

Modlitwa

 

Boże, któryś w nagrodę udzielił duszy sługi Twojego Grzegorza wiekuistej szczęśliwości; spraw miłościwie, abyśmy brzemieniem grzechów naszych obciążeni, za jego do Ciebie pośrednictwem doznali ulgi i pociechy. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.

Św. Grzegorz Wielki, papież
Urodzony dla nieba 12.03.604 roku,
Wspomnienie 12 marca


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.