STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

środa, 16 marca 2016

Papież Liberiusz, święty Atanazy a arianie - Ks. Józef Murro


 

   Artykuł ten ukazał się pierwotnie we włoskim piśmie sedewakantystycznym "Sodalitium", znanym m.in. ze znakomitych opracowań historycznych. Korzystał z nich także ks. prof. Michał Poradowski w swojej książce "Trzydziestolecie Soboru Watykańskiego II". Z kolei pismo "Szczerbiec" zamieściło tłumaczenie artykułu ks. Curzio Nitoglii o marranach. 

Redakcja 

   Wielu jest takich, którzy uważają, że Papież może się mylić. Aby poprzeć swoją tezę, przytaczają często przypadek papieża Liberiusza, który, według nich, zbłądził w sprawach wiary. Zanim zajmiemy się samym faktem historycznym, przypomnijmy, że przypadek Liberiusza jest cytowany przez protestantów, koncyliarystów, gallikanów i przeciwników zasady nieomylności Papieża, aby podważyć najwyższą władzę i nieomylność Głowy Kościoła. Ten, który dzisiaj na nowo podaje ten przykład, aby podtrzymać tezę, według której Papież może się mylić, znajduje się więc w dobrym towarzystwie... 

W roku 313 Edykt Konstantyna dopiero co zamknął okres wielkich prześladowań chrześcijan. Chociaż mogli oni odtąd swobodnie wyznawać swą wiarę, Kościół staje w obliczu innych trudności, do których można zaliczyć pojawienie się nowych herezji oraz ingerencję władzy świeckiej w sprawy Kościoła. 

Arianizm

Jednym z dogmatów wiary chrześcijańskiej jest doktryna o Trójcy Świętej (to znaczy jeden Bóg w trzech Osobach: Ojciec, Syn i Duch Święty). Od III wieku Kościół musiał zwalczać wiele herezji, które atakowały ten dogmat. Niektórzy utrzymywali, że Jezus Chrystus był zwykłym człowiekiem obdarzonym przez Wszechmoc Boską niezwykłymi umiejętnościami; inni oznajmiali, że Jezus jest w rzeczywistości samym Ojcem, a w konsekwencji Ojciec i Syn są jedną i tą samą Osobą. Potępiając te herezje, Kościół naucza, że Jezus jest Osobą Boską, odrębną od Ojca. Magisterium nie określiło jeszcze, jaki dokładnie związek istnieje pomiędzy Osobą Syna i Ojca. Wiemy, że są równi, że mają tę samą istotę, że mają te same atrybuty (obydwaj są wszechmocni, wszechwiedzący, wieczni...), chociaż ich Osoby pozostają oddzielne.

W następstwie tendencja do podporządkowania w jakikolwiek sposób Syna Ojcu nie negująca jednocześnie Jego Boskości rozpowszechniała się coraz bardziej. Znany ksiądz z Aleksandrii (Egipt), Ariusz nie zadowolił sie tylko obroną tezy o zależności Syna względem Ojca w tym, co dotyczy natury, ale posunął się nawet do tego, że odmówił Synowi natury boskiej i boskich atrybutów, jak: wieczność i istotę "ex Deo" (tzn.: który pochodzi od Boga). Oto dwie z głównych formuł doktryny ariańskiej na temat Syna: "był kiedyś czas, kiedy Syn Boży nie istniał" i "Syn Boży pochodzi z niebytu". Według Ariusza Słowo (Logos) jest stworzone przez Ojca, który utworzył je z nicości; jest ono pierwszym lub też najbardziej wybitnym stworzeniem, przeznaczonym na to, by być narzędziem potrzebnym do stworzenia innych istot, ale nie jest On Bogiem. W 315 r. Ariusz zaczął rozpowszechnianie swojej doktryny w Aleksandrii, w Egipcie; w 318 r. biskup miasta zwołał wielki synod, na którym ekskomunikował go i powiadomił o swojej decyzji Papieża Sylwestra. Ariusz musiał wówczas opuścić miasto.

Spór ten osiągał coraz większe rozmiary: sam cesarz Konstantyn Wielki interweniował w tej sprawie, jednak w sposób nieodpowiedni i nieszczęśliwy. Nareszcie w 325 r. miał miejsce sobór w Nicei w Bitynii: tam właśnie zredagowano sławny symbol (Credo), które odmawia się podczas Mszy św., w którym oznajmia się, że Słowo jest tej samej natury, co Ojciec ("współistotny Ojcu"): "Bóg z Boga, światłość ze światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego. Zrodzony, nie zaś stworzony, współistotny Ojcu i przez Niego wszystko się stało". Główne tezy Ariusza zostały objęte anatemą, a biskupi, którzy im sprzyjali, zostali ekskomunikowani i skazani na wygnanie.

Jednak arianizm został tylko odepchnięty, a nie pokonany: podzielił się na wiele sekt. Po swoim wygnaniu Ariusz przystąpił do sekty euzebiuszy, która oświadczała, że nie sprzeciwia się soborowi nicejskiemu, ale odmawia uznania owego "współistotny" (consubstantialis, homoousios) [tak, jakby było możliwe przebieranie sobie w Magisterium Kościoła]. Punktem wspólnym wszystkich tych sekt było odrzucenie "współistnienia" i walka przeciwko Atanazemu, obrońcy wiary katolickiej. Jednak jeśli arianie zjednoczyli się, by przeciwstawić się "współistotności", to jak tłumaczyli oni stosunek Ojca do Syna? "Jeśli Słowo nie jest równe Ojcu w swej istocie (homoousios), czy jest mu przynajmniej podobne (homoios) lub odmienne (anomoios)? Bizantynizm nie mógł nie skorzystać z okazji do użycia sofizmatów i niedomówień" (1). To jest powód, dla którego ci, którzy zaprzeczali, by istota Słowa była podobna do istoty Ojca, podzielili się na trzy obozy:

1. Byli więc przede wszystkim ci, którzy zaprzeczali otwarcie i śmiało każdemu podobieństwu pomiędzy dwoma istotami, utrzymując, że istota Ojca jest Boska, ale istota Słowa ludzka i stworzona: są to anomejczycy skrajni, będący zwolennikami odmienności (anomejczycy desymiliści) [Słowo jest, dla nich, odmienne we wszystkim od Ojca] lub anomejczycy otwarci na czele z Aezjuszem, Eudoksem i Akacjuszem.

2. Następnie byli ci, którzy akceptowali formułę homoios, podobny (do Ojca), ale już nie akceptowali wyrażenia homoiousios, podobny ze względu na istotę (do Ojca); według nich Słowo było podobne do Ojca tylko warunkowo. W ten sam sposób, w jaki obraz odbity w zwierciadle jest podobny temu, który się w nim przegląda. "Rzeczywiście, mówili oni dwuznacznikami, zwłaszcza po tym, jak arianizm został potępiony przez cesarza." (1). Euzebianie i akacjanie przyłączyli się do nich: nazywano ich anomejczykami udawanymi lub an. homejczykami, można ich również określać nazwą pseudopodobnymi (pseudo-similistes, z łac. "similis" podobny).

3. Byli w końcu też symiliści (similistes), nazywani zwykle pół-arianami. Akceptowali oni chętnie termin i znaczenie homoiousios (tzn.: utrzymywali, że Słowo jest podobne do Ojca w tym, co dotyczy istoty). Jednakże odrzucali wyrażenie "współistotny Ojcu", obawiając się, że to implikowałoby przemilczenie rozróżnienia trzech Osób Boskich. "W gruncie rzeczy, było to błędne określenie, a nie błąd w wierze", uważa Benigni (1). Z pewnością znajdowali się między nimi ludzie, którzy mieli niejasne pojęcie o tym podobieństwie, a także ci, którzy nie wyznawali wiary katolickiej, "jednak inni byli katolikami i byli uznani przez samego nieprzejednanego Atanazego (De synodis, XII) za katolików zwiedzionych dwuznacznym sformułowaniem i dwuznacznym oportunizmem" (1). Głosili homoiousios, ale nie ośmielili się uznać homoousios i w ten sposób, "o jotę" nie wyznawali prawdziwej wiary. Jednakże zobaczymy, jak biskupi katoliccy usiłowali skłonić tych ostatnich, by powrócili do jedności z Kościołem katolickim.

Na dworze Konstantyna arianie odnosili sukcesy, wspierani często przez siostrę cesarza, Konstancję. W 328 r. wygnani mogli wrócić do swej ojczyzny, a niektórzy zostali przywróceni do urzędu przez Konstantyna na posady biskupie, z których zostali usunięci na skutek głoszonych herezji. I w ten sposób właśnie arianom udało się w krótkim czasie odsunąć ze stolic biskupich szefów strony "nicejskiej", tzn.: biskupów katolickich, razem z Atanazym, nowym biskupem Aleksandrii, który został skazany na wygnanie do Trewiru. Konstantyn przygotował uroczyste przywrócenie godności Ariuszowi, jednak ten ostatni zmarł nagle. 

Po śmierci Konstantyna, w walce między katolicyzmem a herezją, sukces odnosiła kolejno to jedna, to druga strona. Cesarstwo zostało podzielone pomiędzy dwóch synów Konstantyna: Konstansa, który rządził Zachodem i Konstancjusza II, który rządził Wschodem i przez kilka lat panował pokój. Jednak kiedy Konstancjusz, darzący arian wielką sympatią, po śmierci swojego brata Konstansa pozostał jedynym władcą, walka rozgorzała na nowo wraz z prześladowaniami. "W miarę, jak niebezpieczeństwa polityczne zmniejszały manię soborów i dysput teologicznych, znowu osiągnęły one przewagę za Konstancjusza" (2). W 351 r. miał miejsce synod w Panonii w Sirmium (obecnie Mitrowicza), gdzie rezydował wówczas cesarz: został tam ustalony symbol wiary (nazwany pierwszą formułą syrmijską), gdzie nie ma wzmianki o tym, że Ojciec i Syn mają tę samą istotę. Ponadto Ursacjusz i Walens, dwaj najbardziej buntowniczy biskupi ariańscy zostali doradcami teologicznymi cesarza. Biskupi wierni nicejskiemu wyznaniu wiary zostali pozbawieni swych urzędów, a św. Paweł z Konstantynopola został wygnany i zabity.

Także Atanazy był wiecznym wrogiem, więc trzeba było go przepędzić z jego diecezji. Po śmierci Juliusza Igo w 352 r. arianie wywierali presję na nowym papieżu Liberiuszu, by ekskomunikował Atanazego. Liberiusz zbadał dowody i nie tylko odmówił jego potępienia, ale oświadczył, że Atanazy jest wolny od wszelkiego błędu: poprosił więc cesarza, by zwołano synod generalny w Akwilei. Jednak Konstancjusz nakazał, by synod w 353 r. odbył się w mieście Arles, gdzie właśnie wtedy przebywał, mając jasny zamiar kierować nim, wykorzystując swoje wpływy. Biskupi z Galii zostali również zwołani, jednak w praktyce synod był prowadzony przez biskupów ariańskich. Żaden z dekretów synodu nie dotknął tematów teologicznych wówczas dyskutowanych, jednak jeden z nich, który został wcześniej przygotowany, potępiał Atanazego. Legaci papiescy próbowali bezskutecznie oponować: Walens, jeden z dwóch ariańskich biskupów będących doradcami cesarza, zdołał przedstawić zręcznie ten dokument i cesarz zagroził usunięciem z posady i wygnaniem tych biskupów zachodnich, którzy nie podpiszą decyzji synodu. Właśnie w ten sposób wszyscy biskupi, jeden po drugim podpisali, włączając w to legata papieskiego Wincentego z Kapui, który został oszukany i maltretowany. Z kolei Paulin z Trewiru odmówił i został wygnany do Frygii, gdzie niedługo potem zmarł. Papież Liberiusz był wielce zmartwiony odstępstwem biskupów i swego legata (3). Wysłał więc do cesarza list, w którym potwierdził ze stanowczością niewinność Atanazego, prawa Kościoła, ekskomunikę arian i konieczność zwołania soboru.

W międzyczasie Konstancjusz nakazał zabić swego kuzyna Gallusa, który rządził Wschodem, ze strachu, by kiedyś nie uniezależnił się od niego. Kiedy nadeszła wiadomość o śmierci Gallusa, dwór ucieszył się z tej wiadomości jak z jakiegoś zwycięstwa, schlebiano wszechwładzy cesarza i Konstancjusz zaczął tytułować się "panem świata i wieczności". "Biskupi ariańscy, którzy odmówili tego przymiotu Synowi Bożemu, nie zaczerwienili się nawet, kiedy darowali ją zarozumiałemu i śmiesznemu Konstancjuszowi" (4).

Synod mediolański

W 355 r. Konstancjusz zwołał synod do Mediolanu. Ponad trzystu biskupów Zachodu było na nim obecnych. "Wraz z tym synodem zaczęła się poniżająca tragedia, podczas której cesarz, który nie znosił nigdy najmniejszej opozycji względem swej woli, pozwalał sobie na coraz cięższe zarządzenia i uczynił się winnym popełnienia ciężkich błędów" (5). Liberiusz przekonał św. Euzebiusza z Vercelli, by uczestniczył w synodzie, w nadziei, że jego obecność przyniesie tryumf wiary katolickiej. Jednak w Mediolanie arianie kazali czekać Euzebiuszowi dziesięć dni przed rozpoczęciem obrad, jak też uczyniono z legatami papieskimi, by dobrze przygotować swoje przebiegłe plany. Rzeczywiście, już podczas otwarcia zgromadzenia, chcieli oni rozpocząć obrady potępieniem Atanazego; katolicy, prowadzeni przez biskupów św. Euzebiusza, Lucyfera z Cagliari i św. Dionizego z Mediolanu odpowiedzieli, że trzeba by było najpierw podpisać się pod symbolem nicejskim, by upewnić się o tym, czy obecne osoby są na pewno katolikami. Spowodowało to wielkie poruszenie: lud słysząc wrzawę, nadbiegł i zgorszony zaczął ujawniać niewiarę biskupów ariańskich. Ci ostatni, obawiając się najgorszego, schronili się w pałacu cesarskim. Konstancjusz zadecydował wtedy przenieść kolejne obrady z kościoła (gdzie synod się rozpoczął) do swojego pałacu i osiągnął, dzięki groźbom, ten sam rezultat, co w Arles. Arianie odczytali edykt Konstancjusza wypełniony ich herezjami. Skoro nie udało im się spowodować jego zatwierdzenia, Konstancjusz kazał przybyć swym trzem przeciwnikom, Lucyferowi, Euzebiuszowi i Denisowi, i nakazał im, w imię swego cesarskiego autorytetu, podpisać potępienie Atanazego. Jednak trzej biskupi pomimo groźby uśmiercenia odmówili stanowczo. Wówczas Konstancjusz skazał ich na wygnanie, a Ursacjusz i Walens nakazali uderzyć diakona Hilarego, który towarzyszył Lucyferowi. To właśnie wtedy większość biskupów podpisała przez słabość lub przez zaskoczenie potępienie Atanazego, a ci, którzy nie podpisali, zostali spotwarzeni i wypędzeni, natychmiast lub też niedługo po tym, z ich urzędów (6).

Euzebiusz został wysłany do Palestyny, Lucyfer do Syrii, Dionizy do Kapadocji. Papież Liberiusz napisał do nich list: "Jakąż pociechę mogę wam dać, walcząc z mieszanymi uczuciami, z jednej strony ból spowodowany rozstaniem z wami, a z drugiej radość waszej chwały? Najlepszą pociechą, jaką mogę wam dać, jest ta, że możecie uważać mnie za wygnanego razem z wami. Ach! Jak bardzo chciałem, moi bracia, być poświęconym na ofiarę przed wami! (...) Błagam więc waszej łaskawości, byście uważali mnie za obecnego razem z wami i byście byli świadomi, że moją największą boleścią jest widzieć się pozbawionym waszej obecności" (7). To pragnienie Liberiusza urzeczywistniło się niedługo później: arianie wiedzieli w rzeczywistości, że - by uzyskać definitywne zwycięstwo, trzeba było próbować wymóc na nim jego zgodę.

W międzyczasie cesarscy posłańcy zostali wysłani do nieobecnych biskupów, by otrzymać, w jakikolwiek sposób, ich podpis: jednak napotkali w Galii silną opozycję, na czele której stał św. Hilary z Poitiers. Aby go podejść, został zwołany synod w 356 r. w Beziers i św. Hilary został zmuszony do uczestniczenia w nim: podpisanie potępienia Atanazego zostało wymuszone na większości biskupów gwałtem i groźbami. Jedynymi, którzy odmówili podpisania, byli św. Hilary i Rodan z Tuluzy, którzy zostali zesłani do Frygii (8).

Liberiusz i Konstancjusz

Cesarz zdecydował wówczas o wysłaniu do Liberiusza swojego posłańca z darami, eunucha Euzebiusza, by dobrze przed nim wypaść i by prosić go o przyłączenie się do potępienia Atanazego oraz by przyłączył się do duchowej wspólnoty z arianami. Liberiusz odmówił przyjęcia darów. Wtedy Euzebiusz wpadł we wściekłość: zagroził nawet ostro papieżowi i udał się do kościoła św. Piotra, by tam ofiarować swe dary. Kiedy Liberiusz dowiedział się o tym, zdenerwował się na stróża, który przyjął dary i wyrzucił z kościoła bezbożną ofiarę.

Po powrocie Euzebiusza do Mediolanu Konstancjusz napisał do namiestnika Rzymu Leoncjusza i nakazał mu przyprowadzić Liberiusza do Mediolanu, czy chce, czy nie chce. Wówczas rozpoczął się wielki terror w Rzymie: wielu rodzinom grożono, wielu musiało uciekać, a drzwi miasta były pilnie strzeżone. Na koniec postanowiono odizolować Papieża. Rzym poznał wtedy przemoc arian, o której dotąd tylko słyszał. W końcu Liberiusz został porwany nocą z obawy przed ludem, który go kochał. Kiedy przybył do Mediolanu, Konstancjusz przyjął go na audiencji, lub raczej przepytywał go, w obecności swego konsystorza i stenografów, którzy zapisywali jego słowa. Cesarz życzył sobie, by Liberiusz usankcjonował z zamkniętymi oczyma potępienie Atanazego. Jednak Liberiusz podtrzymywał twardo zasadę rzymską, że Stolica Apostolska potępia tylko tych, którzy są ścigani przez sprawiedliwość i sądzeni przez nią... W swoim wywodzie z cesarzem papież zażądał procesu kościelnego w sprawie Atanazego, "ponieważ nie może być, byśmy potępili kogoś, komu nie wytoczono procesu". Konstancjusz oznajmił oficjalną prawdę: "Wszyscy go potępili". Liberiusz odpowiedział: "Ci, którzy podpisali jego potępienie, nie stwierdzali faktów, lecz starali się tylko zdobyć twój szacunek lub też uciec przed twym gniewem, lub też przynajmniej uniknąć tego, byś źle o nich myślał" (...). Wtedy tyran naciskał: "Od ciebie żąda się tylko tego (tzn. potępienia Atanazego); pomyśl więc o pokoju i podpisz, byś mógł wrócić do Rzymu". Odpowiedź Liberiusza była heroiczna: "W Rzymie już pożegnałem się z moimi braćmi; ważniejsze jest przestrzeganie praw Kościoła, niż mieszkanie w Rzymie" (9). Konstancjusz dał mu trzy dni do zastanowienia, jednak dwa dni później, skoro Papież nie zmienił zdania, wysłał go na wygnanie do Berei w Tracji; było to w 356 r. Kiedy tylko Liberiusz wyjechał, Konstancjusz nakazał mu przesłać 500 solidów złota, na własne potrzeby, jednak Liberiusz odpowiedział temu, który mu je przywiózł: "Oddaj je cesarzowi, który ich potrzebuje na swoich żołnierzy". Cesarzowa uczyniła to samo i Liberiusz daje jej taką samą odpowiedź, dodając, że jeśli cesarzowi zbywa na pieniądzach, niech je odda biskupom ariańskim, którzy go otaczają, a którzy z pewnością ich potrzebują. Eunuch Euzebiusz również ofiarowywał mu pieniądze, jednak Liberiusz odpowiedział mu: "Spustoszyłeś wszystkie kościoły świata, a teraz dajesz mi jałmużnę jak jakiemuś przestępcy! Idź i nawróć się na wiarę chrześcijańską" (10).

Prześladowanie

Zaledwie Papież wyjechał, Konstancjusz powołał na jego miejsce, jako biskupa Rzymu, Feliksa II, antypapieża. Chociaż ten ostatni zaakceptował postanowienia Soboru Nicejskiego, lud rzymski nie chciał wejść do kościoła, który ten sobie przywłaszczył, dla dobrego i jedynego powodu, że był we wspólnocie z arianami.

Wtedy prześladowanie zaczęło się w całym cesarstwie. Arianie przekonali Konstancjusza, że trzeba, by stary Hozjusz (3) również podpisał potępienie Atanazego. Nastąpiła wymiana listów, w których Hozjusz podtrzymuje nicejskie wyznanie wiary i przypomina, że Atanazy zawsze był uznawany za niewinnego wobec wszelkich fałszywych oskarżeń, których autorami byli arianie. Konstancjusz wysyła go więc na wygnanie do Sirmium i posyła wszędzie swych ministrów z rozkazami grożącym biskupom, by podpisali potępienie Atanazego i przystąpili do wspólnoty arian pod karą banicji, więzienia, karą cielesną i konfiskatą dóbr; również do sędziów, po to, by obligowali biskupów do wypełniania rozkazów. Co więcej, ministrowie Konstancjusza jechali w towarzystwie duchownych Walensa i Ursacjusza, by denuncjować najbardziej niedbałych sędziów. W ten sposób wielu biskupów zostało przyprowadzonych przed sąd po to, by pod przymusem podpisać potępienie Atanazego. Ten, który odmawiał podpisu, był oskarżony, po jakimś czasie, o jakiekolwiek przestępstwo (potwarz, bluźnierstwo, itp.) i był następnie zesłany na wygnanie, podczas gdy jego miejsce było zajmowane przez ariańskiego duchownego.

W międzyczasie Konstancjusz wysłał wojsko do Aleksandrii z rozkazem zabrania Atanazego: weszli o północy do kościoła, w którym Atanazy celebrował nocne nabożeństwo wigilii jakiegoś święta. Biskup nie chciał odejść, dopóki wszyscy wierni nie będą bezpieczni i “kiedy większość się już schroniła“, kilku z jego przyjaciół zabrało go siłą i nakazali uciekać. Atanazy ukrywał się długo, najpierw w Aleksandrii, później na pustyni. Jerzy z Kapadocji został nominowany na jego miejsce, podczas gdy prześladowanie biskupów katolickich zaczęło się już w całym Egipcie. Jerzy, nowy biskup Aleksandrii, odznaczył się takim okrucieństwem, że nawet poganie skarżyli się na niego do cesarza. Katolicy z Aleksandrii spotykali się odtąd poza miastem. Jednego dnia, kiedy zebrali się na jednym cmentarzu, jeden kapitan, Sebastian, nadciągnął tam z trzema tysiącami uzbrojonych ludzi, wysłanymi przez arian i rozkazał rozpalić wielki ogień, grożąc spaleniem w nim wszystkich tych, którzy nie chcieli przyłączyć się do wiary arian. Skoro groźby nie przestraszyły katolików, Sebastian rozkazał ich bić zakrzywionymi rózgami dotąd, aż wielu z nich umarło na skutek tych tortur. Ich ciała zostały rzucone psom. Jednak wierni uczcili tych wyznawców wiary jak męczenników. Jerzy, na skutek okrucieństwa, które stosował, musiał opuścić Aleksandrię pierwszy raz; wróci tu później, jednak zostanie zabity podczas rewolty pogan.

Konstancjusz w Rzymie: uwolnienie Liberiusza

W kwietniu 357 r. Konstancjusz, który nigdy nie widział Rzymu, przygotował sobie uroczysty wjazd. Rzymskie matrony ze szlacheckich rodów i bogate rodziny błagały natarczywie cesarza, by przywrócił Rzymowi jego pasterza: Feliks komunikował z arianami, mówią oni, i żaden Rzymianin nie wszedł do kościoła, kiedy on tam się znajdował. Jednak Konstancjusz "zastosował miarę zbyt bizantyńską": zaraz po tym, jak obiecał dać im to, o co prosili, wydał rozkaz, aby w tym samym czasie znaleźli się w Rzymie Liberiusz i Feliks. Skoro tylko przeczytano te listy w cyrku, lud, "który nie był bizantyńskim i nie życzył sobie bizantynizmu", wykrzyknął ironicznie: "Jeden Bóg, jeden Chrystus, jeden biskup!" (11). Kiedy Liberiusz wkrótce powrócił do Rzymu, lud przyjął go triumfalnie, a niedługo po tym przegnał Feliksa.

Papież Liberiusz ogłosił, że wyłącza ze wspólnoty kościelnej wszystkich tych, którzy nie uznają całkowitego podobieństwa Syna z Ojcem w istocie i przymiotach oraz ogłosił na nowo integralne wyznanie wiary katolickiej.

Problem "upadku" Hozjusza

W 357 r. arianie postanowili znowu odnaleźć starego Hozjusza, który liczył już sobie wtedy ok. 100 lat i znajdował się w Sirmium na wygnaniu, źle traktowany i poraniony. Mówi się, że przekonano go, by podpisał formułę wiary (nazywaną drugą formułą z Sirmium), w której nie mówiło się ani o "współistotnym", ani nawet o "podobnym", jednak odmówił podpisania potępienia Atanazego. Ten ostatni mówi o Hozjuszu: "Uległ na chwilę arianom, nie dlatego, że uważał, byśmy byli winni, ale dlatego, że nie zniósł złego traktowania z powodu swej słabości spowodowanej starością" (12). Św. Febadiusz, biskup Aten, piętnował ten uczynek, przekonując katolików, by nie poddawali się zniechęceniu po tym upadku, uprzednio zaplanowanym przez arian: "...Przeciwstawia się nam imię Hozjusza, najstarszego z wszystkich biskupów, którego wiara zawsze była tak pewna; ale ja odpowiadam, że nie można używać autorytetu człowieka, który się myli w chwili obecnej lub tego, który zawsze się myli... Jeśli myśli on teraz inaczej, jeśli broni teraz tego, co potępił wcześniej i potępia to, co wcześniej utrzymywał, powiem to jeszcze raz, jego autorytet nie jest możliwy do przyjęcia; ponieważ, jeśli niewłaściwie wierzył podczas prawie 90 lat, nie uwierzę, że myśli dobrze po 90 latach... Sprawiedliwość sprawiedliwego nie obroni go wcale, jeśli jeden raz się pomyli" (13).

Nie można stwierdzić z pewnością, że Hozjusz ustąpił: trzeba przede wszystkim pamiętać o tym, że fakt jego upadku był opowiadany przez arian, którzy więzili go najpierw, a następnie został ujęty przez uczniów Lucyfera z Cagliari i Grzegorza z Elwiry, ludzi o skłonnościach rygorystycznych, którzy opowiadali później legendy przeciwko Hozjuszowi (14). W każdym razie, jeśli naprawdę podpisał drugą formułę z Sirmium, uczynił to w momencie, w którym jego decyzja nie była całkiem świadoma, ponieważ chodziło o człowieka prawie stuletniego, źle traktowanego i na wygnaniu.

Rozłam między arianami

Skrajne skrzydło frakcji ariańskiej, anomejczycy tzw. desymiliści, zwołali synod, na którym zostało potępione wyrażenie "podobny co do istoty" (w przeciwieństwie do symilistów, którzy tak właśnie utrzymywali), używając pretekstu, że to potępienie było zawarte w drugiej formule z Sirmium. Symiliści (lub pół-arianie) zwołali wówczas przeciwko nim inny synod w Ancyrze (dzisiejsza Ankara w Turcji), na którym ekskomunikowali każdego, kto by zaprzeczał, że Syn jest podobny Ojcu w istocie, jednocześnie potępili termin "współistotny". Następnie wysłali delegację prowadzoną przez Bazylego z Ancyry i kilkoma innymi do Sirmium, gdzie znajdował się cesarz, aby przedstawić mu to wyznanie wiary, jednak zatroszczyli się najpierw o to, by usunąć artykuł potępiający "współistotność". Cesarz, który dopiero co uznał anomejczyków, cofnął swoje słowa, wydał nowe rozkazy i zagroził dużymi karami tym, którzy nie zmieniliby zdania wraz z nim. Fakt ten ukazuje lekkość, z jaką Konstancjusz podchodził do najpoważniejszych tematów.

W 358 r. zwołał on na nowo synod w Sirmium, na którym mieli przewagę pół-arianie. Synod ten miał w rzeczywistości charakter anty-ariański: druga formuła z Sirmium została na nim potępiona, jednak wyrażenie "podobny co do istoty", tak samo jak termin "współistotny" zostały wykluczone (to była trzecia formuła z Sirmium). Na tym synodzie uczyniono więc krok do przodu, jeśli chodzi o potępienie arianizmu, chociaż doktryna katolicka nie została na nim w pełni wyrażona.

Św. Hilary, który znajdował się na wygnaniu, napisał w tym okresie De Synodis, gdzie chwali uczestników synodu w Ancyrze, jeśli chodzi o potępienie drugiej formuły z Sirmium, nazywając ich "ukochanymi braćmi". Tłumaczy im, że nie muszą bać się terminu "współistotny", ponieważ nie usuwa on różnicy między Osobami Boskimi i że był w użyciu podczas soboru nicejskiego. Św. Hilary miał nadzieję, że pół-arianie wrócą do właściwego objaśnienia tej prawdy.

Epilog

Wtedy Konstancjusz chciał zwołać nowy synod, jednak arianie skrajni, tzw. dissemblables przekonali go, by zwołał dwa, oddzielając biskupów Zachodu od biskupów Wschodu. Zostały one zwołane przez cesarza (który nie był nawet ochrzczony, był tylko katechumenem), a Papież nie został o tym powiadomiony. W 359 r. prawie pięciuset biskupów reprezentujących Zachód zbiera się więc w Rimini i około 180 w Seleucji na Wschodzie. Arianie zebrali się już w Sirmium, by przygotować dokumenty. Zredagowali tam czwartą formułę z Sirmium, z której wyrzucono termin "istota" i oznajmiono, że Syn jest podobny we wszystkim Ojcu. Tymczasem zostaje otwarty synod w Rimini, biskupi odrzucają tę formułę po wielu dysputach i potwierdzają na nowo dekrety nicejskie. Ursacjusz i Walens, którzy nie chcieli podpisać tych dekretów, zostali potępieni i usunięci. Synod wysłał dziesięciu legatów do cesarza, jednak ten będąc otoczonym tylko przez arian, szukał wykrętów. Udało mu się wkrótce zmusić samych legatów, by podpisali inną formułę z Nicei w Tracji (miasto wybrane specjalnie dlatego, by je mylić z Niceą w Bitynii). Była ona reprodukcją czwartej formuły z Sirmium (usuwając wyrażenie "we wszystkim" w formule "Syn jest podobny we wszystkim Ojcu") i cesarz kazał im przedstawić tę formułę w Rimini oraz rozkazał, by zostało to zaakceptowane przez synod. Biskupi, zmęczeni długim, wielomiesięcznym pobytem, w większości zaakceptowali, tylko niektórzy uczynili dopiski do swoich podpisów. Jednak lud wzburzył się na skutek tego sprzeniewierzenia. Uczyniono wówczas, w kościele, w którym biskupi byli zebrani, generalne wyznanie wiary, jednak głośno i tylko ustnie: nieszczęśliwie, nie potępiono wcale błędu ariańskiego. Walens i Ursacjusz, obydwaj krzywoprzysięzcy, nie mieli żadnych problemów w przyłączeniu się do tego ustnego wyznania wiary, co zresztą było ułatwione dwuznacznymi formułami: w rzeczywistości uczynili oni swoje wyznanie tylko wargami. Papież Liberiusz potępił synod w Rimini.

Natomiast synod w Seleucji został zdominowany przez pół-arian. Tymczasem anomejczycy tzw. homejczycy oddzielili się od nich i stawili się przed cesarzem, który narzucił im wszystkim tę samą formułę, co w Rimini. Protest pół-arian był próżny; nawet więcej, wielu z nich wylądowało na wygnaniu.

Konstancjusz zdecydował, by za wszelką cenę doprowadzić do pokoju religijnego przed końcem roku 360; w tym celu wysłał rozkaz do biskupów, zwłaszcza do tych ze Wschodu, by podpisali formułę z Rimini. Ta formuła miała odtąd zastąpić tą z Nicei: wiara ariańska była wówczas jedynym uznanym wyznaniem chrześcijańskim. Nawet plemiona germańskie zaczęły przyjmować arianizm. To właśnie w tym momencie św. Hieronim wykrzyknął: "Świat cały zadrżał, widząc się ariańskim".

Koniec prześladowań

Po tym, jak sobór w Rimini został potępiony, papież Liberiusz umożliwił biskupom, którzy podpisali formułę z Rimini, powrót do wspólnoty Kościoła, pod warunkiem odwołania swego poparcia: wielu z nich było w rzeczywistości ofiarami oszustwa. Jednak papież nie dał tej możliwości autorom tekstu, ponieważ znał on ich złą wolę. Zachód był bardziej oszczędzony podczas prześladowań niż Wschód i św. Hilary mógł zwołać do Paryża w 360 r. synod biskupów galijskich, gdzie została potępiona formuła z Rimini, a w Hiszpanii także Grzegorz z Elwiry nie przyłączył się do tej ostatniej formuły.

Tymczasem nastąpiły wydarzenia polityczne, które zatrzymały tryumf arianizmu. Konstancjusz umarł w 361 r. po uzyskaniu chrztu z rąk biskupa ariańskiego. Jego kuzyn Julian Apostata doszedł do władzy, by wzbudzić jeszcze większe zamieszanie (miał nadzieję, że nowe walki między arianami i nie-arianami będą sprzyjały rozwojowi pogaństwa), przywrócił wszystkim wygnanym biskupom ich stolice. Sam św. Atanazy wraca do Aleksandrii, gdzie w 362 r. miał miejsce synod, który zaakceptował Credo Nicejskie, potępił arian, jednak dał dowód swej łaskawości względem pół-arian (rzecz, która spowodowała niezadowolenie Lucyfera z Cagliari, który, jak się uważa, po tym wydarzeniu dokonał schizmy) (15).

Po śmierci Juliana Walentynian I został cesarzem Zachodu (364-375), a jego brat Walens, który faworyzował arian skrajnych, tzw. desymilistów, został cesarzem Wschodu (364-378). Katolicy (pomiędzy którymi także Atanazy) i pół-arianie zostali na nowo wysłani na wygnanie. Delegacja tych ostatnich udała się do Rzymu, gdzie została przyjęta przez papieża Liberiusza. Prosił i uzyskał od nich odrzucenie formuły z Rimini i wyznanie wiary nicejskiej, po czym przyjął ich do wspólnoty Kościoła. Wielu biskupów pół-ariańskich powróciło w ten sposób do jedności z Rzymem.

Liberiusz umarł we wrześniu 366, a Atanazy w 373. Po śmierci Walensa wiara nicejska zatriumfowała również na Wschodzie broniona przez trzech wielkich mieszkańców Kapadocji: św. Bazylego, św. Grzegorza z Nazjanzu i św. Grzegorza z Nyssy. W 381 r., pod rządami Teodozjusza Wielkiego (379-395) i za pontyfikatu św. Damazego, miał miejsce w Konstantynopolu synod generalny Wschodu, który został wkrótce uznany jako drugi sobór ekumeniczny. Wiara nicejska została na nim na nowo potwierdzona, a arianizm i podobne jemu herezje definitywnie potępione. Arianizm, zwalczany przez św. Ambrożego, istniał jeszcze jakiś czas jako religia narodowa u plemion germańskich, aż do nawrócenia Franków na katolicyzm. To wydarzenie zaznaczyło w rzeczywistości jego schyłek. 

"Upadek" papieża Liberiusza: historia tekstów

Na tle kontrowersji między katolikami, pół-arianami i arianami wyłania się pytanie o domniemany "upadek" Papieża Liberiusza. Jeśli ten upadek na pewno miał miejsce, dowodziłoby to, że Papież nie jest nieomylny. Wielu autorów utrzymuje, że Papież został uwolniony z wygnania w zamian za ustępstwo: miałby podpisać formułę wiary, otwarcie ariańską lub przynajmniej dwuznaczną, lub też miał zaakceptować jedną wspólnotę z arianami, lub też w końcu miał potępić św. Atanazego.

Epizod upadku Liberiusza jest dyskutowany przez historyków. Widzieliśmy, że arianie i Konstancjusz byli żywo zainteresowani ustępstwami, które miałby uczynić Papież i to jest powód, dla którego wysłali go na wygnanie. Czy to prawda, że skapitulował, by odzyskać wolność? "Liczne i bardzo różne były rozwiązania dotyczące tego pytania, w których, trzeba to sprecyzować, ujawnia się bardzo często tendencyjność różnorakich historyków" (16). Każdy historyk musi obiektywnie poszukiwać faktów i dokumentów oraz dowieść ich autentyczności. Musi następnie dokonać krytyki historycznej bez dopasowywania faktów do swojej opinii ani przemilczać tego, co im zaprzecza. Musi ponadto, na tyle, na ile to możliwe, dać odpowiedź na wszystkie pytania i rozwiać wątpliwości; a tam, gdzie tego nie może uczynić, musi otwarcie wyznać, że w tym momencie nie można na ten temat powiedzieć nic więcej. Spójrzmy najpierw na fakty tak, jak zostały one przedstawione przez Encyklopedię Katolicką.
Św. Atanazy w Apologia contra Arianos, napisanej w 350 r. z dopiskami do około 360 r., wspomina Liberiusza pomiędzy biskupami, którzy są mu przychylni; jednakże dodaje, że Papież nie wytrzymał aż do końca niedostatków wygnania (rozdz. 8); w Historia arianorum ad monachos, napisanej u końca 357 r., mówi, że Liberiusz, po dwóch latach wygnania, zwyciężony groźbami odebrania mu życia, zawahał się i podpisał (rozdz. 41). Te dwa ustępy wydają się wskazywać poprzez kontekst, że jego błąd opierał się na opuszczeniu Atanazego. Św. Hilary, w inwektywie rzuconej w 360 r. na Konstancjusza, pisze, że nie umie powiedzieć, czy Cesarz uczynił większą niegodziwość wysyłając Liberiusza na wygnanie, czy odsyłając go [do Rzymu] (Contra Constantinum, rozdz. 2). Św. Hieronim, tak w Chronicon (Ad an. Abr., 2365=352), jak w De viris illustribus (rozdz. 97) mówi o podpisaniu formuły heretyckiej. Pierwszy dokument z Collectio Avellana zawierający odpowiedź Konstancjusza na prośby Rzymian: "Będziecie mieli Liberiusza lepszego niż w momencie, kiedy wyjeżdżał", komentuje: "To wskazywało zgodę, poprzez którą uległ wiarołomstwu". W końcu Rufin przytacza dwie obiegowe wersje na temat Liberiusza, nie przywłaszczając sobie ani jednej, ani drugiej: powrót, który miał zostać kupiony przez Liberiusza zgadzającego się z wolą cesarza lub też który był spowodowany uległością Konstancjusza wobec żądań ludu rzymskiego (Hist. Eccl. I,27).

Jest oczywiste, że w momencie, w którym Liberiusz wrócił do Rzymu, chodziła pogłoska, że pozwolił sobie na jakieś ustępstwo wobec Konstancjusza. Sozomen, historyk grecki (który pisze według dobrych informacji w V wieku) mówi, że Liberiusz, w porozumieniu z Bazylim z Ancyry, przystąpili do jednej z formuł z Sirmium, by przywrócić pokój na Wschodzie i powrócić do Rzymu (17).

Jednak pozostają jeszcze cztery listy, które Liberiusz miał napisać na wygnaniu i które są zachowane we Fragmentach św. Hilarego z Poitiers. Liberiusz wydaje się chcieć oddzielić swą odpowiedzialność od odpowiedzialności św. Atanazego i doprowadzić za wszelką cenę do swojego powrotu do Rzymu. Tymczasem dysputa nad ich autentycznością jest daleką od zakończenia i jak zaznaczono ostatnio, "nieobecność 'cursus velox' i innych cech charakterystycznych właściwych zdaniom Liberiusza czyni bardzo nieprawdopodobną opinię tych, którzy utrzymują, że cztery listy arytmiczne były dyktowane przez Papieża" (18)... Spostrzeżenie P. Batiffol zasługuje na cytat: "Liberiusz i Hilary wyciągnęli rękę do Bazylego z Ancyry; nikt nie czynił wyrzutów z tego powodu Hilaremu; dlaczegóż mielibyśmy wyrzucać to Liberiuszowi?" (19).

Spójrzmy teraz na różne hipotezy wyrażone przez różnych autorów kościelnych.

Pierwsza hipoteza: nie było upadku ze strony Liberiusza

Historycy, którzy bronią Liberiusza, utrzymując, że nie było upadku z jego strony, wysuwają argumenty następujące:

1) Upadek Liberiusza mógł zostać wymyślony przez arian: oszczerstwo było rzeczywiście ich ulubionym sposobem niszczenia przeciwników. Używali go kilkakrotnie przeciwko Atanazemu i przeciwko biskupom, którzy nie podpisali ich formuł wiary lub potępienia Atanazego: ukrywali na przykład biskupa Arseniusza w klasztorze, a Atanazego oskarżyli o to, że kazał go zabić. Jednak Arseniuszowi udało się uciec z klasztoru i ukazał się na nowo publicznie, powodując wielkie zamieszanie wśród arian.

Ta hipoteza jest potwierdzona przez fakt, że jeśli Liberiusz byłby naprawdę uległ, arianie staliby się odważniejsi i szybko roznieśliby tę wiadomość na cztery strony świata: jak więc wytłumaczyć fakt, że zachowali się inaczej niż mieli w zwyczaju? A nawet ze strony katolickiej nie brakowałoby potępień, skarg i wyrzutów, tak jak zachował się np. św. Febad w przypadku upadku Hozjusza. Jednak nie znajdujemy praktycznie żadnej poszlaki czegoś podobnego w przypadku Liberiusza.

Zresztą, jeśli przyjmie się, że upadek Hozjusza został wymyślony przez arian i to w sposób tak mylący, że nawet sam św. Atanazy w to uwierzył, jest możliwe, że analogicznie nasz święty uwierzył niesłusznie w upadek Liberiusza.

2) Jeśli domniemany "upadek" Liberiusza przytoczony przez św. Hilarego, św. Atanazego, św. Hieronima i Filostorga naprawdę miał miejsce, to dlatego, że podpisał tekst bądź wprost przeciwny wierze, bądź tylko dwuznaczny.

Jednak około 401 r. św. papież Anastazy I napisał do Weneriusza, biskupa Mediolanu mówiąc mu, że Włochy chwalebnie zachowały w całości wiarę przekazaną przez Apostołów w momencie, w którym Konstancjusz tryumfował i rządził na świecie: wiara nicejska, pisze, została zachowana nietknięta przez biskupów, którzy wytrzymali wygnanie, jak Dionizy, Liberiusz z Rzymu, Euzebiusz z Vercelli, Hilary z Gali i wielu innych, którzy byli gotowi dać się raczej ukrzyżować niż uznać, że nasz Pan Jezus Chrystus jest stworzeniem (20).

To stwierdzenie Anastazjusza jest obficie potwierdzone przez fakty: jeśli Liberiusz rzeczywiście zaakceptowałby coś, co byłoby przeciwne wierze (np. pierwszą lub drugą formułę z Sirmium), inni biskupi katoliccy z całą pewnością zaprotestowaliby i wnosiliby skargi lub też skarciliby wówczas Liberiusza. Jednak nie posiadamy najmniejszej wiedzy o jakimkolwiek proteście, nawet ze strony "twardych", takich jak Lucyfer z Cagliari lub Grzegorz z Elwiry.

Pozostaje zresztą hipoteza, która utrzymuje, że Liberiusz zaakceptował tekst dwuznaczny na temat wiary, jak np. trzecią formułę z Sirmium (jak twierdzi Sozomen) (21) lub jakąkolwiek inną formułę tego samego rodzaju. Jednakże musielibyśmy wówczas uznać, że tak zwane potępienia jemu współczesnych, św. Hilarego i św. Atanazego (jeśli te są autentyczne), są przesadzone i niewczesne. Ponieważ pierwszy św. Hilary chwalił Bazylego z Ancyry (22) za podpisanie tej samej formuły, a drugi św. Atanazy zaakceptował później fakt przyciągnięcia do wiary pół-arian formuły podobnej do tej ostatniej, w której również nie użyto słowa "współistotny".

Komentarz P. Batiffola (który zresztą sprzyjał modernistom) jest więc jak najbardziej słuszny: "Liberiusz i Hilary wyciągnęli rękę do Bazylego z Ancyry; nikt nie czynił wyrzutów z tego powodu Hilaremu; dlaczegóż mielibyśmy wyrzucać to Liberiuszowi?".

Teksty

Obrońcy Papieża Liberiusza mają jeszcze inne argumenty.

Autentyczność i prawdziwość tekstów św. Hilarego, św. Atanazego, św. Hieronima i Filostorga, którzy mówią o upadku Liberiusza, nie są pewne:

Tekst św. Hilarego. Istnieją poważne wątpliwości co do czterech listów przytaczanych przez św. Hilarego (Opus historicum, Księga II, Fragmenty IV i VI): w tych listach, Liberiusz w rzeczywistości odcina się od wspólnoty ze św. Atanazym, prosi, by zakończono jego wygnanie, pisze petycję do Walensa i Ursacjusza i donosi nawet biskupowi o zmianie swej postawy. Tak, jak już wcześniej zauważyliśmy, nieobecność 'cursus velox' w tych listach świadczy o braku autentyczności Opus historicum. Co więcej, mamy do dyspozycji tylko kilka fragmentów Opus historicum, które znajdują się obecnie w największym nieładzie. "Wszystkie te części, mówi Ojciec Cayre, zostały wyciągnięte z Opus historicum bez wątpienia przed końcem IV wieku, a jest możliwe, że do niektórych wniesiono poprawki, szczególnie do listów Liberiusza (księga II), których autentyczność zresztą jest daleką od pewnej" (23). Nawet sam tekst tych listów Liberiusza jest nieprawdopodobny: jeśli Liberiusz rzeczywiście tak by się zmienił, jak to możliwe, że Rzymianie zaakceptowaliby go, oni, którzy odrzucali Feliksa dlatego, że był we wspólnocie z arianami? A jak to możliwe, że Liberiusz nie był zaproszony na synod w Rimini? Jeśli więzienie spowodowało, że się raz ugiął, dlaczego arianie nie próbowali znów go przekonać ich "dobrymi manierami"? Jak mógł później Liberiusz pisać do biskupów włoskich, by utwierdzić stanowczo w przekonaniach tych, którzy oparli się synodowi w Rimini?

Tekst św. Atanazego. Św. Atanazy mówi o upadku Liberiusza w dwóch dziełach, w Apologia contra arianos napisanej w 348 r. i w Historia arianorum ad monachos napisanej pod koniec 357 r. Pierwsze dzieło było więc napisane około 10 lat przed wypędzeniem Liberiusza: uważa się, że późniejszy dodatek został uczyniony przez św. Atanazego, jednak mogli to zrobić arianie. Jeśli chodzi o drugie dzieło, zostało ono napisane przed samym mniemanym upadkiem Liberiusza! Falsyfikat został odkryty dzięki jednemu szczegółowi: w opowiadaniu o upadku i końcu niewoli Liberiusza mówi się tu kilka razy o jednym arianinie Leoncjuszu tak, jak gdyby jeszcze żył. Jednak, kiedy Konstancjusz dał rozkaz uwolnienia Liberiusza, wiedział już od jakiegoś czasu, że Leoncjusz nie żyje (24).

Tekst św. Hieronima. Jeśli chodzi o św. Hieronima, to przeżył on o kilka lat św. Hilarego i św. Atanazego. Stwierdza, że w rzeczywistości Liberiusz podpisał formułę heretycką: jednak brak reakcji ze strony ariańskiej i ze strony katolickiej, jak to już wcześniej zaznaczyliśmy, wyklucza tę możliwość. Jest to argument przyjęty przez historyków w ostatnich latach.

Tekst Filostorga. Jego świadectwo nie ma żadnej wartości. Filostorg był w rzeczywistości zbuntowanym arianinem, który opowiadał wiele kompletnie zmyślonych historii, zwłaszcza przeciwko Atanazemu: pisze m.in., że ten kupił podarunkami przychylność Konstansa, brata Konstancjusza, który kazał zbuntować Magnencjusza przeciwko Konstansowi i był inicjatorem zabójstwa Jerzego z Aleksandrii... (25).


Inne dowody niewinności Liberiusza

Upadek Liberiusza był podtrzymywany przez przeciwników Papiestwa, tak jak i przez Bossueta w "Obronie deklaracji galikańskiej", gdzie neguje on przywilej ogólnej jurysdykcji i nieomylności Głowy Kościoła. Jednak podczas ostatniego sprawdzania swego dzieła Bossuet usunął wszystko, co odnosiło się do Papieża Liberiusza, ponieważ nie miał na to dowodów (26).

Sokrates i Teodorot mówią, że koniec wygnania Liberiusza był spowodowany naciskami Rzymian, którzy następnie przyjęli tryumfalnie Liberiusza w Rzymie: co jest nie do pogodzenia z domniemanym upadkiem tego ostatniego.

Blisko końca IV wieku historyk Rufin, uczeń Orygenesa, napisał, co następuje: "Liberiusz, biskup miasta Rzymu, powrócił do swego kraju, kiedy Konstancjusz jeszcze żył; jednak nie umiem powiedzieć z pewnością, czy Konstancjusz pozwolił na to, ponieważ Liberiusz uległ, czy też w celu przypodobania się ludowi rzymskiemu, który go o to prosił" (27). Zresztą Rufin był z Akwilei i z pewnością znał biskupa tego miasta, Fortunata, któremu przypisuje się namówienie Liberiusza do podpisania. Pomimo tego Rufin nie ma pewnych informacji na temat tego upadku i sam jeszcze ma tu wątpliwości. Ponadto, jeśli Liberiusz uległby, arianie mieliby swoich świadków, a jeśli odwoływałby się później, nie zostałoby to pominięte milczeniem: Rufin nie miałby więc trudności w znalezieniu ewentualnych dowodów. Nawet przeciwnie, zaledwie 40 lat później, nie znajduje żadnego dowodu, by rozwiać wątpliwości.

Biskupi Wschodu (na przykład św. Bazyli, św. Epifaniusz i św. Syriak) uważali Liberiusza jako tego, który zawsze zachowywał czystą wiarę. Św. Ambroży nazywa go "Papieżem szczęśliwej i świętej pamięci". Był czczony jako święty w dawnych dziejach męczenników łacińskich, którzy wyznaczyli jego święto na dzień 23 lub 24 września; Grecy, Koptowie i Etiopczycy ustanowili je na 27 sierpnia (28).


Druga hipoteza: Liberiusz akceptuje kompromis

Stronnicy tej hipotezy uważają, że biorąc pod uwagę jednogłośne świadectwa św. Hilarego, św. Atanazego i św. Hieronima, do których zalicza się też to z Collectio Avellana, nie można zanegować upadku Liberiusza: zwyciężony przez niewygody wygnania, uległ. Był to prawdopodobnie upadek krótkotrwały, ponieważ po powrocie do Rzymu na nowo wyznawał wiarę katolicką. Jednak, jak mówią, jego reputacja z tego powodu była tak umniejszona, że nie uczestniczył on w polemice z arianami, dopóki żył Konstancjusz (29).

Dla większości autorów, jak Llorca-Villoslada-Laboa, podpisał on trzecią formułę z Sirmium zgodnie z hipotezą Sozomena: Liberiusz "uległ", podpisując formułę, którą przedstawili mu jego przeciwnicy. "Można przypuszczać, że nie opuścił on w żaden sposób sprawy bronionej z takim zapałem... sam Atanazy, niedługo potem, użył tego samego sposobu, by przyciągnąć do siebie pół-arian i by dojść z nimi do zgody" (30). Te słowa zdają się zgadzać z P. Batiffol: dla podobnej ugody nikt nigdy nie ganił ani św. Hilarego, ani św. Atanazego, tych mistrzów wiary: dlaczego więc mogłoby to spowodować upadek dla Liberiusza?

Jeśli chodzi o opinię, według której Liberiusz został usunięty na bok po powrocie do Rzymu, powód, dla którego nie uczynił już nic ważnego w swej walce z arianizmem, jest co najmniej dyskusyjny. Jak tylko powrócił do Rzymu, zaraz ekskomunikował wszystkich tych, którzy nie wierzyli, że Syn jest podobnym we wszystkim do Ojca. Następnie potępił synod w Rimini, później przywrócił skruszonych biskupów do wspólnoty kościelnej.

à propos tego synodu przypomnijmy, że wtedy, kiedy biskupi byli wolni, wyznali w większości (czterystu przeciwko osiemdziesięciu) wiarę nicejską i potępili Ariusza. Zresztą, jeśli Liberiusz upadł, jak episkopat mógłby opierać się z tak stanowczą wiarą, ten, który uległ wcześniej w Arles i w Mediolanie? Nie można zapominać w końcu, że wtedy katolicy byli prześladowani i że swoboda działania Liberiusza była bez wątpienia ograniczona.


Trzecia hipoteza: Liberiusz popada w herezję

Słowa Papieża Anastazjusza, które przytoczyliśmy, dają nam pewność, że Liberiusz zachował nieprzerwanie wiarę (31). Mógłby tymczasem podpisać formułę heretycką, będąc oszukanym lub w dobrej wierze, lub też nakłoniony gwałtem bez wewnętrznego przyzwolenia: chodziłoby więc o herezję materialną lub o brak świadectwa wiary ze strony Liberiusza.

Już widzieliśmy, że według świadectwa św. Hieronima, tylko antykatolicy utrzymują, że Liberiusz podpisał pierwszą i drugą formułę z Sirmium. Widzieliśmy, że milczenie arian, rzadkie świadectwa katolików i to wszystko, co zostało już powiedziane na temat dwóch wcześniejszych hipotez, wydaje się również wykluczać tę ostatnią hipotezę.


Rozstrzygnięcie kwestii

Zdrowa filozofia naucza, że czyn ludzki ma wartość tylko na tyle, na ile został uczyniony w sposób wolny, tzn., że został świadomie wybrany przez wolę podmiotu. Można napotykać czasami na pewne przeszkody, które przeszkadzają wolnemu wykonaniu woli i to jest powód, dla którego odpowiedzialność za czyn jest zmniejszona lub całkowicie odjęta. Z drugiej strony, im bardziej dany czyn jest ważny i poważny, tym bardziej wymagana jest odpowiednia wolność, by był on ważny: np. kontrakt podpisany pod przymusem śmierci nie ma żadnej wartości.

Akt Magisterium Kościoła, by był takim, wymaga maksimum wolności ze strony podmiotu, który go ogłasza, dajmy na to, że chodzi o czyn skrajnej wagi: Magisterium naucza, w rzeczywistości, jakie są prawdy wiary do wierzenia potrzebne, by otrzymać zbawienie, kwestie największej wagi dla życia ludzi na ziemi. Jeden dokument papieski wymuszony siłą nie ma więc żadnej wartości.

Zresztą widzieliśmy, że Papież Liberiusz znajdował się na wygnaniu aż do czasu, kiedy odzyskał wolność w 358 r. Cokolwiek by zrobił lub powiedział pod presją prześladowców i, w każdym razie, w niewoli (nie chcąc wchodzić w szczegóły hipotez omówionych powyżej), nie ma więc żadnej wartości dla Kościoła i nie jest "aktem Głowy Kościoła".

W takich okolicznościach kwestia upadku Liberiusza jest drugorzędnej wartości: Papież w rzeczywistości nie skorzystał ze swego Magisterium. Czy upadek miał miejsce, czy nie, czy podpisał rzeczy heretyckie lub dwuznaczne, czy nie, jest mało ważne: Papież nie był wolny i cokolwiek mógł powiedzieć czy zrobić, zobowiązał tylko siebie, swe sumienie, swą osobę, a nie Kościół powszechny. Papież, mimo wszystko, nie ma przywileju bezgrzeszności i może popełnić czyny przeciwne prawu Bożemu: jednak to może zaistnieć tylko, kiedy chodzi o osobę prywatną, jako człowieka, a nie, kiedy naucza z pomocą Magisterium jako autorytet Głowy Kościoła.

Czy Liberiusz upadł jako człowiek, trudno jest to uznać wobec niezgodności tekstów. Jednak to, co jest pewne to to, że Liberiusz nie upadł jako Papież: przed tym, jak został wygnany, złożył jasne wyznanie wiary, jak podczas swej dysputy z Konstancjuszem, co groziło mu wrzuceniem do więzienia; i na nowo potwierdził wiarę po tym, jak został wygnany, potępiając tych, którzy odrzucali formułę "podobny co do istoty i we wszystkim Ojcu". To nam wystarcza, by rozwiązać problem. Cokolwiek się zdarzyło w Berei, w Tracji, to dotyczy tylko osoby i sumienia Liberiusza. Nawet w tych strasznych czasach herezji i prześladowań Kościół naszego Pana Jezusa Chrystusa pozostał czysty i bez plamy, a Głowa Kościoła zachowała nieomylność, by utwierdzić swych braci w wierze.


Uwagi:

1) U. BENIGNI, Storia Sociale della Chiesa, vol. II, DaCostantino alla caduta dell'Impero romano, Tomo I, Vallardi Milano 1912, pp. 239-40.

2) ROHRBACHER, Histoire universelle de l'Eglise Catholique (Historia powszechna Kościoła Katolickiego), vol.3, księga 33, Paris 1872, str. 581.

3) Liberiusz skarżył się na te odstępstwa wielu biskupom, między którymi był też Hozjusz, biskup Kordoby, który brał udział w soborze nicejskim.

4) ROHRBACHER, op.cit., str. 585.

5) KARL BAUS, EUGEN EWIG, Storia della Chiesa, L'epoca dei Concili, diretta da H. Jedin, Jaca Book 1980, str. 45.

6) ROHRBACHER, op.cit., str. 585-586.

7) LIBERIUS, Epist.VII, Patrologia, Migne T. VIII, str. 1356. ROHRBACHER, op. cit., str. 741.

8) KARL BAUS, EUGEN EWIG, op. cit., str. 46.

9) U. BENIGNI, op. cit., str. 241-3.

10) ROHRBACHER, op.cit., str. 590.

11) U.BENIGNI, op. cit., str.244-5, który cytuje: SOKRATESA,1.2c.37. TEODOROTA, H.E., II, 17; SULP. SEV. II, XLIX. Patrz również ROHRBACHER, op.cit., str. 625.

12)ŚW HILARY, De Syn. 11,43,8. SOZOM. Hist. Eccl.. 4, 12. Cytowani przez LLORCA, VILLOSLADA, LABOA, Historia de la Iglesa Catolica, I Edad Antigua, B.A.C. 1990, str. 414.

13) Bibl.Patrum, t.4. Cytowana przez ROHRBACHER, op.cit., str. 626.

14) LLORCA, VILLOSLADA, LABOA, op. cit., str. 414.

15) Autorzy nie są zgodni co do problemu powstania tej schizmy: czy była ona rozpoczęta już przez Lucyfera, czy też dopiero przez jego stronników?

16) LLORCA, VILLOSLADA, LABOA, op. cit., str. 411.

17) Cf. note 21): chodziło o trzecią formułę z Sirmium.

18) FR. DI CAPUA, Il ritmo prosaico nelle lettere dei papi, Roma 1937, str. 240.

Za: http://sedevacante.pl/teksty.php?li=19