STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Żywot świętego Tomasza, apostoła

    Słusznie i sprawiedliwie obchodzi Kościół pamięć św. Tomasza (żył około roku Pańskiego 75) w jednym z dni poprzedzających narodzenie Zbawiciela; on bowiem ma obudzić w wiernych nadzieję pojawienia się Boga na ziemi, który zawitał do nas bez rozgłosu i okazałości. Tomasz jest jednym z tych apostołów, który zachował ostrożność, zanim się poddał prawdom wiary, ale poznawszy je dokładnie, przejął się nimi całkowicie. Długo błąkał się w pomroce niedowiarstwa, zanim doznał łaski wiary; słuszna przeto, aby nieutwierdzonym w wierze przyszedł z pomocą i bronił ich od pokus powątpiewania i zbytecznego polegania na rozumie. Tomasz, z grecka zwany Didymus (bliźniak), jak się zdaje, był biednym rybakiem z Galilei i przyjęty został przez Pana Jezusa do grona 12 wybrańców. Według świadectwa św. Ewangelistów był chciwym nauki, pojętnym uczniem Boskiego Mistrza i szczerze pragnął poznać prawdę. 

Gdy zaproszono Jezusa do Łazarza i doniesiono Mu: "Panie, ten, którego miłujesz, jest chory", a Zbawiciel odezwał się do apostołów: "Idźmy do Judei", ci radzili Mu, aby tego nie czynił, gdyż żydzi chcieli Go krótko przedtem ukamieniować. Tomasz był przeciwnego zdania i odezwał się w te słowa: "Tak, idźmy z Nim i umierajmy z Nim razem". Przy Ostatniej Wieczerzy mówił Jezus o swym powrocie do Ojca niebieskiego, o wielu mieszkaniach w domu Jego i o swym zamiarze: "Idę przygotować wam miejsce. A gdy tam stanę i miejsce wam przysposobię, wrócę i zabiorę was z sobą, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Dokąd zaś idę, wiecie i droga wam jest znana". Tomasz rzekł wtedy do Niego: "Panie, nie wiemy dokąd idziesz, a jakże byśmy mieli znać drogę?". Pan Jezus rzekł: "Ja jestem drogą, prawdą i żywotem. Nikt nie przyjdzie do Ojca, jak tylko przeze Mnie". - Chociaż Tomasz oświadczył, że jest gotów ponieść śmierć z Panem Jezusem, pojmanie i ukrzyżowanie Mistrza tak go zmieszało, zniechęciło i przeraziło, że nie chciał uwierzyć w Jego zmartwychwstanie, jakkolwiek inni apostołowie zaręczali Mu, że widzieli Pana żywego na własne oczy. Tomasz nie wątpił tyle ich rzetelności, ile bystrości ich zmysłów i sądził, że nie przekonali się o rzeczywistości zjawiska, lecz ulegli złudzeniu. Dlatego też oświadczył: "Dopóki oglądać nie będę blizn na rękach Jego, nie dotknę ich palcami i nie włożę ręki w ranę boku Jego, nie uwierzę". W tydzień potem spełnił Pan Jezus życzenie Tomasza i rzekł do niego w obecności innych apostołów: "Włóż rękę w rany Moje, oglądaj ręce Moje i włóż rękę w bok Mój, a nie bądź niewiernym, ale wiernym". I uwierzył Tomasz, znikły jego powątpiewania wobec rzeczywistości, promień łaski przeniknął na wskroś jego duszę, zaczem zawołał z pokorą, wiarą i miłością: "Pan i Bóg mój!". Nie były to czcze słowa porywu pobożności, lecz piętno i znamię całego jego życia późniejszego. Pan Jezus rzekł do niego: "Uwierzyłeś Tomaszu, ponieważ Mnie widziałeś; błogosławieni, co nie widzieli, a uwierzyli". Ojcowie święci mówią, że niedowiarstwo św. Tomasza ukrzepiło dziwnie naszą wiarę w zmartwychwstanie Pana Jezusa. Wielki papież św. Grzegorz powiada: "Że Tomasz z początku nie uwierzył i Pan Jezus kazał mu dotknąć swych blizn, nie było to przypadkiem, lecz zrządzeniem Boskim. Powątpiewający zwolennik Chrystusowy dotknął się ran swego Mistrza i zagoił tym samym rany naszej niewiary. Niedowiarstwo Tomasza więcej nam pożytku przyniosło, aniżeli wiara innych apostołów; uwierzywszy bowiem wskutek dotykania ran Pańskich, odjął nam wszelką wątpliwość i utwierdził nas w wierze".

Święty Augustyn mówi: "Tomasz, który był mężem świątobliwym, wiernym i sprawiedliwym, postawił to żądanie nie dlatego, iżby powątpiewał, lecz aby usunąć wszelkie podejrzenia łatwowierności. Dla niego wystarczał sam widok Tego, którego znał; dla nas było koniecznością, aby dotknął Tego, którego oczy jego oglądały; celem jego bowiem było, aby nikt nie mógł tego powiedzieć, że uległ złudzeniu wzroku". W słowach zaś Pana Jezusa: "Błogosławieni, co nie widzieli, a uwierzyli", zawarta jest niebiańska dla nas pociecha. Święty Grzegorz bowiem mówi, że słowa te odnoszą się do nas. Wiara nasza w Jezusa jedna nam wobec Boga zasługi i zapewni nam szczęście wiekuiste, jeśli będzie żywa i niezachwiana. 

Odtąd ustały wszelkie wątpliwości Tomasza. Jedynym jego życzeniem było pozyskać dla Zbawiciela jak najwięcej dusz. Gdy apostołowie rozeszli się po świecie aby głosić słowo Boże, Tomasz udał się do Partów, którzy podówczas dzierżyli królestwo perskie, i do innych narodów wschodnich. Najnowsze badania nie wykluczają prawdopodobieństwa, że dotarł do Indii i Japonii, i że tam położył w ofierze życie za Chrystusa. 

W żywocie św. Franciszka Ksawerego, który w Japonii ochrzcił tyle pogan, czytamy, że Święty ten zwiedził także grób świętego Tomasza w mieście Melapor, zwanym dziś St. Thomas. W pobliżu tego miasta jest wzgórze, a w nim pieczara. Do tej pieczary schronił się podobno święty apostoł w czasie prześladowania. Przy otworze pieczary widać krzyż w skale wykuty, a u stóp krzyża wytryska zdrój krynicznej wody, mającej tak cudowne własności, że większa część chorych, używająca tej wody, odzyskuje utracone siły. Z tego wzgórza prowadzi droga na większą górę, która się wielce nadaje do życia pustelniczego i odosobnionego. Tu się podobno chronił święty Tomasz wespół z uczniami, aby się oddawać modlitwie. Tu także oszczep zaciekłego kapłana pogańskiego położył koniec jego życiu.

Gdy Portugalczycy zdobyli Melapor, znaleźli na górze gruzy kamiennej kaplicy. Aby uczcić pamięć św. apostoła, chcieli ją odbudować. Dokopawszy się do fundamentu, wydobyli białą płytę marmurową z wyrobionym na niej krzyżem. Wokoło był wyryty napis, że Jezus urodzony z Maryi jest od wieków Bogiem, że dwunastu apostołów głosiło naukę Jego, że jeden z nich przybył z kijem pielgrzymim do Melaporu i wystawił tam kościół. Napis ten zawierał także imię "Tomasz" i nazywał tego męża świętym i pobożnym pokutnikiem, który siłą swej wymowy pozyskał dla wiary królów Koromandelu, Pandi i Malabaru oraz ich poddanych. Ponieważ na tej płycie widać było ślady krwi, domyślano się, że święty Tomasz obok tej kaplicy śmierć poniósł. Po ukończeniu kaplicy umieszczono tę płytę w ołtarzu, a gdy przy nim odbywała się po raz pierwszy ofiara Mszy świętej, krzyż w oczach wszystkich pokrył się krwawym potem. Działo się to przez kilka lat z kolei w tym samym dniu, w którym obchodzono pamiątkę śmierci męczeńskiej św. Tomasza. 

Nauka moralna

 

Jeśli święty Tomasz zwątpił i został za to przez Pana Jezusa łagodnie złajany, nie godzi się nam powątpiewać bez wpadnięcia w grzech przeciw wierze. Kto bowiem z umysłu i dobrowolnie powątpiewa, czy prawda przez Boga objawiona, a przez Kościół do wierzenia podana zasługuje na wiarę, ten przypuszcza, że Bóg i Kościół Jego, filar i fundament prawdy, może się mylić, coby rzeczywiście zakrawało na grzech ciężki. Od takich powątpiewań odróżnić należy wątpliwości mimowolne, nawiedzające niekiedy dusze najpobożniejsze; takie wątpliwości uważać należy za pokusy i nagabywania szatańskie. Jeśli nas dręczą bez winy i przeciw woli naszej, niech nas to nie trwoży, gdyż ustąpią wobec gorącej modlitwy i szczerego aktu wiary. 

Modlitwa

 

Dozwól nam, o Panie, prosimy Cię, obchodzić radośnie uroczystość Twego świętego apostoła Tomasza, ażebyśmy wsparci zostali jego przyczyną i z należytym oddaniem naśladowali wiarę Jego. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.