STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

czwartek, 3 grudnia 2015

Grzechy wołające o pomstę do nieba (cz. I) - Kapłan Archidiecezji Gnieźnieńskiej

NAUKI KATECHIZMOWE

UŁOŻONE

NA PODSTAWIE NAUK RÓŻNYCH AUTORÓW

PRZEZ

KAPŁANA ARCHIDIECEZJI GNIEŹNIEŃSKIEJ

–––––––––
Grzechy wołające o pomstę do nieba
Nauka I.

"Głos krwi brata twego woła do Mnie z ziemi" (Gen. 4, 10).

"Krzyk Sodomy i Gomory rozmnożył się i grzech ich ociężał zbytnie" (Gen. 18, 20).

Grzech ma to do siebie, że nie mówi nigdy: "Dosyć, poprzestań", lecz ciągnie, niejako gwałtem porywa człowieka za sobą i w coraz większą wtrąca go przepaść nieprawości. Z grzechem dzieje się podobnie, jak z lawiną. Garść śniegu na szczytach gór, poruszona skrzydłem ptaka, spadając z wysokości, rośnie, olbrzymieje, staje się potężną masą i stoczywszy się w dolinę, druzgoce mieszkania ludzkie, zagrzebuje całe osady, wsie i miasteczka. Grzesznikowi zdaje się zawsze, że ten grzech, który popełnia, to jeszcze rzecz mała; ale ten grzech pcha go siłą nieprzepartą do występków i zbrodni coraz to cięższych, tak dalece, że człowiek lekceważąc sobie wszelkie natchnienia i przestrogi Ducha Świętego, ostatecznie wpada w grzechy noszące piętno osobliwszej złości. Takimi są owe grzechy przeciw Duchowi Świętemu, o których mówiłem w poprzednich trzech naukach; takimi są grzechy, o których chcę mówić w nauce dzisiejszej i następnej, grzechy wołające o pomstę do nieba, czyli grzechy tak niegodziwe, iż Pan Bóg zwykle karze je szczególnym sposobem, aby te kary i chłosty były odstraszającym dla drugich przykładem. – Dziwna ich nazwa "grzechy wołające o pomstę do nieba", boć przede wszystkim wykraczają przeciw bliźniemu, a grzechy, które wykraczają wprost przeciw Panu Bogu, są z natury grzechami cięższymi. Mimo to ta nazwa jest słuszna, bo te grzechy tak bardzo naruszają, psują, przewracają porządek przyrodzony i moralny, tak bardzo zagrażają istnieniu rodzaju ludzkiego, którego zachowaniem Pan Bóg się opiekuje, iż Pan Bóg jako najwyższy rządca świata, słysząc niejako głos przyrody wzywającej Go na pomoc, czuje się jakoby zmuszonym grzechy te jak najdotkliwiej karać. Zaledwie taki grzech popełniony, a natychmiast woła jakby krzykiem wielkim do nieba, przyzywając ku pomście odwieczną sprawiedliwość Bożą.


Takie grzechy Pismo święte wymienia cztery, z których dzisiaj za łaską Bożą objaśnię wam dwa pierwsze, tj. umyślne mężobójstwo i grzech sodomski, aby wskazać wam ich szkaradę.

I. Umyślne zabójstwo.

1. Nie każde odebranie życia jest grzechem. Jako uczy św. Augustyn, "gdy usłyszysz, że Pan Bóg mówi: Nie zabijaj, nie rozumiej tego o drzewach, bo te nie czują, choć mają pewien rodzaj życia, ani o zwierzętach nierozumnych, bo te nie mają żadnej z nami społeczności". Pan Bóg pozwolił nam jeść zwierzęta, więc też je zabijać. – Również nie każde zabicie człowieka jest grzechem; niejedno jest dozwolonym, a nawet słusznym. Tak żołnierz na wojnie sprawiedliwej ma prawo bronić się przeciw nieprzyjacielowi, więc ma też prawo go zabić, gdy tenże godzi na życie jego. Podróżny ma prawo bronić się przeciw rozbójnikowi chcącemu wydrzeć mu życie. Osoba, na której cześć godzi bezecnik, w obronie uczciwości swojej może napastnika bez grzechu zabić albo okaleczyć. Zwłaszcza zaś zwierzchność ma prawo wielkich zbrodniarzy karać śmiercią, albowiem jak uczy Apostoł (Rzym. 13, 4), "nie bez przyczyny miecz nosi".

Nadto zdarzają się wypadki nieszczęśliwe, że niejeden traci życie, np. przy spuszczaniu, rąbaniu drzewa, strzelaniu kamieni, na polowaniach, przy obchodach uroczystych itp. Jeżeli sprawca tego nieszczęścia nie ma winy moralnej, tj. jeżeli nie chciał zabić drugiego i nie postępował lekkomyślnie, wtedy śmierć nie obciąża jego sumienia, nie może mu za grzech być poczytaną.

Co więcej, gdyby kto zabił kogo w napadzie wielkiego uniesienia, gniewu, wściekłości, w gorączce, namiętności albo z wielkiej nieostrożności, lekkomyślności, ale bez dostatecznego namysłu i zastanowienia, nie jest to jeszcze grzechem wołającym o pomstę do nieba, choćby nawet swoją drogą było grzechem bardzo wielkim. Nie jest to grzechem, o jakim tu mowa, dlatego, że nawet takie zabójstwo nie jest jeszcze umyślnym.

2. Grzechem wołającym do nieba jest zabójstwo umyślne, tj. popełnione z wiedzą, wolą, rozwagą, bez słusznej przyczyny.

Takiej zbrodni dopuścił się Kain na bracie swym Ablu. Takiej zbrodni na Panu Jezusie dopuścili się żydzi, choć bowiem nie ukrzyżowali Go rękami własnymi, gdyż to uczynili siepacze rzymscy, jednak byli przyczyną, że Piłat wydał im Go na ukrzyżowanie.

Niestety ta zbrodnia nierzadko dzieje się i dzisiaj. Oto rzuci kto pożądliwym okiem na cudze pieniądze, te pieniądze chciałby posiąść; więc czyha na ich właściciela, zasadza się i przy zdarzonej sposobności zabija, morduje człowieka. Drugi znowu żywi w sercu straszną zawziętość na sąsiada, z którym się pokłócił może przy tańcu lub innej zabawie i potem się procesował; dysząc tedy zemstą upatruje chwilę odpowiednią i gładzi go ze świata. Nieraz grzeszne niewiasty dopuszczają się tej zbrodni na nieszczęśliwym owocu, który noszą pod sercem lub już na świat wydały. (Wspominam tu mimochodem, że takie osoby, co niszczą życie dziecięcia, czy przyszło już na świat, czy jeszcze nie przyszło, czy tego dokażą od razu, czy powolnym niszczeniem życia, np. zaniedbywaniem, a nawet takie, co usiłują je zniszczyć, choćby nie zniszczyły, bo im się nie udało, jako też ci wszyscy, którzy im do tego pomagają uczynkiem lub choćby tylko radą, nie tylko popełniają grzech wołający o pomstę, lecz nadto ściągają na siebie wielką klątwę kościelną, czyli wykluczenie z Kościoła). Przecież zwierzę i najdziksze troszczy się o swe potomstwo, strzeże go nawet z narażeniem życia, a niejeden człowiek, niejedna katoliczka zabija dziecię własne, nawet nim je ochrzczono. – Tu dotąd należą stowarzyszenia tajemne anarchistów, którzy rozszerzeni po świecie mordują wszystkich, co im niewygodni, przeciwni ich bezbożnym zamiarom, a nawet takie osoby, które im nic nie zawiniły.

3. Ach, okropny to grzech takie zabójstwo umyślne, szkarada jego nadzwyczajna. Uważcie, co stoi w Piśmie świętym (Gen. 4, 10-12): "Rzekł Pan do Kaina: Coś uczynił? Głos krwi brata twego woła do mnie z ziemi. Teraz tedy przeklętym będziesz na ziemi, która otworzyła gębę swą i przyjęła krew brata twego z ręki twojej. Gdy sprawować ją będziesz, nie da tobie użytków swoich. Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi". Tak uczy Pismo św. Ale nie potrzeba nawet Pisma św., aby poznać, że zabójstwo umyślne jest wielką zbrodnią.

a) Poznamy to, gdy porównamy wartość życia z wartością innych dóbr. Otóż dobrem człowieka jest majątek i dlatego grzeszy ten, kto okrada bliźniego. Większą zaś wartość wedle Pisma św. ma dobre imię: "Lepsze jest dobre imię niż wielkie bogactwa", czytamy (Przyp. 22, 1) i dlatego kto je odbiera człowiekowi, popełnia zazwyczaj większy grzech, niż gdyby go skrzywdził na majątku. Największą jednak wartość ma życie, wedle Pisma św. "lepszy jest pies żyjący niż lew zdechły" (Ekl. 9, 4). Kto tedy bliźniemu odbiera życie, ten pozbawia go dobra najcenniejszego.

b) Już rozum też wskazuje, że morderca krzywdzi Pana Boga. Przecież Pan Bóg sam mówi o Sobie: "Ja zabiję i Ja ożywię". Pan Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo Swoje, Pan Bóg jeden też ma prawo człowiekowi odebrać życie, kiedy chwilę uzna za stosowną i dlatego to Pan Bóg surową karę naznacza nawet na zwierzęta, nakazując (Gen. 9, 5; Exod. 21, 28) zabić zwierzę, które by człowiekowi zaszkodziło na ciele. Zabójstwo tedy jest zuchwałym targnięciem się na prawa Majestatu Bożego, co więcej jest zuchwałym, złośliwym napadem na samego Pana Boga, albowiem zabójca psuje, niweczy arcydzieło Boże, uśmierca człowieka stworzonego na obraz Boży.

c) Zarazem jednak zabójca straszliwą krzywdę wyrządza bliźniemu, boć obowiązkiem naszym jest wspierać bliźniego, a więc bronić jego życia, ostrzegać go przed niebezpieczeństwami i pomagać mu we wszelkich przygodach. Zabójca jednak czyni przeciwnie, bo czyha na życie bliźniego i mu je odbiera. Jakież to wykroczenie i przeciw sprawiedliwości, i przeciw miłości bliźniego, skoro mu odbiera to, co najdroższego można mieć na ziemi! – Wszakżeż człowiek oddaje wszystko, choćby i największe skarby ziemskie, byle ratować życie; oddaje je, gdyż wszystko inne można powetować, odzyskać, lecz życia nigdy, przenigdy. Zabójca uniemożliwia zamordowanemu dążenie do celu wiecznego; uniemożliwia wszystko dobro, jakiego by zamordowany przy dłuższym życiu mógł dokonać dla dobra swego i krewnych, i ludzi innych; zabójca odbiera mu możliwość przygotowania się na śmierć, a może nawet wtrąca go w otchłań potępienia, jeżeli ofiara jego zbrodni, jeśli zabity on człowiek w chwili odebrania mu życia znajdował się w stanie grzechu śmiertelnego.

d) Ponieważ wreszcie zabity był członkiem społeczeństwa, przeto zabójca straszliwą krzywdę wyrządza rodzajowi ludzkiemu, całemu społeczeństwu, jak ten, któryby odciął jeden członek, wyrządza krzywdę ciału całemu. Wyrządza krzywdę rodzinie jego. Co tam za boleść, co za łzy na widok ofiary ręki zbrodniczej! Zdarza się częstokroć, że żona i dziatki pozbawione na zawsze jedynej podpory, jedynego opiekuna, żywiciela. Wyrządza krzywdę wszystkim ludziom społem, bo morderca tą zbrodnią, o ile może, obala wszystkie podstawy, na których spoczywa dobro społeczne; jeżeli bowiem nikt nie jest pewien życia swego, cóż zatem jeszcze na świecie może być nietykalnym?

4. Ponieważ tedy zabójca wykracza przeciw prawu i Pana Boga, i ludzi, czyż dziwić się będziecie, że tą zbrodnią brzydzą się i karzą ją i Pan Bóg, i ludzie?

a) Ludzie brzydzą się nią do tego stopnia, że zabójcę uznają za takiego, którego ściga jedno nieszczęście po drugim, i są tego samego zdania, które pod natchnieniem Bożym wypowiada Psalmista (54, 24): "Mężowie krwawi i zdradliwi nie dojdą do połowice dni swoich", lecz raczej – aby użyć słów Pana Jezusa wyrzeczonych do św. Piotra w Ogrójcu (Mt. 26, 52) – "wszyscy, którzy biorą miecz, mieczem poginą". Jakoż Kain zabił Abla, a sam zginął od Sanecha (Gen. 4). Gdy żydzi zwyciężyli okrutnego Adonibezeka, który końce rąk i nóg obciął siedemdziesięciu królom, okaleczyli go tak samo, a wtedy uznał, że to słuszna na niego kara (Sędz. 1). Abimelech na jednym kamieniu zamordował 70 swych braci, a oto kamieniem rzuconym przez niewiastę przy oblężeniu miasta sam zabity został (Sędz. 9). Absalon zabił brata swego Amnona, ale sam też zginął nędznie, gdy zawisł na drzewie (2 Król. 18). Z zabójców Juliusza Cezara, wodza rzymskiego, ani jeden trzech lat nie dożył.

Dla tej obrzydliwości zabójstwa wszystkie narody karzą je najsurowszymi karami, zazwyczaj śmiercią. Zbyt wielką złością jest zabójstwo umyślne, aby u sędziów sprawiedliwych mogło spodziewać się pobłażliwości. Nawet pogańscy Grecy i Rzymianie, przyrodzonym jedynie światłem rozumu wiedzeni, uznali to za konieczne, aby morderca, ten srogi nieprzyjaciel Boga i ludzi, oddał życie za życie. Tak było też zawsze u ludów chrześcijańskich w czasach dawniejszych: krew za krew. A jeżeli gdzie w naszych czasach za podnietą niedowiarstwa zniesiono karę śmierci, jak w Szwajcarii lub we Włoszech, tam odczuwać się daje zgubny skutek takich ustaw, jak tego dowodzą owe zbrodnie królobójstw, tak iż coraz silniej odzywają się głosy, aby karę śmierci na zabójców przywrócić, przynajmniej w pewnych przypadkach.

b) Chociażby jednak zabójca uszedł kary ludzkiej, niech nie liczy na to, że będzie szczęśliwym. Jeżeli bowiem ludzie brzydzą się zabójstwem i je karzą, o ileż więcej tą zbrodnią brzydzi się i karze ją Pan Bóg nieskończenie święty i sprawiedliwy! Stąd to orzekł Pan Bóg zaraz po potopie (Gen. 9, 6): "Ktobykolwiek wylał krew człowieczą, będzie wylana krew jego, na obraz bowiem Boży uczynion jest człowiek". Podobny rozkaz wydał Pan Bóg żydom (Exod. 21, 12): "Kto uderzy człowieka, chcąc zabić, niechaj śmiercią umrze" i znowu później (Num. 35, 31): "Nie weźmiecie okupu od tego, który winien krwi, natychmiast i sam umrze". Dlatego to zabójca, u żydów musiał śmierć ponieść nawet i wtedy, jeśli schronił się do ołtarza świątyni, jako na nietykalne miejsce ucieczki. Nie tylko zaś śmiercią doczesną Pan Bóg nakazuje karać zabójców, lecz karze ich także potępieniem wiecznym, czytamy bowiem w Piśmie św. (Apok. 21, 8): "Mężobójcom... część ich będzie w jeziorze gorejącym ogniem i siarką, co jest śmierć wtóra".

Zabójstwo ma też to do siebie, że zazwyczaj, choć je wykonano najprzebieglej, zostawia poszlaki, ślady, po których wykrywają zabójcę, choć nieraz po wielu latach. Przed kilkunastu laty zamordowano zimą urzędnika pocztowego, który miał przy sobie znaczną ilość pieniędzy. Znaleziono trupa na śniegu. Urzędnicy i pocztowi obejrzeli miejsce zbrodni natychmiast, ale nie znaleziono innego śladu prócz drzazgi. Zabrano ją. Przełożony poczty, spostrzegłszy nazajutrz, że u kija listonosza była szczerba, przyłożył do niej drzazgę i oto pokazało się, że to było to samo drzewo, że przystawało do szczerby jak najdokładniej. Na ten widok listonosz zbladł, przyznał się do wszystkiego i wydał pieniądze, które zakopał pod drzewem. Stracono go publicznie.

Liczne też mamy przykłady, jak zbrodniarz dręczony zgryzotami sumienia sam się oddawał w ręce sądu. Pewien człowiek, zamordowawszy chłopczyka, doznał uczucia, jakoby ten chłopczyk chodził wciąż za nim krwią oblany i wołał: "Czemuś mię zabił?". Żałując za zbrodnię, wstąpił do surowego zakonu i dziewięć lat wiódł tam życie pokutnicze, ale nie mógł uzyskać spokoju, bo wciąż widział owego chłopczyka wołającego za nim: "Czemuś mię zabił?". Wreszcie nie mogąc znieść zgryzot sumienia, wyznał przed opatem zabójstwo, opuścił zakon i oddał się w ręce sądu, prosząc o karę, którą mu też wymierzono. – Podobny wypadek zaszedł w Galicji. W roku 1874 Katarzyna Nalepkowa wzięła na wychowanie czteroletnie dziecię po siostrze zmarłej i mały z nim spadek, jaki został po matce. W roku następnym dziecko umarło. Wkrótce spostrzegli sąsiedzi, że kobieta posmutniała i oglądając się wciąż poza siebie, chwytała z tyłu za odzież swoją. Z ciekawości pytali ją, czemu to czyni, a ona odrzekła, że Tomuś zmarły poszarpuje ją za spódnicę i wyzywa, i prosiła ich, aby jej na to co poradzili. Poradzili jej iść do księdza, który rozpatrzywszy się w sprawie, zapytał ją, jak ją Tomuś przezywa. Odpowiedziała: "Woła za mną: zbóju, zbójczyni!". Ksiądz zmiarkował, co się święci, i objaśnił ją, że to sumienie ją dręczy i dręczyć będzie na wieki, jeśli sama nie odda się w ręce sądu. Uczyniła to, skazano ją na 20 lat więzienia, ale umarła już drugiego roku. – Albo w r. 1855 było dwóch zbrodniarzy przebiegłych, od których nie można było wydobyć zeznania, a poszlaki były za małe. Ale sumienie dręczyło ich: pierwszego niepokoił ptaszek, który wciąż pukał do okna i jakoby wołał: "Zabójco, zabójco"; drugiego przeraziła burza. Przyznali się tedy sami i odebrali karę zasłużoną.

Czasem sam Pan Bóg karze zabójcę, czy to w chwili zbrodni, czy później. Pewien zbójca z nabitą fuzją zasadził się w lesie, którędy miał przechodzić kupiec bogaty. Gdy już tenże nadchodzi, zbójca odwodzi kurek i dla pewniejszego strzału przyklęka, ale tym sposobem nadusza żmiję jadowitą. Żmija kąsa go, strzał tedy chybia, a zabójca z boleści krzyczy w niebogłosy. Kupiec nadbiega, a zbójca wyznaje: "O, ja nieszczęśliwy, sprawiedliwiem ukarany. W chwili, gdy chciałem odebrać życie tobie, tracę własne". I skonał niebawem. – To znowu bezecną Drahomirę, która młodszemu synowi kazała zamordować starszego swego syna św. Wacława, ziemia, rozstąpiwszy się, pochłonęła żywo.

Ale chociaż śmierć nie następuje, sumienie ściga zabójcę i zatruwa mu życie. Dzieje się z nim jak z Kainem, pierwszym zabójcą. Przez całe życie klątwa Boża ścigała Kaina: błąkał się jak zwierzę szczute psami i stał się z ludzi pierwszym łupem piekła. Tak zawsze zbrodnia zabójstwa tłoczy sumienie zbójcy ciężarem nieznośnym, obraz zamordowanego ściga go we dnie i w nocy, przestrach miota nim nieustannie, życie samo staje się dlań katuszą i piekłem. Uriasz, zamordowany przez Dawida, stawał temuż ciągle w oczach, tak iż Dawid, za tę zbrodnię pokutując surowo, wołał z boleścią (Psal. 50, 16): "Wybaw mię ze krwi, Boże, Boże zbawienia mego". Konstans cesarz, jak o tym wspomniałem już przy piątym przykazaniu, wciąż widywał swego zamordowanego brata podającego mu naczynie krwi pełne i wołającego: "Pij bracie!". Król Teodoryk zaś, zabójca św. Symmacha, w miejsce ryby mu podanej widział głowę tegoż Świętego, tak iż z przestrachu trzeciego dnia umarł.

c) Co więcej, kara przechodzi nieraz na całą rodzinę. Dlatego woła do zabójcy św. Jan Złotousty: "Innego gubiąc, gubisz krewnych swoich" i znowu indziej: "Potomstwo twoje nieszczęśliwe krwią zarażone się rodzi; zgrzeszyłeś przeciw krwi, otóż krew prześladuje ciebie". Król Saul kazał zabić 85 kapłanów i urządził rzeź między Gobaonitami. Cóż się stało? Sam przebił się mieczem, a wszystkich synów jego prócz jednego pozabijano razem. Grzech zabójstwa popełniony przez ojca pozabijał synów. Podobny przykład mamy na królu Achabie i żonie jego Jezabeli. Z chciwości kazali zamordować Nabota, aby posiąść winnicę jego. Zaledwie spełnili tę zbrodnię, stanął przed królem prorok Eliasz, mówiąc (3 Król. 21, 19. 21. 23): "To mówi Pan: zabiłeś, jeszcze posiadłeś... Na tym miejscu, na którym lizali psi krew Nabotową, będą też lizać krew twoją... Oto Ja przywiodę na cię złe, a wyrznę poślednie twoje i wytracę z Achab... zamknionego i ostatniego w Izraelu... Psi zjedzą Jezabel na polu Jezrahelskim". Te kary Boże spadły na całą rodzinę. Achab w bitwie odniósł ranę śmiertelną i tego dnia skonał, a psy lizały krew jego na wozie, na którym go wieziono. Jezabelę zrzucono na bruk z górnej komnaty pałacowej i psy ją rozszarpały i pożarły. Wytracono też 70 synów Achabowych i wszystko rodzeństwo jego. Tak to niewinna krew Nabotowa wołała o pomstę. – Czytamy także w żywocie św. Zygfryda, że przez pokolenia przechodziła kara na potomstwo tych, co zabili synów jego.

5. O, drodzy bracia, ufam, że nie ma tu nikogo, któryby chciał dopuścić się zbrodni umyślnego zabójstwa, choć lękam się, że może niejedna zbrodnia taka zaszła z dziećmi będącymi owocem stosunku grzesznego, bo dziwnie często umierają dzieci takie. W każdym razie strzeżcie się tego, co wiedzie do tej zbrodni, strzeżcie się zwłaszcza gniewu i zazdrości. Nie mścijcie się na nikim, nie złorzeczcie też nikomu, lecz raczej gdy się wam stanie krzywda, mówcie: "Niech ci Bóg przebaczy", a tak nie powstanie w was nawet pokusa żadna do tej zbrodni. Ale dałby też Pan Bóg, aby w naszej parafii nie było również drugiej zbrodni, drugiego grzechu wołającego o pomstę do nieba, aby nie było u nas

II. grzechu sodomskiego.

Apostoł Paweł św. pragnie, aby pomiędzy chrześcijanami o jakim bądź grzechu nieczystości nie było ani mowy, cóż dopiero o grzechu sodomskim! A jednak niepodobna milczeć zupełnie, trzeba z tego miejsca świętego mówić o nim; bo kto wie, azali i tutaj nie ma takich, co są winnymi tego grzechu, a nie wiedzą o jego sprośności, albo poczytują go za zwykły grzech cielesny lub może nawet za mniejszy niż inny grzech nieczystości, skoro tak myślą niektórzy nawet o grzechu zwierzęcym, choć z grzechów nieczystych ten jest najobrzydliwszym. Przykro mi jednak mówić o tym grzechu, mówię o nim jedynie z obowiązku i chciałbym o nim mówić jak najkrócej.

1. Oto grzech ten zowie się: a) sodomskim dlatego, że go się dopuszczano od lat chłopięcych najpierw w miastach Sodomie, Gomorze i pogranicznych (Gen. 18. 19; Jud. w. 7). Grzech ten rozszerzył się z czasem między innymi poganami, tak iż Apostoł mówi o nich (Rzym. 1, 26-27): "Podał ich Bóg w namiętności sromoty. Bo niewiasty ich odmieniły używanie przyrodzone w ono używanie, które jest przeciw przyrodzeniu. Także i mężczyźni, opuściwszy przyrodzone używanie niewiasty, zapalili się w pożądliwościach swoich jeden ku drugiemu, mężczyzna z mężczyzną sromotę płodząc". (Nie mówić z pamięci, lecz odczytać to z Pisma św.).

b) Grzech ten zowie się też niemym α) już dlatego, że jest tak obrzydliwym, tak szkaradnym, iż bez ważnej przyczyny nie godzi się o nim mówić ani go opisywać. β) Ale niemym nazywa się dlatego, że zwykle tym, którzy mu się oddają, zamyka usta na spowiedzi, iż dla wstydu albo milczą o nim całkiem, albo też nie odkrywają go spowiednikowi tak, aby tenże mógł poznać, że grzech popełniony jest grzechem sodomskim i jakiego rodzaju grzechem sodomskim. Tym to sposobem tacy grzesznicy przez lata całe spowiadają się świętokradzko i z tego Sakramentu św. zamiast łask ściągają na siebie kary Boże.

2. Grzech ten dzieje się wtenczas, gdy się czyni jakie bądź grzechy cielesne z osobami tej samej płci, albo też z osobami płci drugiej, ale w sposób przeciwny przyrodzeniu. Stąd i w małżeństwie prawowitym może grzech ten zachodzić, a zachodzi wtenczas, jeżeli powinności nie spełniają się w sposób wskazany przez przyrodzenie. Dokładniej o tym nie mogę mówić tutaj; kto tedy ma wątpliwości jakie lub w sumieniu czuje niepokój, niech się spyta na spowiedzi, powiedziawszy sam wszystko, aby spowiednik nie potrzebował go badać.

3. Przy wykładzie szóstego przykazania Bożego słyszeliście, że każdy grzech cielesny obrzydliwością jest wielką, albowiem grzech ten niweczy obraz Boży w człowieku, sromoci ciało Jezusowe, którego jesteśmy członkami, i psuje mieszkanie Ducha Świętego. Daleko tedy obrzydliwszym od innych grzechów nieczystości jest grzech sodomski, bo ludzie go popełniający nie zachowują nawet porządku przyrodzonego, który zachowują wszetecznicy inni, lecz szkaradne swe chucie zaspokajają w sposób przeciwny przyrodzeniu, czego nawet nie czynią bydlęta, gdyż te bezwiednie zachowują prawo przyrodzone. Dlatego to grzech ten woła o pomstę do nieba, jak czytamy w Piśmie św. (Gen. 18, 20): "Rzekł Pan: Krzyk Sodomy i Gomory rozmnożył się i grzech ich ociężał zbytnie". Dlatego św. Augustyn mówi o tym grzechu: "To jest ohyda, nieczystość, zbiór wszelkiej nędzy, przed którą uciekają aniołowie, a diabli ją widzący zamykają oczy". Św. Antoni zaś uczy: "Grzech sodomski można porównać z zabójstwem, gdyż niszczy naturę ludzką, ale w sposób straszniejszy". Toteż nawet poganie uczciwsi brzydzili się tym grzechem i dlatego chłopczyk Damokles, gdy go idącego do łaźni bezecny król Demetriusz chciał użyć do tego grzechu sromotnego, wolał śmierć ponieść, wskakując w kocioł napełniony wrzącą wodą, niż się dać nadużyć.

4. Toteż straszna kara czeka takich grzeszników. Naturalnie nie minie ich, jeśli pokutować nie będą, kara piekielna, bo uczy Pismo św. (1 Kor. 6, 9-10): "Nie mylcie się,... sodomczycy... nie posiędą królestwa Bożego". Z tą karą Pan Bóg pospiesza, jak uczy kardynał Hugo: "Nie ociąga się piekło z pochłonięciem tych grzeszników; czekając na innych grzeszników, uprzedza i porywa tych ohydnych wyrodków".

Ale Pan Bóg karze ten grzech już też na ziemi. Jak straszliwa kara Boża spadła na Sodomę, opisane jest w Piśmie św. (Gen. 19, 24-25): "Tedy Pan dżdżył na Sodomę i Gomorę siarką i ogniem od Pana z nieba i wywrócił miasta te i wszystką naokół krainę, wszystkie obywatele miast i wszystko, co się na ziemi zieleni". Pan Bóg zatracił więc miasta one i mieszkańców ich, i wszystką krainę dokoła urodzajną, prześliczną zamienił w brzydkie jezioro siarki i smoły, w Morze martwe, umarłe, bo woda jego tak cuchnąca, że żadna ryba w niej żyć nie może, a nawet ptaki i zwierzęta omijają brzegi jego, na których nic nie rośnie z wyjątkiem tzw. jabłek sodomskich, pięknych na pozór, a wewnątrz spróchniałych. (Schuster, Handbuch der bibl. Gesch. 1886. I. 155-161). Pan Bóg tedy – wedle słów Pisma św. (2 Piotr 2, 6) – zostawił "przykład dla tych, którzy niepobożnie żyć mieli".

Nie dziw, że również ludzie brzydzą się tym występkiem, który zmierza ku niszczeniu rodzaju ludzkiego. W Rzymie pogańskim, gdy z powodu tego grzechu groziło wyludnienie zupełne, wydano nań prawa surowe. Również ustawy dawniejsze państw chrześcijańskich takiego grzesznika karały karami zawstydzającymi, np. wypalaniem piętna na twarzy żelazem rozpalonym.

5. O, najmilsi, strzeżcie się, och, strzeżcie się tego grzechu, bo chociażby pomsta Boża już tu na ziemi nie dosięgła sprośnika takiego, cięższa kara czeka go na świecie drugim. Święty Jan Złotousty zadaje sobie pytanie: "Czemu to i teraz ogień z nieba nie pożera miast i okolic? Czemu ziemi tym grzechem sodomskim zmazanej nie karze Bóg deszczem siarki?". I odpowiada: "Dlatego, że winowajców czeka ogień nierównie sroższy i kara nierównie cięższa w wieczności" (por. jednak zburzenie Martyniki r. 1902).

Rodzice i chlebodawcy, patrzcie, doglądajcie, miejcie oczy na wszystko, co się dzieje między dziećmi i czeladzią. Napomykam tylko, co macie czynić. Oto uważajcie, co dzieci robią, jak się bawią; każde dziecko, każdy sługa i każda służebnica powinni mieć osobne posłanie swoje, ażeby nie spali razem nawet ci, co są płci tej samej. Z niejednej obory, z niejednej komory, z niejednego kąta ciemnego, gdzie śpią parobcy, dziewczyny, gdzie bawią się dzieci, – choć się wam zdaje, że w domu nie dzieje się nic niegodnego, – wznosi się krzyk o pomstę do nieba....

Wy wreszcie, nieszczęśliwi, jeśli jesteście tutaj tacy, na których sumieniu grzech ten ciąży, proszę was i zaklinam, spowiadajcie się z niego czym prędzej, odrzucając wstyd fałszywy. Jeśli zaś trudno wam go przełamać w parafii, idźcie do spowiedzi choćby daleko, szukajcie spowiednika choćby na końcu świata, bylebyście grzech swój wyznali ze skruchą i tym sposobem odzyskali łaskę Bożą i prawo do szczęśliwości wiecznej. Amen.


–––––––––––


Nauki katechizmowe ułożone na podstawie nauk różnych autorów przez Kapłana Archidiecezji Gnieźnieńskiej (1), autora dzieła: Kazania o męce i śmierci Pana naszego Jezusa Chrystusa. Tom V. O przykazaniach. (O przestąpieniu przykazań. – O cnocie i doskonałości chrześcijańskiej). Poznań. Nakładem i czcionkami Drukarni i Księgarni św. Wojciecha. 1910, ss. 284-308. (2)

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Imprimatur.

Gnesnae, die 1. mensis Februarii 1907.

Consistorium Generale Administratorium.

(L. S.)
Dr. Goczkowski,

Vicarius in Spiritualibus Generalis.

No. 996/07.

Raatz

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przypisy:
(1) Autorem jest ks. Wojciech Andersz.

(2) Por. 1) Kapłan Archidiecezji Gnieźnieńskiej, Przeciwko heretykom. Wiara nie jest to samo co nadzieja.

2) O. M. A. Bellouard OP, Nie zabijaj!


4) Ks. Józef Krukowski, Grzech niemy, czyli sodomski.





9) Piotr kardynał Gasparri, Katechizm katolicki (Catechismus catholicus).


11) Ks. Dr I. Schuster, Ks. Gustaw Mey, Historia biblijna dla katolickich szkół.

(Przyp. od red. Ultra montes).

Za: http://ultramontes.pl/grzechy_wolajace_o_pomste_do_nieba.htm