STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

niedziela, 18 października 2015

Czy "Summorum Pontificum" rzeczywiście jest wyrazem Tradycji katolickiej? (Artykuł z 2007 roku) - Ks. Kevin Vaillancourt

Dnia 14 września 2007 roku wejdzie w życie najnowsze motu proprio Benedykta XVI. Summorum Pontificum to długo oczekiwane ogłoszenie tego, co nazywałem "indultem powszechnym", udzielający każdemu kapłanowi na świecie pozwolenia na odprawianie łacińskiej Mszy według Mszału z 1962 roku bez specjalnego zezwolenia miejscowego biskupa. Aż do 7 lipca 2007 roku, tj. do ogłoszenia tego dokumentu, wymagania dokumentów Quattuor abhinc annos z 1984 i Ecclesia Dei z 1988 (oba autorstwa Jana Pawła II) pozostawiały decyzję o pozwoleniu na odprawianie łacińskiej Mszy (na prośbę wiernych) biskupowi miejsca (jeśli się do tej prośby przychylił). Po 7 lipca sytuacja się zmieniła. Jak stwierdza kardynał Barbarin, arcybiskup Lyonu: "Jedynym nowym elementem w Summorum Pontificum jest decyzja uwzględnienia próśb wiernych, zależna odtąd od władzy duchownych". Choć – jak się później przekonamy – nie jest to do końca prawdą, to jest wyrazem wspólnej myśli tych wszystkich, którzy są zaniepokojeni nowymi regułami dotyczącymi łacińskiej Mszy. Dostrzegają oni, że Summorum Pontificum umieszcza Ecclesia Dei na nowym poziomie: tzn., każdy kapłan może odprawić łacińską Mszę kiedykolwiek zechce bez ubiegania się o specjalne zezwolenie, a wierny może uczestniczyć w tych Mszach bez konieczności składania petycji. Gdyby tylko wszystko było tak proste, jak to powyżej opisano, niestety w związku z tym dekretem pojawia się o wiele więcej kwestii niż zwykłe przyznanie powszechnego pozwolenia na odprawianie łacińskich Mszy. Poniżej przedstawiam wyjaśnienie kilku głównych punktów motu proprio, wolne od jakiejkolwiek subiektywnej euforii, wykazujące, że Summorum Pontificum to tak naprawdę zasłona dymna, przed którą już od dłuższego czasu ostrzegałem ludzi.



W dniach i tygodniach po ogłoszeniu motu proprio ludzie na całym świecie zaniepokojeni zastanawiali się nad skutkami tego dokumentu. Większość przywitała to wydarzenie jako "zwycięstwo łacińskiej Mszy", a nawet "uwolnienie łacińskiej Mszy" z więzów, które uniemożliwiały jej publiczne odprawianie po wprowadzeniu Novus Ordo Missae Pawła VI. Kardynał Karl Lehmann, przewodniczący niemieckiej konferencji biskupów, udzielił takiego ciekawego komentarza: "Mam nadzieję, że ludzie ze wszystkich stron zdołają skłonić «gorące głowy» ku bardziej umiarkowanemu stanowisku". "Gorące głowy" to ci, którzy przedkładają wyłączne odprawianie łacińskiej Mszy pomimo, że – jak to również zauważył kardynał – "liczba chrześcijan, katolików, którzy gustują w tradycyjnej formie nie jest tak wielka". Niektórzy wyrażali zastrzeżenia odnośnie do motu proprio. Był wśród nich biskup Luca Brandolini, biskup Sora-Aquino-Pontecorvo: "Ten dzień jest dla mnie dniem smutku. Mam ściśnięte gardło i nie potrafię powstrzymać łez. Ale będę posłuszny... Jednakże nie mogę ukryć zmartwienia z powodu odłożenia na bok jednej z najważniejszych reform Drugiego Soboru Watykańskiego... Jako kapłan, biskup i człowiek przeżywam najsmutniejszy dzień mojego życia". Abe Foxman z żydowskiej Ligi Przeciwko Zniesławieniu wyraził swe "skrajne rozczarowanie i głęboką obrazę" na wieść o promulgacji motu proprio, nazywając go "teologicznym regresem w życiu religijnym katolików i ciosem dla stosunków katolicko-żydowskich". "Wygląda na to" – napisał Foxman – "że Watykan zdecydował się zadowolić prawicową frakcję w Kościele, która odrzuca zmianę i pojednanie". Jednak w przededniu promulgacji (6 lipca) watykańskie Biuro Prasowe wysunęło propozycję zaradzenia tej uwadze, stwierdzając, że obraźliwa dla Żydów Modlitwa z liturgii Wielkiego Piątku (wzywająca do modlitwy w intencji "wiarołomnych żydów") została wyeliminowana przez Jana XXIII w 1959 roku, całe trzy lata przed wejściem w życie Mszału z 1962 roku. Biuro Prasowe szybko dodało tę uwagę: "Usunięte zostały również podobne formuły za nawracających się z bałwochwalstwa, islamu lub heretyckiej sekty".



Teraz, gdy minęło już dość czasu, aby wyciszyła się podobna retoryka, konferencje biskupie w różnych miejscach na całym świecie wydały dokumenty wyjaśniające, jak Summorum Pontificum będzie stosowane na ich terenach. Zauważcie, że według koncepcji kolegialności wprowadzonej przez Vaticanum II, biskupi są współrządcami w neokościele, dlatego to od nich będzie zależeć ustalanie własnych reguł na swoich terenach, bez względu na to, co "powszechny indult" zdawałby się implikować w umysłach niektórych ludzi. Te dokumenty pochodzące od ludzi, którzy przeczytali i przestudiowali całe motu proprio, dają nam wspaniały wgląd w sposób, w jaki będzie ono egzekwowane: nie będzie to po prostu część dotycząca "uwolnienia" łacińskiej Mszy, lecz cała reszta, która dotyczy korzystania z łacińskiej Mszy w soborowym kościele zgodnie z jego nauczaniem, a w szczególności w nawiązaniu do towarzyszącego motu prioprio listu - komentarza napisanego przez Benedykta XVI. Dobrze zrobimy, jeśli rzeczowo przestudiujemy oba dokumenty w całości. W ten sposób stanie się oczywiste, że powstała w niektórych kręgach euforia nie znajduje dobrego uzasadnienia.



Słowa motu proprio



Wszyscy mogą się zapoznać z pełnym tekstem motu proprio i towarzyszącego mu listu z wyjaśnieniami. Były one publikowane w wielu mediach i można je bez trudu odnaleźć. Dlatego nie uważam za konieczne przytaczanie ich tutaj. Jednakże zacytuję kilka kluczowych fragmentów tych dokumentów, aby zilustrować pewne poważne obawy, jakie wobec Summorum Pontificum i towarzyszącego mu listu powinni mieć katolicy. Wysuwane przeze mnie od dawna ostrzeżenia dotyczące promulgacji "powszechnego indultu" oraz odstępstw w sprawach kultu i wiary, jakie w nieunikniony sposób za tym idą, były naprawdę uzasadnione.



Już na samym początku Benedykt XVI próbuje wyjaśnić, że w praktyce Święta Liturgia ewoluowała od czasów Papieża św. Grzegorza Wielkiego, poprzez promulgację Quo primum tempore Papieża św. Piusa V, prowadząc do całkowicie nowego obrządku Pawła VI znanego jako Novus Ordo Missae. Chce nas przekonać, że wielka praca świętego Grzegorza przy ustanowieniu liturgicznej normy kultu dla rytu łacińskiego i dokonana wieki później kanonizacja tej Mszy przez Papieża św. Piusa V w jakiś sposób zachowuje jakąś ciągłość ze skażoną formą współczesnej "mszy". W rzeczywistości Benedykt XVI stwierdza w swoim liście przewodnim do motu proprio, że "nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy tymi dwoma wydaniami Rytu Rzymskiego". Jednakże dzieło Pawła VI ma więcej wspólnego z potępionym anglikańskim obrządkiem Cranmera sprzed wieków niż z tradycjami świętego Grzegorza i św. Piusa V. Tak więc kłamstwo, że między Mszałem Piusa V a obrządkiem Pawła VI istnieje "ciągłość kultu" wynika z celowego fałszowania historii i liturgicznych obrzędów, skutkując wielkim oszukaniem wszystkich. W prawdziwie modernistycznym stylu Benedykt XVI chciałby, abyśmy uznali Novus Ordo za część Świętej Tradycji katolickiej formy kultu po prostu dlatego, że on tak mówi, nie przedstawiając żadnego dowodu na poparcie tego twierdzenia. Chce, byśmy uwierzyli, że współczesna liturgia, utworzona przy współpracy z sześcioma niekatolickimi duchownymi, jest jedynie innym wyrazem tej samej liturgicznej formy kultu używanej od wieków przez katolików. To jest po prostu nieprawda, ale większość katolików musi w to wierzyć, ponieważ Novus Ordo Missae został im narzucony po Vaticanum II, a oni niewiele zrobili, aby przestudiować tak wiele błędów, jakie NOM zawiera. Podobnie fałszywe twierdzenia znajdują się w innych częściach tych dwóch dokumentów.



Ponieważ Benedykt XVI zapewnił wszystkich po swym wyborze, że nigdy nie cofnie się w promowaniu dekretów Vaticanum II, nie powinniśmy się dziwić, że w artykule pierwszym dekretu nazwał Novus Ordo Missae "zwyczajnym wyrazem zasady modlitwy Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego", podczas gdy Mszał Jana XXIII "nadzwyczajnym wyrazem tej samej zasady modlitwy... ze względu na czcigodny i starożytny zwyczaj". Novus Ordo najlepiej wyraża nową wiarę, jaką katolicy byli zmuszeni przyjąć po Vaticanum II, dlatego jest "zwyczajną" formą kultu w neokościele. Jednakże oba dokumenty wyjaśniają, że mamy przyjąć, iż nie istnieje żaden rozdział w zasadach modlitwy pomiędzy tymi obrządkami po prostu dlatego, że Benedykt XVI tak nam powiedział: "Te dwa wyrazy zasady modlitwy Kościoła nie mogą w żaden sposób prowadzić do podziału w zasadach wiary. Są to bowiem dwie formy tego samego Rytu Rzymskiego". Jednak nawet przypadkowy obserwator tych dwóch rytów wie, że istnieje między nimi wiele różnic, takich jak:



• modlitwy Offertorium (w łacińskiej Mszy te modlitwy odnoszą się do Ofiary jaka ma zostać złożona, podczas gdy w NOM wiele jest mowy o składaniu "dzieła rąk ludzkich"),



• zniekształcona formuła konsekracji wina (wbrew ostatniemu zaleceniu, by zmienić angielskie tłumaczenie w Novus Ordo z «za wszystkich» na «za wielu» w ciągu najbliższych dwóch lat),



• wzrastający coraz bardziej udział świeckich w obrzędach NOM – co nigdy nie miało miejsca w tradycyjnym rycie – zaprzecza samej sakralności, która musi istnieć w najwyższej formie katolickiego kultu.



• nadmierne stosowanie koncelebry w NOM, czego nie spotka się w łacińskiej Mszy odprawianej na co dzień,



• komunikowanie pod obiema postaciami chleba i wina, tak łatwo przyjęte w NOM, które zostało celowo zakazane w łacińskim rycie od wielu wieków.



Już tylko tych kilka obszarów porównania wyraźnie wskazuje, że nie ma żadnej "ciągłości" między dwoma rytami bez względu na to, kto nam mówi, że jest inaczej.



Musimy się tutaj zatrzymać na chwilę, by przeanalizować używanie Mszału z 1962 roku dla tego indultu. W "The Catholic Voice" z marca 2007 roku opisaliśmy, jak wstawienie imienia św. Józefa do modlitw Kanonu Mszy otworzyło drzwi dalszym zmianom. To naruszenie tradycyjnych przepisów zaczęło się od "wersji typicznej" Jana XXIII, mimo że nie było kontynuowane, gdy Novus Ordo Missae został promulgowany. Poza tym są jeszcze inne nowości w Mszale z 1962 roku – stawiające go w rozbieżności z rzymskimi Mszałami istniejącymi wcześniej – z których najwięcej dotyczy usunięcia modlitw i ceremonii używanych wśród katolików od ponad tysiąca lat.



Jedna zdumiewająca nowość Mszału 1962 pojawia się przed Komunią świętą. Ci, którzy naprawdę przestrzegają rubryk tego Mszału, z pewnością znają ten tekst:



"Ilekroć Komunia święta jest udzielana podczas Mszy, gdy celebrans spożyje Najświętszą Krew, opuszcza się Confiteor i rozgrzeszenie, ale celebrans mówi Ecce Agnus Dei i trzykrotnie Domine, non sum dignus".



Oznacza to, że wszyscy, którzy stosują rubryki Mszału 1962 tak, jak powinny być w praktyce przestrzegane muszą pomijać Confiteor przed udzieleniem Komunii podczas Mszy. Nie ma tu żadnej dowolności, chociaż wielu "tradycyjnych" kapłanów z własnej inicjatywy dodaje Confiteor (i następujące po nim modlitwy) po prostu dlatego, że tego oczekują wszyscy uczestnicy łacińskiej Mszy. Ponieważ Indult jest udzielany tylko dla używania Mszału 1962 roku, znaczy to, że każdy kapłan przestrzegający Indultu, musi stosować rubryki Mszału 1962, inaczej jest nieposłuszny. Lecz jeśli stosuje się do tych rubryk, to nie może twierdzić, że zachowuje prawdziwą łacińską Mszę. Cóż za łamigłówkę postawili moderniści tym katolikom, którym zależy na "starej Mszy" po łacinie! Zobaczymy po 14 września, co ci "tradycyjni" celebransi będą robić przy każdorazowym używaniu Mszału 1962.



"Uaktualniony" Mszał z 1962 roku



Gdy jestem już przy temacie rubryk z 1962 roku, to pojawia się tu coś ciekawego. Benedykt XVI nadmienił o pragnieniu wprowadzenia zmian do rubryk Mszału 1962. Na przykład, według artykułu szóstego motu proprio, czytania Pisma Świętego mogą się "odbywać" w języku narodowym (jak i przez kogo nie zostało wskazane). Wydaje się to sugerować, że język narodowy może być używany ad libitum podczas Mszy w zamian za łacińskie czytania, pod warunkiem, że współczesne tłumaczenia biblijne będą używane w tych czytaniach w językach narodowych. Również (z "listu przewodniego") "nowi święci i niektóre z nowych prefacji powinny zostać uwzględnione w starym Mszale", na dowód, że "obie Formy Rytu Rzymskiego mogą się przecież wzajemnie ubogacać". Tak więc nawet Mszał 1962 będzie zmieniany z czasem przez współczesny Rzym tak, by w niczym nie przypominał już tego, który pierwszy raz został opublikowany i użyty w 1962 roku. Nie ma tu mowy o "zatwierdzonych" instytutach łacińskiej Mszy (szczególnie w ramach Bractwa Św. Piotra) oraz o "adaptacjach", które wprowadzili do rubryk Mszału 1962 na długo przed Summorum Pontificum. Od lat słyszeliśmy, jak niektóre "zatwierdzone przez Rzym" praktyki dla Novus Ordo były wdrażane w tych "kaplicach łacińskiej Mszy", jak np.: "komunia na rękę" czy ministrantki. Niektórzy kapłani FSSP są birytualni i odprawiają czasami Novus Ordo. Już teraz ich słyszę: "Och, ależ proszę księdza, łacina zostanie przywrócona, więc wszystko jedno, co jeszcze będzie dodane czy usunięte. Kościół może to zrobić, wie ksiądz o tym". Aha, ale co to za kościół, który tak postępuje? Współczesny neokościół rozwija swą własną łacińską liturgię pod płaszczykiem "Mszału z 1962 roku", ale dopóki jest łacina, to jakoś wszystko jest w porządku. Biedni to katolicy, którzy wierzą w takie rzeczy! Jak zauważył ks. John Berg, Przełożony Generalny Bractwa Św. Piotra w wywiadzie z 5 lipca 2007, przestrzeganie Summorum Pontificum spowoduje, że współcześni katolicy "zbliżą się bardziej do biskupa i znacznie więcej zaangażują się w życie kościoła... wspierając ruchy pro-life, katechezy i inne inicjatywy". Dokumenty indultowe ostatnich dwudziestu lat są wydawane w jednym celu: utrzymania ludzi w lojalności wobec współczesnego neokościoła, jego modernistycznego stylu katechizacji i praktykowania takich "inicjatyw", jak socjalistyczne motywy dla ruchów typu "pracownik i rodzina" czy temu podobne.



Novus Ordo narzucone parafiom i kapłanom



Zgodnie z niniejszym rozporządzeniem (artykuł 2) każdy kapłan ma pozwolenie na używanie Mszału z 1962 roku, gdy odprawia mszę prywatnie [bez udziału wiernych]. "Może to robić każdego dnia z wyjątkiem Triduum Wielkanocnego" (Wielki Czwartek, Wielki Piątek, Wigilia Wielkanocy), kiedy to (jak zakładam) będzie używany wyłącznie nowy mszał i nawet od tych, którzy odprawiają łacińską Mszę, będzie się oczekiwać, że będą w Wielki Czwartek koncelebrować z miejscowym biskupem według nowego rytu. Jeśli kapłan chciałby publicznie odprawić Mszę indultową, to regulują to artykuły 3-7, udzielając pozwolenia na odprawianie łacińskiej Mszy w dni powszednie i tylko raz w niedzielę. A więc, nawet tam, gdzie od wielu lat odprawiano wyłącznie łacińską Mszę, muszą się dokonać zmiany. Przekonała się o tym wspólnota Łacińskiej Mszy Św. Bonifacego z Pittsburgha w Pensylwanii. W Memorandum wydanym 7 lipca 2007 przez diecezję Pittsburgh ich wspólnota została specjalnie wyróżniona przez nakaz zastosowania się do tego nowego prawa z 14 września 2007 – mogą mieć w niedzielę tylko jedną łacińską Mszę. Wiele innych kościołów i kaplic na całym świecie, gdzie utrzymało się wyłączne odprawianie łacińskiej Mszy indultowej, powiadomiono, że muszą się podobnie zastosować do wydanych przepisów. A zatem Novus Ordo Missae musi być w niedziele odprawiane we wszystkich tych kościołach, nawet tam, gdzie go nigdy przedtem nie odprawiano! Członkowie tych wspólnot łacińskiej Mszy nie mogą nic zrobić, aby temu zapobiec.



Coś szczególnie niepokojącego znalazło się nie w Summorum Pontificum, lecz w liście towarzyszącym temu rozporządzeniu skierowanym do biskupów. Dla uspokojenia obaw współczesnych neobiskupów uważających, że bardziej rozpowszechnione korzystanie z łacińskiej Mszy stanie się podzwonnym dla Novus Ordo Missae, Benedykt XVI napisał tak:



"Nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy tymi dwoma wydaniami Rytu Rzymskiego. W historii liturgii jest wzrost i postęp, nie ma za to żadnych zerwań. To, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje i wielkim także dla nas, przez co nie może być nagle zabronione czy wręcz uważane za szkodliwe. Skłania nas to do tego, byśmy zachowali i chronili bogactwa będące owocem wiary i modlitwy Kościoła i byśmy dali im odpowiednie dla nich miejsce. Zbędnym jest dodawać, że by doświadczyć pełnej jedności, kapłani wspólnot przywiązanych do starszej Formy nie mogą z zasady wykluczać odprawiania liturgii zgodnie z nowymi księgami. Całkowite wykluczenie nowego rytu nie byłoby zgodne z rozpoznaniem jego jako cennego i świętego".



Tłumaczenie: Od dwudziestu trzech lat istotnym warunkiem uzyskania pozwolenia przyznawanego przez indulty z 1984, 1988, a teraz z 2007 roku było to, że wszyscy, którzy z nich korzystają, muszą również uznawać Novus Ordo Missae za ważny na równi z tradycyjną łacińską Mszą, w skutkach i wartości. "List przewodni" wydany dla objaśnienia stosowania motu proprio idzie krok dalej. Nie wystarczy już składanie gołosłownych deklaracji poparcia dla Novus Ordo i jego "wartości duchowej"; teraz wszyscy kapłani – nawet ci ze wspólnot, gdzie odprawiano wyłącznie łacińską Mszę – "nie mogą z zasady wykluczać odprawiania liturgii zgodnie z nowymi księgami". Tym sposobem, wszyscy kapłani korzystający z indultu 2007 muszą także odprawiać Novus Ordo Missae. Muszą stać się birytualistami, by swoim działaniem wykazać, że przyjmują wszystko, czego Benedykt XVI nauczał odnośnie do "wzajemnej ciągłości różnych form tego samego obrządku". Nie bądźcie zdziwieni, gdy zobaczycie, jak różne modernistyczne konferencje biskupów na całym świecie narzucają te wymagania. Niektórzy "tradycjonalistyczni teologowie" uważają, że mogą wymknąć się spod tej klauzuli, ponieważ została wprowadzona w "liście", a nie w "oficjalnym" motu propio. Ma to niejako oznaczać, że to, co się znajduje w "liście" nie jest "oficjalne" i współcześni neobiskupi nie mogą kapłanów do tego zobowiązywać. Ci, którzy tak uważają, mają bardzo błędne pojęcie o tym, co jest, a co nie jest "oficjalne" oraz o mocy wiążącej obu dokumentów, nawet pod nakazem posłuszeństwa. Neokościół ogłosił oba dokumenty w sposób powszechny, co czyni je obowiązującymi – tj., jeśli chce się mówić, że jest się "posłusznym" współczesnemu Rzymowi. Można być pewnym, że w tym zakresie biskupi będą skrupulatnie podążać śladem "zamysłu" Benedykta XVI dotyczącego łacińskiej Mszy i kilku już to zrobiło. Przykładowo, na stronie dziesiątej gazety "Inland Register" z 2 sierpnia 2007 roku wydawanej w diecezji Spokane, znajdujemy obszernie cytowany "list" Benedykta XVI, co wyraźnie daje do zrozumienia, że w tamtej diecezji z zasady żaden kapłan nie będzie mógł wyłącznie odprawiać łacińskiej Mszy, jeśli pragnie korzystać z indultu. Kiedy nadejdzie dzień (a jest całkiem bliski), że większość diecezji na świecie wprowadzi ten sam punkt postanowień indultowych, to ci, którzy mówią o "uwolnieniu" łacińskiej Mszy, przekonają się, za jaką cenę do tego doszło.



Żadnych powodów do radości



Powinno być oczywiste, że rzeczowa analiza motu proprio Benedykta XVI przynosi bardziej niepokojący zestaw warunków aniżeli większość najbardziej "gorących głów" wśród zwolenników łacińskiej Mszy uważała w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. W typowo modernistyczny sposób, co jedną ręką dano, to drugą dość energicznie odebrano. Płynie stąd oczywisty wniosek, że Benedykt XVI nie jest żadnym "konserwatystą" i że w najbliższym czasie nie dojdzie do powrotu tradycyjnej Wiary Kościoła rzymskokatolickiego za pośrednictwem współczesnego Rzymu. Ci, którzy mówią nam, że częstsze odprawianie łacińskiej Mszy według Mszału z 1962 r. (wg których rubryk?) jakoś "zmusi" modernistów do porzucenia błędów, zajmują się mrzonkami. Wynika to ewidentnie z reakcji na motu proprio, jakie się pojawiły do czasu napisania tego artykułu. Ci, którzy spędzili tyle czasu, świętując ogłoszenie motu proprio, powinni przeprosić wszystkich wiernych katolików za brak przestudiowania tak ważnej sprawy. Nie zdołali dogłębnie wyjaśnić, co znajduje się w obu dokumentach i mam nadzieję, że nie było to świadome i celowe. Nasza walka o przywrócenie tradycyjnej łacińskiej Mszy w kościołach, gdzie głoszona jest tradycyjna Wiara Kościoła rzymskokatolickiego – trwa. (1)



Ks. Kevin Vaillancourt



––––––––––





Artykuł powyższy ukazał się w czasopiśmie "The Catholic Voice" z grudnia 2007 r., OLG Press, 3914 N. Lidgerwood St., Spokane, Washington 99201-1731 USA. (www.thecatholicvoice.org)



Tłumaczył z języka angielskiego Mirosław Salawa



––––––––––––––––

Przypisy:

























(Przyp. red. Ultra montes).

Za: www.ultramontes.pl