Jak w przyrodzie najpiękniejszą porą jest wiosna,
tak w życiu ludzkim najpiękniejszy jest pełen cnoty
wiek młodzieńczy, w tym bowiem czasie pokusy są
najpotężniejsze i najsilniejsze, upadki najliczniejsze,
a zwycięstwa nad grzechem i pokusą najszczytniejsze.
Takimi zwycięstwami poszczycić się może święty
Pankracy (żył około roku Pańskiego 286).
Był on jedynym synem znakomitych i majętnych
rodziców w Symnadzie we Frygii. Ojciec jego przez
długie lata cieszył się wielkim znaczeniem u cesarza
Dioklecjana, który go otaczał szacunkiem i okazywał
mu przyjaźń za zdolności i męstwo we wojnie, mimo to
jednak poniósł śmierć męczeńską za to, że został
chrześcijaninem. Idąc na śmierć, powierzył opiekę
nad Pankracym, który wówczas był jeszcze
niemowlęciem, swemu bratu Dionizemu. Dionizy był
poganinem, ale słowa danego umierającemu bratu
święcie dotrzymał i opiekował się Pankracym jak
własnym dzieckiem, a wdzięczny wychowanek płacił mu
za to równie serdeczną i gorącą miłością.
Po kilku latach zabrał Dionizy bratanka do Rzymu, aby
mu zapewnić jak najlepsze wykształcenie. Było to w
czasie, kiedy zaczynały chodzić wieści, że cesarz
Dioklecjan nosi się z myślą zupełnego wytępienia
coraz więcej się szerzącego chrześcijaństwa. W
pobliżu domu, w którym mieszkali Dionizy i Pankracy,
ukrywał się u pewnego chrześcijanina papież Marcelin.
Chrześcijanin ów, imieniem Euzebiusz, był odźwiernym
pałacu cesarskiego i dlatego był pewny, że u niego
nikogo szukać nie będą. Widziano tam, szczególnie
wieczorami, potajemnie schodzących mężczyzn i
niewiasty okryte zasłonami. Po długim badaniu
przekonał się Dionizy, że byli to chrześcijanie,
odwiedzający biskupa, który odprawiał nabożeństwo.
Dionizy, a tym bardziej Pankracy, syn Męczennika, tyle
już słyszeli dobrego o chrześcijanach, jak również o
wysokich cnotach papieża Marcelina, że ogarnęła ich
chęć poznania tego pobożnego męża. Pewnego razu
udali się obydwaj do domu Euzebiusza i zapytali go:
"Czy nie znasz ojca chrześcijan i nie wiesz, gdzie on
mieszka?". Euzebiusz odpowiedział: "Czemu o niego
pytacie?". Dionizy rzekł: "Nie obawiaj się, nie
jesteśmy szpiegami, lecz chcielibyśmy poznać naukę
chrześcijańską, a jeśli się przekonamy, że jest
głęboka i prawdziwa, to i my zostaniemy
chrześcijanami". Odźwierny, spostrzegłszy w ich
twarzach szczerość, otworzył im bramę i rzekł:
"Wstąpcie tu zatem w Imię Pańskie. Da Bóg, że
znajdziecie to, czym tylu innych gardzi".
Marcelin przyjął ich z wielką serdecznością, oni
zaś padli na kolana i zaczęli prosić, aby ich pouczył
w wierze chrześcijańskiej. Papież podniósł ich z
ziemi i zaraz zaczął im objaśniać tajemnice wiary
chrześcijańskiej, mówiąc o jej piękności i
wzniosłości w przeciwieństwie do bałwochwalstwa.
Przez 20 dni słuchali z wielką uwagą jego nauk i
wykładów, po czym przyjęli chrzest święty i zaczęli
uczęszczać na nabożeństwa w katakumbach, czyli w
jaskiniach i w pieczarach, znajdujących się pod
miastem, w których chrześcijanie kryli się z służbą
Bożą przed prześladowaniem ze strony pogan.
Tymczasem ogłoszono dekret Dioklecjana o
prześladowaniu chrześcijan. Poganie zaczęli śledzić
chrześcijan i kogokolwiek odkryli, zaraz go brali na
tortury, jeśli nie chciał złożyć ofiary bogom.
Papież radził Dionizemu, aby bratanka wywiózł z Rzymu
i ukrył go w którejkolwiek z swoich posiadłości,
dopóki prześladowanie nie przeminie. Podziękowali mu
obaj za tę troskliwość, ale zarazem oświadczyli, że
z rady nie skorzystają, albowiem postanowili nie
opuszczać Rzymu. Dionizy, mając czułe i dobre serce,
głęboko bolał nad tymi prześladowaniami i skutkiem
zmartwienia śmiertelnie zachorował. Przed zgonem
napomniał bratanka, aby wiernie wytrwał w wierze
Chrystusa Pana i polecił się opiece świętego
Sebastiana.
Pankracy święcie dopełnił rozporządzeń zmarłego
stryja i z dniem każdym stawał się doskonalszym i
gorliwszym w wierze i pełnieniu dobrych uczynków.
Sława cnót jego była zanadto głośna, aby miała
długo pozostać w ukryciu, jakoż wkrótce doniesiono
cesarzowi, że Pankracy jest chrześcijaninem. Dioklecjan
niezwłocznie wezwał go przed siebie. Pankracy, zanim
stanął przed cesarzem, udał się wpierw do papieża,
aby od niego otrzymać błogosławieństwo; przewidywał
bowiem, co go czeka. Ojciec święty udzielił mu Komunii
świętej i dał mu pocałunek błogosławieństwa.
Z wesołym obliczem stanął czternastoletni urodziwy
młodzieniec przed cesarzem. Tyran, spostrzegłszy
pięknego młodzieńca, syna dawnego ulubieńca, odezwał
się doń z największą łagodnością: "Kochany
przyjacielu, doszło do moich uszu, że cię
chrześcijanie obałamucili, lecz uniewinnia cię twój
wiek młodzieńczy; mam nadzieję, że wrócisz do wiary
swych przodków i złożysz bogom ofiarę! Pomnij na
swoją młodość, a ja otoczę cię moją łaską. Podaj
mi rękę i przyrzecz mi, że pójdziesz za moją radą,
a nie zniewalaj mnie, abym musiał kazać cię osądzić
wedle całej surowości istniejących ustaw". Pankracy
odpowiedział śmiało: "Mylisz się, cesarzu, jeśli
sądzisz, że chrześcijanie mnie obałamucili. To
miłosierdzie jedynego Boga prawdziwego pozwoliło mi
poznać drogę wiodącą do zbawienia duszy! Mam
wprawdzie dopiero czternaście lat, ale wiedz o tym, że
Jezus Chrystus rozdziela łaski nie podług wieku, tylko
stosownie do swej dobroci i mądrości, a daje nam
odwagę do zniesienia gróźb i prześladowań. Żądasz,
ażebym złożył ofiarę bogom, którym ty cześć
oddajesz. Szczęście twoje, cesarzu, że jesteś lepszy
od nich, albowiem bogowie twoi nic nie są warci!".
Dioklecjan, do głębi oburzony tymi słowami, kazał
Pankracego natychmiast zaprowadzić na drogę
Aureliańską i ściąć mu głowę.
Oblicze Pankracego, gdy usłyszał wyrok śmierci,
zajaśniało wielką radością. Stanąwszy na miejscu,
ukląkł, wzniósł oczy ku Niebu, modląc się głośno:
"Dzięki Ci, Jezu Chryste, za łaskę, że wkrótce
stanę przed tronem Twoim jako sługa Twój!".
Następnie podał szyję pod miecz katowski i tak
zakończył życie. Było to w roku 304. Nabożna wdowa
Oktawilla pochowała jego zwłoki w katakumbie, którą
potem nazwano katakumbą świętego Pankracego.
Święty Grzegorz z Tours nazywa świętego Pankracego
"mścicielem krzywoprzysięzców" i podaje, że jest
zwyczajem w Rzymie wieść do grobu świętego Pankracego
tych, którzy przysięgę składali. Kto
krzywoprzysiągł, ten albo nagłą śmiercią ginie,
albo gnębiony przez złego ducha wiedzie żywot pełen
umartwień i zgryzot nieustannych. W Rzymie i we
Włoszech, we Francji, w Hiszpanii, Anglii i Niemczech
pobudowano kościoły pod wezwaniem i na cześć
świętego Pankracego.
O katakumbach
Z sześćdziesięciu podziemnych grobowców, tak
zwanych katakumb, otaczających Rzym, jeden nazwano
imieniem świętego Pankracego.
Katakumby składają się z dość wąskich i niskich,
równolegle biegnących lub krzyżujących się
korytarzy, leżących niekiedy w kilku piętrach nad
sobą. W ścianach korytarzy po obu stronach żłobiono
długie prostokątne otwory poziome, jeden obok drugiego,
i w nich składano ciała zmarłych z rękami
skrzyżowanymi na piersiach; takich rzędów bywa 5 aż
do 14 jeden nad drugim. Po wsunięciu zwłok w otwór,
zaraz go zamurowywano albo zamykano płytą marmurową,
po czym kładziono napisy, dotyczące osoby zmarłego.
Jeden z badaczy katakumb obliczył, że korytarzy tych,
które są dotąd znane (bo istnieją jeszcze pod Rzymem
katakumby, o których nikt obecnie już nie wie),
rozciągnięte w jedną linię zajęłyby 240 mil.
Przestrzeń, jaką zajmują katakumby, wynosi przeszło 1
milę kwadratową, a znajduje się w nich przeszło
milion ciał zmarłych, które tam oczekują dnia Sądu Ostatecznego. Oprócz korytarzy były w katakumbach
większe krypty, rodzaj podziemnych izb lub kaplic, w
których podczas prześladowań chronili się wierni; w
razie potrzeby odprawiano tutaj również nabożeństwa,
np. gdy szło o nabożeństwa przy zwłokach leżących
tam Męczenników, czy o ukrycie się przed okiem
prześladowców. Za ołtarze służyły groby
Męczenników.
W późniejszych czasach zaczęto budować w
katakumbach kościoły we właściwym znaczeniu tego
słowa. Kościoły te składały się z dwóch wielkich
sklepień wykutych naprzeciwko siebie, przedzielonych
korytarzem; otwory wychodzące na korytarz były bardzo
obszerne, tak że zebrani mogli razem uczestniczyć w
jednym nabożeństwie. W jednym przedziale, gdzie był
grób Świętego, odprawiał kapłan Mszę świętą. Tę
komorę zapełniali mężczyźni, w drugiej zaś
mieściły się niewiasty, - w dawnych czasach był
bowiem zwyczaj, że mężczyźni i niewiasty modlili się
w odosobnionych miejscach. Kościoły te podziemne -
raczej kaplice - były zdobione rozmaitymi
malowidłami.
Modlitwa
Boże Wszechmocny, który nam dałeś tak wzniosłe
przykłady i wzory Męczenników i Wyznawców za wiarę
przez Ciebie objawioną, racz sprawić, abyśmy tych
Wyznawców zawsze chętnie starali się naśladować i
tym sposobem zasłużyli na szczęśliwość wieczną.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
Św. Pankracy, Męczennik
Urodzony dla nieba 304 roku,
Wspomnienie 12 maja
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.