Święty Grzegorz (żył około roku Pańskiego 1086), siódmy papież tego imienia,
pochodził z ubogiej rodziny, a ponieważ okazywał
niezwykłe zdolności, oddany został na naukę do
kanoników na Lateranie. Jako dorastający młodzieniec,
czując powołanie do życia zakonnego, udał się do
Francji i wstąpił do klasztoru benedyktynów w
Kluniaku, w którym spędził dłuższy czas.
Na widowni dziejowej wystąpił po raz pierwszy pod
imieniem Hildebranda jako kapelan papieża Grzegorza VI,
a gdy ten umarł, powrócił do Kluniaku. Później
powołał go na swój dwór papież Leon IX, wyświęcił
go na subdiakona i powierzył mu nadzór nad
posiadłościami papiestwa. W roku 1051 powołał go
papież na opata klasztoru św. Pawła w Rzymie, a w dwa
lata później posłał go w charakterze legata do
Francji dla stłumienia herezji Berengariusza. Przybywszy
do miasta Tours, otrzymał Hildebrand wiadomość, że
Leon IX umarł, wskutek czego wrócił do Rzymu.
Duchowieństwo i lud rzymski chcieli go obrać następcą
Leona, on jednak odmówił przyjęcia tej godności.
Ostatecznie wybrano papieżem Gebharda z Eichstädtu,
jednego z najpotężniejszych biskupów niemieckich.
Stało się to wbrew woli nie tylko cesarza, ale i samego
Gebharda, wskutek zabiegów Hildebranda. Zostawszy
papieżem, wysłał Gebhard - teraz już Wiktor II -
Hildebranda do Francji dla zwalczania tam
świętokupstwa, to znaczy nabywania urzędów duchownych
za pieniądze. Hildebrand zwołał w tym celu sobór do
Lionu, na którym pomimo wielkich trudności, jakie w tym
napotkał, złożył z urzędu biskupów przekonanych o
to przestępstwo. Równie gorliwie i niezmordowanie
działał Hildebrand i za trzech następnych papieży, to
jest Stefana IX, Mikołaja II i Aleksandra II, po
którego śmierci w roku 1073 sam jednogłośnie został
wyniesiony na Stolicę Apostolską. Przybrał teraz imię
Grzegorza, na cześć swego poprzednika i nauczyciela
Grzegorza VI.
Stan Kościoła był podówczas prawdziwie opłakany.
Cesarze niemieccy przynosili Kościołowi więcej szkody
niż pogańscy prześladowcy pierwszych wieków,
ponieważ przywłaszczali sobie nie tylko prawo
mianowania biskupów, lecz i samych papieży, czyli
zastępców Chrystusa Pana na ziemi. Frymarczyli
wszelkimi godnościami kościelnymi i dawali je swoim
zausznikom, ludziom nierzadko najniegodniejszym. Inni
panujący szli za tym przykładem, a wielu biskupów,
przez zbrodnię świętokupstwa objąwszy tę godność,
wzbogacało się zdzierstwem, nie dbając o zbawienie
swoich owieczek.
Święty Grzegorz został zesłany na Stolicę
Apostolską przez Opatrzność, aby położył tamę
złemu. Dokazał tego w istocie, pomimo nadzwyczajnych
trudności, jakie zewsząd napotykał i pomimo
niebezpieczeństw, jakie często nawet życiu jego
groziły.
Wkrótce po objęciu najwyższej władzy w całym
Kościele zwołał Grzegorz do Rzymu sobór dla
przywrócenia karności w duchowieństwie, przy czym
wydany został dekret, zakazujący władcom świeckim
jakiegokolwiek mieszania się w sprawę obsady stanowisk
kościelnych. Zasadę tę zaczęto przeprowadzać z
całą bezwzględnością, usuwając biskupów, którzy
tę godność zawdzięczali świętokupstwu; między
innymi spotkał ten los również pięciu biskupów
znajdujących się przy dworze cesarza Henryka IV. Cesarz
oburzony i przestraszony tymi zarządzeniami,
pozbawiającymi go wpływu na obsadę stanowisk
kościelnych, z czego czerpał znaczne korzyści,
nasłał na papieża zbirów, ale zamach udał się tylko
w części, gdyż lud w porę uwolnił papieża z
więzienia, do którego go wtrącono. Spiskowcy zostali
schwytani, jednakże papież przebaczył im
wspaniałomyślnie, a ich przywódcy Krescencjuszowi
kazał odbyć za pokutę pielgrzymkę do Ziemi świętej.
Zbrodnia ta, jak i wiele innych, które Henryk IV
popełniał, skłoniła papieża do wydania polecenia,
aby stawił się przed jego najwyższym trybunałem dla
zbadania sprawy nadużyć, jakich się dopuszczał; gdy
zaś Henryk nie tylko uczynić tego nie chciał, lecz
zwoławszy nieprawny synod biskupów swego państwa
przeprowadził tam uchwałę złożenia Grzegorza z
tronu, papież za zgodą wielkiej liczby biskupów
zgromadzonych w Rzymie rzucił na niego klątwę.
Wskutek tego niemal całe Niemcy, tak książęta
panujący, jak i poddani, wypowiedzieli posłuszeństwo
Henrykowi, znienawidzonemu od dawna za swoje
okrucieństwa i nadużycia, a sejm zebrany w Tryburze
wyznaczył mu rok czasu na pojednanie się z Kościołem
i uwolnienie od klątwy; w przeciwnym razie postanowiono
pozbawić go tronu. Henryk, przerażony, pośpieszył do
Włoch, ukorzył się przed papieżem i otrzymał
uwolnienie od klątwy, ale potem zaczął żałować tego
kroku, wrócił do Niemiec i zaczął zbierać wojska
przeciw papieżowi. Ponownie wyklęty i złożony z
tronu, pobił Rudolfa, księcia szwabskiego, obranego w
jego miejsce i zebrawszy powtórnie pewną liczbę
przychylnych sobie biskupów, polecił wybrać papieżem
Wiberta, arcybiskupa raweńskiego, największego wroga
Grzegorza VII, po czym wyruszył z wojskiem na Rzym, aby
go osadzić na tronie papieskim.
Zdobywszy wieczne miasto w roku 1084, po długim,
dwuletnim oblężeniu, osadził na tronie papieskim
Wiberta, który przybrał imię Klemensa III i z rąk
jego razem z żoną Bertą przyjął koronę. Prawy
papież Grzegorz schronił się do zamku św. Anioła,
skąd po niedługim czasie wyswobodził go książę
normański Robert Giskard. Pobity cesarz wyruszył na
północ, Grzegorz zaś udał się w otoczeniu Normanów
na południe, do miasta Salerno. Tu zwołał synod, na
którym ponowił klątwę na Henryka i jego stronników,
a przy tej sposobności wydał do wszystkich wiernych
bullę, w której wyjaśniał swoje postępowanie.
Wkrótce potem zakończył życie w Salerno, gdzie
został pochowany. Umierając, wypowiedział pamiętne
słowa: "Miłowałem sprawiedliwość, a
nienawidziłem nieprawości i dlatego umieram na
wygnaniu".
Trudno wyrazić, ile dobrego wielki ten papież przez
dwanaście lat swojego panowania uczynił dla Kościoła.
Wytępił plagę świętokupstwa, przywrócił zachwianą
karność w duchowieństwie, naprawił skażone obyczaje,
wydał mnóstwo niezwykle mądrych i potrzebnych
postanowień i podniósł władzę namiestnika
Chrystusowego do niezwykłej potęgi, dla tym większego
dobra chrześcijańskiej społeczności. Umarł roku
Pańskiego 1085. Słynącego za życia i po śmierci
wielu cudami zaliczył w poczet Świętych papież
Grzegorz XIII.
Nauka moralna
Za papiestwa świętego Grzegorza VII i wewnętrzne
niedomagania Kościoła, i nieprzyjazne postępowanie
władców świeckich srogo wstrząsały łodzią
Piotrową, wypłynęła jednak z tych nawałnic bez
szkody, bo Pan Bóg na zawsze przyrzekł jej i zapewnił
jej zwycięstwo nad wszelkiego rodzaju wrogami.
Łódź Piotrowa jest figurą Kościoła. Jak nią
przez całą noc miotały rozhukane fale, tak samo i
Kościół był zawsze celem szalonej zaciekłości
piekła i jego nieodstępnych towarzyszy, i będzie nim
aż do skończenia świata, tj. tak długo, jak długo noc,
czyli zasłona wiary nie ustąpi miejsca jasności
wiekuistego światła. A jak łódź często zdawała
się być bliską zatonięcia, tak i Kościół
niejednokrotnie zdawał się zbliżać do
najzupełniejszej ruiny i zagłady. Przy końcu
osiemnastego wieku przepowiadano ją jako konieczną,
nieuchronną i mnogie wypadki zdawały się potwierdzać
ów niezbożny domysł. Lecz Pan Jezus spał w łodzi,
przeto zaginąć nie mogła. W chwili oznaczonej
zamiarami Jego nieskończonej mądrości obudził się, a
"wstawszy, rozkazał wiatrom i morzu i stało się
uciszenie", ku wielkiemu zdumieniu świata. Dziś
masoneria usiłuje przewrócić łódź Piotrową, ale
znowu obudzi się Jezus Chrystus i uśmierzy pieniące
się bałwany masońsko-anarchistyczne. I zawsze tak
będzie, zawsze napadany i zagrożony, ale zwycięski
Kościół w nieprzerwanym pochodzie pójdzie przez
burzliwe morze tego świata, aż dojdzie w gronie
wszystkich wybranych do bram błogosławionej
wieczności. Dziękuj więc Bogu za Jego nad Kościołem
ciągłą opiekę i wzywaj jej na czasy obecne, udając
się do pośrednictwa dziś wspomnianego świętego
papieża.
Modlitwa
Boże, siło ufających w Tobie, któryś św.
Grzegorza, Wyznawcę Twojego i papieża, dla obrony
niezależności Kościoła wielkim męstwem obdarzył,
daj nam za jego przykładem i wstawieniem się, wszelkie
przeciwności naszego zbawienia mężnie
przezwyciężać. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
Św. Grzegorz VII, papież
Urodzony dla nieba 1085 roku,
Wspomnienie 25 maja
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.