Kościół święty, wpatrzony w nieprzebrane
miłosierdzie Boże wobec grzeszników, uczy nas
następującej modlitwy:
"Wzbudź potęgę Twoją, Panie, a wielką siłą
Twoją przybądź nam na pomoc, aby się przez to
przybliżyło zbawienie nasze, jakie my grzechami naszymi
od siebie oddaliliśmy".
Wzruszający dowód tego nieprzebranego miłosierdzia
Boskiego dają nam Agla i jej oblubieniec, Bonifacy,
których nawrócenie około roku 290 napełniło
radością wszystkich współczesnych chrześcijan.
Agla, znakomita i bardzo bogata Rzymianka, która do
nadzoru i zarządu swoich posiadłości potrzebowała 73
dozorców, jakkolwiek była chrześcijanką, żyła
rozpustnie i utrzymywała grzeszny stosunek miłosny z
dowódcą swych strażników, Bonifacym (żył około roku Pańskiego 290). Człowiek ten
ulegał nałogowi pijaństwa i innym grzechom, a jedną
tylko miał cnotę, że był bardzo miłosierny dla
ubogich i podróżnych, których zawsze chętnym sercem w
domu swoim gościł i przyodziewał.
Gdy cesarz Dioklecjan rozpoczął w stolicy swej
Nikomedii prześladowanie chrześcijan, przerażające
wieści o katuszach, na jakie byli narażeni
chrześcijanie, głęboko wzruszyły Aglę i przywiodły
ją do wyrzeczenia się występnego żywota.
Pewnego dnia odezwała się do Bonifacego: "My tutaj
jemy drogie potrawy i pijemy wina cypryjskie, a tam na
Wschodzie słudzy i wyznawcy Chrystusa padają pod
mieczami katów. Jesteśmy podobni do bogatego
rozrzutnika i zbytkownika, a oni do udręczonego
Łazarza; oni po śmierci staną się uczestnikami
Nieba, a naszym mieszkaniem będzie piekło! Bonifacy,
zakończmy to życie pełne hańby, zwróćmy się do
Boga pełnego łaski, a On naszych serc pokornych nie
odrzuci. Słyszałam, że ktokolwiek w Imię Jezusa
wspiera cierpiących chrześcijan, ten w ostateczny
dzień sądu mieć będzie udział w ich
szczęśliwości. Idź na Wschód do naszych braci i
sióstr, którzy wolą się poddać katuszom i śmierci,
niż zaprzeć się Chrystusa, wspieraj ich i przynieś mi
stamtąd relikwie tych Męczenników, iżbyśmy mogli
tutaj uczcić ich pamięć i za ich wstawiennictwem być
zbawionymi".
Bonifacy, do głębi duszy wzruszony tymi słowami,
niezwłocznie przygotował się do podróży i wziął z
sobą dużo pieniędzy, aby móc wspierać gnębionych
chrześcijan i wykupywać z rąk katów święte ciała
Męczenników. Przy pożegnaniu rzekł do Agli: "Módl
się za mnie i za towarzyszów moich; nie będę zważał
na żadne trudności i niebezpieczeństwa, aby ci tylko
przywieźć relikwie, ale czy przyjmiesz też i moje
zwłoki, gdy ci je przywiozą jako szczątki
Męczennika?". Pani zganiła go za ten - jak mówiła
- niewczesny żart, nie przeczuwając, że spełni się
istotnie.
Cała podróż Bonifacego aż do Cylicji była
nieprzerwanym pasmem pokuty. Przybywszy do miasta Tarsus,
udał się na miejsce tracenia chrześcijan. Przyszedł
tam w chwili, gdy dwudziestu chrześcijan cierpiało
srogie katusze za wiarę, a wszyscy znosili cierpienia z
niesłychaną cierpliwością i spokojem umysłu.
Bonifacy przecisnął się przez tłumy ludu,
przypatrującego się z niemym przerażeniem tej
strasznej scenie, i zaczął ściskać Męczenników,
wołając z zapałem: "Wielki jest Bóg chrześcijan,
wielki Bóg Męczenników! Proście za mną, wy słudzy
Chrystusa, aby i mnie pozwolił wziąć udział w walce
przeciwko szatanowi. Walczcie mężnie, bohaterowie
Chrystusa! Cierpienie to jest wprawdzie bardzo ciężkie,
ale za to słodki będzie wasz spokój. Tutaj męczą was
kaci, a tam aniołowie będą wam służyli!".
Symplicjusz, słysząc te zachęty, ofuknął
przybysza, mówiąc: "Któż ty jesteś, że się
odważasz niepokoić mnie podczas wykonywania wyroków
sądu?". Bonifacy odpowiedział: "Jestem
chrześcijaninem". Na to Symplicjusz: "Jak się
nazywasz?". Bonifacy: "Już ci raz powiedziałem moje
prawdziwe nazwisko: chrześcijanin! ale zwyczajnie
nazywają mnie Bonifacym". - Symplicjusz:
"Rozkazuję ci złożyć ofiarę bogom
nieśmiertelnym". Bonifacy: "Mówiłem ci już, że
jestem chrześcijaninem, a żaden chrześcijanin diabłom
ofiar nie składa. Serce moje i życie tylko Zbawicielowi
memu ofiaruję!".
Symplicjusz, ogarnięty szalonym gniewem, kazał z
niego drzeć skórę i nalać mu w usta roztopionego
ołowiu. Usłyszawszy ten wyrok, padł Bonifacy na kolana
i wzniósłszy ręce do Boga, zaczął się modlić:
"Dziękuję Ci, Panie Jezu Chryste za te cierpienia.
Wspieraj sługę swego, aby nie ugiął się przed
boleściami, Ty wiesz bowiem, że cierpię za Twoje
Imię!", po czym odezwał się do innych Męczenników:
"Módlcie się za mnie bracia, abym z wami
szczęśliwie żywota dokonał". A oni zawołali
jednomyślnie: "Jezus Chrystus, Pan nasz, niechaj ci
ześle anioła, niechaj zakończy żywot twój i zapisze
imię twoje pomiędzy wybranymi. Amen". Na te słowa
lud, przypatrujący się dotąd w milczeniu, zapałał
gniewem przeciw katom i podniósłszy okrzyk: "Wielki
jest Bóg chrześcijan! Jezusie, Synu Boży, i my w
Ciebie wierzymy, a niechaj przepadną bogi pogańskie!"
- wpadł na ołtarze i pogruchotał bałwany
pogańskie. Symplicjusz ratował się ucieczką, ale na
drugi dzień znów wezwał Bonifacego i zażądał, aby
się zaparł Chrystusa, mówiąc: "Pożałowania godny
człowiecze, jakże możesz być tak ograniczonym i
modlić się do człowieka, mieć ufność w tym,
którego jako złoczyńcę do krzyża przybito!".
"Milcz! - zawołał Bonifacy - nie bluźnij wobec
Tego, przed którym czarci drżą, a aniołowie padają
na kolana, którego potęgi ty wkrótce sam doznasz!".
Pijany złością kazał Symplicjusz porwać
Bonifacego i wrzucić głową w kocioł pełny wrzącej
smoły, ale anioł, z Nieba zesłany, sprawił, że nie
odniósł żadnej szkody, a rozpryskująca się smoła
poparzyła siepaczy. Symplicjusz uważał ten cud za
czary i kazał Bonifacego powtórnie pochwycić i uciąć
mu głowę. Pełen radości ukląkł Bonifacy, pomodlił
się o zbawienie Agli i o ulgę dla nieszczęśliwych
chrześcijan, a potem oddał głowę pod miecz katowski
dnia 14 maja 290 roku.
Towarzysze jego wraz z służbą, nie wiedząc, gdzie
się im podział, szukali go wszędzie i znaleźli
właśnie w chwili, gdy głowa jego spadała pod mieczem,
wykupili przeto jego święte ciało jako relikwię za
pięćset sztuk złota, nabalsamowali je i odwieźli do
Rzymu. Agla pochowała je za miastem i nad grobowcem
kazała wystawić kaplicę. Wyrzekła się następnie
wszelkich znikomości świata doczesnego, obdarzyła
swoich niewolników wolnością, a rozdawszy majątek
ubogim, przez lat piętnaście pędziła życie na
pokucie, po czym w spokoju zasnęła snem wiecznym.
Zwłoki jej pochowano obok świętego Męczennika.
Nauka moralna
Niejednemu dziwnym się wyda, że święty Bonifacy,
który tak długo i ciężko grzeszył, tak nagle się
nawrócił i tak szybko uzyskał sławę i chwałę
świętego Męczennika. Takie nawrócenie grzesznika,
zwłaszcza jeśli żył w grzechu nieczystości,
uważają Ojcowie Kościoła świętego za cudowne
prawie. Głównym powodem tej nagłej zmiany jest
jałmużna, chociażby i przez grzesznika udzielana. Pan
Bóg łaskawym okiem patrzy na człowieka miłosiernego i
dla tej cnoty wiele niecnot mu odpuszcza.
Jałmużna jest też dlatego tak skuteczna nawet dla
ludzi bezbożnych, że obdarzeni nią ubodzy z całego
serca wznoszą modły do Boga za tym, który ich
obdzielił. Kto ma litość
nad ubogim, błogosławiony będzie
(Przyp. 14,21).
Na lichwę daje Panu, kto
ma litość nad ubogim, i nagrodę jego odda mu
(Przyp. 19,17). Święty Augustyn powiada: Patrz, jak korzystny interes ci
się nadarza! Wydajesz dobro doczesne, a otrzymasz
wieczne. Daj kawał ziemi, a otrzymasz za nią Królestwo
niebieskie.
Jałmużna i grzesznikowi jest pomocna już dla tego
samego, że Pan Bóg odpłaca mu łaską i
miłosierdziem, a po wtóre, że litość nad nędzą
ubogich otwiera serce grzesznika i czyni je
skłonniejszym do przejęcia się innymi szlachetnymi
uczuciami, które często człowieka wiodą na drogę
pokuty, poprawy i zapewniają mu wieczną
szczęśliwość.
Modlitwa
Panie Boże miłosierny, udziel mnie i wszystkim
grzesznikom łaski szczerego nawrócenia się. Racz mi
dopomóc, abym wszechmocną łaską Twoją potargał
więzy grzesznych nawyknień i już nigdy potem nie
zboczył z drogi sprawiedliwości. Przez Pana naszego
Jezusa Chrystusa. Amen.
Św. Bonifacy, Męczennik
Urodzony dla nieba 14.05.290 roku,
Wspomnienie 14 maja
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.