26 grudnia 1989
Drogi księże!
Twoja krucjata dla rozpropagowania,
na tyle, ile tylko jest to możliwe, całej prawdy o Fatimie, zasługuje na
wielką pochwałę i zachętę. Moje szczególne zainteresowanie Fatimą rozpoczęło
się w latach czterdziestych (nie wiem, czy już się wtedy urodziłeś), kiedy
przeczytałem książkę kanonika Barthas, Our Lady of Light.
I od tej pory, przez wiele już lat, starałem się, w ramach moich bardzo
ograniczonych możliwości, upowszechniać
objawienia i orędzie Fatimskie. W artykułach i kazaniach, w całonocnych
Czuwaniach i Dniach Fatimskich. Zbudowałem nawet kaplicę Fatimską, którą
możesz zobaczyć na załączonej kartce pocztowej.
Nieszczęsna rewolucja Vaticanum
II, fałszywie nazywana "odnową", położyła
kres mojej działalności w sprawie Fatimy w kościołach [obecnie okupowanych
przez] Novus Ordo i wśród katolików
Novus Ordo. Ale nigdy nie utraciłem
zainteresowania Fatimą ani mojego oddania dla Matki Boskiej Fatimskiej
i Jej Orędzia.
A teraz, w ostatnich latach,
dzięki łasce Bożej, pojawiłeś się na scenie, by głosić wszędzie konającemu
światu całe Fatimskie Orędzie, światu, który wydaje się, już dawno przekroczył
punkt, z którego już nie ma odwrotu. Człowiek zastanawia się, czy jest możliwe,
aby ten świat mógł uniknąć straszliwej kary Boskiej, która coraz bardziej
wydaje się być nieunikniona. Jedynie jakiś rodzaj specjalnej interwencji
Bożego miłosierdzia mógłby zbudzić rodzaj ludzki, szczególnie świat katolicki
i spowodować otrzeźwienie.
Jednakże o ile Twoja działalność
na rzecz Matki Boskiej Fatimskiej i Jej Orędzia zasługuje na słowa słusznej
pochwały, to nie można tego samego powiedzieć o Twoim traktowaniu pewnych
spraw ściśle
związanych z Wiarą, a zwłaszcza o takich kwestiach jak te, które
dotyczą osoby Jana Pawła II oraz Vaticanum
II. Cała prawda o tych problemach powinna
również zostać ujawniona. Innymi słowy, cała prawda o Fatimie musi być
rozpatrywana, we wszystkich detalach, w kontekście całej prawdy o Wierze.
To, co mam szczególnie tu
na myśli, nie wyłączając innych kwestii, to błąd fałszywego ekumenizmu,
który jak dobrze wiesz, jest w dzisiejszych czasach tak bardzo rozpowszechniony.
Nie wiem, czy Ty, który tak słusznie jesteś gotowy do demaskowania błędu,
równie gorliwie napiętnowałeś w swoich artykułach i wykładach wspomniany
fałszywy ekumenizm będący jednym z wielkich błędów współczesności. Nie
mam możliwości dowiedzieć się tego, podobnie jak nie jest mi znane wszystko,
co powiedziałeś. Ale chciałbym to wiedzieć.
W tym miejscu, ponieważ w
tej chwili przyszło mi to na myśl, miałbym prośbę, abyś pozwolił Twojemu
szacownemu i utalentowanemu współpracownikowi, którym jest ks. Paul Leonard,
przeczytać także ten mój list i o ile to możliwe, dać mu jego kopię, gdyż
sądzę, że to co powiem, zainteresuje
was obu. A zatem wszędzie, gdzie w tym liście mówię do "Ciebie", to może
stosować się zarówno do Ciebie, jak i do was obydwóch.
Powracając zatem do dzisiejszego
fałszywego ekumenizmu – wiesz, że jest to herezja i znasz konsekwencje
i kary, jakie za sobą pociąga. Wiesz również, że Numerem 1 popierającym
i broniącym fałszywy ekumenizm jest mianowicie Jan Paweł II. Jest całkowicie
niemożliwe, abyś mógł być nieświadomy tego faktu. Nigdy w historii Kościoła
nie zaistniał przypadek, aby herezja uzyskała tak szybko tak
powszechny rozgłos. Nie trzeba Ci nawet podawać przykładów heretyckich
działań i słów Jana Pawła II, jako że cały świat je widział i słyszał. Wśród
wielu skandali są takie jak: skandal w Canterbury, skandal z Lutrem, skandal
w żydowskiej synagodze i ostateczny skandal – ohyda w Asyżu, gdzie doszło
nawet do brzydkości spustoszenia (2),
tj. postawienia posążka Buddy na tabernakulum, a z którego to ekumenicznego
spotkania został wyraźnie wyłączony posąg Matki Boskiej Fatimskiej. Wydaje
się, że można było usłyszeć, jak prorok Jeremiasz wykrzykuje w agonii: Obstupescite, caeli (3).
To po prostu jest niemożliwe, aby człowiek, który propaguje taki jawnie
fałszywy ekumenizm, mógł być prawdziwym Wikariuszem Chrystusa – Prawdy.
To jest ten sam Jan Paweł
II, którego mienisz się być "jednym z najgorliwszych zwolenników".
Powinno być dla Ciebie jasne, że jeżeli jesteś jednym z najgorliwszych
zwolenników Jana Pawła II, to grozi Ci niebezpieczeństwo, że zostaniesz
również uznany za jednego z najgorliwszych zwolenników jego błędu fałszywego
ekumenizmu, gdyż on i jego błędy są nierozdzielne, tak długo, jak prezentuje
je w ten sposób. Zakładam,
że widząc to w tym świetle, niewątpliwie będziesz słusznie przerażony na
samą myśl o tym i powinieneś chyba, jeśli chodzi o osobę Jana Pawła II,
zdobyć się na chwilę namysłu.
Stanowczo podejrzewam, że
wy obaj, ks. Gruner i ks. Paul Leonard prywatnie, tak tylko między sobą,
stanęliście wobec dręczącego dylematu, jak zareagować publicznie na Jana
Pawła II, reprezentującego sobą tak oczywistą herezję. Ale, bez względu
na to, jakie byłyby niepokojące myśli, które mogły was poruszyć, oczywistym
pozostaje fakt, że o ile mi wiadomo,
milczycie
o całej prawdzie na temat Jana Pawła II i jego herezji fałszywego ekumenizmu.
Wiecie, że jakakolwiek publiczna wzmianka na ten temat spowodowałaby nagłą
utratę zwolenników oraz osób was wspomagających, tak, że moglibyście stanąć
wobec topniejącej liczby pozostałych przy was stronników i zwolenników,
zadając im pytanie: Czy wy także nas opuścicie?
Bez wątpienia dałeś się poznać
jako jeden z tych, którego przeraża [sama myśl], że ktoś miałby go oskarżyć
o "obwinianie Papieża" albo o "sprzeciwianie
się Papieżowi". Ależ, księże, księże, nie pozwól bezmyślnym
krytykom zastraszać się takimi oskarżeniami! Zauważ, jak uogólnione i niewyraźne
jest ich oskarżenie: "Jesteś przeciw Papieżowi", jak gdyby miało
to znaczyć, że jesteś przeciw Papiestwu jako takiemu. Oni nawet nie zadają
sobie trudu, aby wskazać Papieża, przeciw któremu jakoby się wypowiadasz.
Nie odważają się powiedzieć, że "jesteś przeciw Janowi Pawłowi II z
powodu jego herezji albo fałszywego ekumenizmu". A już tym bardziej
nie śmieją powiedzieć, że "jesteś przeciw fałszywemu ekumenizmowi Jana
Pawła II", ponieważ to natychmiast uświadomiłoby im, że masz rację
i że to oni jej nie mają.
I kiedy dochodzi do takiego
oczywistego aktu przeciw Jedynej Prawdziwej Wierze, jakim jest uporczywy
fałszywy ekumenizm Jana Pawła II, to nie możemy szukać ucieczki w wytłumaczeniu,
że tylko sam Bóg może za
to zganić Jana Pawła II, ale nie my. Faktem jest, że Bóg dał nam dar Prawdziwej
Wiary wraz z obowiązkiem, by wyznawać ją otwarcie, nawet wobec okupanta
Tronu Piotrowego, tak jak zostało nam to pokazane w niewątpliwie odosobnionym
przypadku konfrontacji św. Pawła ze św. Piotrem. Niezaprzeczalnie, Bóg
wyda ostateczny wyrok, ale tymczasem musimy wyznawać i bronić prawdy, całej
prawdy Wiary. Nie śmiemy rozgrzeszać oczywistej herezji.
Może zainteresuje Cię wiadomość,
że ja osobiście zacząłem modlić się o nawrócenie – tak, nawrócenie
– Jana Pawła II na Prawdziwą Wiarę, jak tylko został on wybrany i ciągle
jeszcze to robię.
Jeżeli chodzi o Vaticanum
II, [to twój] "monumentalny" artykuł Let
Catholics Have the Traditional Mass (Niech
katolicy mają Tradycyjną Mszę)
jasno i dobitnie popiera Vaticanum II
jako prawdziwie dobry i autorytatywny Ekumeniczny Sobór, którego dekrety
muszą być akceptowane i wykonywane. Jest to stanowisko, które Ty zajmujesz.
Było wielu o podobnych poglądach.
Ale byli też tacy, którzy w pierwszej chwili uważali, że Vaticanum
II jest w pełni ortodoksyjny i zgodny
z Wiarą, a stąd akceptowalny, pomimo że odczuwali niepokój na myśl o tym,
czego naucza i co nakazuje, tylko po to, aby w końcu po wnikliwych studiach
i namyśle dojść do wniosku, że sobór
ten w żaden sposób nie jest tym, za co go pierwotnie uważali. Aby posłużyć
się jednym przykładem – wśród tych, którzy po pewnym czasie zaczęli widzieć
sobór
w wyraźniejszym świetle, było pismo NEW JERSEY CATHOLIC NEWS,
które zapewne jest Ci znane. Autor (być może
był to ks. Wickens?) kilku zaskakująco szczerych artykułów na temat
Vaticanum
II wskazał co najmniej dziesięć "bomb
zegarowych" znajdujących się tylko w jednym dokumencie o Świętej Liturgii!
I pośród tych "bomb zegarowych" było kilka właśnie tych samych ustępów,
które przytoczyłeś tak autorytatywnie w "monumentalnym" artykule Let
Catholics Have the Traditional Mass.
Wierzę, że oboje, którzy
tak garniecie się, aby odkryć całą prawdę i uczynić ją znaną, potrafilibyście
również, po wnikliwych studiach i namyśle, dostrzec "bomby zegarowe" umieszczone
w dokumencie o Liturgii Vaticanum II,
jak też i gdzie indziej.
W Twoim artykule o Tradycyjnej
Mszy zbytnio zagalopowałeś się, deklarując stanowczo i z odcieniem nieodwołalnego
twierdzenia
ex cathedra,
iż sobór nie zadekretował,
że powinien powstać nowy ryt Mszy. To, co powinieneś był powiedzieć, to
to, że sobór bezpośrednio
i dosłownie oraz przy
pomocy bogactwa słów nie zadekretował, że powinien powstać nowy
ryt Mszy. Większość, jeśli nie wszyscy Ojcowie soboru,
świadomie
nie zaplanowali nowego rytu Mszy – chociaż tak zwani "eksperci" wiedzieli,
co robią, ale mylące i kluczące teksty Sacrosanctum Concilium,
które cytujesz, po prostu naszpikowane są możliwościami na utorowanie drogi
całkowicie nowemu rytowi. Można rzec, że zostawiają drzwi szeroko otwarte
na przyjęcie nowego rytu.
Określenie: "obrzęd Mszy
ma zostać zrewidowany" oznacza bez cienia jakichkolwiek wątpliwości,
że Tradycyjna Msza już nie pozostanie taką, jaką św. Pius V dał Kościołowi
i jaką znaliśmy tak dobrze przed ostatnim soborem
watykańskim. "Zrewidowany" znaczy "zmieniony",
i ty sam stwierdziłeś w
jednym z wykładów, że Sobór nie orzekł, co miało być zmienione, ale właśnie
tego chcieli "eksperci" zniszczenia, aby móc dowolnie interpretować i manewrować
wszystkim.
Domniemanym zamiarem tej
"rewizji" było, aby pewne rzeczy stały się "bardziej zrozumiałe",
tak jak gdyby Mszał św. Piusa V już wcześniej nie uczynił tego, zachowując "wewnętrzną
naturę i cel" poszczególnych części Mszy. Podobnie, niektóre
nienazwane "elementy" miały być odrzucone, podczas gdy inne, również
nienazwane, miały być "przywrócone",
jak gdyby dokładnie to nie zostało już dokonane przez specjalnie do tego
wybraną przez św. Piusa V komisję uczonych.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Sobór Trydencki nie wyznaczył komisji
do zbadania rzymskiego Mszału, jak to twierdzi nieszczęsny Michael Davies.
Św. Pius V ustanowił komisję znacznie później, gdy Sobór Trydencki już
się zakończył.
Vaticanum II dodaje,
że to "odnowienie" nienazwanych "elementów"
ma odbyć się "stosownie do dawnej normy Świętych Ojców", jak gdyby
ignorując fakt, że dokładnie to uczynił już św. Pius V. Jego komisja PRZYWRÓCIŁA
starożytny rzymski Mszał "stosownie do pierwotnej normy i rytu Świętych
Ojców", co zostało tak wyraźnie stwierdzone
w Quo Primum. W w/w artykule
jest tyle mylących i sprzecznych stwierdzeń o "rewidowaniu",
"zachowywaniu", "ożywianiu"
i "przywracaniu", że człowiek zaczyna
się zastanawiać, co Pius V naprawdę zrobił, a co Vaticanum II
chciało, aby zostało zrobione.
Trzeba tu powiedzieć jasno
i wyraźnie, że św. Pius V, w odpowiedzi na nakaz Soboru Trydenckiego PRZYWRÓCIŁ
starożytny rzymski Mszał, co jest bardzo wyraźnie stwierdzone już na stronie
tytułowej tradycyjnego łacińskiego Mszału. W wyniku tego, ówczesny rzymski
Mszał, ze wszystkimi jego miejscowymi odmianami, będący w użyciu w czasie
Soboru Trydenckiego został zastąpiony przez starożytny rzymski Mszał z
niewielką tylko liczbą wyjątków, które otrzymały pozwolenie, i w ten sposób
wprowadzona została jednolitość w Kościele obrządku łacińskiego z zamiarem,
aby tak zostało "po wsze czasy".
Na to nadchodzi Vaticanum II,
aby zniszczyć to, co zrobił św. Pius V! Odnowiony starożytny Mszał rzymski
ma być "zrewidowany", tzn. "zmieniony",
tak, że już nie będziemy mieli tradycyjnego rzymskiego Mszału z jego tradycyjną
łacińską Mszą, która była "legalnie uznanym rytem", który
nawet Vaticanum II miał rzekomo "pragnienie
zachować".
Następnie dokonuje się nagły zwrot i Vaticanum II "również
życzy sobie", by "uważnie zrewidować"
ten "legalnie uznany ryt", o którym
właśnie powiedział, że chciał go "zrewidować". I jakie jest
wytłumaczenie? Aby "legalnie uznany ryt"
odpowiadał lepiej "zdrowej tradycji"
– tak jak gdyby św. Pius V już tego wcześniej nie zrobił.
Spróbujmy zatem odpowiedzieć,
co Vaticanum II rozumiał przez
"zdrową tradycję", jeżeli nie akceptował "zdrowej tradycji"
św. Piusa V i jego starożytnego Mszału rzymskiego, odnowionego stosownie
do "normy i obrzędów Świętych Ojców?".
Każdy zaznajomiony z dwuznacznym
myśleniem modernistów wie, że lubią mówić o "żywej" tradycji,
która oznacza dla nich "zmieniającą się"
tradycję, dostosowującą się do "aktualnych okoliczności i potrzeb".
To nic innego jak ewolucyjna tradycja.
Moderniści nie cierpią tego, co używając uwłaczającej konotacji, nazywają
"statyczną" tradycją, tzn. niezmiennej i stałej Tradycji opartej
na niezmiennych prawdach Wiary. Sam Jan Paweł II mówił o "żywej"
tradycji, krytykując tradycjonalistów, którzy nalegali na zachowanie tradycyjnej
łacińskiej Mszy św. Piusa V, jak również innych katolickich tradycji. I
czy to jest ten sam Jan Paweł II, który łaskawie przyzwolił, aby tradycyjnie
myślący katolicy mogli mieć tradycyjną Mszę!?
Jeżeli jeszcze nie wierzysz,
że Vaticanum II z jego żądaniem
"rewizji"
obrzędu Mszy "w zgodności ze zdrową tradycją"
i dostosowania do "okoliczności i potrzeb"
współczesności nie otworzył szeroko furtki dla takiego obrządku jak Novus
Ordo, to rozważ dalej i tym razem bardziej
uważnie, kolejne swoje cytaty z Sacrosanctum Concilium.
"Aby zdrowa tradycja była
zachowana... nie może być żadnych innowacji, jeżeli dobro Kościoła rzeczywiście
i na pewno ich nie wymaga..." – cytat często przytaczany.
Najpierw mamy tu kategorycznie
brzmiącą deklarację, że "nie może być żadnych innowacji"...
Brzmi to wspaniale. Ale zaraz przychodzi nagły zwrot. "Innowacje",
po przemyśleniu, mogą być wprowadzone, jeżeli "dobro Kościoła"
na
pewno ich wymaga. I to wszystko w trosce o "zdrową
tradycję?".
"Innowacja" oznacza "zmianę".
Innowacja to wprowadzanie czegoś
nowego, czegoś, czego przedtem nie było. Ponadto oznacza, że nie będzie
już tego, co było przedtem. Znaczy też, że prawdziwa, niezmienna Tradycja
musi ustąpić miejsca zmieniającej się, ewolucyjnego typu tradycji, mylnie
nazywanej "zdrową" tradycją – wszystko to w zamyśle ma usprawiedliwić
i ukryć innowację dobrze brzmiącą terminologią wraz z pretensją wierności
"formom już istniejącym".
Jak sam słusznie jasno stwierdziłeś,
Novus
Ordo jest innowacją. Dodatkowo twierdzenie
to jest w pełni uzasadnione, gdy się rozważy sprzeczne i meandrujące sformułowania
dokumentu Vaticanum II o Liturgii.
Ten nowy ryt, ta innowacja, wyraźnie został wprowadzony w celu "dostosowania
się do okoliczności i potrzeb dnia dzisiejszego", a także dla tego,
że ta "innowacja" była
rzekomo "podyktowana" prawdziwym dobrem
Kościoła. Tym, czego nie możemy zaprzeczyć, to fakt, że to właśnie Vaticanum
II zainicjował to wszystko i to pomimo
Ojców soboru z całą ich ignorancją,
sennością i ślepotą.
Tytuł twojego "monumentalnego"
artykułu, Let Catholics Have the Traditional Mass (Niech
katolicy mają Tradycyjną Mszę), jest równie wielce źle dobrany,
biorąc pod uwagę wszystko, o czym mówisz na dwóch pierwszych stronach (42
& 43) artykułu i wszystko, co cytujesz z soboru, który przyjmujesz
za autorytatywny i wiążący. Jeżeli przez ten
tytuł masz na myśli "niezrewidowaną" Tradycyjną Mszę św. Piusa V, to wtedy
zaprzeczasz soborowi, który
wzywał do "rewizji" Tradycyjnej
Mszy, a także przeczysz sobie, ponieważ domagasz się posłuszeństwa dla
dekretu soboru nakazującego
tę zmianę. Jeżeli masz na myśli "zrewidowaną" Tradycyjną Mszę, to znowu
jest to rażąca sprzeczność, ponieważ "zrewidowana" rzekomo "tradycyjna"
Msza nie jest już dłużej Mszą Tradycyjną.
Wiesz zapewne, jak rewizja Mszy przepisana przez Vaticanum
II okazała się być powolnym, stopniowym,
lecz nabierającym przyśpieszenia procesem zapoczątkowanym za Jana XXIII
i przebiegającym coraz szybciej, aby zakończyć się Novus Ordo
za Pawła VI.
Nie wskazujesz natomiast,
czy pierwsze ostrożne rewizje byłyby dla ciebie dopuszczalne i czy byłbyś
zadowolony, gdybyśmy jeszcze mieli "tradycyjną" Mszę – czy też może także
wszystkie
pozostałe innowacje poprzedzające Novus Ordo
nadal odpowiadałyby twojemu pojęciu "tradycyjnej"
Mszy. Czy też może twoja obrona Tradycyjnej Mszy oznacza właśnie to, na
co wydaje się wskazywać, tzn. niezrewidowaną Mszę św. Piusa V, pomimo
dekretu Vaticanum II polecającego
jej "rewizję"?
Przytaczasz wiele starannie
dobranych wypowiedzi Jana Pawła II. Gdy chodzi na przykład o Tradycyjną
Mszę, wydajesz się być zachwyconym z ustępstw przyznanych tradycyjnym katolikom,
aby mogli mieć swoją Mszę i aby w ten sposób zaspokoili swoje prawowite
duchowe potrzeby i preferencje. I chyba nie możesz nie zauważyć, że łaskawy
Jan Paweł II nadal jest artystą numer 1 przedstawień Novus Ordo
w soborowym "Kościele" – tego
Novus
Ordo, które tak silnie potępiasz. Wiesz
też pewnie, że on kocha nawet widowiskowe przedstawienia
Novus
Ordo. Powinieneś wiedzieć aż nazbyt dobrze
o jego spektakularnej liturgicznej ekstrawagancji, jaka miała miejsce w
Kanadzie kilka lat temu, po której publicznie dziękował towarzyszącym wykonawcom,
m.in. kobietom w trykotach (jak mi powiedziano), za "artystyczną"
część programu.
Papua - Nowa Gwinea (1984) - Novus Ordo Missae
Jana Pawła II
Nie wiem, w ilu innych miejscach
Jan Paweł II uczestniczył w takich
"artystycznych" pokazach Novus Ordo,
ale wiem, że zrobił to w Indonezji, ponieważ mój brat przysłał mi anglojęzyczną
gazetę Jakarta Post z Jawy,
relacjonującą historię wizyty Jana Pawła, z wielkim zdjęciem na stronie
tytułowej pokazującym Jana Pawła błogosławiącego tancerzy rozproszonych
przed sceną Novus Ordo.
Novus Ordo Missae podczas
Światowych Dni Młodzieży (2000)
Gdyby jakiś watykański "biurokrata"
zrobił podobną rzecz w czasie, gdy jednocześnie rzucał okruchy pocieszenia
tradycyjnym katolikom, prawdopodobnie nazwałbyś to najgorszym rodzajem
hipokryzji... Ale Jan Paweł II? Czynisz wszystko, aby przedstawić go jako
Niewinnego nieporządkom panującym w soborowym
"Kościele", tak jak na przykład, robiąc każdego, od biurokratów, arcybiskupów,
biskupów, księży aż po ludzi świeckich winnymi obrazy i świętokradztwa
komunii na rękę poza tym jednym, który jest ostatecznie odpowiedzialny
i którego żadne "warunki" nie mogłyby od tego uwolnić.
Ten list jest już wystarczająco
długi, więc zakończę stwierdzeniem, że Twoja Fatimska Krucjata powinna
być oczywiście nieprzerwanie kontynuowana, ale mam nadzieję, że właściwiej
spojrzysz na to, co naprawdę dzieje się w soborowym
"Kościele" i co naprawdę chce osiągnąć jego lider i jego współpracownicy.
Niech Bóg udzieli Ci światła i rady, których potrzebujesz, i niech Matka
Boska wspomaga Cię w dokonywaniu tego, co jest słuszne i dobre w obliczu
Boga.
W Sercach Jezusa i Maryi
Pax et Bonum!
O. Martin Stepanich OFM, S.T.D. (1).
Zbytecznym jest dodawać, że list ten nie
doczekał się żadnej odpowiedzi ze strony ks. Grunera, który nieprzerwanie
propaguje zarówno Fatimę, jak i "Kościół" soborowy.
Z języka angielskiego tłumaczył Mirosław Salawa
(Przypisy od red. Ultra montes).
Przypisy:
(1) S.T.D. – skrót łac. Sanctae
Theologiae Doctor (Doktor Świętej Teologii).
(2) "Et polluent sanctuarium fortitudinis; et auferent juge sacrificium,
et dabunt abominationem in desolationem. Et impii in testamentum simulabunt
fraudulenter (I zgwałcą świątynię
mocy, i odejmą ustawiczną ofiarę, a dadzą obrzydłość na spustoszenie. A
bezbożnie działający przeciw przymierzu będą postępować obłudnie i zdradliwie)"
(Dan 11, 31-32).
(3) Por. Jer. 2, 11-12: "...populus vero meus mutavit gloriam
suam in idolum. Obstupescite, caeli, super hoc, et, portae eius, desolamini
vehementer, dicit Dominus (...A
lud Mój odmienił chwałę swą w bałwana! Zdumiejcie się, niebiosa, nad tym,
a bramy jego, zasmućcie się bardzo, mówi Pan)".