O wywiadzie tym czytamy w numerze 18 „Sodalitium” z listopada-grudnia 1988:
„Był to owoc długiej pracy, dla nas i dla niego, który spędzał bezsennie noce dopracowując tekst. A było to coś znacznie więcej niż banalny wywiad. Biskup des Lauriers malował – być może po raz pierwszy – całościowy obraz swej myśli wraz z jej wszystkimi rozwinięciami (od ‘tezy’ o Autorytecie aż do stanowiska dotyczącego sakr) w sposób łatwo przystępny. Szczerze, uważam za konieczne poznanie tego tekstu, który jednak może wydawać się marginalny, aby dobrze zrozumieć biskupa Guérard des Lauriers i jego stanowisko. Jego radość, gdy czytał pytania wywiadu, była całkowita: ‘Nigdy – powiedział nam – nie widziałem takiego tekstu, jest wspaniały’. Doceniał zwłaszcza to, że dana mu była okazja wyłożenia wszystkim, również najprostszym wiernym, Prawdy i jej wymagających skutków praktycznych.” (ss. 34-35)
Tekst mimo wszystko nie jest zupełnie łatwy, a to z oczywistej racji poruszanej w nim tematyki. Niemniej jednak i „Myśl Katolicka” uważa, że tekst ten trzeba poznać, aby lepiej zrozumieć myśl tego autentycznego następcy dawnych francuskich ultramontanów, bezkompromisowych obrońców integralnej prawdy katolickiej.
Wszystkie podkreślenia (kursywy, pogrubienia, majuskuły) oddano jak w oryginale. Tłumacz niekiedy podał oryginalne słowo francuskie kursywą w nawiasie, dla lepszego zrozumienia pojęć, gdy na przykład polskie słowo nie oddaje dobrze istoty rzeczy albo gdy może być niewłaściwie zrozumiane.
Redakcja „Myśli Katolickiej”
Curriculum vitae
Michał Guérard des Lauriers urodził się w 1898 roku pod Paryżem i uczęszczał do instytucji nauczana świeckiego. Wstąpił do Ecole Normale Supérieure [założonej w tym samym czasie, co ta w Pizie] w 1921 i zdał agregację z matematyki w 1924. Dwa lata studiował w Rzymie, pod kierownictwem Profesora T. Levi-Civita, gdzie przygotował tezę, którą obronił na Sorbonie pod prezydium Profesora Elie Cartan.
W 1926 roku wstąpił do zakonu kaznodziejskiego, gdzie złożył profesję w 1930 i został wyświęcony na kapłana w 1931 roku. Od 1933 był profesorem dominikańskiej uczelni w Saulchoir, a od 1961 uczył również na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim. Ów pobyt rzymski stanowił dla o. Guérard des Lauriers okazję do opracowania doktrynalnej części i współpracy przy pierwotnym opracowaniu [za które odpowiadała Cristina Guerrini] listu zatytułowanego: „Breve esame critico del Novus Ordo Missae” („Krótka analiza krytyczna Novus Ordo Missae”)1, listu skierowanego do Pawła VI 5 czerwca 1969, w święto Bożego Ciała, przez kardynałów Bacciego i Ottavianiego. Czyn ten doprowadził do wydalenia o. Guérard des Lauriers z Lateranu, w czerwcu 1970, razem z rektorem ks. prałatem Piolantim i kilkunastoma profesorami uznanymi za niepożądanych. Od tej pory o. Guérard des Lauriers żył „extra conventum”, „cum permissu superiorum”.
O. Guérard des Lauriers jest autorem niejednego dzieła z teologii oraz licznych artykułów dotyczących filozofii nauk, krytyki poznania, teologii duchowej. Jest członkiem Papieskiej Akademii św. Tomasza z Akwinu.
W 1978, a potem w „Cahiers de Cassiciacum”2 („Zeszytach z Cassiciacum”), o. Guérard des Lauriers opublikował tezę do tej pory nie obaloną. Teza ta polega na stwierdzeniu wakatu formalnego Stolicy Apostolskiej, z pewnością od 7 grudnia 1965 roku.
O. Guérard des Lauriers otrzymał sakrę biskupią 7 maja 1981 z rąk arcybiskupa Piotra Marcina Ngô-dinh-Thuca, byłego arcybiskupa Hué. Była to sakra ważna, wziąwszy pod uwagę integralnie zachowany ryt tradycyjny; sakra dozwolona i legalna (licite et légale), wziąwszy pod uwagę władzę legata udzieloną przez Piusa XI arcybiskupowi P. M. Ngô-dinh-Thucowi 15 marca 1938 roku3.
Wywiad
Ekscelencjo, wywiad ten nie może odpowiedzieć na wszystkie pytania, które chcielibyśmy zadać Ekscelencji. Niech nam więc Ekscelencja pozwoli skupić się w kilku linijkach na sprawach istotnych i palących, którymi się zajmujemy. Włoscy wierni będą w ten sposób mogli zrozumieć, kim jest Ekscelencja, co Ekscelencja myśli o kryzysie w Kościele, jak Ekscelencja zdecydował postępować, aby nie zejść z drogi Prawdy i by ustawicznie pozostawać wiernym Kościołowi gwałtownie postawionemu w stanie pozbawienia (privation). Oto pytania:
1) Sodalitium: Ekscelencja długo współpracował z Bractwem Św. Piusa X i był profesorem w Ecône aż do 1977 roku. Dlaczego współpraca Ekscelencji z arcybiskupem Lefebvrem zakończyła się w 1977 roku?
Bp Guérard: współpracowałem z arcybiskupem Lefebvrem od początku jego przedsięwzięcia: Fryburg i Ecône, z końcem 1970 roku. 25 grudnia 1970 abp Lefebvre odprawił MSZĘ o północy i wygłosił kazanie. Wrócił wówczas, ku radości wszystkich, do INTEGRALNOŚCI rytu tradycyjnego. Ja odprawiłem MSZĘ z dnia, wygłosiłem kazanie, którego plan nadal posiadam, i gorąco podziękowałem arcybiskupowi Lefebvre’owi. Profesorem byłem w Ecône do września 1977 roku, gdy to wygłosiłem rekolekcje na początek roku w seminarium. Niedługo potem zostałem wydalony. Zabroniono mi nawet wrócić i odwiedzić braci dominikańskich, których abp Lefebvre przyjął w Ecône w charakterze studentów. Powodem tego wykluczenia: kilka razy wyłożyłem w „prywatnych kręgach” [intra muros] i raz podczas publicznego wykładu poczyniłem doskonale jasną aluzję do „tezy” [2a].
2) Sodalitium: Czy może nam Ekscelencja pokrótce wyjaśnić:
a) Jakie jest Ekscelencji stanowisko odnośnie obecnej sytuacji w Kościele katolickim oraz osoby, która okupuje Stolicę Papieską od połowy PAŹDZIERNIKA 1978 [co sprowadza się do wyłożenia tezy zwanej z „CASSICIACUM”]
b) Co można wyrzucać arcybiskupowi LEFEBVRE’owi na płaszczyźnie doktrynalnej.
Bp Guérard: [2a] „Teza” zwana z „Cassiciacum”2.
[I] Sformułowanie „tezy z Cassiciacum” [oznaczonej odtąd „teza C”].
α) To sformułowanie wymaga pewnego założenia metafizycznego, którego wyłożenie jest nieodzowne.
Wszelki byt stworzony jest złożony. Jeśli ten byt jest materialny [a nie czystym duchem], to złożenie składa się z materii i formy. Forma się definiuje: „quo aliquid habet esse”: „to, według czego dany byt ma byt”. I tak dusza jest formą ludzkiego bytu złożonego. Materia, rozważana najogólniej, jest w bycie tym, co jest odrębne od formy i ma byt za pośrednictwem formy. Materia – podmiot definiuje się: „quod habet esse”: „to, co w bycie konkretnym, ma byt”: i tak (na przykład – przyp. tłum.) ciało zjednoczone z duszą w złożonym bycie ludzkim.
Wynika stąd, że z metafizycznego punktu widzenia [który jest punktem widzenia „esse”], materia zdeterminowana jest przez formę. Między materią a formą zachodzi stosunek ontologiczny [on, ontos: byt] determinowanego do determinującego (innymi słowy: tego, co determinowane do tego, co determinuje – przyp. tłum.).
Tak, że jeśli w tym samym konkretnym bycie znajdują się dwie „części” A i B w taki sposób, że A jest z punktu widzenia Ontologicznego determinowane przez B; i jeśli chce się określić ten stosunek, KTÓRY JEST W BYCIE między A a B, stawiając się z PUNKTU WIDZENIA BYTU; należy powiedzieć to, co następuje. Rozważać ten byt MATERIALITER, to rozważać w tym bycie „część” A. Rozważać ten sam byt FORMALITER, to rozważać w nim część B. Rozważać danego człowieka MATERIALITER, to rozważać w nim ciało, i wszystko, co odnosi się do ciała. Rozważać tego samego człowieka FORMALITER to rozważać w nim duszę, i wszystko, co się odnosi do duszy.
Dlaczego wprowadzać to rozróżnienie: MATERIALITER – FORMALITER, które wydaje się być abstrakcją i komplikacją? Jeśli się tak czyni, robi się to z troski o REALIZM, po to, aby mowa lepiej odpowiadała rzeczywistości. Istotnie to, co istnieje to CAŁOŚĆ, byt złożony, to człowiek, który jest wyłącznie ciałem i duszą. Ciało bez duszy nie jest ciałem ludzkim; dusza ludzka oddzielona nie jest osobą. Jeśli chce się ująć ciało i duszę takimi, jakimi SĄ W RZECZYWISTOŚCI, trzeba rozważać je W BYCIE CAŁOŚCIOWYM. Trzeba rozważać: DANEGO człowieka podług ciała, co jest rozważaniem go MATERIALITER [z punktu widzenia „materii”]; i trzeba rozważać DANEGO człowieka podług jego duszy, co jest rozważaniem go FORMALITER [z punktu widzenia „formy”]. Rozróżnienie: MATERIALITER – FORMALITER, które jest rozróżnieniem „punktów widzenia”, wydaje się więc być bardziej abstrakcyjne niż rozróżnienie: MATERIA – FORMA, które jest rozróżnieniem „rzeczy”. Jednakże, w rzeczywistości, rozróżnienie: MATERIALITER – FORMALITER lepiej zachowuje konkretność bytu i prawdziwą naturę „części”, takich, jakie one są rzeczywiście W bycie, i TYLKO W BYCIE.
Z tej MAKSYMALNEJ zgodności z RZECZYWISTOŚCIĄ z konieczności wynika to, że rozróżnienie MATERIALITER – FORMALITER posiada, ex se, zasięg analogiczny, którego nie może posiadać rozróżnienie MATERIA – FORMA. To ostatnie dotyczy nie esse jako takiego, ale tylko poszczególną kategorię bytów stworzonych.
β) Stosunek, który zachodzi między osobą fizyczną Papieża a charyzmatem papieskim jest jasno sprecyzowany za pośrednictwem rozróżnienia: MATERIALITER – FORMALITER.
Wyjaśnijmy go rozważając „konkretny przypadek”:
E. kardynał Pacelli jest wybranym ważnego Konklawe. Nie jest jeszcze Papieżem. Jednakże, w odróżnieniu od wszystkich innych Kardynałów, Kardynał Pacelli i tylko on jest w ostatnim usposobieniu (disposition ultime) do stania się Papieżem: dokładnie jak podczas zradzania materia, która stanie się materią zrodzonego jest w ostatnim usposobieniu do otrzymania formy tegoż. Można więc powiedzieć, przez analogię, że osoba fizyczna wybrana przez Konklawe, co do którego zakłada się ważność, jest ukonstytuowana Papieżem MATERIALITER, a to ipso facto: POD WARUNKIEM JEDNAK, że omawiana osoba fizyczna NIE jest dotknięta przez obex (przeszkodę – przyp. tłum.), który trwa ukryty i który zawiesza w niej normalny stan elekcji.
Kardynał Pacelli akceptuje elekcję. Otrzymuje, w samym akcie tej akceptacji, Komunikację (la Communication) udzielaną przez Chrystusa Piotrowi i Następcom Piotra [Jan XXI, 15-17]. Kardynał Pacelli staje się więc Wikariuszem Jezusa Chrystusa. A jako że fakt bycia Papieżem polega DOKŁADNIE NA TYM, że jest się Wikariuszem J. Ch., mówi się, że ta sama osoba fizyczna, czyli Kardynał Pacelli, który był Papieżem tylko MATERIALITER za sprawą elekcji, staje się Papieżem FORMALITER w samym akcie akceptacji elekcji. Istnieje jednakże na drugim etapie [FORMALITER] pewien warunek sine qua non, dokładnie tak samo, jak na pierwszym etapie [MATERIALITER]. Ten warunek jest oczywisty, i przedstawia się następująco: Trzeba, w samej chwili, gdy Kardynał Pacelli zewnętrznie stwierdza, że akceptuje elekcję, aby NIE STAWIAŁ wewnętrznie w sposób ukryty obexu, który uniemożliwiłby mu OTRZYMANIE Komunii (Communion) obiecanej i udzielanej przez Chrystusa. Gdyby później wyszło na jaw, że taki obex istniał podczas aktu akceptacji, Kardynał Pacelli nie byłby w żadnej chwili Papieżem FORMALITER.
Rozróżnienie MATERIALITER – FORMALITER rozumiane tak, jak to zostało wyłożone, zostało użyte przez św. Roberta Bellarmina (De Romano Pontifice, l. II, c. 30 – przyp. tłum.). Rozróżnienie to, i oba warunki sine qua non, które sprecyzowano, narzucają się zresztą przez metafizykę „zdrowego rozsądku” i mocą PRAWA NATURALNEGO opartego na tej metafizyce, wymaganego przez nią, a wskutek tego stanowiącego podłoże prawa boskiego, a fortiori prawa kanonicznego i prawa czysto kościelnego.
γ) Sformułowanie „tezy C” zgodnie z rozróżnieniem: FORMALITER – MATERIALITER.
„Teza C” dotyczy stosunku, o którym mowa w poprzednim akapicie [β]: stosunku między osobą fizyczną, która „okupuje”, przynajmniej pozornie, rzymską Stolicę Biskupią, a charyzmatem, który jest właściwy Papieżowi. Otóż TO sposób posiadania tego charyzmatu konstytuuje sposób bycia Papieżem.
„Teza C” składa się z dwóch części, zgodnie z oboma członami kluczowego rozróżnienia [FORMALITER – MATERIALITER].
A] Okupant Stolicy Apostolskiej [Kardynał Montini, co najmniej po 7 grudnia 1965, abp Luciani, abp Wojtyła] NIE JEST PAPIEŻEM FORMALITER. Nie wolno określać go słowem Papież.
Oznacza to, że wspomniany „okupant” NIE JEST, w żadnym swym akcie, Wikariuszem Jezusa Chrystusa. Te akty, właśnie dlatego, że roszczą sobie prawo do bycia aktami Papieża, jako Papieża, SĄ NIEWAŻNE. Nie trzeba być nieposłusznym względem „rozporządzeń” domniemanie wydawanych przez abpa Wojtyłę jako tego, który miałby być Papieżem, bowiem nie jest w akcie Wikariuszem Jezusa Chrystusa. Wszystkie rozporządzenia wydane z tego pseudo-tytułu są PRÓŻNE, NIEWAŻNE, bez żadnego zastosowania w rzeczywistości. TRZEBA nie okazywać nieposłuszeństwo, ale IGNOROWAĆ.
B] „Okupant” Stolicy Apostolskiej JEST JEDNAKŻE „PAPIEŻEM” MATERIALITER. Można, dla wygody, określać go terminem „papież”: cudzysłów oznacza tu, że nie jest Papieżem.
Oznacza to, że „okupant” zajmuje Stolicę w sposób nieprawowity i świętokradczy (d’une manière illégitime et sacrilège) [bowiem nie jest Papieżem, a podaje się za Papieża]; ale ją zajmuje. Wyznaczenie prawdziwego Papieża kanonicznie wymaga uprzedniego stwierdzenia i ogłoszenia rzeczywistego wakatu Stolicy materialnie okupowanej.
C] W skrócie można powiedzieć to, co następuje. Najpóźniej od 7 grudnia 1965 roku trwa WAKAT FORMALNY Stolicy Apostolskiej, choć Stolica ta jest „okupowana” MATERIALITER przez trzy osoby, wszystkie w stanie Schizmy kapitalnej (Schisme capital).
(Nie sposób przejść do lektury kolejnego wywodu bez wyjaśnienia, czym jest ów termin. Drugi człon „capital” bierze się z łacińskiego słowa caput, capitis, który oznacza głowę. „Schisme capital” oznacza więc, że tym razem to głowa dokonała schizmy, a nie jak dotychczas, członki. Schizma w Kościele to odmowa podporządkowania się Papieżowi i biskupów z nim w jedności. Z powodu jednak ogłoszenia heretyckich doktryn na Soborze Watykańskim II to kard. Montini, alias Paweł VI, dokonał zerwania z Kościołem, w którym to stanie trwają również wszyscy jego następcy, póki przyjmują soborowe nauki i reformy. Ten termin podkreśla więc wyjątkowość obecnej sytuacji, która jest inna od wszystkich schizm w historii Kościoła. Dowodzi to również nieprzeciętnych zdolności o. Guérard des Lauriers, który dostrzegł tę różnicę, której niektórzy nie widzą. – przyp. tłum.)
[II] Dowód „tezy C”, w każdej z jej obu części.
α) Dowód części [A], to jest: „okupant” Stolicy Apostolskiej NIE JEST Papieżem FORMALITER. Bowiem, jak wyjaśniono wyżej [I β], elekt Konklawe, co do którego zakłada się ważność, jest konstytuowany Papieżem FORMALITER w samym akcie jego akceptacji TYLKO JEŚLI, w tej właśnie chwili, gdy dokonuje tego aktu publicznie, nie dokonuje wewnętrznie innego aktu, i nie jest wewnętrznie w stanie ukrytym, które uniemożliwiają mu OTRZYMANIE KOMUNIKACJI obiecanej i udzielanej przez Chrystusa. Bowiem rzeczywiście POPRZEZ OTRZYMANIE tej komunikacji człowiek staje się w akcie Wikariuszem Chrystusa, to jest Papieżem FORMALITER. Dobrowolne przeciwstawienie się temu OTRZYMANIU jest dobrowolnym uniemożliwieniem tego, by stać się Papieżem FORMALITER.
Należy oczywiście, a priori, zakładać szczerość osoby, która zgadza się być wybraną przez ważne Konklawe. Jednakże Leon XIII wyraźnie ogłosił (Apostolicae curae, 13 IX 1896; DS 3318): „Kościół musi osądzać intencję w takiej mierze, w jakiej jest zewnętrznie ujawniona”. Czy „okupant” [Stolicy Apostolskiej] rzeczywiście, przyjmując wybór przez Konklawe, miał intencję otrzymać Komunikację udzielaną przez Chrystusa? Aby odpowiedzieć na to pytanie trzeba, zgodnie ze słowami Leona XIII, rozważyć FAKTY. Gdyby „okupant” miał w rzeczywistości intencję otrzymać rzeczoną Komunikację, wówczas powinien NASTĘPNIE, HABITUALNIE, dostosować się do wszystkich wymagań tej Komunikacji. Jeśli natomiast wyjdzie na jaw, że W SPOSÓB CIĄGŁY I SYSTEMATYCZNY „okupant” sprzeciwia się najbardziej fundamentalnym wymaganiom, które są wewnętrzne (inhérentes) Komunikacji udzielanej przez Chrystusa, TRZEBA WYWNIOSKOWAĆ (podług Leona XIII), że „okupant” w rzeczywistości nie posiadał intencji otrzymania jej, i że wobec tego nigdy nie był [lub przestał być] Papieżem FORMALITER.
Otóż, w omawianym przypadku, wymagania Komunikacji udzielanej przez Chrystusa Piotrowi i Następcom Piotra są dwóch rodzajów. Jedne zakłada Komunikacja, ale są one z dziedziny ontologii. Choć należą do porządku przyrodzonego, są nakazująco konieczne (impérieusement nécessitantes) dla Komunikacji, ponieważ są jej immanentne. Pozostałe wymagania są następujące po Komunikacji i należą do porządku nadprzyrodzonego „quoad substantiam”. Przyjrzyjmy się kolejno obu tym rodzajom wymagań, patrząc, jak wobec każdej zachowuje się „okupant” Stolicy Apostolskiej.
Chrystus zakładając Swój Kościół jako widzialną ludzką Społeczność, ipso facto ustanowił dla tego Kościoła, który jest Jego, normy, które są z natury, a zatem z konieczności, immanentne dla wszelkiej Społeczności tego typu. Ograniczamy się tu do przypomnienia, że we wszelkiej Społeczności samo istnienie autorytetu musi być oparte na intencji urzeczywistniania dobra wspólnego, który jest celem omawianej Społeczności. „Osoba” fizyczna lub moralna, która w obrębie Społeczności habitualnie i na różne sposoby zabiega o unicestwienie dobra wspólnego, które jest właściwe tej Społeczności, taka „osoba” nie może zatem być autorytetem we wspomnianej Społeczności. Kościół, rodząc się podług tego Prawa, „eam non minuit, sed sacravit” [Dokładnie tak samo, jak „JEZUS, rodząc się z MARYI, w NIEJ konsekrował Dziewictwo, a nie pomniejszył”] – Otóż od 25 lat obserwujemy, jak za pomocą kroków pośrednich, ale bardzo skutecznych i wzajemnie zgodnych, „okupant” Stolicy Apostolskiej niszczy to, o co właśnie powinien zabiegać, a mianowicie „Dobro” powierzone właściwie Kościołowi przez jej boskiego Założyciela, szczególnie OFIARĘ CZYSTĄ (l’OBLATION PURE) i Depozyt objawiony. Wynika stąd, że „okupant” Stolicy Apostolskiej nie może, w Kościele, być „Autorytetem”. Nie jest Papieżem FORMALITER.
Komunikacja udzielana przez Chrystusa Jego autentycznemu Wikariuszowi posiada również „prerogatywy” [które widziane są z zewnątrz jako „wymagania” („exigences”)], które następują po niej. Główną jest nieomylność. Zostało objawione, że Nieomylność ma dwie formy: uroczyste Magisterium nadzwyczajne [Papież orzeka „ex cathedra” (Niepokalane Poczęcie ogłoszone przez Piusa IX, Wniebowzięcie przez Piusa XII)]; powszechne Magisterium zwyczajne [wszyscy Biskupi, rozsiani po świecie lub zebrani, w komunii z Papieżem (Wniebowzięcie przez definicją Piusa XII)]. Niemożliwe jest więc, aby autentyczny Wikariusz Jezusa Chrystusa, gdy wypowiada się według jednej lub drugiej formy, stwierdził coś, co jest w stosunku przeciwieństwa sprzeczności (w logice jest bowiem kilka rodzajów przeciwieństw, przeciwieństwo to nie to samo więc co sprzeczność – przyp. tłum.) z doktryną wcześniej objawioną. Otóż 7 grudnia 1965 roku Kardynał Montini promulgował, angażując co najmniej [cf. (3)] powszechne Magisterium zwyczajne, zdanie dotyczące „Wolności religijnej”, które jest w stosunku przeciwieństwa sprzeczności z doktryną nieomylnie zdefiniowaną przez Piusa IX w encyklice Quanta cura dołączonej do Syllabusa [8 XII 1864]. Trzeba więc wywnioskować, zgodnie ze słowami Leona XIII, że dokonując tego czynu Kardynał Montini nie miał intencji otrzymania Komunikacji udzielanej przez Jezusa Chrystusa, i nie był więc Papieżem FORMALITER.
Streszczając [α]. Wikariusz Jezusa Chrystusa może działać JAKO TAKI tylko ZGODNIE z charyzmatem, który otrzymuje od Komunikacji udzielonej mu przez Jezusa Chrystusa. Działać może tylko zgodnie z Jezusem Chrystusem, zgodnie więc z fundamentalnymi przyrodzonymi normami usankcjonowanymi i przyjętymi przez Jezusa Chrystusa, i zgodnie z PRAWDĄ wcześniej ujawnioną przez Jezusa Chrystusa. Jakakolwiek sprzeczność, zauważalna lub zauważona w którymś z tych punktów, z konieczności dowodzi a posteriori, że autor podobnego występku nie może być Wikariuszem Jezusa Chrystusa…
β) Dowód części [B], to jest: „okupant” Stolicy Apostolskiej jest „papieżem” MATERIALITER.
Wyjaśniono wyżej [I β], w jakim znaczeniu wypada mówić, że wybrany przez Konklawe, co do którego zakłada się ważność, jest jeszcze przed swoją akceptacją papieżem MATERIALITER POD WARUNKIEM JEDNAK: że po pierwsze, Konklawe jest ważne [Ileż krążyło „pogłosek”, możliwych, czy nawet opartych na faktach, odnośnie ostatnich trzech Konklawe… Tisserand, Siri…]; po drugie, pozorny elekt nie jest dotknięty obexem, który trwa ukryty i który zawiesza w nim normalny skutek elekcji. [Gdyby na przykład udowodniono ze znamionami pewności, że abp Wojtyła należał do tajnego stowarzyszenia antychrześcijańskiego przed swą elekcją].
Otóż istnienie ewentualnego obexu, odkrytego a posteriori, czy to w „konklawe”, które wybiera, czy to w obranej osobie, nie jest wystarczające do podważenia tego, że osoba ta, co najmniej prowizorycznie, jest „papieżem” MATERIALITER. Bowiem dane pewne, ALE KTÓRE NIE NALEŻY DO PORZĄDKU ONTOLOGICZNEGO nie może być immanentne dla samych Norm boskich. Takie dane może więc mieć wartość i MOC SPRAWCZĄ w Kościele tylko mocą rozporządzenia i promulgacji dokonanej przez autentyczny Autorytet Kościoła. A jako że obecnie takiego Autorytetu brak, nikt obecnie nie ma prawa, w Kościele [rozumiemy przez to: w prawdziwym Kościele; a nie w kościele, jako takim, któremu przewodniczy abp Wojtyła], ogłosić, że po 7 grudnia 1965 Kardynał Montini przestał być „papieżem” MATERIALITER.
Ta sama obserwacja dotyczy „okupantów” Stolicy Apostolskiej następujących po Kardynale Montinim; i to TYLKO O TYLE, O ILE „hierarchia”, która jest tylko MATERIALITER może zachować ciągłość na przyszłość (se perpétuer). Taka ciągłość nie jest, ex se, niemożliwa. Wymaga jednakże wyraźnie sakr biskupich, które są z pewnością ważne. A jako że nowy ryt jest wątpliwy, „okupanci” [Stolicy Apostolskiej] wkrótce będą tylko „figurantami”! Abp Wojtyła jest, przynajmniej pod tym względem, wybitnym prekursorem.
(Jak w późniejszych swych studiach dotyczących kwestii biskupstwa w Kościele, czy to w czasach normalnych, czy to w trakcie wakatu formalnego i zwykłego, wykazał ks. Ricossa, sama ważna sakra nie jest warunkiem koniecznym, wystarczy pragnienie przyjęcia sakry. Dowodzą tego zresztą historyczne przykłady. Kwestii biskupstwa poświęcono wiele artykułów w piśmie „Sodalitium”, m.in. cały numer 44 wersji francuskojęzycznej z lipca 1997 roku – przyp. tłum.)
Jak, w tych warunkach, zachowana będzie apostolskość Kościoła? Jakkolwiek by było z tą Tajemnicą, którą zasłania nam obecnie „tajemnica nieprawości”, trzeba oczywiście utrzymywać, że sukcesja apostolska będzie zachowana, nieprzerwana „aż do skończenia świata” [Mat. XXVIII, 20]. „Widzialność” nie jest jednym ze znamion Kościoła: bywała zaćmiona, bowiem jest ona tylko MOŻLIWOŚCIĄ DE IURE (POSSIBILITÉ DE DROIT) zachowania Apostolskości, która nie zawsze była DE FACTO urzeczywistniona [cf. Wielka Schizma]. Podczas gdy Apostolskość jest znamieniem, stałym (permanente) jak sam Kościół jest stały. Trzeba więc bezwzględnie trzymać się normy, bez której sukcesja apostolska zostałaby OBIEKTYWNIE przerwana. Reguła ta, konieczna i oczywista, jest następująca. Osoba fizyczna lub moralna, która w Kościele ma prawo ogłosić CAŁKOWITY wakat Stolicy Apostolskiej jest TOŻSAMA z tą, która w Kościele ma prawo doprowadzić do obsadzenia tejże samej Stolicy Apostolskiej. Kto obecnie ogłasza: „Abp Wojtyła nie jest w ogóle papieżem [nawet MATERIALITER]” musi: albo zwołać Konklawe [!] albo pokazać listy uwierzytelniające, które go bezpośrednio ustanawiają Legatem Pana Naszego Jezusa Chrystusa [!!].
Te ostatnie uwagi dostatecznie pokazują, że obiektywne znaczenie pytania: „czy okupant Stolicy Apostolskiej jest ‘papieżem’ MATERIALITER czy też nie?” jest tak daleko poza naszym zasięgiem, że konkretnie i w rzeczywistości odpowiedź na to pytanie w zasadzie nie ma znaczenia dla faktycznie możliwego postępowania wiernego przywiązanego do Tradycji.
(Innymi słowy, choć dla prawdy w ogóle, a szczególnie dla prawdy teologicznej, istotne jest to, że omawiani „okupanci” Stolicy Apostolskiej są „Papieżami” materialnie, nie ma to jednak żadnego praktycznego znaczenia dla zwykłego wiernego. Po prostu się ich ignoruje, nie bierze pod uwagę, jak wyżej powiedział bp Guérard des Lauriers. – przyp. tłum.)
[2b] Co jest głównym brakiem podejścia arcybiskupa Lefebvre’a z punktu widzenia doktrynalnego?
Główna wadliwość „lefebryzmu” polega na radykalnej dwulicowości, która zaszczepia herezję.
[I.] „In verbis” – Dwulicowość. A propos każdego wydarzenia pojawiają się dwa przeciwne sobie zdania dotyczące stosunków z „Rzymem”: jedno dla wąskiego grona [„Niczego nie można się spodziewać od Rzymu, abp Lefebvre konsekruje biskupów”]; drugie dla wielkich audytoriów (Bierzmowania, Święcenia) [„Wszystko się ułoży. Żadnych kompromisów. Żadnych sakr biskupich”]. Ostatni „numer” tej pantomimy, która trwa od dziesięciu lat nastąpił 8 grudnia 1986 roku. Abp Lefebvre, w liście otwartym do Jana Pawła II, utrzymywanym w tajemnicy aż do 8 grudnia, a następnie przemilczanym, utrzymuje, „że wszystkie reformy soborowe i wszystkie słowa i czyny (actes) Rzymu, które są dokonywane w tej bezbożności trzeba uważać za nieważne”. Ta deklaracja, przeczytana 8 grudnia rankiem w Przeoratach zatrzymała seminarzystów, którzy byli zdecydowani nie odnawiać swych obietnic i zatem odejść z Bractwa. Ponieważ jednakże udzielono wskazówki Ekończykom, aby „nie mówić o tym liście”, abp Lefebvre dalej stwierdza, że Jan Paweł II jest naprawdę papieżem. I tak, według arcybiskupa Lefebvre’a, osoba będąca Autorytetem może popełniać czyny jako ta, która jest Autorytetem i te czyny mogą być NIEWAŻNE; „muszą być uważane za nieważne”. Abp Lefebvre ma tak nadzwyczajny habitus dwulicowości, że pcha ją cynicznie aż do stwierdzania zdań sprzecznych.
[II.] „In factis” – Wprowadzanie w błąd i bluźnierstwo. Praktyka Przeoratów naucza faktycznie, przez działanie, choć tego nie mówi, że od autentycznego „autorytetu” [abp Wojtyła jest naprawdę „papieżem”, jest w akcie Wikariuszem Jezusa Chrystusa] pochodzi „missio” tak zepsuta [tak zwana nowa msza, ekumenizm… Asyż i cała reszta], że abp Lefebvre odmawia dostosowania się doń. Jest to, w działaniu, bluźnierstwo przeciwko świętości Kościoła. Missio, która naprawdę wywodzi się od Kościoła nie może nie być święta.
[III.] „In verbis et in factis” – wprowadzanie w błąd i szerzenie herezji. Co najmniej od dziesięciu lat naucza się w Ecône, powtarza się i narzuca się wiernym Przeoratów, i dzieciom [niewinnym i bezbronnym!], które uczęszczają do szkół prowadzonych przez Bractwo Św. Piusa X, że Magisterium jest niemylne TYLKO, jeśli Papież mówi „ex cathedra”. Sprowadza się to do negowania nieomylności powszechnego Magisterium zwyczajnego, którą jednak potwierdza cała Tradycja, zwłaszcza Sobór Watykański I. „Lefebryzm” szerzy więc HEREZJĘ, aby móc oświadczać, że abp Wojtyła jest naprawdę Papieżem i aby w ten sposób zatrzymać aprobatę ofiarnych wiernych, których stawia się na drodze potępienia zamiast głosić im Prawdę.
3) Sodalitium: Mówi się, że ponieważ Sobór Watykański II nie zdefiniował dogmatów, niepodważalna i zresztą uznana obecność błędów przeciwko wierze w tekstach soborowych nie stanowi żadnego problemu co do nieomylności Kościoła. Czy to prawda? Jeśli nie to jak ocenić takie stwierdzenie?
Bp Guérard: Kwalifikacja (la qualification) Soboru Watykańskiego II [cf. „Cahiers de Cassiciacum” („Zeszyty z Cassiciacum”), nr 1, ss. 14-15; nr 6, ss. 13-81].
Możliwe było, aby Sobór Watykański II nie zdefiniował dogmatów. Ale błędem i kłamstwem jest twierdzenie nieprawdy odnośnie natury Soboru Watykańskiego II. Sobór ekumeniczny zwołany i zatwierdzony przez Papieża należy co najmniej i z samej definicji do powszechnego Magisterium zwyczajnego Kościoła. Z siebie, to jest, gdy rzeczy zgodne są z tym, czego wymaga od nich natura, dokumenty, które wywodzą się z takiego zgromadzenia, które formalnie zależą od (relèvent de) światła Wiary [jest to przypadek definicji „wolności religijnej”] i które omawiają doktrynę wcześniej nieomylnie promulgowaną, są promulgowane ipso facto ze znamieniem nieomylności. Sobór Watykański II mógł, w ostateczności, nazwać się „zwyczajnym” (Magisterium – przyp. tłum.); ale nie sprawił i nie mógł sprawić, by promulgacja, której warunki kanonicznie pociągają za sobą nieomylność, mogła nie musieć być nieomylną.
4) Sodalitium: Co zatem myśleć o Pawle VI i Janie Pawle II?
Bp Guérard: Bóg osądził. Bóg osądzi. Co do nas, nie osądzajmy… przynajmniej intencji. Ci „papieże” wygłaszają herezje i są co najmniej dotknięci „Schizmą kapitalną” [cf. „Cahiers de Cassiciacum”, nr 3-4]. Najlepsze, co można uczynić, jak mi się wydaje, to nie brać ich pod uwagę.
„Nec nominetur in vobis” [Ef. V, 3]. Sed tamen oremus pro eis [ale módlmy się jednak za nich]: Miserere, de Profundis.
5) Sodalitium: Co myśli Ekscelencja o Mszach tradycyjnych odprawianych przez księży, którzy krytykując Rzym utrzymują jednocześnie, że Jan Paweł II naprawdę jest Papieżem i wymieniają go w Kanonie Mszy?
Bp Guérard: Msze tradycyjne odprawiane ze wspomnieniem Jana Pawła II w trakcie Te igitur. Kapłan, który odprawia taką Mszę wypowiada następujące słowa: „In primis quae Tibi offerimus pro Ecclesia Tua sancta catholica…: una cum famulo tuo Papa nostro Johanne Paulo…”. Msze te są powszechnie określane mianem „MSZY UNA CUM”.
Trzeba w tym oświadczeniu rozważyć dwie rzeczy: z jednej strony to, co jest bezpośrednim znaczeniem (ce qui est directement signifié); z drugiej strony to, co jest pośrednim współznaczeniem (ce qui s’y trouve indirectement consignifié), wziąwszy pod uwagę kontekst.
[I.] To, co jest bezpośrednim znaczeniem formuły: „una cum” – Przestępstwo świętokradztwa.
Ogólne znaczenie tego wezwania jest określone przez słowa: „quae tibi offerimus pro…”. Ale JAKKOLWIEK BY BYŁO z tym znaczeniem ogólnym, zwrot UNA CUM stwierdza, że Kościół [Chrystusa i Boga: tua], święty i katolicki, jest „jedno ze” sługą Bożym, który jest naszym Papieżem Janem Pawłem II. Zwrot UNA CUM stwierdza więc, w drugą stronę, że abp Wojtyła jest „JEDNO Z” [stanowi jedno z] Kościołem Jezusa Chrystusa, świętym i katolickim. Otóż, jak wykazaliśmy [2a C], to zdanie jest błędem. Ponieważ Wojtyła ustawicznie wypowiada i promulguje herezje, nie może być Wikariuszem Jezusa Chrystusa. Nie może być „jedno z” Kościołem Jezusa Chrystusa jako „papież”, jak być powinno [famulo tuo Papa nostro]. Una cum stwierdza więc, i ogłasza, błąd dotyczący KONKRETNIE Wiary.
To powiedziawszy, trzeba wywnioskować, że Msza „una cum” jest „ex se” obiektywnie dotknięta świętokradztwem. MSZA jest przeto czynnością świętą par excellence, bowiem Kapłan działa „in Persona Christi”. A jeśli ta instrumentalna rola dotyczy w najwyższy sposób aktu konsekracyjnego, urzeczywistnia się ona również, w sposób pochodny (par dérivation), podczas tego, co poprzedza i przygotowuje ten akt, lub następuje po nim bezpośrednio. Otóż, wszystko, co czynność święta zawiera musi być czyste, to jest, musi być zgodne z tym, czego wymaga jej natura. Oświadczenie, które bezpośrednio określa gatunkowo (spécifiant) konkretne praktykowanie Wiary zawsze musi być PRAWDZIWE, ze względu na samą Wiarę. Musi tak być, z drugiego tytułu, jeśli jest dokonane podczas świętej czynności. Jeśli więc dane oświadczenie bezpośrednio określające gatunkowo konkretną praktykę Wiary jest dokonane w trakcie świętej czynności, i jeśli jest błędne, stanowi IPSO FACTO i OBIEKTYWNIE PRZESTĘPSTWO, nie tylko przeciwko Wierze, ale również przeciwko świętej czynności. Takie oświadczenie jest więc obciążone [dotknięte] przestępstwem, które należy do rodzaju: „świętokradztwo”. Jest tak OBIEKTYWNIE i NIEUCHRONNIE, jakkolwiek by było z grzechem popełnionym przez uczestników [cf. 6].
[II.] To, co jest pośrednim współznaczeniem formuły: „una cum” – Przestępstwo schizmy kapitalnej.
„Quae tibi offerimus pro…”. Mamy tu do czynienia z ofiarą, która się dokonuje NA CZYJĄŚ KORZYŚĆ (EN FAVEUR DE). Oto bezpośrednie znaczenie. Jest to powód, dla którego niektórzy [zwłaszcza Dom Gerard Calvet OSB (ówczesny opat klasztoru Le Barroux, który oderwał się od abpa Lefebvre’a zaraz po sakrach z 1988 – przyp. tłum.)] twierdzą, iż podczas Te Igitur modli się ZA Papieża, a wcale nie Z Papieżem. Ale jest to spojrzenie powierzchowne. Trzeba przeto zwrócić uwagę, że w tej pierwszej części Te Igitur Papież rozpatrywany jest JAKO PAPIEŻ, bowiem jest on wymieniony właśnie „una cum Ecclesia”4. Zresztą, zastosowanie owocu MSZY [„pro”], o co się prosi jako zależne (aléatoire) na korzyść osób prywatnych w obu Memento, jest wypraszane w Te Igitur: W RÓWNYM STOPNIU, za Kościół i za Papieża zjednoczonych (uniment), jako oczywiście DARMOWE „ex parte Dei”, ale jako KONIECZNE, bowiem z pewnością „ex parte nostri”.
Z tej ostatniej obserwacji wynika następująca konsekwencja.
Przypomnijmy, że „zastosowanie” zasług jest konieczne [czyli: „de condigno”] tylko w dwóch przypadkach, to jest: 1) To „zastosowanie” jest dokonane osobiście przez Chrystusa: On i tylko On DE IURE (EN DROIT) dla kogoś innego; 2) „Zastosowanie” to jest dokonane przez tę samą osobę, która zdobywa zasługę: każdy zasługuje „de condigno” dla siebie samego. A ponieważ zastosowanie owocu Mszy dokonuje się DE IURE na rzecz tej osoby moralnej, którą stanowią ZJEDNOCZENI (UNIMENT) [una cum] Kościół i Papież, TRZEBA by ta SAMA osoba moralna była u zasady Ofiary, której owoc ma PRAWO otrzymać. Twierdzi się zresztą powszechnie, że jeśli Msza jest pierwszorzędnie Ofiarą Chrystusa, jest też w równym stopniu i jednocześnie (uniment) Ofiarą KOŚCIOŁA [Dlatego, choć kapłan składający Ofiarę, GDY CHODZI O SPRAWOWANIE AKTU, działa in Persona Christi, bez pośrednictwa Kościoła, to jednak GDY CHODZI O SPECYFIKACJĘ AKTU, kapłan może działać TYLKO ZA POŚREDNICZENIEM Kościoła. Bowiem tylko Kościół ma boskie prawo zagwarantowania z pewnością: zgodności z Prawdą artykułu, który promulguje w Imieniu Chrystusa; zgodności z Rzeczywistością rytu, który przepisuje w Imieniu Chrystusa. (Kapłan, który używa rytu ipso facto przyjmuje intencję autorytetu, który odpowiada za ten ryt…; można przewidzieć wszystkie konsekwencje tego!)]. A w uporządkowanym Kościele z racji pośredniczenia sprawowanego przez Hierarchię, to w ostateczności Papież udziela „misji” odprawiania jakiejkolwiek Mszy. Papież jest, w Kościele, „najwyższym Kapłanem” („le souverain Pontife”). A ponieważ Kościół i Papież zjednoczeni (uniment) [una cum] w Kościele wojującym rządzą (impèrent) składaniem Ofiary właściwej dla tego Kościoła, mają oni PRAWO „in primis” do owocu tej Ofiary: W PORZĄDKU STWORZONYM oni są „in primis” co do TERMINU [czyli zastosowania owocu]. A TO PONIEWAŻ SĄ ONI „in primis” co do ZASADY [czyli źródła nakazu odprawiania].
W ten sposób widać jakie jest prawdziwe znaczenie wyrażenia „una cum”. Nie oznacza ono tylko tego, że sprawując Ofiarę Mszy modli się za Kościół i za Papieża, jak za [pro] taką czy inną osobę prywatną, taką czy inną szczegółową intencję. „Una cum” współznaczy (consignifie), domyślnie, ale Z KONIECZNOŚCI, że sprawując Ofiarę Mszy odprawia się W JEDNOŚCI Z i ZA PORUSZENIEM (SOUS LA MOUVANCE) tej osoby moralnej, którymi jest jednocześnie (uniment) „una cum” Papież i Kościół; jako że ta osoba moralna ma PRAWO in primis do owocu Ofiary: PRAWO in primis, które jako jedyne może metafizycznie stanowić fundament faktu uczestniczenia DE IURE in primis w AKCIE Chrystusa-Kapłana składającego tę samą Ofiarę.
Stąd wypływa określenie, które wypada odnieść do Mszy Tradycyjnej „una cum”. Taka Msza jest ważna [założywszy, że Kapłan jest naprawdę ważnie wyświęcony!] ze względu na ryt, który na wzór Depozytu, zachowuje boską gwarancję za sprawą Magisterium Kościoła. Ale, niezależnie od SUBIEKTYWNEGO nastawienia celebransa, czyn, który dokonuje OBIEKTYWNIE i NIEUCHRONNIE pociąga za sobą stwierdzenie trwania w komunii z „una cum”, a nawet za PORUSZENIEM [papa nostro] osoby w stanie schizmy kapitalnej. Akt takiej celebracji jest więc splamiony przestępstwem należącym do rodzaju: „schizmy”. Jest tak OBIEKTYWNIE I NIEUCHRONNIE, jakkolwiek by było z grzechem popełnionym przez uczestników: kapłana celebransa, wiernych uczestniczących [cf. 6].
6) Sodalitium: Czy może Ekscelencja bliżej omówić trudności spowodowane obecnością na tradycyjnej Mszy „una cum”?
Bp Guérard: Trudności wywołane przez fakt obecności na tradycyjnej Mszy „una cum”.
Te trudności wynikają z tego, co właśnie zostało omówione.
Trzeba oczywiście odłożyć na bok przypadki, w których obecność na takiej Mszy jest wymagana przez powód zewnętrzny (extrinsèque) [powód rodzinny na przykład], zakładając, że osoba obecna na takiej Mszy zamanifestuje w sposób jasny i widoczny, że jest obecna BEZ UCZESTNICZENIA.
Jeśli ten ostatni warunek [ZAMANIFESTOWANIE, ŻE SIĘ NIE UCZESTNICZY] nie jest spełniony, wówczas, ex se, sam fakt obecności stanowi uczestnictwo, poparcie dla celebracji. A jako że ta ostatnia jest OBIEKTYWNIE i NIEUCHRONNIE naznaczona przestępstwem świętokradztwa i przestępstwem schizmy, czy nie wynika stąd, że uczestnicząc w takiej celebracji zaciąga się tę samą winę odnośnie tych przestępstw?
Odpowiedź, DE IURE (EN DROIT), jest twierdząca. Skąd wynika, DE IURE, że wierni przywiązani do Tradycji muszą nie chodzić na Mszę tradycyjną una cum. A to ze względu na: po pierwsze ich samych, po drugie Świadectwo, które są winni wobec innych.
Ta odpowiedź, DE IURE, twierdząca może być praktycznie zawieszona przez dwa czynniki. Pierwszy jest natury ogólnej, ze względu na zasady moralności. Przestępstwo jest grzechem tylko wtedy, gdy jest znane jako takie. Ignorancja zwalnia (z odpowiedzialności – przyp. tłum.) jeśli jest szczera; zwiększa winę, jeśli jest wynikiem kalkulacji, etc… Wielu wiernych przywiązanych do Tradycji nie rozumie ani znaczenia, ani więc powagi „una cum”. TRZEBA ICH POUCZYĆ [cf. 10]. Ale póki nie zrozumieją, nie można obarczać ich winą za obecność na tradycyjnej Mszy una cum… BÓG SAM bada nerki i serca…
Drugi czynnik, który może zawiesić normę prawną [to jest: nie być obecnym na „Mszy una cum”] zależy od sytuacji obecnej. Może tak być, że wierni nie mają praktycznie żadnego innego sposobu, aby przyjąć Komunię świętą, jak poprzez obecność na Mszy una cum. Żyć i postępować w stanie łaski jest owszem możliwe bez przyjmowania Komunii, to pozbawienie (privation) nie jest wolne od trudności, ani niekiedy nawet i niebezpieczeństwa. I podobnie jak Kościół zawsze dopuszczał to, że w niebezpieczeństwie śmierci można zwrócić się do spowiednika nawet ekskomunikowanego, czyż nie wypada pójść na Mszę una cum, aby uczestniczyć w Ofierze i przyjąć na niej Komunię? Pius XII przypomniał to autorytatywnie: w Kościele wojującym to zbawienie dusz stanowi cel celów. Obecność na „Mszy una cum” może więc stanowić przedmiot „przypadku sumienia”. Każdy przypadek jest przypadkiem; i musi w ostateczności być rozwiązany przez sumienie zainteresowanego, ale nie bez rad i wskazówek udzielonych przez kapłana „non una cum”. Ani jednoznaczny rygoryzm, który nie bierze pod uwagę psychologii każdego; ani sentymentalne rozluźnienie: na przykład, osoba, która może przyjąć Komunię co dwa tygodnie na „Mszy non una cum” nie ma żadnego powodu i ZATEM NIE MOŻE, w okresie między takimi niedzielami, być obecna na „Mszy una cum”, a tym bardziej przyjmować na niej Komunię5.
7) Sodalitium: Ekscelencjo, w 1981 roku, przyjął Ekscelencja sakrę biskupią z rąk arcybiskupa Thuca. Arcybiskup ten nie zawsze był jasny w swych poczynaniach. Wskutek tej sakry został Ekscelencja „ekskomunikowany” przez Kardynała Ratzingera – co można o tym powiedzieć?
Bp Guérard: Otrzymałem sakrę biskupią 7 maja 1981 roku z rąk arcybiskupa Piotra Marcina Ngô-dinh-Thuca.
Stwierdzam, że Sakra ta jest ważna (valide), legalna (légale) na ile się dało, doskonale dozwolona (licite).
„Legalnym” zwie się to, co jest zgodne z literą prawa. „Dozwolonym” zwie się to, co jest zgodne z celem zamierzonym przez prawo. Cnota epikei polega na pominięciu „litery”, jeśli ta ostatnia okaże się przeciwna „celowi”.
[I.] Sakra jest ważna.
Zważywszy, że: 1) tradycyjny ryt został w całości zachowany [z wyjątkiem odczytania „mandatu rzymskiego”!]; abp Thuc i ja mieliśmy intencję robienia tego, co ma zamiar robić Kościół.
[II.] Sakra jest legalna na ile się da.
Trzeba bowiem wiedzieć, że poprzez Breve z 15 III 1938 Pius XI ustanowił biskupa Thuca swym Legatem [„deputamus in Nostrum Legatum Petrum Martinum Ngô-dinh-Thuc Episcopum titularem Saesinensem ad fines Nobis notos, cum omnibus necesariis facultatibus”]. Abp Thuc miał więc władzę udzielania sakry biskupom, BEZ odwoływania się UPRZEDNIO do Stolicy Apostolskiej, i wskutek tego bez „mandatu rzymskiego”. Abp Thuc zachował tę SAMĄ władzę, gdy został ustanowiony arcybiskupem Hué przez Piusa XII. Dowodem tego jest to, że to on, abp Thuc, a nie Administrator Apostolski, wybierał i konsekrował wszystkich Biskupów Wietnamu między 1940 a 1950 rokiem [abp Thuc wyjaśnił mi, osobiście, i nie bez złośliwego podkreślenia, powód (ukryty i prawdziwy!). W ten sposób pensje, koszty w razie choroby, etc. owych Biskupów, otóż te koszty spadały więc na wiernych Wietnamu; podczas gdy spadłyby na „Rzym”, gdyby ci sami Biskupi byli konsekrowani przez Administratora Apostolskiego]. Jakkolwiek by było z tym „zabawnym” [!] „celem”, niemniej jednak ze ścisłej perspektywy przyczyny formalnej, „Rzym”, DE FACTO, za Piusa XII, potwierdził władzę i prerogatywy abpa Thuca jako Legata. Abp Thuc miał świadomość udzielenia im sakry i kilku osobom powiedział osobiście: „Gdy znajdą te dokumenty po mojej śmierci… !” Ale te dokumenty ujrzały światło dzienne, i „wyszły na jaw”, bardzo późno [przeszły przez liczne i niebezpieczne perypetie] i dlatego odwołanie się do nich, jak to było wskazane, nie było możliwe. Zatem w całkowicie dobrej wierze, a nawet zupełnie prostodusznie abp Thuc dokonywał: Sakr i Święceń. Uważał, że słusznie posiadał to kanoniczne prawo, bowiem to prawo nie zostało mu odebrane.
Czy omawiane Sakry i Święcenia, dokonane przez abpa Thuca, są „legalne”, to jest zgodne z literą prawa? Aby takie były w pełni, trzeba było, aby PO [A nie „przed”, bowiem abp Thuc miał prawomocną władzę] spełnionym czynie abp Thuc zwrócił się do Autorytetu. Ale abp Thuc utrzymywał, podobnie jak ja, że już nie ma Autorytetu; pomimo tego, że, paradoksalnie i niestety, również zależało mu na dobrych stosunkach z „autorytetem”6. [Proszę czytać Autorytet = prawdziwy Autorytet, którego mamy obecnie „wakat formalny”; autorytet = PSEUDO-Autorytet, który grasuje od 7 grudnia 1965]. Wynikają stąd dwie konsekwencje:
Z punktu widzenia OBIEKTYWNEGO, to jest, jeśli Sakry i Święcenia dokonane przez arcybiskupa Thuca rozpatruje się w samych sobie, są one tak „legalne”, jak tylko się dało [i jak się da!]. Bowiem, z jednej strony, arcybiskup Thuc miał prawomocną władzę dokonania ich bez „mandatu rzymskiego”; a z drugiej strony, było i nadal jest niemożliwe „ogłoszenie” tych Sakr i Święceń Autorytetowi, który w akcie i jako taki nie istnieje. „Legalność” omawianych Sakr i Święceń jest w STANIE POZBAWIENIA (en ETAT DE PRIVATION), jak WSZYSTKO obecnie w Kościele wojującym, z powodu „formalnego wakatu” Stolicy Apostolskiej.
Z punktu widzenia SUBIEKTYWNEGO, to jest, jeśli omawiane Sakry i Święcenia rozpatruje się w ramach postępowania arcybiskupa Thuca, należy zauważyć, że były dlań „mieczem boleści” i kamieniem zgorszenia. Wymagały, aby zerwał z „rzymem”, i zrobił to słowem: ale zależało mu, z „powodów sercowych”, na ustawieniu „rzymu”, i wpadł w pułapkę, w której zastała go śmierć.
„Noli judicare si non vis errare”. Jakkolwiek by było z tą wewnętrzną agonią, i z Sądem Bożym, zostaje fakt, że Sakry i Święcenia dokonane przez arcybiskupa Thuca są tak legalne, jak to się da, uczestnicząc w sposób im właściwy w stanie pozbawienia (état de privation), który obecnie dotyka cały Kościół wojujący, i oddzielnie każdą jego część składową… Kościół, Ciało mistyczne, Oblubienica Chrystusa, jest dziewiczo wolna, nawet na ziemi, od jakiegokolwiek braku (privation).
[III.] Sakra jest dozwolona.
Aby to dobrze zrozumieć trzeba przypomnieć, że w Kościele wojującym rozpatrywanym jako zbiorowość ludzka, WSZELKIE PRAWO CZYSTO KOŚCIELNE [modalności dotyczące wakatu i obsadzenia Stolicy Apostolskiej należą do tego typu prawa], NAWET NAKŁADAJĄCE WYROK LATAE SENTENTIAE ma siłę wykonawczą tylko mocą Autorytetu aktualnie sprawowanego. Aby było inaczej, aby w Kościele wojującym mogły istnieć prawa czysto kościelne posiadające siłę wykonawczą niezależnie od Autorytetu, trzeba, aby przynajmniej dla tych praw Autorytet otrzymał swój własny mandat od Kościoła wojującego jako zbiorowości ludzkiej. Doktryna ta jest jednak wyraźnie potępiona przez Sobór Watykański I jako błędna [DS 3054]. Wszelkie prawo czysto kościelne jest więc, radykalnie, prawem ludzkim, posiadając siłę wykonawczą wyłącznie za pośrednictwem Autorytetu: który, z istoty swej, jest monarchiczny [monós archè].
Wynika stąd, że wszelkie prawo czysto kościelne może podlegać, I OBECNIE PODLEGA, tym samym uwarunkowaniom, co prawa ludzkie. Z jednej strony brakować może Autorytetu, który daje moc prawu; to się właśnie dzieje z powodu formalnego wakatu Stolicy Apostolskiej. Z drugiej strony, może się zdarzyć, per accidens, że zastosowanie litery prawa, zamiast urzeczywistnić, może zaszkodzić celowi zamierzonemu przez prawo. To jest to, co się obecnie dzieje. Wymaganie „mandatu rzymskiego”, wymaganie wzmocnione przez Piusa XII, jako warunek wszelkiej Sakry biskupiej jest przyporządkowane temu, aby lepiej potwierdzić i zabezpieczyć monarchiczny charakter Autorytetu sprawowanego nad każdym Biskupem, i nad wszystkimi Biskupami świata katolickiego. Otóż, za Karola Wojtyły, „sakra” dokonana dzięki „mandatowi rzymskiemu” pociąga za sobą: to, po pierwsze, że osoba „konsekrowana” [założywszy, że jest nią rzeczywiście!] jest ipso facto w stanie schizmy kapitalnej jak sam Wojtyła; po drugie zaś to, że „sakra” dokonana w nowym rycie, który jest wątpliwy, jest sama wątpliwa, a więc musi być praktycznie uważana za nieważną. Wierność „mandatowi rzymskiemu” ma więc za skutek, w krótkim okresie, to że Wojtyła będzie monarchą absolutnym światowego zgromadzenia, którego członkowie przy okazji ubiorą insygnia biskupie, choć nie będą w żaden sposób Biskupami, ani wobec tego następcami Apostołów.
„Litera zabija, a duch ożywia” [II Kor. III, 6; cf. Rzym. II, 27-29]. Gdy litera prawa [przepisany „mandat rzymski”] ma za skutek ZNISZCZENIE celu, który jest zamierzony przez prawo [to jest, jedność, i wobec tego sama rzeczywistość Kościoła wojującego], wówczas (znajduje zastosowanie – przyp. tłum.) cnota EPIKEI, która polega na pominięciu litery prawa, w ścisłej i wyłącznej mierze, w jakiej jest to konieczne, aby dalej zapewnić cel, który jest zamierzeniem prawa. Czyny, które są dokonane, z konieczności, przeciwko literze prawa po to, aby zapewnić cel zamierzony przez prawo, takie czyny zwane są „dozwolonymi”, choć są nielegalne. Doktryna ta zawsze była przyjmowana w Kościele.
Mówimy więc, że Sakry udzielone przez arcybiskupa Thuca, legalne o ile się dało [II], bowiem abp Thuc był zwolniony z mandatu rzymskiego, były i pozostają DOSKONALE DOZWOLONE; pomimo tego, że, jak wyjaśniono [II], ich „legalność” pozostaje dotknięta tym samym pozbawieniem (privation), które obecnie dotyka cały Kościół wojujący.
[IV.] „Kardynał” Ratzinger poinformował mnie [za pośrednictwem Nuncjusza w Paryżu, a nie Generała Dominikanów], że zaciągnąłem ekskomunikę „latae sententiae”. Wzywał mnie do „powrotu”, obiecując mi miłe przyjęcie!
– Nie odpowiedziałem na tę wiadomość, z następujących powodów:
„Ex parte objecti”. Wyrok jest sam w sobie pozbawiony wszelkich podstaw: jak to zostało wyżej wyłożone [II, III].
„Ex parte subjecti”: id est: Józefa Ratzingera oraz „auctoritatis”. Jedyne poczynania „autorytetu”, które mogą nie być PRÓŻNE to wyłącznie te, które przyporządkowane są trwaniu w Kościele, materialiter, hierarchii: MATERIALITER wyłącznie, bowiem [cf. 2 a] „autorytet” ma władzę w Kościele tylko „materialiter”, a nie „formaliter”. Tak więc, na przykład, akt, którym „autorytet” uznaje wartość i kościelne znaczenie Sakr udzielonych przez arcybiskupa Thuca: taki akt byłby ważny. Podczas gdy wszelki czyn „autorytetu”, który nie jest wyraźnie przyporządkowany trwaniu hierarchii [co najmniej „materialiter”] jest PRÓŻNY.
Nie trzeba brać pod uwagę czegoś, co jest pozbawione podstaw, co jest próżne; jest to rada św. Jana [II Jan 10-11].
– Wiadomość „kardynała” Ratzingera mnie rozbawiła, a nawet uradowała. Ze wszystkich Biskupów integralnie wyznających Wiarę katolicką jestem jedynym, który został „ekskomunikowany” przez „rzym” Wojtyły. Nie trwając w żaden sposób w komunii z owym „rzymem” dzięki składam, że przynajmniej w tej sprawie ogłosił Prawdę!
8) Sodalitium: W 1984 i 1986 roku Ekscelencja udzielił sakry dwóm biskupom bez zgody Rzymu. Dlaczego to robi Ekscelencja i czy uważa Ekscelencja, że będzie musiał jeszcze konsekrować biskupów i wyświęcić kapłanów?
Bp Guérard: Konsekrowałem dwóch Biskupów bez „mandatu rzymskiego”: biskupa Storcka [30 IV 1984]; biskupa McKennę [22 VIII 1986].
[I.] Trzeba, aby na ziemi trwała OFIARA CZYSTA, OBLATIO MUNDA [Mal. I, 11].
Niektórzy przypisują mi intencję woli „uratowania Kościoła”. Nie chcę mieć jednak nic wspólnego z tymi, którzy wyznają taką intencję „in directo”. Bowiem TYLKO BÓG, SAM JEZUS (cf. 11) uratuje Swój Kościół w Tryumfie Swej Matki. Co do tego faktu jestem pewien. Nie muszę wiedzieć „jak”.
Jednakże uważam, że MUSZĘ wszystko poświęcić, zrobić wszystko, co jest w mojej mocy, aby na ziemi nadal trwała OBLATIO MUNDA. Msza tradycyjna, taka, jaką odprawia abp Lefebvre i wyświęceni przezeń kapłani, ta Msza odprawiana una cum Wojtyła, jest, NIEZALEŻNIE OD TEGO, CO UWAŻA celebrans, OBIEKTYWNIE skalana podwójną nieczystością, która odnosi się do świętokradztwa i schizmy kapitalnej [cf. 5]. Msza, która trwa dzięki Bractwu Św. Piusa X nie jest, nie może być OBLATIO MUNDA. Ta niemożliwość DE IURE jest jeszcze bardziej wzmocniona następującą okolicznością potęgującą wagę: po to, aby usprawiedliwić [aby wydawało się, że usprawiedliwiona jest] swą celebrację una cum Wojtyła, Ekończycy nie wahają się stwierdzać, szerzyć błąd, to jest psują Wiarę wiernych zaszczepiając w nich herezję7. Gdyby abp Lefebvre nie sprofanował Mszy tradycyjnej, wymagając, by była odprawiana una cum Wojtyła, nawet bym nie śnił by otrzymać, ani tym bardziej udzielić Biskupstwa.
MISEREOR SUPER SACRIFICIUM! Oto pierwszorzędny powód, sam z siebie ukonieczniający dla każdego, który go widzi, dla którego zgodziłem się przyjąć, i dla którego proponuję, udzielić Biskupstwo.
[II.] W najwyższym stopniu wypada, aby na ziemi trwała MISSIO ustanowiona przez Chrystusa [Mat. XXVIII, 18-20].
MISSIO zawiera oczywiście składanie OBLATIO MUNDA: i to ją na pierwszym miejscu. Ale ma szerszy zasięg: „Idźcie, nauczajcie, chrzcijcie, wychowujcie”. Jest więc powierzona wszystkim Apostołom w równym stopniu (uniment), każdemu z osobna. Jest więc realnie różna od SESSIO, to jest, od jurysdykcji obiecanej [Mat. XVI, 18-19], a następnie udzielonej [Jan XXI, 15-17] w pełni wyłącznie Piotrowi, a udzielonej pozostałym przez uczestnictwo w Piotrze, a więc wyłącznie w pośrednictwie Piotra. Wobec „wiernych” kapłanów, którzy kontestują, jako „podejrzaną nowość”, realne rozróżnienie między MISSIO a SESSIO ograniczam się do zadania pytania. „Spowiadacie wiernych. Otrzymaliście taką Władzę podczas waszych święceń kapłańskich. Oto, dokładnie to, MISSIO, w drugiej ze swych funkcji [„chrzcijcie”, udzielajcie wszystkich sakramentów]. Ale od kogo, od jakiej osoby moralnej czy fizycznej macie „uprawnienia”, które według Soboru Trydenckiego są wymagane, abyście mogli korzystać ważnie z Władzy otrzymanej podczas waszych Święceń? Nie, nie macie „tych uprawnień”, tym mniej, jeśli to możliwe, jeśli jesteście z Ecône, ponieważ oficjalnie uznajecie to, że jesteście ‘suspendowani a divinis’”. Odpowiadacie: „Kościół uzupełnia”. Ale to „uzupełnienie” jest zapewnione, w uporządkowanym Kościele, przez prawo czysto kościelne; które, jak wszystkie prawa tego typu, jest obecnie pozbawione mocy wykonawczej. Nie ma więc „uzupełnienia”. Prawda jest taka, że możecie korzystać z Władzy, nie posiadając „uprawnień”, bowiem obecnie Dekret Trydencki pozbawiony jest mocy wykonawczej. Prawda jest wobec tego taka, że wypełniacie MISSIO, pomimo tego, że jesteście pozbawieni normalnie wymaganego uczestnictwa w SESSIO… z tego powodu, że cały Kościół wojujący jest sam w tym SAMYM stanie pozbawienia (privation) (względem SESSIO), który i was dotyka. MISSIO i SESSIO są więc, w Kościele wojującym, dwoma współistotnymi (coessentielles) realnie różniącymi się częściami, de iure nierozdzielnymi, obecnie de facto rozczłonkowanymi: SESSIO jest zawieszona przez formalny wakat Stolicy Apostolskiej [cf. 1]; MISSIO trwa, na ile się da, w kapłanach i wiernych wyznających to, że trzymają się Tradycji: MISSIO w stanie pozbawienia (en état de privation), powtarzamy.
W tych okolicznościach oto wybór, którego muszą dokonać wierni przywiązani do Tradycji:
A) albo nie trzymać się MISSIO. A to dlatego, że ta ostatnia, w stanie pozbawienia ponieważ porzucona przez SESSIO, jest ipso facto nienormowana, wystawiona na liczne niebezpieczeństwa, począwszy od herezji i schizmy. Jedynym Sakramentem możliwym, i z pewnością ważnym, jest Chrzest. Wystarczy do tego, by Bóg udzielił Wiary i łaski uświęcającej. Ten wybór nie jest więc DE IURE niemożliwy. Jest to ten, który wybierają BARDZO NIELICZNI wierni.
B) albo trzymać się MISSIO. A to dlatego, że się uważa, iż DE FACTO niemożliwe jest zachowanie łaski uświęcającej, a nawet samej Wiary, bez Sakramentów.
In dubiis, Libertas! Można wybrać: albo A, albo B. Ale: 1) niech każdy szanuje wybór drugiego; 2) niech każdy ściśle stosuje się do wewnętrznych, ontologicznych, wymagań swego własnego wyboru.
Wybrałem B. Głęboko szanuję osoby, które wybrały A: niech Bóg im będzie pomocą. Ale potępiam to, że niektóre z tych osób krytykują i osądzają „wyniośle”, jak gdyby same były „Autorytetem”, wybór B, będąc wolnymi nie wybrać go… a nawet działając DE FACTO, jak gdyby wybierały B.
Jeśli wybór padnie na trzymanie się MISSIO, aby WIARA i ŻYCIE zostały zachowane dla jak największej liczby, potrzeba oczywiście Biskupów. Nie ma Sakramentów bez Kapłaństwa, bez Biskupów8.
MISEREOR SUPER TURBAM! Oto drugi powód, dla którego zgodziłem się przyjąć, i dla którego proponuję, udzielić Biskupstwa.
[III.] Normy, które zarządzają Sakrami biskupimi, bez „mandatu rzymskiego”.
a) Normy, które wynikają z Prawa Kanonicznego panującego w „uporządkowanym Kościele”. Prawa, nawet czysto kościelne, są wyrazem Mądrości. Zawsze zachowują swą wartość wytyczną (valeur directive), nawet jeśli, per accidens, stracą swą siłę wykonawczą. Trzeba zatem uważać, aby nie popełnić żadnego czynu, który sprzeciwiałby się Mądrości inspirującej te prawa. Trzeba, w tym względzie, doprecyzować rzecz następującą:
1) Sakry udzielone przez arcybiskupa Thuca są dozwolone, legalne na ile się dało. Sakry udzielone przez Biskupów konsekrowanych przez arcybiskupa Thuca są dozwolone, choć nielegalne.
2) Żadna z tych sakr, z których wszystkie są dozwolone, nie udzieliła jurysdykcji Biskupom konsekrowanym w ten sposób. Żaden Biskup nie może mieć jurysdykcji poza poruszeniem (que sous la mouvance de) autentycznego Wikariusza Jezusa Chrystusa. To jest to, co chciał wyraźnie potwierdzić Pius XII, wzmacniając cenzurę dotykającą Sakry bez mandatu rzymskiego. Jest to dodatkowy powód, dla którego należy utrzymywać WZGLĘDNY charakter jurysdykcji, która jest wewnętrzna (inhérente) dla Biskupstwa.
3) Stosunki między Biskupami konsekrowanymi przez arcybiskupa Thuca są czymś samym w sobie dobrym. Ale koniecznie trzeba głosić, trzeba będzie jasno ogłosić, że ewentualne zgromadzenie tych Biskupów jako takie nie cieszy się żadną jurysdykcją w Kościele. Mogłoby pożytecznie odegrać rolę zaczynu. Nie byłoby uprawnione do wznowienia hierarchii.
b) Zasady, które wynikają z epikei: która stanowi podstawę tego, że omawiane Sakry są dozwolone.
Sakry bez mandatu rzymskiego są obecnie i prowizorycznie dozwolone dla salus animarum; która jest, zgodnie ze słowami Piusa XII, lex suprema Kościoła wojującego. Stąd dwie konsekwencje:
Konsekwencja „pozytywna”. Trzeba mnożyć takie Sakry, tak, aby na całej ziemi istniała OBLATIO MUNDA oraz MISSIO. Głównym warunkiem jest to, by kapłani byli odpowiedni i by zgadzali się przyjąć na siebie tę odpowiedzialność.
Konsekwencja „negatywna”. Brak odniesienia do Autorytetu [nieistniejącego w akcie] nie może doprowadzić do anarchii, która byłaby sprzeczna z samą naturą Kościoła wojującego. Oto dlaczego Biskupi w ten sposób konsekrowani, bez „mandatu rzymskiego” i z linii arcybiskupa Thuca, muszą uroczyście i publicznie zobowiązać się do bezwarunkowego podporządkowania się Papieżowi, jeśli za ich życia Jezus udzieli go Swemu Kościołowi. Dodaję, że obecnie, teraz, jakkolwiek by było z boskim rozwiązaniem (tej sytuacji – przyp. tłum.) [cf. 11], jedność między omawianymi Biskupami nie może opierać się na pseudo-hierarchii sztucznie utworzonej między nimi. Jedność może opierać się tylko na Wierze; określiwszy dokładnie tę ostatnią, co do obecnego i konkretnego zastosowania, zgodnie z właśnie omówionymi modalnościami… albo z tymi, które narzucą się wskutek dyskusji dotyczącej wszystkich OBIEKTYWNYCH danych, które składają się na obecną sytuację.
9) Sodalitium: Co Ekscelencja myśli o ewentualnej sakrze biskupów ze strony arcybiskupa Lefebvre’a, który uznaje Jana Pawła II jako prawdziwego Papieża, ale jest mu stale nieposłuszny?
Bp Guérard: Ewentualne Sakry Biskupów dokonane przez arcybiskupa Lefebvre’a?
[I.] To, co jest pierwszorzędnej wagi w omawianej sytuacji [to jest, w związku ze stanem Kościoła], to oczywiście osoba „Konsekrowanego”. To uwarunkowania dotyczące osoby Konsekrowanego muszą być punktem wyjścia sprecyzowania [lub zbadania] uwarunkowań dotyczących osoby Konsekratora.
[II.] Otóż, Biskup zdolny sprawować MISSIO w Kościele wojującym musi spełnić następujące warunki:
A) Musi zostać konsekrowanym ważnie, w sposób dozwolony, legalnie (validement, licitement, légalement) na ile jest to możliwe [cf. 7].
Musi należeć do Kościoła, Z PEWNOŚCIĄ; otóż, aby można było stwierdzić z pewnością [moralną], że dany wierny, który integralnie wyznaje całą MISSIO, że ten wierny ma rzeczywiście Wiarę i że należy do Kościoła wojującego, konieczne jest to, co już wykazaliśmy9:
B) Aby ten wierny z zasady przyjmował, że każdy członek Kościoła wojującego musi dokładnie zbadać kwestię Papieża dochodząc do kategorycznego jej rozwiązania;
C) Aby ten wierny stwierdził wakat przynajmniej „formalny” Stolicy Apostolskiej;
D) Aby ten wierny wyznawał obowiązek podporządkowania się Papieżowi, gdy Chrystus da go Kościołowi.
[III.] Czy Biskup konsekrowany przez arcybiskupa Lefebvre’a może spełnić te warunki?
Odpowiedź twierdząca nie stanowi żadnej trudności z wyjątkiem warunków B i C. Twierdząc, że abp Wojtyła jest papieżem, i nakazując (en intimant) wiernym, by nie badali tej kwestii abp Lefebvre czyni NIEMOŻLIWYM stwierdzenie Z PEWNOŚCIĄ, że sam należy do Kościoła założonego przez Jezusa Chrystusa. Należy oczywiście tego pragnąć, i można to zakładać, lecz niemożliwe jest być tego pewnym. Ta sama niepewność w oczywisty sposób dotknie fakt należenia do Kościoła ze strony Biskupa konsekrowanego przez arcybiskupa Lefebvre’a, póki ten ostatni dalej będzie uznawał i wymagał uznawania, że Wojtyła obdarzony jest najwyższym Autorytetem.
[IV.] Odpowiedź na pytanie [9] zależna jest od Deklaracji, którą ogłosi [?] abp Lefebvre podczas ewentualnej Sakry. JEŚLI, z okazji ewentualnej Sakry abp Lefebvre odwoła swoje obecne stanowisko i stwierdzi wakat przynajmniej formalny Stolicy Apostolskiej wszystkie warunki [II] zostaną w rzeczywistości spełnione.
Wówczas można będzie się tylko cieszyć. MISSIO zostanie zapewniona przez dzieło z Ecône, które otworzy się wreszcie, LOJALNIE, na rzeczywistość. Ciężar wypełnienia tego dzieła spada zresztą pierwszorzędnie na barki arcybiskupa Lefebvre’a, na niego, byłego Arcybiskupa Dakaru i Tulle; bowiem abp Ngô-dinh-Thuc zmarł 13 grudnia 1984 oraz, przynajmniej w tym, co dotyczy działania, bp de Castro Mayer tylko idzie za arcybiskupem Lefebvrem. Jeśli chodzi o mnie, JEŚLI abp Lefebvre wyzna WRESZCIE zdrową doktrynę, która jako JEDYNA może uzasadnić jego działanie, nie pragnę nic innego, jak tylko pozostać w Samotności, którą opuściłem wyłącznie dla OBLATIO MUNDA.
JEŚLI, z okazji ewentualnej Sakry abp Lefebvre NIE OGŁOSI I TO PUBLICZNIE porzucenia swego obecnego stanowiska, a nawet jeśli zewnętrznie nie potwierdzi tego, że nie uznaje Wojtyły jako Wikariusza Jezusa Chrystusa w akcie: wówczas dwulicowość10, którą systematycznie stosuje abp Lefebvre spowoduje, że TRZEBA SIĘ BĘDZIE obawiać najgorszych kompromisów. Takie „Sakry” będą przyporządkowane, w szatański i mistrzowski sposób, temu, by lepiej zapewnić „pojednanie”11 „tradycyjnej” falangi z „kościołem” oficjalnym.
10) Sodalitium: Co myśli Ekscelencja na temat „świadectwa wiary”, z konieczności dziś wymaganego, ze strony kapłanów i ze strony wiernych?
Bp Guérard: Świadectwo Wiary, z konieczności dziś wymagane, ze strony kapłanów i ze strony wiernych.
[I.] Obowiązek dawania świadectwa.
„Fideles Christi fidem aperte confiteri tenentur quoties eorum silentium, tergiversatio aut ratio agendi secumferret implicitam fidei negationem, contemptum religionis, iniuriam Dei vel scandalum proximi” [kanon 1235 §1]. Kanon ten tylko bliżej określa poważne ostrzeżenie wypowiedziane przez samego Jezusa: „Kto bowiem wstydziłby się mnie i słów moich, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, kiedy przyjdzie w majestacie swoim, i Ojca, i świętych aniołów” [Łuk. IX, 26; 29 lipca]; „Kto by zaś zaparł się mnie przed ludźmi, zaprę się go i ja przed Ojcem moim, który jest w niebiosach” [Mat. X, 33; 29 listopada]. Dawanie świadectwa należy do istoty (est inhérent à) życia Wiary. Jest to norma boska. Prawo kanoniczne tylko bliżej określa, że milczenie, to jest, brak dawania świadectwa, może stanowić wyparcie się Wiary.
To, że na ziemi jest człowiek, który jest Wikariuszem Jezusa Chrystusa, któremu każdy wierny Jezusa Chrystusa winien się podporządkować jest prawdą Wiary. Wiedzieć, KTO jest tym człowiekiem bezpośrednio warunkuje praktykowanie Wiary i stanowi wobec tego kwestię, do której KAŻDY wierny ma obowiązek się ustosunkować. Jest to prawo boskie.
To, że w Kościele wojującym jest zwyczajne Magisterium powszechne, które JEST NIEOMYLNE jest prawdą Wiary. Każdy wierny musi to wyznawać i MUSI POTĘPIAĆ błąd tych, którzy to negują. Jest to prawo boskie.
[II.] Dawanie Świadectwa.
Istnieje Świadectwo Wiary poprzez dzieła, poprzez dzieło życia tak samo, jak poprzez słowa, które musi być nieustanne; stanowi substancję, w obrębie której poszczególne formy tego samego Świadectwa mogą okazać się próżne. „Tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby widzieli uczynki wasze dobre i chwalili Ojca waszego, który jest w niebiosach” [Mat. V, 16]. Obecna sytuacja wymaga jednakże, aby podkreślać szczególny obowiązek dawania świadectwa zdefiniowany w I.
Trzeba, wobec tego, bliżej określić dwie rzeczy; każda dotyczy, pierwszorzędnie, kapłanów, ale także KAŻDEGO wiernego.
Po pierwsze, akt świadectwa musi być wykonany podług miary, którą narzucają Mądrość i roztropność. Potępianie herezji, potępianie „schodzenia na łatwiznę”, co do niej prowadzi, jest KONIECZNE aby zachować Życie; ale to potępianie, które jest negatywne, z natury nie udziela Życia. Nie pasuje więc, aby to nieodzowne zadanie stało się głównym, czy też jedynym przedmiotem katechezy [lub homilii] niedzielnych i rozmów prowadzonych między wiernymi przywiązanymi do Tradycji. „Caritas non gaudet super iniquitate, congaudet autem Veritati” [I Kor. XIII, 6]. Głoszenie Prawdy objawionej i dzielenie się nią same w sposób wystarczający podtrzymują owocnie ścisły obowiązek „dawania świadectwa”. „Intus formari”: oto wyrzeczenie, które kosztuje, i które nadaje sens krytyce drugiego.
Po drugie, i z drugiej strony, nie można zwalniać się ze ścisłego obowiązku dawania świadectwa: „Fideles… aperte confiteri tenentur”. Jest to, jak wyjaśniono [I], prawem boskim: które ma wartość i znaczenie EX SE, a nie tylko za pośrednictwem aktualnego Autorytetu Kościoła. Przestępstwem, i samo z siebie grzechem, bardzo poważnymi, jest więc to, że kapłani z Ecône, nalegają by wierni nie rozważali kwestii Papieża [choć bezpośrednio dotyczy ona Wiary], a następnie utwierdzają tych samych wiernych w zgubnym zaciemnieniu poprzez ohydne nauczanie herezji. Abp Lefebvre, i Ekończycy, wysuwają, dla usprawiedliwienia swego postępowania, fałszywy pretekst: „Nie wprawiać wiernych w zakłopotanie” („Ne pas troubler les fidèles”). Oczywiście wypada, co do formy, postępować krok po kroku z opanowaniem; ale odmawianie z [fałszywej] zasady przekazywania Światła jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, grzechem, który nie może być odpuszczony [Mat. XII, 31]. Zresztą, Pan Jezus nie miał żadnego zamiaru „nie wprawiać w zakłopotanie”. On, „Prawda” [Jan XIV, 6], NAJPIERW miał zamiar „świadectwo dać Prawdzie” [Jan XVIII, 37]. On „głosił” Prawdę [Jan VIII, 37], „nie oglądając się na osobę ludzką” [Mar. XII, 14]: czego ze swej strony św. Piotr [Dzieje X, 34] i św. Paweł [Rzym. II, 11] się podjęli. Wynika stąd, nieuchronnie, że Jezus [dzięki Prawdzie] „przyszedł oddzielić… i będą nieprzyjaciółmi człowieka domownicy jego” [Mat. X, 35-36]. Jezus, daleki od zamiaru „nie wprawiania w zakłopotanie” uczniów „początkujących”, których motywacja nie jest szczera, wyrzuca tę nieszczerość [Jan VI, 26]; a nawet pyta Dwunastu, czy nie chcą go opuścić [Jan VI, 68]. Św. Piotr odpowiada: „Panie! Do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” [Jan VI, 69]. Św. Piotr spontanicznie udowadnia, że Jezus zakłada Swój Kościół na Prawdzie. To założyciele sekt po to, aby rekrutować adeptów, systematycznie używają sloganu: „nie wprawiania w zakłopotanie”. Nie niepokójcie ani fałszywego spokoju ani igrania namiętności. Wówczas wy [Szatan za waszym pośrednictwem!] będziecie mieli stronników liczonych w milionach milionów. To wszystko jest grzechem ciężkim, przeciwko dawaniu Świadectwa najświętszej Wiary.
11) Sodalitium: Jak widzi Ekscelencja dalszy rozwój tego przerażającego kryzysu?
Bp Guérard: Dalszy rozwój, rozwiązanie… „kryzysu”; to jest formalnego wakatu Stolicy Apostolskiej?
To, co powszechnie określa się wyrażeniem: „kryzys w Kościele”, to stan pozbawienia (état de privation), w którym znajduje się Kościół wojujący [to jest, Ciało Mistyczne Chrystusa, trwające na ziemi, które nie jest „kościołem oficjalnym” jako takim]. Ten stan pozbawienia ma przyczynę „per accidens”, przez usunięcie przyczyny właściwej (par remotion de la cause propre). Ta przyczyna per accidens to formalny wakat Stolicy Apostolskiej, co najmniej od 7 grudnia 1965 roku.
Jak zakończyć się może ten wakat? Normalny proces, kanoniczny, jest dobrze znany. To, co pozostaje z Autorytetu w Kościele wojującym, jeśli Papież popadnie w herezję lub schizmę, to osoba moralna [oznaczona odtąd przez M], którą stanowi uhierarchizowana zbiorowość Biskupów rezydencjalnych wyznających [zatem!] integralnie Wiarę katolicką. Ta osoba moralna M musi zwrócić się do „papieża” [ex-Papieża] z upomnieniem; i musi zwołać Konklawe, co zapewni CO NAJMNIEJ W MOŻNOŚCI Sukcesję Apostolską, rozważaną FORMALITER. [To jest to, co się dzieje po śmierci Papieża; w szczególności jeśli Konklawe prawidłowo zwołane musi być przesunięte w czasie z powodów zewnętrznych]. Jeśli „papież” upierał się będzie przy swoim błędzie, będzie ipso facto poza Kościołem, a pod żadnym względem papieżem, nawet nie materialiter. Jeśli „papież” porzuci swój błąd, do Konklawe należy „zdecydowanie” co do alternatywy: albo ten „papież” pokutnik stanie się z powrotem Papieżem formaliter; albo, zgodnie z bullą Pawła IV, ów „papież” przez herezję porzucił w sobie zdolność zostania Papieżem formaliter, którego udzielił mu, WOBEC KOŚCIOŁA, fakt zostania prawidłowo wybranym przez ważne Konklawe. Kościół nigdy nie osądza Papieża. Ale do Kościoła [Konklawe zwołanego przez M] należy decyzja czy, TAK czy NIE, jest w „papieżu” pokutniku „odżycie kanoniczne” kościelnej zdolności do bycia Papieżem („reviviscence canonique” de l’aptitude ecclésiale à être Pape). Tak więc Kościół osądza, w „papieżu”, tylko to, co w nim podlega formalnie Kościołowi.
Ten proces oczywiście może nastąpić TYLKO JEŚLI osoba moralna M jest rzeczywistością. Przeto jedynymi Biskupami, co do których ma się pewność, że należą do Kościoła wojującego [Ciała Mistycznego Chrystusa, trwającego na ziemi], są ci, którzy „wywodzą się” od arcybiskupa Ngô-dinh-Thuca [cf. 9 II]: są oni rzeczywiście jednomyślni12 [w przeciwieństwie do arcybiskupa Lefebvre’a i biskupa de Castro Mayera] w stwierdzeniu co najmniej formalnego wakatu Stolicy Apostolskiej. Ale moja osobista opinia jest taka: po pierwsze, całości „Biskupów-Thuc” nie da się zhierarchizować ani de iure, ani de facto [!]: po drugie zaś, ta całość wyraźnie przyporządkowana MISSIO, i nie mająca nic wspólnego z SESSIO, jest metafizycznie i prawnie NIEZDOLNA do ukonstytuowania osoby moralnej M. Określiłem mianem konklawizmu opinię i tendencję przeciwną, którą bezwzględnie odrzucam.
Z racji braku M żadnego rozwiązania „kanonicznego”! Sam Jezus przywróci PORZĄDEK w Kościele, w i poprzez Tryumf Swej Matki. I oczywiste będzie dla wszystkich, że ratunek przyjdzie z Nieba.
12) Sodalitum: Co Ekscelencja myśli o grupie kapłanów i seminarzystów włoskich, którzy założyli „Instytut Mater Boni Consilii”?
Bp Guérard: Instytut Mater Boni Consilii.
Jestem szczęśliwy mogąc wyrazić temu Instytutowi i jego członkom me nadprzyrodzone życzenia i mą gorącą sympatię. Nie mogę nie pochwalić celu Instytutu, z uwagi na to, że cel ten zawiera szerzenie wśród wiernych właśnie tego, co uważam za prawdę, i czego istota została wyżej przypomniana.
Podoba mi się nade wszystko to, i dzięki składam Bogu za to, że Księża Instytutu mają lojalność i odwagę wyjaśniać prawdę WSZYSTKIM, bez wyjątku. „Ubogim ewangelię opowiadają” [Mat. XI, 5]. Jest to ostatni znak, jaki Sam Jezus udziela Janowi, którego uczniowie przyszli wypytywać Jezusa: „Tyś jest, który ma przyjść, czy innego czekamy?” [Mat. XI, 2]. Kluczowym znakiem, że Instytut pochodzi od Jezusa jest to, że szanuje pokornych. „Oględnie z nimi postępować”, „nie wprawiać ich w zakłopotanie” jest w istocie rzeczy wzgardzeniem nimi, jak gdyby samemu się było jedynym dostatecznie przenikliwym, aby wszystko zrozumieć i dostatecznie mocnym, żeby to znieść; jest to zatrzymanie ich aprobaty dla samego siebie, zamiast raczej dla ich zbawienia poprzez prawdę [„Veritas liberavit vos” (Jan VIII, 32); Veritas! Non mendacium!] – Niektórzy „w zasadzie” wyznają prawdę dotyczącą sytuacji Kościoła. Ale dbają o to, by ukrywać to „wyznawanie Wiary”; i ostentacyjnie oddzielają się od tych, którzy jasno je głoszą… „opportune importune” [II Tym. IV, 2]. Instytut „Mater Boni Consilii” został poczęty i zrodzony w Miłości Prawdy. Dominus incipit. Ipse perficiat.
Przypisy:
1) Tekst oryginalny, poprzedzony krótką notką historyczną, został niedawno temu wydany ponownie przez „Editions Ste Jeanne d’Arc”, Les Guillots, 18260 Villegenon (Francja).
2) „Cahiers de Cassiciacum” („Zeszyty z Cassiciacum”) nry 1 do 6, 1979-1981, 18 avenue Bellevue, 06100 Nicea (Francja).
3) Fotokopia tego dokumentu została wydrukowana w piśmie „Sous la bannière” („Pod sztandarem”), nr 9, styczeń-luty 1987, s. 10 („Editions Ste Jeanne d’Arc”, cf. przyp. 1).
4) Wypada, w tym temacie, odpowiedzieć na zarzut wysuwany przez arcybiskupa Lefebvre’a i tych, którzy się go trzymają. Twierdzą, że „odmawianie wymieniania W w Te Igitur” jest, jak mówią: „odmawianiem modlenia się za Papieża”. Nic z tych rzeczy. Pasuje, przeciwnie, W NAJWYŻSZYM STOPNIU modlić się za W jako za osobę prywatną, modlić się za niego I O JEGO NAWRÓCENIE, w Memento żywych. Podczas gdy jest oczywiście niemożliwe modlić się za osobę JAKO TĘ, KTÓRA MIAŁABY W AKCIE PRZYJMOWAĆ funkcję bycia Wikariuszem Jezusa Chrystusa, gdy ta osoba popełnia czyny, które BEZWZGLĘDNIE zawieszają sprawowanie tej funkcji.
5) Bp Guérard des Lauriers utrzymuje, że w tej materii, wyraża tylko swoją opinię, dopuszcza słuszne prawa drugiej opinii, według której obecność i przyjmowanie Komunii na „Mszy una cum” nie są dozwolone, nawet dla powodów duszpasterskich (pragnienia sakramentów).
6) Abp Thuc miał więc: pensje i darowizny, aby wspomagać wietnamskich „uciekinierów”. Cf. mój artykuł w B.O.C. (skrót od „Bulletin de l’Occident Chrétien”) („Biuletyn Chrześcijańskiego Zachodu”), nr. 103, BP 112, 92313 Sèvres Cedex (Francja).
7) Herezja ta, rozpowszechniona we wszystkich Kaplicach i Szkołach prowadzonych przez „Ecône” jest następująca: „Powszechne Magisterium zwyczajne Kościoła NIE jest nieomylne”. Otóż, Prawda, utrzymywana przez Tradycję, i potwierdzona przez Sobór Watykański I jest taka, że POWSZECHNE MAGISTERIUM ZWYCZAJNE JEST NIEOMYLNE. Cf. M. L. Guérard des Lauriers, „Od Soboru Watykańskiego II do Wojtyły”, apud: „Sous la bannière”, dodatek do nru 8, Editions Ste Jeanne d’Arc, Les Guillots, 18260 Villegenon (Francja).
8) Omówiłem tę sprawę w artykule: „Konsekrować Biskupów?” („Sous la bannière”, dodatek do nru 3, styczeń-luty 1986). Cf. s. 73 niniejszego dziełka [Przyp. red.] (wspomniany właśnie artykuł „Konsekrować biskupów?” został wydany razem z niniejszym wywiadem z biskupem Guérard des Lauriers w tomiku, który stanowi źródło niniejszego tłumaczenia – vide niżej – przyp. tłum.).
9) „Kościół wojujący w czasach arcybiskupa Wojtyły” (B.O.C., nr 101, czerwiec 1985, ss. 12-24, szczególnie ss. 18-19].
10) Ostatnim [na razie!] epizodem tej szatańskiej dwulicowości jest „wypadek z 8 grudnia 1986”. W całości przeczytana intra muros, w Przeoratach, gdzie trzeba było przekonać Seminarzystów wahających się [a nawet zdecydowanych opuścić Ecône] czy odnowić swe przyrzeczenia 8 grudnia, „Deklaracja” arcybiskupa Lefebvre’a [i biskupa de Castro Mayera] NIE ZOSTAŁA PRZECZYTANA PUBLICZNIE w swej całości, przynajmniej w niektórych Przeoratach, na przykład w Saint-Nicolas (kościół zajmowany przez lefebrystów w Paryżu – przyp. tłum.). Część zasadnicza, potępiająca Sobór Watykański II i Wojtyłę, została opuszczona. W ten sposób „twardzi” Seminarzyści zostali; a z wiernych nadal się robi pośmiewisko.
11) I to nawet jeśli arcybiskup Lefebvre dalej nie będzie chciał tego zauważyć. Wyjaśniłem to we wspomnianym artykule: przyp. 8.
12) Niektórzy z nich są jeszcze nieśmiali, a nawet milczący, gdy chodzi o PUBLICZNE głoszenie tego, co teraz [W KOŃCU!] utrzymują prywatnie.
Tłumaczył z języka francuskiego E. Ostrzyhomski. Źródło: Collana Cassiciacum, tom II. „Le problème de l’autorité et de l’épiscopat dans l’Eglise. Avec des textes de Mgr Guérard des Lauriers” („Problem autorytetu i biskupstwa w Kościele. Z tekstami biskupa Guérard des Lauriers”), Centro Librario Sodalitium, Verrua Savoia (Włochy) 2006, ss. 31-57. Jest to zbiór poprzedzonych specjalnym wstępem artykułów, które pojawiły się na łamach pisma „Sodalitium” w numerach: 13 z maja 1987 i 16 z marca-kwietnia 1988.