Dnia 22 października 1996 Jan Paweł II skierował przesłanie (po
francusku) do uczestników sesji plenarnej Papieskiej Akademii Nauk z
okazji 60 rocznicy jej założenia przez Piusa XI. Inspirując się
pierwszym wybranym przez zgromadzenie tematem "Powstanie i pierwotna
ewolucja życia'' (n. 1), Jan Paweł II przesłał zebranym, takie między
innymi spostrzeżenia (por. L'Osservatore Romano wyd. pol., październik
1996, s. 6 w wersji francuskiej):
"Zanim podzielę się
kilkoma refleksjami bezpośrednio dotyczącymi kwestii początków życia
oraz ewolucji, pragnę przypomnieć, że Magisterium Kościoła, działając w
ramach swoich kompetencji, wyrażało już opinię na te tematy. Przytoczę
tu dwie wypowiedzi. W swej encyklice Humani generis (1950 r.) mój
poprzednik Pius XII stwierdził, że nie ma sprzeczności między ewolucją a
nauką wiary o człowieku i jego powołaniu, pod warunkiem, że nie zagubi
się pewnych niezmiennych prawd" (n. 3). Przypomniawszy inny dokument
(jedno ze swoich przemówień skierowane do tejże Akademii 31 października
1992 roku w sprawie Galileusza) Jan Paweł II kontynuuje:
"Encyklika Humani generis, uwzględniając stan badań naukowych swojej
epoki, a zarazem wymogi stawiane przez teologię, uznawała doktrynę
«ewolucjonizmu» za «poważną hipotezę», godną rozważenia i pogłębionej
refleksji na równi z hipotezą przeciwną. Pius XII sformułował przy tym
dwa warunki natury metodologicznej: nie należy przyjmować tej tezy w
taki sposób, jak gdyby była to już doktryna pewna i udowodniona oraz jak
gdyby można było zupełnie abstrahować od tego, co mówi na ten temat
Objawienie. Wskazał też, pod jakim warunkiem opinia ta daje się pogodzić
z wiarą chrześcijańską; do tej kwestii powrócę później. Dzisiaj, prawie
pół wieku po publikacji encykliki, nowe zdobycze nauki każą nam uznać,
że teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą. Zwraca uwagę fakt, że
teoria ta zyskiwała stopniowo coraz większe uznanie naukowców w związku
z kolejnymi odkryciami dokonywanymi w różnych dziedzinach nauki.
Zbieżność wyników niezależnych badań – bynajmniej nie zamierzona i nie
prowokowana – sama w sobie stanowi znaczący argument na poparcie tej
teorii" (n. 4).
Złożywszy hołd teorii ewolucji Jan Paweł
II uściśla jednak, że "teoria okazuje się słuszna w takiej mierze, w
jakiej pozwala się zweryfikować; jest nieustannie oceniana w świetle
faktów; kiedy przestaje uwzględniać fakty, ujawnia swoje ograniczenia i
nieprzydatność. Wymaga wówczas ponownego przemyślenia". Z drugiej
jednakże strony, teoria naukowa tego rodzaju "zapożycza pewne pojęcia z
filozofii przyrody. W rzeczywistości należy mówić nie tyle o teorii, co
raczej o teoriach ewolucji. Ich wielość wynika z jednej strony z różnych
sposobów wyjaśniania mechanizmu ewolucji, a z drugiej – z różnych
filozofii, które stanowią ich punkt odniesienia. Istnieją mianowicie
interpretacje materialistyczne i redukcjonistyczne, a także
interpretacje spirytualistyczne. Ich ocena należy do kompetencji
filozofii, a dalej – do kompetencji teologii" (n. 4). Jan Paweł II jest
wyraźnie przychylny (tylko by nam tego brakowało!) "interpretacji
spirytualistycznej" ewolucji. Lecz na czym ona polega? Człowiek –
ciągnie Jan Paweł II – "został stworzony na obraz i podobieństwo Boże
(por. Rdz 1, 28-29). Soborowa konstytucja Gaudium et spes wspaniale
przedstawiła tę doktrynę, stanowiącą jeden z fundamentów myśli
chrześcijańskiej. Przypomniała, że człowiek jest «jedynym na ziemi
stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego» (n. 24). Jest osobą
(...). Cały człowiek, włącznie z ciałem, jest obdarzony taką godnością,
ponieważ posiada duszę duchową. Pius XII zwrócił uwagę na tę istotną
kwestię: jeśli ciało ludzkie bierze początek z istniejącej wcześniej
materii ożywionej, dusza duchowa zostaje stworzona bezpośrednio przez
Boga: animas enim a Deo immediate creari catholica fides nos retinere
iubet (Humani generis, AAS 42 [1950], 575)" (n. 5).
Przypomniawszy w ten sposób "warunek niezbędny" do pogodzenia wiary z
ewolucją, Jan Paweł II potępia w następujących słowach materialistyczną
koncepcję ewolucji: "W konsekwencji, te teorie ewolucji, które
inspirując się określoną filozofią uważają, że duch jest wytworem sił
materii ożywionej lub prostym epifenomenem tejże materii, są nie do
pogodzenia z prawdą o człowieku. Co więcej, nie są w stanie uzasadnić
godności człowieka" (n. 5). Wojtyła przyznaje, że powyżej przedstawiona
koncepcja człowieka (wraz z "nieciągłością ontologiczną" wynikającą z
bezpośredniego stworzenia duszy przez Boga) oraz koncepcja ewolucji (o
"ciągłości fizycznej" między człowiekiem, a jego nieczłowieczymi
przodkami) stanowią "dwie wizje, które mogłyby się wydawać całkowicie
sprzeczne" (n. 6); tymczasem mogą one i muszą zostać pogodzone.
Przesłanie kończy się nawoływaniem do poszanowania życia ludzkiego (n.
7).
Echo przesłania Jana Pawła II o ewolucjonizmie
Nauczanie to zostało tak ułożone, by zostało odpowiednio zrozumiane. W
obecnym klimacie mea culpa "Kościoła" zainaugurowanym przez Jana XXIII i
doprowadzonym do paroksyzmu przez Jana Pawła II (który "uświęcił" go w
Tertio millennio adveniente), Przesłanie zostało zrozumiane jako
zrehabilitowanie Darwina – nie mogło być inaczej: jedynym znanym
powszechnym ewolucjonizmem jest ewolucjonizm ateistyczny i
materialistyczny, bo z pewnością nie jakiś ułudny ewolucjonizm
"spirytualistyczny" zaaprobowany przez Karola Wojtyłę. Stąd oświadczenia
dzienników (z 24 października) oraz komentatorów które, co do istoty,
nie odbiegają zbytnio od tego co zrozumiał (ku uciesze lub ku
zgorszeniu) ogół śmiertelników, typu: "Papież godzi się z nauką"; tytuł
Resto del Carlino: "Przesłanie skierowane do Papieskiej Akademii
rehabilituje Darwina i jego zwolenników". "Papież: możliwe, że
pochodzimy od małpy" (Il Giornale, 24 października), "Papież Wojtyła
werbuje Darwina" (La Stampa), "Darwin zrehabilitowany przez Kościół" (Le
Monde z 25 października), etc... "Uczeni przyklaskują" widząc jak ich
ateizm został poparty przez oświadczenie Jana Pawła II (i tak, na
przykład, Margherita Hack pisze: "Po raz pierwszy Kościół uznaje w
sposób uroczysty, że ewolucjonistyczna hipoteza jest dowiedzioną
teorią") – i korzystają z tego by pastwić się nad zwyciężonym:
"Pozytywne uznanie, lecz Kościół po raz kolejny dociera z opóźnieniem"
(Tullio Gregory). Barone i Massarenti, w Sole-24 Ore (27 października,
s. 27) przyklaskują odwołaniom Wojtyły, jednakże odrzucają na sposób
ateistyczny wszelką wizję duchową człowieka i świata: pokój między nauką
a wiarą nastanie dopiero wraz z całkowitym upadkiem wiary.
Ateiści posuwają się aż do kpin konstatując, że "papież" tym samym stał
się "heretykiem" (w stosunku do kryteriów katolicyzmu sprzed lat):
według L'Unità, dziennika byłej partii komunistycznej, jest on po prostu
gnostykiem, a według liberała Sergio Romano modernistą: "Przesłanie
Papieża – i tu tkwi moim zdaniem najciekawszy aspekt – to spóźniony hołd
dla historycznej metody duchowego ruchu, modernizmu, potępionego przez
Kościół encykliką Pascendi dominici gregis ogłoszoną przez Piusa X we
wrześniu 1907 roku" (Panorama, 7 listopada 1996, s. 17). Skoro wśród
osób świeckich, znajduje się ktoś taki jak Colletti, filozof, były
marksista i neoliberał, który usprawiedliwia Wojtyłę z oskarżenia
(według niego z zasługi) o zrehabilitowanie Darwina, to zwraca tym samym
uwagę na fakt, że ewolucjonizm spirytualistyczny Wojtyły może pochodzić
od Teilharda de Chardin lub Henriego Bergsona (por. Il Foglio, 25
października), autorów nie mających nic wspólnego z ortodoksją! Toteż na
próżno Giovanni Cantoni (w Il Secolo d'Italia), Antonio Socci (w Il
Giornale), kard. Tonini (w Il Carlino) usiłują tłumaczyć, że "Papież"
jest nadal "katolikiem"! Jeśli celem wypowiedzi jest sprawienie by nas
rozumiano – jak to stwierdziliśmy – Jan Paweł II prawdopodobnie lepiej
by uczynił, gdyby nie napisał Przesłania z 22 października, które z
pewnością wstrząsnęło wiarą dużej liczby wiernych, nie nawracając ani
jednego niedowiarka.
Czy Przesłanie z 22 października jest zgodne z prawdziwą doktryną?
Niewątpliwie, pisze przewodniczący [szef organizacji podobnej do
T.F.P.] Alleanza Cattolica, Giovanni Cantoni, w dzienniku Alleanza
Nazionale z 25 października. I my chcielibyśmy, iżby tak było, lecz to
niemożliwe. Poza (nie)stosownością tego przesłania, należy w gruncie
rzeczy podkreślić i poddać krytyce kilka punktów wojtyliańskiej
wypowiedzi.
1) Tendencyjne przedstawienie myśli Piusa XII
Aby zamaskować swój nowy pogląd (w stosunku do magisterium kościelnego)
o opinii ewolucjonistycznej, Jan Paweł II usiłuje przedstawić ją jako
stanowiącą ciągłość z magisterium Papieża Piusa XII, a czyni to,
przytaczając właśnie encyklikę Humani generis, dokument, który wyraźnie
potępił wszystkie błędy, które następnie Vaticanum II przemyciło jako
prawdę. Wątpię, żeby Humani generis została kiedykolwiek zacytowana
przez Jana Pawła II w innym celu jak "chrystianizowanie" ewolucjonizmu.
Lecz czy rzeczywiście takie było zamierzenie Papieża Pacelliego? Z
pewnością nie. Jego celem było, przeciwnie, potępienie różnych teorii,
które inspirowały się właśnie ewolucjonizmem. W jednym fragmencie
encykliki Papież potępił ewolucjonizm filozoficzny oraz ewolucjonizm
polityczny. ("Są mianowicie najpierw tacy, którzy system tzw. ewolucji,
nawet w dziedzinie nauk przyrodniczych dotąd niezbicie nie udowodniony,
nieroztropnie i bez zastrzeżeń stosują do wytłumaczenia początku
wszechrzeczy, przyjmując śmiało monistyczne i panteistyczne wymysły o
świecie całym, nieustannej ewolucji podległym. Tą właśnie hipotezą
posługują się chętnie zwolennicy komunizmu, aby skuteczniej rozszerzać i
naprzód wysuwać swój dialektyczny materializm, który wszelką ideę Boga z
umysłów całkowicie wyplenia" – Humani generis). Dalej – o czym jeszcze
będziemy mówić – potępia poligenizm jako niezgodny z wiarą katolicką (H.
G., ss. 14 i 15).
Co się tyczy ewolucjonizmu
(rozumianego tutaj jako prosta hipoteza, według której pierwszy człowiek
otrzymał duszę bezpośrednio od Boga, podczas gdy ciało rzekomo
"powstało z istniejącej poprzednio, żywej materii") Pius XII potępił
tych, którzy działają "jakby dotychczasowe odkrycia i oparte na nich
rozumowania dawały już zupełną pewność, że ciało ludzkie w swym
pierwszym początku wyszło z istniejącej uprzednio i żywej materii, i
jakby źródła Bożego objawienia niczego nie zawierały, co w tej zwłaszcza
kwestii jak największej domaga się ostrożności i umiarkowania". W
rzeczywistości, nawet jeśli teoria ewolucji ograniczona jest tylko do
pochodzenia ciała pierwszego człowieka, i jeśli nawet uznaje
bezpośrednie stworzenie duszy tegoż pierwszego człowieka przez Boga, to
jednak stawia problemy, w tym co dotyczy "Bożego objawienia", toteż Pius
XII przypomina teologom i naukowcom, że "wszyscy" muszą być "gotowi
poddać się sądowi Kościoła, któremu Chrystus zlecił obowiązek, zarówno
autentycznego wykładania Pisma, jak strzeżenia dogmatów wiary" (H. G.,
s. 14). Sprawa jest tym bardziej istotna, że Pius XII w tej samej
encyklice powtarza potępienie przez Kościół tych wszystkich, którzy
negują historyczność pierwszych jedenastu rozdziałów Księgi Rodzaju! A
zatem Pius XII nie stawiał na tym samym poziomie ewolucjonizmu i
anty-ewolucjonizmu, jak to, przeciwnie, utrzymuje Przesłanie Jana Pawła
II, lecz potępiał niektóre rodzaje ewolucjonizmu i zachęcał do
najwyższej ostrożności względem ewolucjonizmu, choćby umiarkowanego,
który gdyby został w pełni dowiedziony, mógłby być ewentualnie zgodny z
wiarą.
2) Według Jana Pawła II "teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą"
Zachęcam czytelnika do ponownego przeczytania Przesłania Jana Pawła II,
które przytoczyłem w tym artykule. Wyraźnie twierdzi w nim, iż:
"Dzisiaj, prawie pół wieku po publikacji encykliki [Piusa XII], nowe
zdobycze nauki każą nam uznać, że teoria ewolucji jest czymś więcej niż
hipotezą". A więc, według Wojtyły hipoteza ewolucjonistyczna została
naukowo udowodniona, lub, przynajmniej, jest ona bardziej prawdopodobna
niż jej negacja: "Zwraca uwagę fakt, że teoria ta zyskiwała stopniowo
coraz większe uznanie naukowców..." toteż ich odkrycia stanowią
"znaczący argument na poparcie tej teorii". Jan Paweł II oczyszcza
tychże "naukowców" z wszelkich podejrzeń o stronniczość ich badań: w
materii, która tak blisko dotyka wiary, rzekomo pracowali oni
"niezależnie" uzyskując "zbieżne", "bynajmniej nie zamierzone i nie
prowokowane" wyniki na korzyść ewolucjonizmu! Jednakże, któż nie wie, iż
dla wielu naukowców, wręcz przeciwnie, ewolucjonizm jest "wiarą"
uderzającą w dogmat o stworzeniu? Profesor Di Trocchio (Uniwersytet z
Lecce) w Le bugie della scienza [Kłamswa nauki] (Mondadori, 1993)
poświęca cały rozdział (Falsi fossili e anelli mancanti [Fałszywe
skamieniałości i brakujące pierścienie]) niektórym znanym kłamstwom
naukowym ewolucjonistów; a wśród oszustów, na pierwszym planie króluje
jezuita Teilhard de Chardin, którego Wojtyła publicznie opiewa w słynnym
"liście" z 10 czerwca 1981 (por. Sodalitium, n. 27, s. 3). Na przekór
najwybitniejszym ewolucjonistom (między innymi Rostand, Monod, etc.)
Msgr. Landucci w La verità sull'evoluzione e l'origine dell'uomo [Prawda
o ewolucji i pochodzeniu człowieka] (La Roccia, Rzym 1984) poświęca
kilka stron, ażeby wykazać, iż podtrzymują tę tezę nie dlatego, iż
została dowiedziona, lecz po to aby nie musieć uznać stworzenia świata.
Wojtyła z pewnością nie lekceważy tegoż klimatu, który warunkuje w
znacznej mierze "wolne badania naukowców"; wcale też nie ignoruje faktu,
że mimo wszystko, wielu naukowców obecnie nadal neguje ewolucję (we
Włoszech znani są z tego Fondi i Sermonti) jako hipotezę, uznaną za
fałszywą przez naukę. Lecz jeśli hipoteza ewolucjonistyczna nie uczyniła
rzeczywiście żadnego kroku naprzód od 1950 (rok ogłoszenia Humani
generis) po dzień dzisiejszy i pozostaje zwykłą hipotezą, Karol Wojtyła
trafia bezpośrednio w sam środek zarzutu, jaki Humani generis kieruje
pod adresem tych, którzy nie troszcząc się o to co na ten temat mówi
Objawienie, uznają ewolucję za udowodnioną.
Ażeby
rozbawić nieco czytelnika, przytoczę mimochodem interpretację przesłania
"papieskiego" przedstawioną przez Giovanniego Cantoniego w powyżej
zasygnalizowanym artykule; według swojego obrońcy z urzędu, Jan Paweł II
chciał powiedzieć: "ewolucjonizm nie jest już tylko hipotezą, nie
dlatego że przeszedł w pewnik, ale dlatego że w obliczu licznych
hipotez, to znaczy wielu danych faktycznych, niezależnych od siebie,
jawi się jako teoria, czyli zbiór hipotez". Wystarczy przeczytać
ponownie Przesłanie Jana Pawła II, ażeby zrozumieć, że Cantoni zwodzi, a
jeśli nas oszukuje to dlatego, iż on sam jest zażenowany wojtyliańską
wypowiedzią, której nie przyjmuje tak naprawdę, lecz tylko w słowach,
inaczej mówiąc w zupełnie złudnej interpretacji, jaką chce jej nadać. W
rzeczywistości Jan Paweł II twierdzi, że w stosunku do 1950 roku
istnieje dużo nowych argumentów na korzyść ewolucji i że w związku z tym
nie jest ona już zwykłą hipotezą. Tymczasem, zatwierdziwszy te dane
eksperymentalne na korzyść ewolucji, Jan Paweł II ustala istnienie
różnorodnych "teorii" ewolucjonistycznych, które opierają się nie tylko
na dowodach faktycznych, lecz również na przesłankach filozoficznych. Z
tego tytułu, nie wszystkie teorie ewolucjonistyczne są możliwe o
przyjęcia. Gdyby interpretacja Cantoniego była poprawna, należałoby
wierzyć, iż przed 1950 rokiem ewolucjonizm był tylko hipotezą
eksperymentalną, bez dodatkowych, licznych "teorii"; jest to absolutnym
fałszem, tym bardziej, że prawdą jest, iż Pius XII potępiał już wówczas
niektóre teorie ewolucjonistyczne sprzeczne z wiarą, dopuszczając
swobodę dyskusji co do innych! Daremna próba obrony ortodoksji Jana
Pawła II jest więc – nawet w swej porażce – niezamierzonym
potwierdzeniem poważnych braków doktrynalnych myśli wojtyliańskiej,
którą usiłowano bronić opróżniając ją z jej znaczenia.
3) Poważne pominięcie w wojtyliańskim Przesłaniu: Monogenizm i grzech pierworodny
Przejdźmy jednakże do najpoważniejszego punktu Przesłania
wojtyliańskiego. Nie chodzi tyle o stwierdzenie ile raczej o pominięcie.
Tymczasem pominięcie jest nad wyraz ważne, a przedstawia się nieomal
jako implicytne zanegowanie prawdy wiary. Załóżmy przez moment, że Pius
XII rzeczywiście przyznał hipotezie ewolucyjnej tę samą wartość co jej
przeciwieństwu, i że dziś, po pięćdziesięciu latach, nauki przyrodnicze
opowiedziały się na korzyść ewolucjonizmu (teza Jana Pawła II).
Należałoby wówczas, spośród różnych ewolucjonizmów, przyjąć jeden, który
byłby zgodny z wiarą chrześcijańską. W tym właśnie tkwi ważne
pominięcie Jana Pawła II. Według Jana Pawła II Pius XII już "wskazał
też, pod jakim warunkiem koniecznym [przymiotnik występujący tylko w
wersji włoskiej przemówienia] opinia ta daje się pogodzić z wiarą
chrześcijańską; do tej kwestii powrócę później" (n. 4). Zwróćmy dobrze
uwagę: zagadnienie to jest najwyższej wagi: zgodność danej teorii z
wiarą. Według Jana Pawła II (który rzekomo cytuje Piusa XII) istnieje
jeden "warunek konieczny": tylko jeden, w liczbie pojedynczej. Zgodnie z
obietnicą warunek ten został podany w punkcie 5: otóż, dusza ludzka
została stworzona bezpośrednio przez Boga; nie może być postrzegana jako
"wytwór sił materii ożywionej" lub jako "prosty epifenomen tejże
materii". "Pius XII – przypomina Jan Paweł II – zwrócił uwagę na tę
istotną kwestię" (n. 5). Punkt ten leży na sercu Janowi Pawłowi II,
ponieważ stanowi fundament "godności człowieka" stworzonego na obraz i
podobieństwo Boga, godności zrujnowanej przez ewolucjonizm czysto
materialistyczny. W myśli Wojtyły – która jest personalistyczną myślą
antropocentryczną – ta prawda wiary zajmuje wyjątkowe miejsce, zgodnie z
kierunkiem dwuznacznego tekstu Gaudium et spes n. 24 (por. Sodalitium,
n. 37, ss. 61-62). Według niego ewolucjoniści materialistyczni, więcej
niż przeciwni wierze, "są nie do pogodzenia z prawdą o człowieku" i "co
więcej, nie są w stanie uzasadnić godności człowieka" (n. 5),
najpoważniejsze grzechy ze wszystkich! Lecz Wojtyła zapomina (?)
przytoczyć inny warunek, znacznie bardziej podkreślany przez Piusa XII –
monogenizm, warunek od którego zależy inna prawda wiary (nieco mniej
chwalebna dla godności osoby ludzkiej, to prawda): grzech pierworodny!
Pius XII pisał: "Nie wolno bowiem wiernym Chrystusowym trzymać się
takiej teorii, w myśl której przyjąć by trzeba albo to, że po Adamie
żyli na ziemi prawdziwi ludzie nie pochodzący od niego, drogą
naturalnego rodzenia, jako od wspólnego wszystkim przodka, albo to, że
nazwa «Adam» nie oznacza jednostkowego człowieka ale jakąś nieokreśloną
wielość praojców. Już zaś zupełnie nie widać jakby można było podobne
zdanie pogodzić z tym, co źródła objawionej prawdy i orzeczenia
kościelnego Nauczycielstwa stwierdzają o grzechu pierworodnym, jako
pochodzącym z rzeczywistego upadku jednego Adama i udzielającym się
przez rodzenie wszystkim ludziom, tak iż staje się on grzechem własnym
każdego z nich" (Humani generis). Pius XII jedynie przypomina Pismo
Święte; ograniczę się do zacytowania świętego Pawła: "I uczynił z
jednego wszystek rodzaj ludzki, aby mieszkali po całej ziemi" (Dzieje
Ap. 17, 26); "Stał się pierwszy człowiek Adam istotą żyjącą" (1 Kor. 15,
45). Jedność pochodzenia rodzaju ludzkiego jest prawdą wiary, z której
pochodzi inna prawda wiary o grzechu pierworodnym: "Dlatego jak przez
jednego człowieka grzech wszedł na ten świat, i przez grzech śmierć, i
tak na wszystkich ludzi śmierć przeszła, w którym wszyscy zgrzeszyli
(...) Przeto jak przez przestępstwo jednego na wszystkich ludzi
potępienie, tak i przez sprawiedliwość jednego na wszystkich ludzi
usprawiedliwienie życia" (Rzym. 5, 12. 18).
Doktryna ta z
Pisma Świętego "o pierwszym człowieku, o jego stanie pierwotnej
sprawiedliwości, jego utraconych przywilejach (w szczególności o
nieśmiertelności) i o grzechu pierworodnym przechodzącym na wszystkich
ludzi jako pochodzących od Adama" (Denz.-U. 101, 133, 174, 176, 789,
791) potwierdzona została przez Sobór Trydencki. Dekret z 1909
"umieszcza jedność rodzaju ludzkiego wśród punktów, które dotykają
fundamentów religii chrześcijańskiej" (Denz.-U. 2121-2123). Sobór
Watykański (I) miał uroczyście zdefiniować tę prawdę orzekając: "Jeśliby
ktoś zaprzeczał pochodzeniu całego rodzaju ludzkiego od jednego tylko
rodzica, Adama, niech będzie wyklęty" (por. Garrigou-Lagrange OP, hasło
Monogenismo [Monogenizm] w Enciclopedia cattolica). Czy Karol Wojtyła
wierzy w te prawdy? Jeśli w nie wierzy to dlaczego je ukrył w
Przesłaniu, w którym winien obowiązkowo je wyznać? Co można odpowiedzieć
wydawcy dziennika Le Monde (który jednak interpretuje odczucia niemałej
liczby ludzi) kiedy pisze: "Konsekwencje tej rehabilitacji mogą być
znaczące. Powzięty tym samym dystans do fundamentalistycznego
odczytywania Biblii może naruszyć cały gmach dogmatyki chrześcijańskiej,
oparty na grzechu pierworodnym i istnieniu zła, który ukształtował
naszą zachodnią mentalność. Bez pojęcia dziedzicznej winy, związanego z
«pierwszym człowiekiem», Adamem, centralne dogmaty wiary
chrześcijańskiej, jak grzech pierworodny i Odkupienie, są niezrozumiałe"
(wydanie z 25 października 1996, s. 17). Toteż, w obliczu takiego
skandalu, wydaje się nam, że wierni katolicy mają prawo do definitywnego
wyjaśnienia ze strony, nie Cantoniego na usługach, lecz głównego
odpowiedzialnego, Karola Wojtyły: wierzy on czy też nie, że Adam,
pierwszy człowiek, stworzony przez Boga w stanie łaski, zgrzeszył i że
grzech ten został przekazany drogą rodzenia wszystkim ludziom (za
wyjątkiem Pana Naszego i Niepokalanej Panny Maryi), którzy pochodzą od
niego? Nie jest to zbyt wygórowane żądanie od człowieka, który mieni się
być następcą świętego Piotra, tego którego obowiązkiem jest "utwierdzać
w wierze" swoich braci. Po raz kolejny, wraz z Przesłaniem z 22
października 1996, Jan Paweł II zaniedbał tę powinność.
Post scriptum: po napisaniu tego artykułu dowiedzieliśmy się co na ten
temat zostało opublikowane przez Sì sì no no (15 grudnia 1996, ss. 3-7) w
Evolutionnisme ou teilhardisme? Le «Message» de Jean-Paul II à
l'Académie des sciences [Ewolucjonizm czy teilhardyzm? "Przesłanie" Jana
Pawła II do Akademii nauk]. Artykuł, którego lekturę polecamy, jest
interesujący zwłaszcza w celu ustalenia jaka była rzeczywista myśl Piusa
XII (por. punkt 1 naszej analizy) oraz jak poważne problemy stawia sam
ewolucjonizm "spirytualistyczny" poprawnej egzegezie Pisma Świętego. (1)
Z języka francuskiego i włoskiego tłumaczyła Iwona Olszewska
Artykuł z czasopisma: "Sodalitium" (wersja francuska), nr 43, kwiecień 1997, ss. 63-68.
Wersja włoska: "Sodalitium", nr 45, kwiecień 1997, ss. 54-59.
Przypisy:
(1) Por. 1) Ks. Jan Górka, Encyklika "Humani generis" o kwestii
początku człowieka. 2) Ks. M. Dietz SI, Dogmat stworzenia wedle świętego
Tomasza z Akwinu. 3) Bp Michał Nowodworski, a) Monogenizm. b)
Rekomendacja książki pt. "Homo versus Darwin, czyli sprawa o pochodzenie
człowieka". 4) Ks. Jacek Tylka, Dogmatyka katolicka. 5) O. Marian
Morawski SI, Dogmat Łaski. 19 wykładów o porządku nadprzyrodzonym. 6)
Ks. Dominik Radecki CMRI, Teilhard de Chardin i grzech pierworodny.
(Przyp. red. Ultra montes).
Za: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=989338678177100&set=a.348311522279822&type=3&theater