Jak miesiąc maj poświęcony
jest Niepokalanej Dziewicy Maryi, tak znowu w miesiącu czerwcu oddają
wierni szczególniejszą cześć i uwielbienie Sercu Jezusowemu. To miesiąc
miłości. W tym bowiem miesiącu obchodzi zazwyczaj Kościół pamiątkę
ustanowienia największej tajemnicy miłości, św. Eucharystii, w tym
również miesiącu miało miejsce jedno z najgłówniejszych objawień, w
którym odsłonił Boski Zbawiciel skarby Swojego Najświętszego Serca. W
tym czasie pragnie Kościół, ażeby wierni rozważali gorliwie tajemnice z
życia Boskiego Zbawcy, zapisane w św. Ewangelii, poznawali bliżej Jego
pragnienia i czyny. Poznanie bowiem pragnień i czynów Jezusa budzi mimo
woli w duszy rozważającego cześć i miłość dla Osoby Jezusa Chrystusa i
prowadzi do nabycia prawdziwego nabożeństwa do Najświętszego Serca.
Nawet wśród katolików znajdują się tacy, którzy
nie zdają sobie sprawy, na czym nabożeństwo do Najświętszego Serca w
istocie swojej polega. Sądzą błędnie, że jest to nabożeństwo dla osób
przeczulonych i że odpowiada więcej niewiastom, aniżeli mężczyznom. Nie
wiedzą wcale o tym, że cześć oddawana Najświętszemu Sercu odnosi się do
całej Osoby Jezusa ze szczególnym uwzględnieniem Jego wielkiej miłości
ku Ojcu Niebieskiemu i ku nam ludziom.
Serce Jezusa to cały Jezus w Swojej bezgranicznej ku Bogu i ku ludziom miłości.
A dlaczego Pan Jezus, chcąc nas pobudzić do wzajemnej miłości, wskazuje na Swe Najświętsze Serce?
Pragnie się zastosować do sposobu myślenia i
codziennego postępowania ludzi. Chce być zrozumiany. Kiedy mówimy, że
ten lub ów człowiek ma dla nas serce, że jest naszym przyjacielem od
serca, co chcemy przez to wyrazić? Nie co innego, jak tylko, że ten
człowiek jest nam życzliwy, że nas prawdziwie miłuje i pragnąłby jak
samemu sobie, tak i nam nieba przychylić. Bo serce jest znakiem czyli
symbolem miłości. Co więcej, serce jest narzędziem jak najściślej z
miłością złączonym. Ono najbardziej odczuwa wszystkie poruszenia duszy:
smutek je ściska, obawa ostudza, radość rozszerza, gniewem się rozpala, w
miłości rozpłomienia.
Stąd też zrozumiemy, że Pan Jezus
objawiając ludziom Serce Swoje Boże, objawia im tym samym Swoją wielką
miłość. W Sercu Jezusowym zrodziły się przecie najsłodsze plany naszego
odkupienia. Ono bolało nad naszym upadkiem, biło uczuciem szczerej
radości na widok naszego szczęścia, cierpiało na krzyżu, promieniało
radością w chwalebnym zmartwychwstaniu. Serce Jezusa to owa miłość,
która przez lat trzydzieści ponosiła prace i trudy życia ukrytego,
uzdrawiała chorych, wracała życie umarłym, pocieszała stroskanych,
rozgrzeszała pokutujących. Miłości Jezusowej nie ma równej na świecie.
Gorętsza ona nad płomienie, które ją oznaczają, szersza nad świat od
końca do końca, głębsza aniżeli zawrotne przepaście, mocniejsza od
śmierci, bo w swej wierności trwała jest na zawsze.
A jednak mimo licznych dowodów Swojej miłości Jezus jest zapoznany i wzgardzony. Nie znają Go poganie, urągają Jego Boskiej nauce heretycy i odszczepieńcy, obojętni i wiarołomni w miłości katolicy. Na próżno rozlega się głos Jezusa, zapraszający z naszych ołtarzy: Bierzcie i pożywajcie, kościoły nieraz świecą pustkami, niewielu takich, którzy nawiedzają Boskiego Więźnia w Jego zewnętrznym osamotnieniu, mało takich, którzy Go często i pobożnie przyjmują do swojego serca. Są w końcu i tacy, którzy wprost zaprzeczają Jego rzeczywistej obecności w Najświętszym Sakramencie Ołtarza, lub też z całą świadomością przystępują świętokradzko do Stołu Pańskiego.
Dlatego to Pan Jezus objawiając światu Swe Najświętsze Serce, objawił Je otoczone cierniami, to znaczy zranione niewdzięcznością ludzką. W tym celu także domagał się ustanowienia Święta Serca Swojego, ażeby w tym dniu wierni Jego czciciele wynagradzali głównie przez godnie przyjętą Komunię św. krzywdy i zniewagi wyrządzone w św. Eucharystii. […]
„O głębsze poznanie Serca Jezusowego”, w: Posłaniec Serca Jezusowego, czerwiec 1927, s. 121-122.