Rajmund urodził się 8 stycznia 1894 roku w
Zduńskiej Woli koło Łodzi, z małżonków Juliusza Kolbego († 1914) i Marianny z
Dąbrowskich († 1946). W dniu urodzin otrzymał Chrzest święty w kościele
parafialnym pw. Wniebowzięcia NMP. Był drugim z kolei dzieckiem Kolbów. Rodzice
trudnili się tkactwem chałupniczym, ale z powodu ciężkich warunków materialnych
byli zmuszeni zwinąć warsztat i przenieść się do Łodzi, potem do Pabianic,
gdzie ojciec pracował w fabryce, a matka prowadziła sklepik i pracowała jako
położna (ok. 1897). Rodzice Rajmunda należeli do III Zakonu św. Franciszka.
Ojciec, ogarnięty szczerym patriotyzmem, chętnie czytał swoim synom patriotyczne
książki. Chłopcy "zarażeni" od ojca najchętniej bawili się w rycerzy
i rysowali na płotach polskie orły. Pierwsze nauki pobierali w domu rodzinnym.
Rajmund jako chłopiec lubił także nieraz i poswawolić. Pewnego dnia w takiej
sytuacji zawołała z wyrzutem matka: "Mundziu, co z ciebie będzie!?".
Słowa te utkwiły mu długo w pamięci. Powoli chłopiec poważniał. Kiedy miał 12
lat, ukazała mu się Najświętsza Maryja Panna, trzymająca w rękach dwie korony:
białą i czerwoną. Zapytała chłopca, czy je chce, a równocześnie dała mu do
zrozumienia, że korona biała oznacza czystość, a czerwona męczeństwo.
"Odpowiedziałem, że chcę.
Wówczas Matka Boża mile na mnie spojrzała i
znikła". Było to w kościele parafialnym w Pabianicach. W 1907 roku
franciszkanie konwentualni ze Lwowa prowadzili w Pabianicach misje. Rajmund
wraz ze swoim starszym bratem Franciszkiem, postanowił wstąpić do
franciszkanów. Obaj przedarli się przez granicę z zaboru rosyjskiego do zaboru
austriackiego, do Lwowa, gdzie wstąpili do małego seminarium franciszkanów
konwentualnych. W trzy lata potem podążył za nimi brat najmłodszy, Józef. Lwów
przypomniał Rajmundowi czasy, kiedy to w katedrze lwowskiej przed cudownym
obrazem Matki Bożej łaskawej król polski, Jan Kazimierz, ogłosił Maryję Królową
Polski i złożył na Jej ręce ślubowanie (1656). Przed tym samym obrazem
postanowił i on także poświęcić się Maryi. "Z twarzą pochyloną ku ziemi -
napisze w swoich pamiętnikach - obiecałem Najświętsza Maryi Pannie, królującej
na ołtarzu, że będę walczył dla Niej. Jak? - nie wiedziałem, ale wyobrażałem
sobie walkę orężem materialnym". Szybko jednak doszedł do przekonania, że
walki zbrojnej nie da się pogodzić ze stanem duchownym, który sobie zamierzał
obrać. Postanowił zatem zrezygnować z kapłaństwa i poświęcić się jako żołnierz
walce w obronie Ojczyzny. Wtedy to właśnie na terenie Austrii tworzyły się
podziemne organizacje wojskowe, mające na celu wyzwolenie Polski spod
okupantów. Tworzyły się legiony polskie. Kiedy Rajmund z bratem byli już
zdecydowani, przybyła do nich w odwiedziny matka. Skoro jej wyjawili swój
zamiar, wtedy wyznała, że wraz z ojcem postanowiła poświęcić się na wyłączną
służbę Bożą. Rajmund uznał w tym dla siebie znak woli Bożej, że ma pozostać.
Poprosił też niebawem o przyjęcie do nowicjatu (1910). W rok potem złożył śluby
czasowe. Ponieważ w małym seminarium ukończył klasę ósmą gimnazjalną, w roku
1912 przełożeni wysłali go na dalsze studia do Krakowa. Stąd wszakże ze względu
na jego niezwykłe zdolności skierowano go jeszcze tego samego roku 1912 do Rzymu,
gdzie zamieszkał w międzynarodowym kolegium serafickim. Równocześnie uczęszczał
na znany uniwersytet papieski, prowadzony przez jezuitów, Gregorianum. Studia
filozoficzne (1912-1915), jak i teologiczne (1915-1919) uwieńczył dwoma
doktoratami. Rajmund okazywał nadto wybitne uzdolnienia matematyczno-fizyczne.
Napisał artykuł pt. Etereoplan o pojeździe międzyplanetarnym. Dnia 1 listopada
1914 roku Kolbe złożył profesję uroczystą, w czasie której dodał sobie imię
Maria. Dnia 28 kwietnia 1918 roku Kolbe otrzymał święcenia kapłańskie. Rzym był
dla o. Kolbego opatrznościowy. W stolicy chrześcijaństwa zrozumiał, że nie
tylko Polska, ale i cały świat powinien należeć do Chrystusa. W 1917 roku
przypadały dwie rocznice, które o. Kolbemu dały wiele do myślenia: 400-lecie
wystąpienia Marcina Lutra i 200-lecie powstania masonerii. Dwie te okazje
wykorzystali wrogowie Kościoła dla zamanifestowania do niego nienawiści.
Burmistrz Rzymu, Żyd, Ernest Nathan, został wielkim mistrzem masońskim.
Zarządził on obchody z czarnym sztandarem giordanobrunistów, na którym był znak
Lucyfera, depczącego św. Michała Archanioła. W czasie pochodu wołano:
"Diabeł będzie rządził w Watykanie, a papież będzie jego szwajcarem
(gwardzistą; sługą)". Maksymilian jako świadek patrzył z najwyższym bólem
i oburzeniem, jak można było w Wiecznym Mieście dopuścić do takiej prowokacji.
Jeszcze więcej drażniła go obojętność tłumu gapiów, nie reagującego na to
bluźnierstwo. Równocześnie w tym samym roku 1917 świat katolicki obchodził
rocznicę 75-lecia objawienia się NMP Alfonsowi Ratisbonne. Wspomniane wypadki
natchnęły Maksymiliana, ażeby utworzyć z jednostek najbardziej bojowych i
oddanych Maryi Niepokalanej rodzaj bractwa, które by skupiało w swoich
szeregach wszystkich ludzi, którym sprawa królestwa Bożego na ziemi leży na
sercu. W porozumieniu zatem z przełożonymi i po naradzie ze spowiednikiem w tym
samym roku 1917, gdy był jeszcze subdiakonem, założył wśród swoich kolegów
Rycerstwo Niepokalanej (Militia Immaculatae). W 1919 roku o. Maksymilian
powrócił do Polski. Bardzo się ucieszył, że jest już wolna. Postanowił dołożyć
wszystkich sił, by była królestwem Niepokalanej. Zaczął więc werbować
ochotników do Rycerstwa Niepokalanej. W styczniu 1922 roku zaczął wydawać w
Krakowie Rycerza Niepokalanej. Przełożeni jednak w obawie, że o. Kolbe zadłuży
klasztor, wysłali go do Grodna, gdzie Święty założył zaraz drukarnię. Pracował
niestrudzenie nad nowym dziełem, które uważał za program swojego życia. Ale też
owoce rychło okazały się w całej pełni: w 1927 roku Rycerz Niepokalanej
wychodził już w nakładzie 70 000 egzemplarzy, a liczba członków Milicji
Niepokalanej (MI) wzrosła do 126 000 członków. Prawdziwy wszakże rozmach
nastąpił dopiero wtedy, gdy o. Kolbe przeniósł swoje dzieło do Teresina, 42 km
od Warszawy. W roku 1927 założył tu Niepokalanów. Kiedy wybuchła wojna światowa
w 1939 roku, klasztor w Niepokalanowie liczył 13 ojców, 18 kleryków
nowicjuszów, 527 braci profesów, 82 kandydatów na braci i 122 chłopców w małym
seminarium. Był to więc największy klasztor w owych latach na świecie i jeden z
największych, jakie znają dzieje Kościoła. Nakład Rycerza Niepokalanej doszedł
do 750 000 egzemplarzy, Rycerzyk Niepokalanej dla dzieci miał nakład 221 000
egzemplarzy, Mały Dziennik osiągnął już cyfrę 137 000 egzemplarzy, a jego
wydanie niedzielne 225 000 egzemplarzy. Od roku 1938 Niepokalanów posiadał
własną radiostację. Nie obywało się oczywiście bez trudności. Prasa wolnomyślna
robiła wszystko, by dzieło ośmieszyć i odstręczyć od niego przyjaciół, ale twór
Niepokalanej pokonywał wszystkie przeszkody. W 1930 roku o. Kolbe opuszcza
Niepokalanów i w towarzystwie 4 współbraci za zezwoleniem przełożonego
generalnego udaje się do Japonii, do miasta Nagasaki, gdzie zakłada drugi
Niepokalanów. W 1931 roku otworzył tam nowicjat, a w 1936 roku małe seminarium.
W tym roku Rycerz Niepokalanej w języku japońskim miał już nakład 65 000 egzemplarzy.
"Szaleniec Boży" zamierzał otworzyć podobne do Niepokalanowa
polskiego i japońskiego ośrodki w całym świecie ku chwale Niepokalanej i
rozszerzeniu Jej królestwa na ziemi. To jednak było piekłu za wiele.
Bohaterskie życie miał Święty zakończyć jeszcze piękniejszą śmiercią. Czerwona
korona męczeństwa była już blisko.Właśnie o. Maksymilian powrócił do kraju, by
podeprzeć Niepokalanów polski, który w czasie jego nieobecności przeżywał
kryzys. I kiedy wszystko ponownie zaczęło iść z dynamicznym rozmachem, wybuchła
wojna, a po niej nastała noc okupacji. Dnia 19 września Niemcy przystąpili do
likwidacji Niepokalanowa. Wraz z o. Kolbe pozostali bracia zostali również
aresztowani i umieszczeni w obozie w Amtlitz (między 24 września a 8
listopada). Stąd wywieziono ich do Ostrzeszowa (od 9 listopada do 8 grudnia
1939 roku). W samą uroczystość Niepokalanej, 8 grudnia, nastąpiło zwolnienie z
obozu. O. Kolbe natychmiast powrócił do Niepokalanowa. Tu zajął się
przygotowaniem 3000 miejsc dla wysiedlonych z Poznańskiego, wśród których Żydów
było 2000. Zorganizował nieustanną adorację Najśw. Sakramentu, otworzył
warsztaty naprawy zegarków i rowerów, wystawił kuźnię i blacharnię,
zorganizował krawczarnię i dział sanitarny. 17 lutego 1941 roku gestapo zabrało
o. Kolbego do Warszawy na osławiony Pawiak. 25 maja 1941 roku wywieziono go do
obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Otrzymał numer 16 670. Pod koniec lipca
1941 roku uciekł jeden z więźniów z bloku o. Kolbego. Wściekły komendant
nakazał zwołać na plac cały blok i co dziesiątego wytypowanego przez siebie
więźnia skazał na śmierć głodową, w specjalnie na to przygotowanym bunkrze.
Wśród przeznaczonych na śmierć znalazł się Franciszek Gajowniczek.
Nieszczęśliwy westchnął, że musi opuścić żonę i dzieci. Wtedy stała się rzecz,
która zdumiała katów. Z szeregu wyszedł o. Kolbe i prosił, by jego skazano na
śmierć zamiast Gajowniczka, który stał obok niego. Na pytanie: kim jest?
odparł, że jest kapłanem katolickim. Jest samotny, a Gajowniczek ma żonę i
dzieci. Poszedł na śmierć wraz z 9 towarzyszami do bloku śmierci, nr 13.
Bunkier, który dotąd był miejscem przekleństw i rozpaczy, pod przewodnictwem o.
Maksymiliana stał się przybytkiem Bożej chwały. Modlono się i śpiewano nabożne
pieśni. Przyzwyczajony do głodu o. Kolbe przeżył w bunkrze dwa tygodnie bez
kruszyny chleba i kropli wody. Wreszcie oprawcy dobili go zastrzykiem fenolu.
Stało się to 14 sierpnia, w wigilię Wniebowzięcia Najśw. Maryi Panny 1941 roku.
O. Kolbe miał zaledwie 47 lat.
Za: www.kolbe.pl
(tytuł zmieniony przez Redakcję)