STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

piątek, 3 czerwca 2016

Uroczystość Najsłodszego Serca Jezusowego

Uczcie się ode Mnie, żem jest cichy i pokornego Serca (Mt 11.29)
(Piątek po drugiej niedzieli po Zesłaniu Ducha św.)

(Święto to ustanowione zostało około roku Pańskiego 1765) 


   Dwa to już tysiące lat temu, jak tu na świecie żył Pan Jezus z Bóstwem i człowieczeństwem swoim, z Sercem swym bosko-człowieczym i z miłością w tym Sercu. Ten Jezus już wonczas wszystką prawdę i wszystkie skarby łask, których ludzie po wsze czasy do swego zbawienia potrzebują, złożył w Kościele św. apostołów swoich. Ale Chrystus nie starzeje się i nie zmienia; On dziś jak wczoraj, mówi Pismo. Tak samo nie starzeje się i nie zmienia nauka Jego, Sakramenta Jego, łaska, - tu nie ma żadnej nowości. 

W ciągu roku kościelnego mamy rozliczne uroczystości Pańskie, w których czcimy rozmaite tajemnice Zbawiciela. Te święta zaprowadzono nie od razu, lecz powoli, jedno po drugim. Za dni apostołów mało ich było. Rzecz jasna, że i wówczas znano doskonale Pana, życie Jego, Mękę i śmierć, ale ówcześni chrześcijanie wszystką uwagę wytężali przede wszystkim na największą i najwspanialszą tajemnicę, na Jego śmierć krzyżową i na chwalebne Jego zmartwychwstanie. Później zaczęli zwracać uwagę i na inne tajemnice, jak na przykład na cudowne powołanie pogan do żłóbka, na narodzenie Pańskie, a czynili to pouczeni i pobudzeni od owego dobrego nauczyciela, którego zesłał Kościołowi Pan Jezus po Wniebowstąpieniu swoim, to jest od Ducha świętego. Jak przewodnik w górach zwraca obcym uwagę to na ten, to na ów piękny widok, tak i Duch święty zwracał oczy i uwagę wiernych to na tę, to na ową tajemnicę odkupienia, z czego czerpali nowe pociechy i coraz gorętszą czuli w sercach miłość do Jezusa. W mądrości i opatrzności swojej zwracał On oczy i serca wiernego ludu na tę właśnie tajemnicę, która w owych czasach i okolicznościach była najbardziej potrzebna i najbardziej zbawienna. 

W taki więc sposób zaprowadzone zostały w Kościele uroczystości Pańskie: Wcielenie, Narodzenie i inne. Te tajemnice nie były nowe, ale nowe było uczczenie ich przez wiernych. 

Tak samo miała się sprawa z nabożeństwem do Najsłodszego Serca Jezusowego. 


Pierwsi chrześcijanie wiedzieli równie dobrze jak my, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i człowiekiem, że ma Serce prawdziwie człowiecze, że to Serce pełne jest miłości, zmiłowania, pokory i cichości, że na krzyżu zostało włócznią otworzone i że żyje wciąż w Niebie i w Sakramencie Ołtarza, ale ich miłość i cześć kierowała się w pierwszych czasach ku innym tajemnicom. Dopiero później Duch święty zwrócił uwagę wiernych na tajemnicę Boskiego Serca, ukazywał im to Serce coraz jaśniej i pobudzał ich, by mu się z weselem bliżej przypatrywali i tak zapalali się do jego czci i miłości. 

Spośród wszystkich tajemnic Pana naszego Jezusa nasamprzód obchodzono uroczyście największy akt miłości Jego, krwawą śmierć na krzyżu. Ten akt miłości chwalą, wysławiają, uwielbiają listy apostolskie na rozlicznych miejscach i w najgorętszych słowach. Czczono go w codziennym niekrwawym Jego ponawianiu, w ofierze Mszy świętej, jak kazał sam Zbawiciel na ostatniej wieczerzy słowami: To czyńcie na Moją pamiątkę. Rozkazanie to po Wniebowstąpieniu Pańskim spełniano jak najwierniej. Dzieje Apostolskie opowiadają wyraźnie, że pierwsi chrześcijanie codziennie brali udział w ofierze Mszy św. i w Komunii, czego przyczynę podaje święty Paweł apostoł: Ilekroć będziecie ten chleb jedli i kielich pili, śmierć Pańską będziecie opowiadali, aż przyjdzie (1Kor. 11,26).

Tak więc Msza święta i Komunia była najpierwszym nabożeństwem na uczczenie największego dzieła miłości Chrystusowej. 

W najściślejszym związku z tym stało nabożeństwo do miejsca świętego, gdzie się spełniła krwawa ofiara Jezusowa. Pierwsi chrześcijanie często i licznie schodzili się na Górze Kalwaryjskiej, gdzie się dokonało wielkie dzieło miłości odkupienia rodzaju ludzkiego. Działo się to tak jawnie, że poganie srodze się o to gniewali, aż wreszcie cesarz Hadrian w roku 130 kazał miejsce ukrzyżowania i grób Pana Jezusa zasypać ziemią, wybrukować kamieniami i postawić tam świątynię z obrazem bogini wszeteczeństwa. 

Chociaż chrześcijanie odtąd tych miejsc świętych nie mogli nawiedzać, nie przestawali odprawiać pielgrzymek do świętego miasta i ze wszystkich części świata przybywały tłumy ludu do Jerozolimy. 

Gdy w roku 313 cesarz Konstantyn Wielki jawnie stanął po stronie chrześcijaństwa, matka jego, święta Helena, udała się do Jerozolimy, oczyściła Górę Kalwaryjską z plugastwa pogańskiego i znalazła krzyż święty wraz z gwoździami i tabliczkę z napisem. Ten święty znak przywodził na pamięć ofiarę krzyżową, więc stał się przedmiotem głębokiej czci. Tak powstało nabożeństwo do krzyża świętego, w którym obchodzono uroczyście najprzedniejsze dobrodziejstwo miłości Chrystusowej. 

Widok ukrzyżowanego Jezusa ściągał uwagę nabożnych przede wszystkim na pięć ran najświętszych. Rany te są jakoby wyrazem straszliwych mąk i śmierci krzyżowej, świętymi bliznami, które Pan Jezus i na uwielbionym ciele swoim chciał zachować. W pismach świętych Ojców Kościoła znajduje się wiele miejsc, które te rany najświętsze wysławiają i wiernych do osobliwego ich uczczenia wzywają. Tak powstało nabożeństwo do Pięciu Ran Najświętszych.
 
Nie uszło uwagi nabożnych ich czcicieli, że Ewangelia święta w sposób szczególniejszy i uderzający wspomina o powstaniu rany boku Pańskiego, który żołnierz włócznią otworzył. Ranę tę otrzymał Zbawiciel po śmierci, jako ostatnią zniewagę najświętszego ciała swojego. Z tej rany wypłynęła krew i woda, co Jan święty z takim naciskiem podkreśla, że musiano w tym domyślać się czegoś nadzwyczajnego, prawie cudownego. Nauczyciele Kościoła widzieli w tym głębokie tajemnice. Według ich rozumienia krew, która wypłynęła z boku Pańskiego, jest naszym przejednaniem, woda zaś oczyszczeniem naszym i uświęceniem; obie razem wyobrażają Sakramenty Kościoła, głównie zaś chrzest i Najświętszy Sakrament Ołtarza. Otwarcie boku ukrzyżowanego Zbawiciela, drugiego Adama, jest według nich spełnieniem figury stworzenia Ewy. Z boku nowego Adama, naszego ojca duchownego, utworzona została prawdziwa Ewa, duchowna matka żyjących, oblubienica Chrystusa. Rana boku jest według tych świętych Doktorów bramą żywota, której figurą były drzwi w arce Noego, przez które musiało wchodzić wszystko, co nie miało zginąć w falach potopu. W uczczeniu tych wszystkich tajemnic zamykało się nabożeństwo do rany boku Jezusowego.
 
Gdy to nabożeństwo mocno się zakorzeniło i rozszerzyło po świecie, jeden już tylko krok pozostawał do osobnego nabożeństwa do Najsłodszego Serca Jezusowego.
 
Dokładniejsze rozważanie wszystkich okoliczności, które wspomina święty Jan Ewangelista, musiało koniecznie naprowadzić na domysł, że owo uderzenie włócznią dosięgło samego Serca Jezusowego i musiało je otworzyć.

Żołnierz, który je zadał, chciał stanowczo sprowadzić śmierć, gdyby w ciele Jezusowym pozostało jeszcze trochę życia, więc uderzenie było silne i gwałtowne. Według najstarszych podań uderzenie to szło od prawej do lewej strony piersi, a rana była tak wielka, że apostoł Tomasz mógł w nią włożyć rękę. 

Te i inne rozważywszy powody, wierni doszli do tego przekonania, że nie tylko sam bok, lecz i Serce Jezusowe zostało włócznią zranione, co też i Kościół w uroczystość Serca Jezusowego wyraźnie wypowiada. Jest rzeczą całkiem naturalną, że rozważanie rany boku przeniosło się na ranę Serca, i że poznano, że tajemnice, które się objawiły w otworzeniu boku, tym wyraźniej przedstawiają się w otworzeniu i zranieniu Serca. Tą drogą przyszło do nabożeństwa, do uczczenia zranionego Serca Jezusowego, stało się to atoli dopiero na początku drugiego tysiąclecia, w ciągu którego również dawniejsze nabożeństwo do krzyża świętego i do innych narzędzi Pańskich, jako też do Pięciu Ran Jezusowych, coraz więcej się szerzyło i coraz bardziej zakorzeniało w sercach wiernych. 

Nabożne rozważanie Serca Jezusowego, które się dało zranić z miłości ku ludziom, do głębszych jeszcze prowadziło rozmyślań. Jak u wszystkich ludzi, tak i u Boga-Człowieka Serce cielesne było tą częścią najświętszego Ciała, której skutkiem ścisłego zjednoczenia się duszy i ciała wszystkie uczucia i cierpienia duszy udzielały się w sposób osobliwie dotkliwy. Bojaźń, tęsknota, smutek, które dusza Jezusowa odczuwała w Ogrójcu i w czasie całej Męki aż do ostatecznego opuszczenia, odczuwało i Serce Jezusowe w sposób nader bolesny. Uderzenie włóczni po śmierci Chrystusa Pana chociaż zraniło Jego Serce, nie przyczyniło Mu nowych boleści; ale owe cierpienia duszy były także cierpieniami Serca Jezusowego. 

Od rozważania rany nieżywego Serca łatwo było przejść do nabożnego rozważania boleści, jakich doznawało żywe Serce Jezusowe skutkiem cierpień duszy, to zaś wiodło do rozważania i do czci gorzkich boleści Serca Jezusowego oraz do rozważania innych uczuć, jako to miłości, współczucia, zmiłowania, ukrytych w Sercu Jezusowym, które Duch święty z biegiem czasu wiernym objawiał i do uczczenia ich pobudzał. 

Tak oto z nabożeństwa do śmierci krzyżowej wyłoniło się nabożeństwo do Boskiego Serca, w którym czcimy i uwielbiamy z głęboką wiarą zranione cielesne Serce Jezusowe jako wyobrażenie wewnętrznych Jego boleści dusznych, jako też miłości Jego i płynących z niej cnót. 

W dniu 21 lipca roku 1899 wydała święta Kongregacja obrzędów; przez swego prefekta ks. kardynała Mazzelę bardzo ważne pismo, mające na celu coraz większe szerzenie nabożeństwa do Najsłodszego Serca Jezusowego, bo w nabożeństwie tym widzi Kościół święty skuteczne lekarstwo na obecną obojętność i oziębłość wiernych względem religii Chrystusowej. Pismo to tak opiewa: 

"Jeśli było zawsze dla mnie nader miłą rzeczą donoszenie z mego urzędu pasterzom Kościoła o tym wszystkim, co jego Najwyższy Pasterz polecił podać do wiadomości, to teraz o wiele przyjemniej przychodzi mi uwiadomić wszystkich pasterzy, że Ojciec święty Leon XIII doznał bardzo wielkiej radości z powodu ogłoszenia ostatniej encykliki, w której zachęcał ród ludzki do poświęcenia się Najsłodszemu Sercu Jezusa Chrystusa. W rzeczy samej dowiedział się, że list ten z wielką zgodą przyjęli pasterze i wierni, i że z wielkim pośpiechem uczynili mu wszędzie zadość. 

Ojciec święty, chcąc przyświecać wszystkim własnym przykładem, sam w pałacu watykańskim w kaplicy paulińskiej po uprzednim pobożnym przygotowaniu poświęcił i ofiarował cały świat Boskiemu Sercu Jezusa. Za jego przykładem lud rzymski zgromadził się bardzo licznie w patriarchalnych i mniejszych bazylikach, w kościołach parafialnych i po wszystkich innych kościołach, aby ponowić uroczystą formułę poświęcenia się i niejako wzmocnić ją jednym głosem. 

Następnie nadeszły listy z wszystkich stron i dotąd codziennie nadchodzą, donosząc, że ten sam obrzęd poświęcenia się z równą pobożnością odbył się w wszystkich kościołach nie tylko Włoch i Europy, ale także w najodleglejszych stronach. Z powodu zaś tej zgody wszystkiego ludu katolickiego czyniącego zadość życzeniu i rozkazowi Najwyższego Ojca wspólnego, należy się pochwała pasterzom, którzy w tym byli dla swych trzód doradcami i przewodnikami. 

Ojciec św. przypomniał w swej encyklice, że ufa, a my mamy nadzieję razem z nim, że z tego zaofiarowania się uroczystego spłyną obfite i nader miłe owoce nie tylko na wszystkich chrześcijan z osobna, ale na całą rodzinę chrześcijańską, owszem na wszystek ród ludzki. Wszyscy w rzeczy samej są do głębi przekonani o wielkiej potrzebie wzbudzenia żywszej wiary obecnie tak bardzo słabej, rozżarzenia prawdziwej miłości, aby można postawić groblę przeciw rozhukanym namiętnościom i znaleźć lekarstwo na coraz bardziej psujące się obyczaje. Winni się tedy wszyscy najbardziej troszczyć o to, aby rodzaj ludzki poddał się słodkiemu panowaniu Chrystusa i by Jego królewskie prawo, zlecone Mu od Boga nad wszystkimi ludźmi, było także przez świeckie władze uznane i szanowane, by Kościół Chrystusowy, który jest Jego Królestwem, coraz więcej się rozszerzał i mógł się cieszyć ową wolnością i pokojem, które mu są potrzebne dla coraz to nowych triumfów. Nareszcie wszyscy winni dążyć do tego, aby nieprzeliczone i bardzo ciężkie krzywdy, jakie na całym świecie niewdzięczni ludzie bez ustanku Majestatowi Bożemu zadają, zostały wynagrodzone przez dobre uczynki. Ażeby jednak powzięta nadzieja pozyskiwała coraz to nowe siły i dobre nasienie kiełkowało obficie i wydawało bujniejszy plon, do tego potrzeba, aby nabożeństwo do Najsłodszego Serca Jezusowego utrwaliło się i coraz bardziej się krzewiło. 

Dlatego Ojciec święty, czyniąc mię tłumaczem swej woli, wzywa wszystkich pasterzy całego świata katolickiego, aby trwając ochoczo w dziele, obmyślili i postanowili to wszystko, co według warunków czasu i miejsca najlepiej przyczyni się do osiągnięcia upragnionego celu. 

Ojciec święty poleca następnie jak najgoręcej przyjęty już w wielu kościołach zwyczaj ofiarowania przez cały miesiąc czerwiec szczególniejszego hołdu pobożności dla Boskiego Serca. Aby to czyniono z większym zapałem, otwierając skarby Kościoła świętego, udziela wiernym 300 dni odpustu, który mogą pozyskać tyle razy, ile razy biorą udział w tych ćwiczeniach pobożnych, i odpust zupełny dla tych, co przynajmniej 10 razy brali w nich udział w ciągu miesiąca czerwca. 

Poza tym Ojciec św. żywo pragnie, ażeby praktyka tak wielce polecana i wykonywana już w bardzo wielu miejscach, a zasadzająca się na złożeniu w pierwszy piątek każdego miesiąca hołdu dla uczczenia Najświętszego Serca, szerzyła się coraz bardziej z odmówieniem publicznie litanii niedawno przezeń zatwierdzonej i z ponowieniem formy poświęcającej, którą przedłożył. Jeśli ta praktyka utrwali się między ludem chrześcijańskim i przejdzie w zwyczaj, stanie się mocnym zatwierdzeniem boskiego i królewskiego prawa, które Chrystus Pan otrzymał od Ojca nad rodzajem ludzkim, który sobie pozyskał wylaniem krwi własnej. Przez to uczczenie przebłagany, tak bogaty w miłosierdziu i nadzwyczaj skory do dobrodziejstw, przebaczy winy i przyjmie ich nie tylko jako wiernych poddanych, ale jako przyjaciół i dzieci najmilsze. 

Pragnie nadto gorąco Ojciec św., ażeby nabożeństwu temu poświęcali się młodzieńcy, a osobliwie ci, którzy oddają się naukom. Jeśli każdy pobożny hołd złożony przez wiernych jest miły dla Zbawiciela, to najbardziej hołd, jaki Mu składają serca młodzieży. I nie można wypowiedzieć słowami, jak wielce to pomaga samemu wiekowi młodości. Pilne bowiem rozmyślanie o Boskim Sercu i głębokie poznanie jego cnót i niewysłowiona jego miłość, muszą ugasić palące namiętności i dodać chęci do szukania cnoty. 

Ojciec święty bynajmniej nie narzuca tych pobożnych ćwiczeń, ale wszystko pozostawia roztropności i przezorności biskupów, w których gorliwość i dobrą wolę z ufnością wierzy, tego jedynie pragnąc, ażeby między ludem chrześcijańskim nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego bez ustanku kwitło i nowych sił nabierało". 

Nauka moralna

 

Nabożeństwo w ciągu oktawy Bożego Ciała jest wielkiej wagi, gdyż ma na celu wynagrodzenie wszystkich krzywd, jakie Pan Jezus ponosił i ponosi codziennie w Najświętszym Sakramencie od niewdzięcznego ludu. Jezus Chrystus, Syn Ojca przedwiecznego, równy Ojcu i Duchowi świętemu, ukochał człowieka, który jest tylko prochem i popiołem. Chociaż cały ród ludzki stał się nieprzyjacielem Boga, ukochał go jednak Syn Boży, aż do poświęcenia swego życia za jego zbawienie. Ukochał go miłością nieskończoną, bo miłością Boską, a na dowód swej miłości, pragnąc zawsze pozostawać z ludźmi, ukrył się w Najświętszym Sakramencie. Czyż za to nie powinien Jezus Chrystus doznawać od ludzi wdzięczności i dziękczynienia? Ale jakże mało jest serc wdzięcznych! Jezus za miłość swą odbiera zniewagi i świętokradztwa! Jakaż to boleść dla Jego Boskiego Serca! Duszo, tak przez Boga ukochana, czyż i ty chcesz być niewdzięczną i spoglądać obojętnie na obelgi, wyrządzone Bogu? Czy nie zalejesz się łzami, że Bóg Twój tak bardzo obrażony? nie dołożysz wszelkiego starania, aby te zniewagi Jego Majestatu były wynagrodzone? Czy się z duszami niewinnymi nie oddasz Bogu na dobrowolną ofiarę współcierpienia z Chrystusem? Czy chcesz zostawić Zbawiciela swego, aby sam cierpiał? Wszakże On pragnie pociechy, współczucia, sam żali się: "I czekałem, kto by się społem smucił, a nie było, i kto by pocieszył, a nie znalazłem" (Ps. 68,21).

Modlitwa

 

Przyoblecz nas, Panie, Jezu Chryste, cnotami Twojego Przenajświętszego Serca i zapal nas Jego uczuciami; abyśmy i obrazowi dobroci Twojej podobnymi się stali, i zbawienia Twojego być uczestnikami sobie zasłużyli. Amen. 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.