STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

czwartek, 9 czerwca 2016

Żywot świętych Prymusa i Felicjana, Męczenników

   Za panowania cesarzy Dioklecjana i Maksymiana żyło w Rzymie dwóch braci, Prymus i Felicjan (żyli około roku Pańskiego 250). Byli oni chrześcijanami, ale pomimo okropnych prześladowań, na jakie wierni wówczas byli narażeni, łaska Boska pozwoliła im dożyć wieku sędziwego. Głównym ich pragnieniem było wspierać ubogich i nieść słowa pociechy wszystkim cierpiącym, wciskali się przeto ukradkiem do więzień, niosąc uwięzionym i na męki skazanym chrześcijanom słowa pociechy, a upadających w wierze wzmacniali przypominaniem szczęśliwości wiecznej, jaka ich oczekuje po ziemskich trudach. Jak Aniołowie Stróże byli wszędzie, gdzie się odzywały jęki ludzkie. 

W końcu i ich ujęto, i zaprowadzono przed trybunał cesarski. Wezwani do wyparcia się chrześcijaństwa oświadczyli uroczyście: "Dochowamy wiary Chrystusowi i raczej umrzemy, niżbyśmy się Go zaprzeć mieli". 

Uwięzionych wywiódł z lochu Anioł, oni zaś zamiast się ratować ucieczką, niezwłocznie powrócili do dawnych zajęć miłosierdzia. Wkrótce wtrącono ich powtórnie do więzienia, a następnie zaprowadzono przed jednego z cesarzy, który ich kazał ubiczować, gdyż nie chcieli złożyć ofiary bożkowi Herkulesowi, a potem zaprowadzić do miasta Numento. Zanim ich tam powiedziono, ukazał się im anioł i wyleczył ich z ran od okrutnego biczowania. 

Gdy ich zaprowadzono do Numento, namiestnik Promotus odezwał się do nich w te słowa: "Panowie nasi, cesarze, nakazują, abyście złożyli ofiary bogom!". Bracia odparli: "Nie nazywaj cesarzów panami, lecz bezbożnikami, skoro zabijają chrześcijan i modlą się do martwych kruszców, które im w niczym pomóc nie mogą". Namiestnik kazał ich za to biczować rzemieniami, mającymi na końcach kule ołowiane, ale Pan Bóg wspierał ich łaską swoją, albowiem oprawcy zmęczyli się biczowaniem, a męczennicy nie ulegli. 

Namiestnik, widząc, że tym sposobem nie przełamie ich stałości, wymyślił inny sposób, kazał ich bowiem rozłączyć i każdego z osobna uwięzić. Po kilku dniach kazał przyprowadzić Felicjana i rzekł do niego: "Złóż ofiarę bogom, jak ci cesarze nakazują i miej wzgląd na swój wiek podeszły". Felicjan odpowiedział: "Nie ulegnę twoim namowom, bo Chrystus mi dopomoże, jak mnie dotąd zachował w wierności Jego przykazaniom". Namiestnik kazał go biczować jeszcze okrutniej niż poprzednio, po czym rzekł: "Czemuż nie jesteś rozsądniejszy? Mógłbyś przecież żyć spokojnie i wesoło! Czy to rozsądnie narażać się w ten sposób na męki, zamiast żyć w łaskach u cesarza?". Felicjan odpowiedział: "Jakże możesz mówić o tym i mnie nakłaniać do rozsądku, kiedy sam błąkasz się wśród największych ciemności i mimo rozumu i znaczenia czcisz kawał drzewa jako boga? Za kilka dni spadnie za to na ciebie wieczna kara, a przecież mógłbyś zostać szczęśliwym na wieki, gdybyś uznał Boga prawdziwego!".

Rozwścieczony tyran kazał za to przybić Felicjana do pala i tak długo na nim pozostawić, dopóki nie oświadczy, że złoży bogom ofiary. Święty Męczennik zawołał z radością: "Zawsze w Bogu miałem ufność i nigdy nie obawiałem się złego, jakie człowiek wyrządzić mi może!". Trzy dni i trzy noce trzymano Felicjana na tym palu, a gdy się nie zachwiał, zdjęto go i znów wrzucono do więzienia. 

Następnie zabrano się do brata jego, Prymusa. Namiestnik odezwał się doń łagodnie: "Brat twój usłuchał rozkazu cesarzy i złożył ofiarę bogom, za co zyskał wielkie łaski. Idź i ty za jego przykładem, a tego samego doznasz szczęścia!".

Lecz Prymus odparł: "Kłamiesz! Anioł mi objawił, co się z moim bratem działo! Daj Boże, abym i ja był tak stałym, i jak w miłości, tak i w mękach mógł mu dorównać". Rozgniewany Promotus kazał świętego Męczennika biczować tak długo, aż całe jego ciało stało się jedną raną, a następnie kazał go przypiekać pochodniami. Przekonany, że tylu mękami złamie stałość starca, kazał przyprowadzić jego brata, gdyż sądził, że wówczas i on zaprze się Chrystusa, ale obaj Męczennicy zwrócili się do ludu i zaczęli go nakłaniać do porzucenia fałszywych bogów pogańskich.

Nie wiedząc, co robić, kazał namiestnik obu Męczenników rzucić dwóm dzikim i wygłodzonym lwom na pożarcie, ale zwierzęta pokładły się u ich nóg i z pokorą lizały im stopy. Na ten widok wielu pogan zaczęło wyznawać wiarę w Chrystusa, wobec czego Promotus kazał ich ściąć. W nocy przybyli chrześcijanie i pochowali z wielką czcią ich ciała. Stało się to w roku 286. 

Nauka moralna

 

Święci Męczennicy, przemawiając do pogan, zawsze przypominali, że bezbożnych oczekują w przyszłym życiu męki, byli zatem zawsze przekonani, że piekło istnieje. Nie mniej i poganie musieli o tym wiedzieć, gdyż w przeciwnym razie owi Święci nie byliby z nimi mówili o piekle. Wszystkie ludy na świecie mają wiarę, że istnieje inne jeszcze życie prócz ziemskiego i nagroda za dobre, a kara za złe uczynki. Skądże te ludy wiedzą o tym, skoro nigdy Ewangelii świętej nie słyszały? Mają to przekonanie wpojone od dziadów i pradziadów, a ci znów otrzymali je w spadku od swych przodków, tak że stąd możemy wnosić, iż wiarę tę sam Bóg wpoił pierwszym ludziom na świecie. 

Piekło jest czymś okropnym, a jednak wierzą w nie wszystkie ludy - musi zatem być prawdą, że piekło istnieje. Sumienie twoje i rozsądek twój zapewne także uznają, że piekło istnieje. 

Bez wiary w nagrodę za dobre uczynki, a karę za złe nie może istnieć społeczeństwo ludzkie. Gdyby bezbożny nie miał się obawiać kary za złe czyny, któż by sobie dał radę ze złością ludzką? Świat cały byłby jedną jaskinią zbójców. Tysiące ludzi wystrzega się złych czynów z bojaźni przyszłej kary, a któż by ich powstrzymał, gdyby ich nie przerażała myśl o piekle? 

Wiadomość o istnieniu piekła mamy od samego Chrystusa, który wyraźnie grozi grzesznikom karą wieczną za grzechy tutaj popełnione. To samo powtarzają Apostołowie i tego samego uczy Kościół święty. 

Jeżeli żyjemy cnotliwie, nie mamy się czego obawiać. Najlepszy na to sposób: rozpamiętywajmy codziennie, na jakie kary i cierpienia narażeni będą bezbożni w przyszłym życiu, miejmy zawsze skutki grzechu przed oczyma, a będziemy grzechy nienawidzili i żyli cnotliwie. 

Modlitwa

 

Daj nam, prosimy Cię Panie, święto Męczenników Twoich Prymusa i Felicjana tak zawsze obchodzić, abyśmy za ich pośrednictwem miłosierdzia Twojego nad nami i opieki doznali. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

Św. Prymus i Felicjan, Męczennicy
Urodzeni dla nieba 286 roku,
Wspomnienie 9 czerwca


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.