STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

środa, 19 lipca 2017

Ks. Rama P. Coomaraswamy: PosoborowiI "Papieże" - Jan XXIII


Znalezione obrazy dla zapytania jan XXIIIPapież Pius XII, który objął papieski tron w 1939 roku był z pewnością świadomy zagrożenia, jakie dla Kościoła stanowił modernizm; nie tylko skarżył się na to, że skrycie głosi się go w seminariach, niejednokrotnie miał też mówić, że nawet jeśli jest ostatnim papieżem powstrzymującym zalew innowacji, to będzie w tym działaniu nieugięty. Cytując go dosłownie: "après moi, le déluge" (1). Dopiero teraz stało się oczywiste jak prorocza była ta wypowiedź. Jednakże nawet jemu – otoczonemu przez ludzi oddanych sprawie "rewolucji" – często brakowało czujności. Pozwolił ludziom o wątpliwej reputacji wspiąć się na szczyty i udzielił aprobaty dla liturgicznych zmian wielce kontrowersyjnej natury – takich jak nowe obrzędy Wielkiego Tygodnia. (Zdarzyło się to w listopadzie 1955 gdy był ciężko chory i jak można podejrzewać ta sytuacja mogła zostać łatwo wykorzystana (2)). W 1958 roku zajął jego miejsce Angelo Giuseppe Roncalli, który przyjął imię Jana XXIII (3).

Wydarzyło się wtedy coś zupełnie nowego. Po raz pierwszy mieliśmy papieża, który był mile przyjmowany przez liberalną prasę, człowieka określanego jako "prosty chłop" i "człowiek z ludu". Nie był ani jednym ani drugim. Znacznie trafniejsza jest ocena Roberta Kaisera, korespondenta Time Magazine akredytowanego przy Vaticanum II oraz serdecznego przyjaciela Jana XXIII. Kaiser nazywa go "politycznym geniuszem" oraz "ostrożnym i przebiegłym rewolucjonistą" (4).
Angelo Giuseppe Roncalli urodził się w 1881 roku w prowincji i diecezji Bergamo. Chociaż często opisywany był jako syn "biednych i bezrolnych chłopów" jego rodziców można poprawniej określić jako małorolnych chłopów, "przywiązanych do ziemi, posiadających liczną i zdrową rodzinę, wychowujących swe dzieci w przywiązaniu do chrześcijańskich cnót i pogodnie przyjmujących swój los". Od jakichś 500 lat jego rodzina posiadała i zamieszkiwała tę samą ziemię (5). Roncalli został wyświęcony w 1904 roku i od początku przyjął liberalne i modernistyczne poglądy. Jego pierwszym duchowym kierownikiem był ks. Parrechi znany ze swych "wyjątkowo liberalnych poglądów" (6). Uczył historii w seminarium w Bergamo i był pod silnym wpływem takich pisarzy jak Loisy i Duchesne (7). Zaangażowany był także w działalność młodzieżowej organizacji Opera Dei Congressi, która z powodu swych modernistycznych orientacji została rozwiązana przez Piusa X. Po krótkim pobycie w Rzymie związał się z Radini Tedeschi, zawodowym watykańskim dyplomatą, protegowanym kardynała Rampolli (8), który został zesłany do Bergamo z powodu swych modernistycznych poglądów.

Biskup Tedeschi miał wywrzeć olbrzymi wpływ na Roncalliego – przyszły Jan XXIII był przez dziewięć lat jego osobistym sekretarzem oraz biografem żywiącym wobec niego wielki podziw. Roncalli miał skłonność do znajdowania sobie przyjaciół wśród modernistów – Peter Hebblethwaite dokumentujący wczesny etap jego życia w tym okresie z trudnością może wymienić jakiegoś bliskiego współpracownika, który by nie był modernistą. Byli wśród nich biskupi: Mediolanu – Carlo Ferrara oraz Cremony – Bonomelli, obaj jawni moderniści, jak również Lambert Beauduin, benedyktyński orędownik liturgicznej "odnowy". Kilku spośród jego najbliższych przyjaciół seminarzystów, w tym współlokator z seminarium oraz osoba, która była obecna przy jego święceniach mieli później zostać ekskomunikowani za modernizm (9). Przez cały ten okres wykazywał wielką ostrożność – był niewątpliwie obłudny w ukrywaniu swych poglądów (10). Następnie w 1924 roku, po śmierci swojego ukochanego biskupa wezwano go z powrotem do Rzymu i powierzono pomniejsze stanowisko w Stowarzyszeniu Rozkrzewiania Wiary. W tym okresie został też profesorem patrystyki na Uniwersytecie Laterańskim po to by już po kilku miesiącach zostać usuniętym z tego stanowiska ze względu na "podejrzenie o modernizm" oraz "głoszenie teorii Rudolfa Steinera"! (11) Praktycznie skazano go na zesłanie do Bułgarii i Turcji.

Według Giancarlo Zizoli "oskarżenie Roncalliego o modernizm zawierało bardzo jednoznaczną treść... Odnoszono się w nim do jego relacji, rzeczywistych lub domniemanych z modernistycznym środowiskiem początku wieku, jak również do jego solidarności z małą reformatorską grupą, która wyłoniła się z fenomenu włoskiego modernizmu". Wśród tematów dominujących w tej grupie Zizola wymienia "prymat sumienia, pogodzenie autorytetu z wolnością, autonomię nauki, wyzwolenie od zbytecznej kościelnej struktury, odnowę wiary, uwolnienie od polityki, [oraz] katolicyzm mniej uwarunkowany tradycyjnymi schematami" (12). Roncalli rozwinął też w tym okresie swą teorię, iż Chrystus nieustannie działa w historycznym procesie i że możliwe jest rozpoznanie i współpraca z tym Chrystologicznym procesem poprzez rozpoznawanie "znaków czasu" (13).

Wiele lat spędzonych na Bliskim Wschodzie, powstanie arsenałów broni nuklearnej oraz doświadczenie dwu wojen światowych, przekonały Roncalliego do potrzeby wyeliminowania frakcyjnych konfliktów ludzkości po to by doprowadzić różne rasy, polityczne grupy i religijne wyznania do pewnego rodzaju praktycznej jedności. Tylko w ten sposób można by zapewnić światu trwały pokój. Po drugiej wojnie światowej powołano go z powrotem i wyznaczono na nuncjusza apostolskiego we Francji. Podczas pobytu w Turcji współpracował on z rządem emigracyjnym De Gaulle'a i "pomimo niskich notowań", jakie miał u Piusa XII (14) był praktycznie jedynym papieskim przedstawicielem akceptowalnym we Francji (15). Przebywając z dużą swobodą obracał się w dyplomatycznych i społecznych kręgach tego kraju mając opinię "dobrodusznego", a jednocześnie nawiązywał kontakty ze wszystkimi liberalnymi i lewicowymi ruchami dominującymi w powojennej Francji. Jego "nowymi punktami kulturalnego odniesienia... byli Dom Lambert Beauduin, Mauriac, Claudel, Gilson, Daniel-Rops, Raissa i Jacques Maritain a ponadto Études, innowacyjny periodyk francuskich jezuitów, jak również Le Cerf publikujące awangardowe książki pod dominikańskimi auspicjami" (16).

Tak bezkrytycznie obcował z reprezentantami różnych grup nieprzyjaznych Rzymowi (miejscowy dowcip głosił, że jego duchowym kierownikiem był socjalista Édouard Herriot), że kolejny raz ściągnął na siebie podejrzenia. Jednakże miał przyjaciół na wysokich stanowiskach (takich jak Montini, przyszły Paweł VI), którzy go chronili. Uczynił wszystko co było w jego mocy dla wspierania i opóźnienia potępienia księży-robotników (dogłębnie przenikniętych marksistowską ideologią) i doprawdy, można przypuszczać, że właśnie odmowa potępienia ich miała jakiś związek z przeniesieniem go do Wenecji. (Jego następca bezzwłocznie potępił ten ruch). Wraz z przeniesieniem do Wenecji otrzymał czerwony kapelusz kardynalski.

Już wcześniej wspomniano o zainteresowaniu Roncalliego Rudolfem Steinerem. Włoski pisarz Pier Carpi twierdzi, że posiada niezbite dowody, że w czasie pobytu na Bliskim Wschodzie Roncalli został przyjęty do masonerii. Maurice Bardet, dobrze znany mason w wolnomularskiej publikacji Les Échos du surnaturel informuje nas, że był jego doradcą. Podczas gdy można by dyskutować z tymi oświadczeniami, bezsporne jest natomiast to, że będąc nuncjuszem papieskim w Paryżu, w każdy czwartkowy wieczór w cywilnym ubraniu odwiedzał on Wielką Lożę tego miasta. Zostało to poświadczone przez kilku członków francuskiej sûreté, policji wyznaczonej do jego ochrony w tamtym okresie (17).

Podczas pobytu we Francji, Roncalli był także odpowiedzialny za utworzenie "seminariów za drutem kolczastym", projektu który w nadchodzących latach miał przynieść znaczące wyniki. W częściach Europy znajdujących się pod nazistowską kontrolą występował wtedy dotkliwy brak kapłanów, gdyż Niemcy wcielili wszystkich seminarzystów do sił zbrojnych. Kapłani podczas wojny albo współpracowali z Niemcami albo byli umieszczani w obozach koncentracyjnych. Pierwsi byli zdyskredytowani w oczach wiernych, a ci drudzy – jeśli nawet przeżyli to byli zbyt wycieńczeni by właściwie funkcjonować. Pomysłowe było rozwiązanie tego problemu zaproponowane przez Montiniego. Zdobył on listy wszystkich seminarzystów będących jeńcami wojennymi i zdołał przekonać przedstawicieli sprzymierzonych sił do skierowania tych ludzi do specjalnych ośrodków szkoleniowych. Montini i Roncalli zapewnili im nauczycieli oraz książki – nie trzeba dodawać, że byli to nauczyciele o "poprawnej" modernistycznej orientacji i zanim posoborowy kościół doszedł do władzy, wielu spośród "średniego duchowieństwa" w Niemczech oraz innych częściach Europy było już dobrze wyszkolonych i zindoktrynowanych przez "nouvelle théologie". (Łatwo zapomina się o fakcie, że między końcem wojny a Vaticanum II istniała 17-letnia luka czasowa). Wyjaśnia to przyczynę tak niewielkiego oporu na zmiany wprowadzone przez Vaticanum II. Na domiar złego, amerykańska hierarchia zaczęła wysyłać swoich seminarzystów na zaawansowane kursy do Europy, gdzie dostawali się pod wpływ modernistów dobrze zadomowionych w europejskich seminariach (18).

Jako kardynał, Roncalli został patriarchą Wenecji, a pięć lat później został wybrany na Stolicę Piotrową. Jednym z jego pierwszych dokonań po usadowieniu się na tronie Piotrowym było szerokie otwarcie watykańskiego okna, aby wpuścić do środka "trochę świeżego powietrza". Ten tak wielce wychwalany (a sporadycznie krytykowany) symboliczny akt przywodzi na pamięć interesujący fragment historii. Kiedy w 1908 roku ks. George Tyrrell (sławny modernistyczny jezuita ekskomunikowany za modernizm) stał się tematem krytycznego listu pasterskiego kardynała Merciera, odpowiedział w następujący arogancki sposób: "Wasza Eminencjo, czy kiedyś łaska napełni twe serce, byś mógł śmiało otworzyć na oścież drzwi i okna najciemniejszych zakamarków twojej wielkiej średniowiecznej katedry i pozwolić światłu nowego dnia dotrzeć do najciemniejszych zakątków, a świeżemu wiatrowi niebios [sic] przewietrzyć jego zmurszałe klasztory?" Wydaje się oczywistym, że Jan XXIII ustanowił wzorzec, który mieli później naśladować wszyscy jego posoborowi następcy. Wkrótce po tym, jak został "papieżem" udał się do Świętego Oficjum i zażądał swoich akt. Na okładce widniała adnotacja: "podejrzany o modernizm", którą to przekreślił zastępując oświadczeniem: "Nigdy nie byłem modernistą" (19).

Roncalli zainicjował także posoborowy kurs częstego zrywania z papieską tradycją – proces, który zaszedł tak daleko, że gdy nastał Jan Paweł II nie było już prawie żadnych papieskich tradycji, z jakimi można by było zerwać. Tuż po wyborze Roncalli nie zezwolił kardynałom na całowanie papieskiego trzewika (co symbolizowało uległość wobec władzy Chrystusa). Podczas uroczystości państwowych nie wkładał papieskiej tiary (symbolu "triumfalizmu"), nakazał obniżyć tron Piotrowy i poinstruował swe otoczenie by nie używali jego (w rzeczywistości Piotrowych) honorowych tytułów. Wszystkie te działania oczywiście zadowolą egalitarystyczne uprzedzenia współczesnego człowieka, ale problem polega na tym, że Jan XXIII nie był zwykłym człowiekiem; był on jakoby przedstawicielem Chrystusa na ziemi. By usytuować takie działania w klarowniejszej perspektywie, można spróbować wyobrazić sobie królową angielską pozbawiającą się swych królewskich szat by uczestniczyć w dyskotekowych tańcach ze swymi poddanymi podczas uroczystości państwowych. Niezbyt to dostojny widok. Paul Johnson mówi nam o stanowisku Roncalliego wobec Kościoła, który zobowiązał się chronić i o stosunku do swych poprzedników, z których stanowiskiem został niezawodnie związany: "Kiedy zachodziła potrzeba po prostu zaprzeczał wcześniejszym Papieżom. W całości odrzucił Mirari Vos i Singulari Nos Grzegorza XVI, Quanta Cura Piusa IX, do którego jako dodatek dołączony był Syllabus Błędów. Jan był bezlitosny w dystansowaniu się od poglądów swoich poprzedników". I w końcu, jeśli pozostaje jeszcze jakaś wątpliwość, pozwolę sobie przytoczyć odpowiedź, jakiej według relacji miał udzielić przyjacielowi, który zapytał go jak sobie radzi będąc następcą tak wielkiego człowieka, jakim był Pius XII. "Próbuję sobie wyobrazić, co by zrobił mój poprzednik, a następnie robię coś dokładnie odwrotnego" (20).

Jakie były w tym okresie życia Roncalliego jego prywatne zapatrywania? Bezsporne jest to, że znajdował się pod wpływem Teilharda de Chardin oraz rozpowszechnionej wiary w rozwój i postęp. Jak sam mówił, "Boska Opatrzność prowadzi nas ku nowemu porządkowi międzyludzkich relacji, które dzięki własnym wysiłkom człowieka wykraczając nawet poza jego własne oczekiwania, zmierzają ku wypełnieniu najwyższych i niezbadanych Boskich planów. Wszystko, nawet istniejące między ludźmi różnice, prowadzą do większego dobra Kościoła... Wszystkie naukowe osiągnięcia będą wspierały postęp i pomagały w uczynieniu życia na ziemi – które i tak jest już naznaczone tak wieloma innymi nieuniknionymi cierpieniami – jeszcze bardziej zachwycającym" (21).

Był on wielbicielem Maritaina marzącego o połączeniu święta św. Joanny d'Arc z francuskim świętem państwowym upamiętniającym zburzenie Bastylii. Uważał on, że Kościół powinien uznać działalność prowadzoną przez komunistów za wewnętrznie chrześcijańską i współpracować z nimi na płaszczyźnie społecznej i ekonomicznej (22). Roncalli znany był ze swej "sympatii dla «otwarcia na lewicę»" (23). Wyczuwał, że panujący w świecie podział na Wschód-Zachód (kapitalizm-komunizm) może jedynie doprowadzić do wojny i za misję Kościoła uznawał zjednoczenie ludzkości w celu zaprowadzenia pokoju we współczesnym świecie. Według Meriola Kaisera, Jan XXIII widział w chrześcijańskiej jedności zaledwie pierwszy krok ku światowej jedności. Najpierw chrześcijański ekumenizm, potem ekumenizm światowy, a w końcu jedność ogólnoludzka. Carlo Falconi mówi nam, że Jan XXIII dążył do "nowych relacji między Kościołem katolickim a innymi chrześcijańskimi wyznaniami i wszystkimi pozostałymi religiami, albo inaczej «trzystopniowego ekumenizmu» (jedność pośród katolików, pośród chrześcijan i pośród wszystkich religijnych dusz). Jego zdaniem najistotniejszym problemem współczesnej ludzkości jest zjednoczenie świata i jego powszechne pojednanie; potrzeba jak najszybszego osiągnięcia tego stanu powinna znaleźć, według niego, wsparcie i bezpośredni bodziec w postaci jednego, wspólnego mianownika – rozumu złączonego z religią naturalną. Stąd prawdziwa rewolucja – widoczna nawet w jego języku – którą wprowadził za pośrednictwem swoich encyklik oraz sposobu prowadzenia dialogu między Kościołem i Światem" (podkreślenie – R. C.) (24).

Według Zizoli, wierzył on również, że istnieje "rzeczywisty postęp kolektywnej świadomości moralnej ludzkości poprzez coraz głębsze odkrywanie własnej godności... Objawienie człowiekowi Boskiego planu bardzo pomaga wierzącemu człowiekowi odkryć czym jest człowiek; a jednocześnie rozwój kolektywnego sumienia, osąd o zawsze bardziej uogólnionej wartości, jaki niezależnie od religijnych odniesień ludzie wypowiadają na temat człowieczego fenomenu, są jednymi spośród wielu innych «znaków czasów» poprzez które Bóg «wkracza» w historię: co więcej, kolektywne sumienie rozjaśnia objawienie, pomagając dojść do samego sedna zrozumienia tajemnicy człowieka objawionej przez Chrystusa" (25).

A zatem Jan XXIII wniósł ze sobą do Watykanu ogromny ładunek modernistycznego bagażu. Był to okres, kiedy to takie idee rozpanoszyły się wśród średniego duchowieństwa i dla wielu członków wyższej hierarchii stały się jak najbardziej dopuszczalne. Ostatecznie mieli oni wizję dokonania zmiany Kościoła, uwspółcześnienia go w procesie aggiornamento, wprowadzenia tego, co ulubiony autor Roncalliego nazwał "nowym Zesłaniem Ducha Świętego". Istniał problem jak tego dokonać. Odpowiedzią był Sobór (26).

Odnośnie tego jak i kiedy Roncalli zdecydował się go zwołać panuje niemałe zamieszanie. Faktycznie, idea ta już wisiała w powietrzu. Zarówno masoni jak i modernistyczni katolicy o zdeklarowanej intencji wprowadzenia modernizmu do łona Kościoła przez dziesięciolecia marzyli o takim wydarzeniu. W 1908 roku jego modernistyczny przyjaciel, biskup Cremony Bonomelli powiedział mu: "Być może wielki ekumeniczny sobór, który szybko, swobodnie i publicznie przedyskutowałby wielkie problemy życia religijnego, mógłby zwrócić na Kościół uwagę świata, pobudzić wiarę i otworzyć nowe widoki na przyszłość". Możliwość ta była również dyskutowana jednakowoż zawsze odrzucana zarówno przez Piusa XI, jak i Piusa XII. Dwa dni po swym wyborze Jan XXIII omówił sprawę z bliskimi współpracownikami, jednakże zdecydował się nie informować Kurii dopóki w pełni nie obmyślił planu tego wydarzenia (27). Kiedy wspomniał o tym Tardiniemu, swemu podsekretarzowi stanu, spotkał się z niewielkim entuzjazmem, a gdy poruszył ten temat w gronie kardynałów opisał ich reakcję na jego "boskie natchnienie" ("nagle moją duszę oświeciła wielka idea") jako "nabożne i wielce wymowne milczenie" (28). Zdając sobie sprawę, że nigdy nie doprowadzi do swojego Soboru – Tardini nazywał to jego "zabawką" – jeśli zrazi sobie tradycyjnie nastawioną Kurię, w pełni świadomą jego modernistycznych poglądów, zadał sobie wiele trudu by ukryć swe prawdziwe zamiary.

Dokonał tego utwierdzając ich w przekonaniu, że będą mieć pełną kontrolę nad Soborem. Podtrzymywał to wrażenie ogłaszając serię encyklik takich jak Ad Petri Cathedra, które były super-ortodoksyjne (29) – do tego stopnia, że jego liberalni zwolennicy zaczęli się obawiać, że popełnili błąd popierając jego wybór. Zwołał do Rzymu Synod Biskupów i kolejny raz odegrał rolę super-ortodoksyjnego papieża wydając regulacje, które trąciły czasami Piusa X. W końcu poddał myśl o kanonizacji papieża Piusa IX, autora pierwszego Syllabusa skierowanego przeciw modernistycznym ideom. Jednakże, w tym samym czasie wyznaczył kardynałowi Bea zadanie utworzenia Sekretariatu Jedności Chrześcijan, kładąc nacisk, aby w nazwie nie było "połączenia", lecz "jedność" (tzn. miało to sugerować, że jedność nie istniała i dopiero ma zostać osiągnięta) oraz stawiając tę organizację poza kurialną kontrolą (30). Z kolei kardynał Bea zorganizował "liberalne" siły i przyłączył do swego Sekretariatu takie postacie jak Willebrands, Gregory Baum oraz innych im podobnych. Organizowali oni liczne wykłady, byli odpowiedzialni za wysyłanie przedstawicieli do Światowej Rady Kościołów, zapraszanie niekatolickich obserwatorów na obrady soboru i za całe mnóstwo tym podobnych inicjatyw (31). Ilekroć Kuria sprzeciwiała się ich machinacjom na ratunek śpieszył im Jan XXIII. W praktyce założył on swą własną prywatną kurię. Na dodatek sprowadził do Rzymu duchownych o podobnych przekonaniach powierzając im rozmaite stanowiska. W ten sposób Montini, niegdyś "wygnany" do Mediolanu przez Piusa XII – pierwsza od kilkuset lat osoba kierująca tym prastarym biskupstwem nie posiadając kardynalskiego kapelusza – powrócił by stać się w praktyce jego osobistym asystentem, jeśli nie doradcą (32). Manewry te odniosły pełny sukces. Kuria została uspokojona i przystąpiła do organizowania soboru, podczas gdy Sekretariat Jedności Chrześcijan umożliwił mu "oskrzydlenie i ominięcie kurii". Jan XXIII w tym okresie "żył całkowicie dla soboru. Pracował nad nim bez przerwy i to często do późnej nocy" (33). Przygotowawszy scenę, cierpliwie czekał na otwarcie swojego soboru.

Wraz z otwarciem Vaticanum II Jan XXIII ogłosił "reguły i procedury" i zachęcił uczestników by bez skrępowania swobodnie wyrażali poglądy wszelakich odcieni. Ignorując wysiłki i zarządzenia Kurii, dla zrównoważenia liberalnych i konserwatywnych sił ustanowił jeszcze jedno 10-cio osobowe "Kierownictwo Soboru" i powierzył mu kierunek obrad. Utworzył nowy Sekretariat "Dla Spraw Nadzwyczajnych" pod kierownictwem swego zaufanego zastępcy kardynała Amleto Cicognani, składający się z dziewięciu postępowców (w tym Montiniego) i jednego konserwatysty. Mając takich osobników na kluczowych stanowiskach ogłosił światu swój "postępowy" program aggiornamento (modernizacji). (Tymczasem legiony kard. Bea gościły w Moskwie nęcąc komunistów do przybycia obietnicą, że ich ideologia nie zostanie potępiona). Wydarzeniem pierwszego dnia, opisywanym jako spontaniczny "bunt biskupów" była starannie przygotowana i mająca przyzwolenie Jana XXIII insurekcja wymierzona w obalenie soboru. Już w kilka minut po jego otwarciu, kardynał Lienart sprzeciwił się schematom, na których przygotowanie Kuria poświęciła ponad dwuletni okres czasu, jak również liście osób wyznaczonych przez nią do różnych komisji. Sekundował mu w tym kardynał Frings (34). Aby soborowi ojcowie mogli zgłosić własne propozycje zarządzono przerwę w obradach i następnego dnia głosowali już na listy przygotowane przez modernistycznych konspiratorów. Od tego momentu Kuria utraciła kontrolę, a innowatorzy zasiedli w fotelu kierowcy. Jan XXIII śledził wydarzenia soborowe za pośrednictwem kamer telewizji przemysłowej, interweniując tylko wtedy, gdy to było konieczne dla utrzymania soboru na szlaku, który on wytyczył.

Oto przykład takiej interwencji. Kiedy 20 listopada ojcowie soborowi stosunkiem głosów 1368 do 822 opowiedzieli się za odrzuceniem schematu kardynała Ottavianiego o "Źródłach Objawienia" – wniosek nie uzyskał wymaganej większości dwóch trzecich głosów – zainterweniował bezpośrednio (zarówno kosztem ortodoksji jak i reguł soborowych) dla ratowania swej "zabawki". Według Lawrence Elliotta "po nocy pełnej udręki i modlitwy, przesłał do bazyliki św. Piotra wiadomość, że z powodu istnienia tak oczywistej większości... sprzeciwiającej się schematowi wycofał go spod głosowania. Do przeredagowania schematu miała zostać wyznaczona nowa komisja. Podając uzasadnienie podjęcia takiego kroku argumentowano, że wraz z dyskutowaniem schematu paragraf po paragrafie i pojawieniem się alternatywnych opcji zaczęła narastać atmosfera kłótni, przytłumiająca, raniąca, a w końcu mogąca zniszczyć wspaniałego ducha ekumenizmu, jaki towarzyszył inauguracji soboru" (35).

Jednym z pierwszych schematów do rozpatrzenia była Konstytucja o liturgii. By zachęcić soborowych ojców do przyjęcia innowacji w tej dziedzinie – od dawna uważanej za praktycznie nienaruszalną – Roncalli wprowadził pierwszą od ponad 1500 lat zmianę w Kanonie tradycyjnej Mszy. Następnie zmienił wiele aspektów Mszy zawartych w innych jej częściach i drastycznie zmienił Brewiarz – tekst, będący dla duchowieństwa duchową strawą – oraz kościelny kalendarz – dezaktualizując tym sposobem wszystkie stare mszały i brewiarze. Jak stwierdził E. E. Y. Hales, przekazał on soborowym biskupom "najwyraźniejszą i najbardziej stanowczą informację na temat sposobu, w jaki powinni przystąpić do wykonania swego zadania" (36).

Skoro wydarzenia były już w toku, skoro sobór został już wywrócony zgodnie z jego zamierzeniem, ogłosił swą najbardziej znamienną encyklikę – Pacem in Terris. By mieć lepszy obraz rzeczywistej myśli Jana XXIII musimy skierować się do tego odkrywczego źródła. Rozpoczynając od powiedzenia wiernym, że "Pokój na ziemi... nie może być budowany i utrwalany inaczej, jak tylko przez wierne zachowywanie porządku ustanowionego przez Boga" i że ten porządek lub prawo jest wypisane w sercach ludzi (prawowiernych) mówi nam następnie, że musimy poszukiwać tych praw wyłącznie w sercu człowieka "jakżeby mogło być inaczej?". Czym innym jest twierdzić, że Bóg wyrył w ludzkim sercu swe prawo, a czymś zupełnie innym mówić, że tego prawa nie należy szukać gdzie indziej. Postępując tak zapomina się o skutkach grzechu pierworodnego dopuszczającego uchylanie się od nakazów naszego serca oraz o funkcji Kościoła jako przewodnika dla naszej upadłej natury. Nic zatem dziwnego, że już w pierwszej części encykliki Jan XXIII wykorzystuje to do forsowania poglądu o "społeczności wszystkich narodów, której zorganizowania domaga się usilnie wspólne dobro wszystkich ludzi" (par. 7). Jak wyjaśni w czwartym rozdziale społecznością tą jest Organizacja Narodów Zjednoczonych.

Kolejne dwa rozdziały mówią o godności ludzkiej i wolności religijnej – dwóch zagadnieniach – które miały stać się motywem przewodnim dokumentów Vaticanum II oraz posoborowego kościoła. Co do pierwszego tematu, to encyklika stwierdza, że "Jeśli zaś spojrzymy na godność osoby ludzkiej w świetle prawd objawionych przez Boga, to będziemy musieli niewątpliwie ocenić ją znacznie wyżej. Ludzie zostali bowiem odkupieni za cenę krwi Jezusa Chrystusa, stali się mocą łaski Bożej dziećmi i przyjaciółmi Boga i zostali ustanowieni dziedzicami chwały wiecznej" (par. 10). To wszystko prawda, ale nic się nie mówi o fakcie, że człowiek może przez grzech utracić tę godność. Zamiast tego, autor natychmiast przystępuje do omawiania wywodzących się z tej godności praw człowieka, zaliczając do nich "również możność oddawania czci Bogu zgodnie ze słusznymi wymaganiami własnego sumienia (ad rectam conscientiae suae normam) oraz wyznawania religii prywatnie i publicznie" (par. 14).

Zajmujące jest to, że włoskie tłumaczenie tego zdania ma postać: "każdy ma prawo oddawania czci Bogu zgodnie z nakazami prawego sumienia". Giancarlo Zizola nazywa przesunięcie miejsca występowania przymiotnika słuszny (prawy albo sprawiedliwy) od "nakazów" do "sumienia" jako "kolosalne odwrócenie perspektywy... Przymiotnik prawy (sprawiedliwy) oznacza [teraz], że sumienie nie jest nietykalną świątynią, poprzez którą Bóg swobodnie przemawia do każdego człowieka, czy będzie on ateistą czy wyznawcą Konfucjusza, buddystą albo agnostykiem, jak to już Jan tyle razy stwierdzał; teraz to już nie sumienie rodzi ze swej własnej intymnej zażyłości «sprawiedliwą» zasadę, czy też obowiązującą normę i skalę wartości dla każdego uczciwego człowieka dobrej woli; przeciwnie, by ustanowić tę normę, [samo] sumienie powinno być «prawe» tzn., powinno być autorytatywnie kierowane przez zewnętrzne orzeczenia... Dla Jana sumienie było głosem Boga w każdym człowieku"; dla autora błędnego tłumaczenia sumienie powinno być kierowane przez nauczanie Kościoła.

Z wrodzonej godności ludzkiej oraz wrodzonego i niezależnego autorytetu jego sumienia wypływa, że wszyscy ludzie są równi. Jan XXIII śmiało oświadcza, że "rozpowszechniło się natomiast ogólnie i zapanowało przekonanie, że wszyscy ludzie są sobie równi co do natury i godności" (par. 44). Później stwierdza w tym samym dokumencie, że "ludzie nie mogą wywyższać się jedni ponad drugich z racji swej natury, ponieważ wszyscy obdarzeni są tą samą przyrodzoną godnością. Z tego wynika, że i społeczności cywilne niczym się między sobą nie różnią pod względem swej godności, wypływającej z natury. Poszczególne bowiem państwa są jakby ciałami, których członkami są ludzie" (par. 89). To oświadczenie to nic innego jak zawoalowana akceptacja legalności komunizmu i nie jest zaskoczeniem, że rzymski komunistyczny tygodnik opisał jego "otwartą" postawę w artykule zatytułowanym "Nigdy więcej krucjat". Il Borghese, prawicowy, katolicki dziennik ujął to z lepszej perspektywy: "Ta polityka oznacza koniec la chiesa cattolica romana (Kościoła rzymsko-katolickiego)" (37). Gdyby pozostała jeszcze jakaś wątpliwość odnośnie postawy Jana XXIII wobec komunizmu, wystarczy tylko wziąć pod uwagę porozumienie, jakie zawarł z prawosławnym biskupem Nikodemem, że sobór nie będzie w żaden sposób krytyczny wobec komunizmu. Jak stwierdza Jean Madiran, "cały miszmasz... w «Pacem in Terris» został zastosowany przez kościelną hierarchię wyłącznie na pożytek komunizmu (i marksistowskiego socjalizmu) – nigdy faszyzmu czy liberalizmu... To nic innego jak wytwór sfabrykowany dla zadowolenia samego komunizmu" (38).

Omówiwszy to że Jan XXIII ustanowił równość i godność człowieka, jego prawo do wolności religijnej oraz dopuszczalność socjalizmu i komunizmu, wróćmy do natury tej nowej społeczności światowej, którą Roncalli sobie wymarzył. I znów, encyklika mówi nam, iż ma zostać zaprowadzona przez "władzę powszechną, której zasięg winien rozciągać się na cały świat i która powinna dysponować odpowiednimi środkami wiodącymi do powszechnego dobra wspólnego". Organizacją, która zdawała mu się być najodpowiedniejszą do realizacji tego celu było nic innego jak tylko Organizacja Narodów Zjednoczonych! W jego poparciu dla tej organizacji (określanej przez niektórych jako "wielka krowa karmiona przez Amerykę i dojona przez Rosję") mieściła się aprobata Deklaracji Praw Człowieka ONZ będącej "niezbitym dowodem jej dalekowzroczności" (39). Należy zwrócić uwagę, że wspomniana "Deklaracja Praw Człowieka" to nic innego jak ta forsowana przez francuską rewolucję, o której kardynał Pie miał się wyrazić, że "jest niczym innym jak tylko zanegowaniem Praw Chrystusa" (40).

Jedną z największych przeszkód w utworzeniu tej "ogólnoświatowej" Utopii pod przewodnictwem ONZ jest "wzajemna nieufność... niestety, widzimy często, że narody ulegają strachowi, jakby jakiemuś najwyższemu prawu i dlatego inwestują w zbrojenia ogromne fundusze. Twierdzą zaś – i nie mamy powodu im nie wierzyć – że czynią to nie z chęci napaści..." (par. 128). Aby zaradzić temu problemowi zaleca on program "wzajemnego zaufania... prawdziwy i trwały pokój między narodami musi się opierać nie na równowadze sił zbrojnych, ale jedynie na wzajemnym zaufaniu" (par. 113). To wzajemne zaufanie miałoby się rozciągać zarówno na masonów jak i komunistów, jak gdyby ich historia i głoszone przez nich poglądy nie dostarczyły już wystarczająco wielu dowodów, że niepodobieństwem jest pozwolić, aby wilk mieszkał w kurniku. Zachód miał się rozbroić i wziąć w objęcia swych komunistycznych braci. Wojna miała zostać zakazana. I gdy już spełni się ten utopijny sen, ład jaki zapanuje w rodzinie ludzkiej ma być zapewniony "dzięki zdobyczom nauki i techniki". Każdy obeznany z postacią Jakuba Apostoła wie, że Pismo Święte uczy, iż wojny biorą się z naszych żądz i chciwości – to znaczy z naszych grzechów. A każdy obyty ze Starym Testamentem wie dobrze, że istnieją niesprawiedliwi władcy i stąd właśnie biorą się wojny. Lecz Jan XXIII miał inną wizję świata. Nie istniała w nim żadna możliwość wewnętrznie złego porządku społecznego. Był to świat, w którym wszyscy ludzie byliby zjednoczeni, a wszystkie różnice zostałyby przezwyciężone przez "wzajemne zaufanie" (41).

Pomimo faktu, że encyklikę tę przelicytowały jeszcze bardziej rewolucyjne deklaracje soboru, to jej znaczenie pozostaje niezwykle doniosłe. Wyraźnie pokazuje, że soborowe wypadki – jak to wielu przyznaje – nie wymknęły się spod kontroli Jana XXIII, lecz raczej zostały przez niego ukartowane. Kilka z podstawowych modernistycznych błędów ogłoszonych przez sobór – fałszywa koncepcja godności ludzkiej, autonomia ludzkiego sumienia, wolność religijna, fałszywy ekumenizm, akceptacja socjalistycznej i komunistycznej ideologii, wspieranie przez Kościół ogólnoświatowej wspólnoty oraz konieczność zmiany struktury Kościoła – sam Roncalli nie tylko podzielał, ale w rzeczywistości zainicjował. Był to modernista w każdym znaczeniu tego słowa i był odpowiedzialny za podkopanie ogromnej części katolickiej społeczności (42). Pozwolę sobie zacytować jeszcze jedno bluźniercze stwierdzenie tej osobistości wybranej dla zachowania i strzeżenia Oblubienicy Chrystusowej:

"Przyznajemy dziś, że przez wiele, wiele stuleci nasze oczy przesłaniało zaślepienie uniemożliwiające nam dostrzeżenie piękna Twego narodu wybranego i rozpoznanie w jego twarzy znamion naszego pierworodnego brata. Przyznajemy się, że nasze czoło naznaczone jest kainowym piętnem" (43).

W jaki sposób inni oceniali tę nadzwyczajną osobę? Niewątpliwie, Jan XXIII nie był żadnym chłopskim papieżem, lecz raczej, jak powiedział Mariol Trevor "ostrożnym i przebiegłym rewolucjonistą". Jak mówi niegdyś chwalący go przyjaciel Malachi Martin: "zadziwiającym aspektem Papieża Jana jest to, że w krótkim pięcioletnim okresie zniweczył wszystko to do czego każdy papież począwszy od czwartego wieku dążył i o utrzymanie i podtrzymywanie czego walczył" (44). Również masoni mieli o nim wysokie mniemanie. Yves Marsaudon, minister rządu, członek Najwyższej Rady Francji (obrządku szkockiego) powiedział: "zmysł uniwersalizmu tak bujnie kwitnący dziś w Rzymie jest bardzo bliski naszemu celowi istnienia. Toteż, nie możemy zignorować Drugiego Soboru Watykańskiego i wszystkich jego konsekwencji... Z całego serca popieramy «Rewolucję Jana XXIII»... Ta śmiała koncepcja Wolności Myśli, która leży u samych podstaw naszych wolnomularskich lóż, rozprzestrzeniła się w doprawdy wspaniały sposób pod kopułą bazyliki św. Piotra" (45). Autorem przeciwnej opinii jest Avro Manhattan, który powiedział, że po jego śmierci, zamiast wieszania na balkonie biało-żółtej papieskiej flagi "powinni wywiesić czerwony sztandar, z sierpem i krzyżem – prawdziwym symbolem rewolucji, którą Jan XXIII zapoczątkował wewnątrz i na zewnątrz Kościoła rzymskokatolickiego" (46). Kardynał Siri, który przed wyborem jego następcy ciągle miał nadzieję na powrót zdrowego rozsądku powiedział przed wyborem Montiniego, że "czterdzieści lat zajmie naprawienie szkód, jakie Papież Jan wyrządził Kościołowi" (47).

Wobec spodziewanej "kanonizacji" Jana XXIII należy mimochodem napomknąć o zakonserwowaniu jego ciała – co uznawane było niegdyś za znak Boskiej aprobaty – przy pomocy chemicznych środków, o czym obszernie donosiła prasa. Również z prasy (która może być niemiarodajna) dowiedzieliśmy się, że przy ekshumacji znaleziono jego ciało odwrócone twarzą w dół – nielichy wyczyn dla człowieka jego rozmiarów. W normalnych okolicznościach taki fakt oczywiście natychmiast wstrzymałby proces kanonizacji.

Ks. Rama P. Coomaraswamy

Z języka angielskiego tłumaczył Mirosław Salawa

–––––––––––

Przypisy:
(1) "Po mnie, potop". Papież raczył powierzyć swe ostatnie słowa kardynałowi Giuseppe Siri: "Depositum custodi, depositum custodi". Peter Hebblethwaite, Pope John XXIII. Doubleday: N. Y. 1985.

(2) Kardynał Bea, skryty modernista i zaciekły ekumenista za Jana XXIII, był jego spowiednikiem. Można sobie tylko wyobrazić subtelny wpływ wywierany przez tego człowieka w takich okolicznościach. (Zmiany obrzędów Wielkiego Tygodnia nie zawierały żadnych heretyckich aspektów).

(3) Wybór imienia Jan XXIII był sam w sobie rewolucyjny. Poprzedni Jan XXIII (zm. 1419) opisywany jest w The Catholic Encyclopedia (1908) jako człowiek o "całkowicie doczesnych skłonnościach, ambitny, przebiegły, bez skrupułów, niemoralny, dobry żołnierz, ale żaden duchowny". Peter Hebblethwaite nazywa go "piratem, który za pomocą rzezi i krzywoprzysięstwa utorował sobie drogę do papiestwa" (Pope John XXIII). Został zmuszony do ustąpienia z papiestwa przez Sobór w Konstancji. Żaden późniejszy Papież nie przyjąłby imienia Jan ze względu na jego niegodziwe czyny, a tym bardziej Jana XXIII.

(4) Robert Blair Kaiser, Pope, Council, and World. Macmillan: N. Y. 1963). M. Trevor (Pope John. Doubleday: N. Y. 1967) zauważa, że niektórzy uznawali działalność Jana XXIII za "makiaweliczną", lecz zaraz po tym próbuje nas zapewniać, że były to tylko zewnętrzne pozory a nie stan faktyczny. Avro Manhattan (The Vatican Moscow Alliance. Ralston-Pilate: N. Y. 1977) nazwał go "zdeterminowanym rewolucjonistą" i "socjalistycznym Papieżem". W istocie, niemal każdy tekst omawiający ten okres historii Kościoła odnosi się do Jana XXIII jako "rewolucjonisty".

(5)  Msgr. Albert Giovannetti (We Have a Pope. Newman: Maryland 1959). Inni twierdzą, że była to rodzina dzierżawców, ale wszyscy przyznają, że zamieszkiwali w tym samym mieście od wielu wieków.

(6) Peter Hebblethwaite, Pope John XXIII.

(7) Loisy został ekskomunikowany jako modernista, a teksty Duchesne'a o historii Kościoła znalazły się na indeksie.

(8) Masońskie koneksje kardynała Rampolli zostały udokumentowane przez Msgr. Giovannetti, We Have a Pope. Kardynał Rampolla był już niemal wybrany na urząd papieski w 1903 roku, ale zapobiegł temu austriacki rząd, który będąc świadomy jego wolnomularskich kontaktów wykorzystał swoje prawo weta.

(9) Biskup Bergamo jest opisywany jako "skończony modernista" przez E. Poulat (Intégrisme et Catholicisme intégral). Modernistyczna atmosfera, w której Roncalli pobierał swą wczesną edukację jest także udokumentowana w pracy Giancarlo Zizola, The Utopia of Pope John XXIII. Orbis: N. Y. 1978.

(10) Peter Hebblethwaite wielokrotnie nam przypomina, że "zapłacił swoją część" represyjnym siłom panującym w Rzymie za Piusa X.

(11) Rudolf Steiner (1861 – 1925) był twórcą "Nauki o Duchu znanej jako Antropozofia" i członkiem "Iluminatów" (zob. Mary Martinez, "Pius XII and the Jews", The Roman Catholic, Tom V, marzec 1983). Dobre streszczenie nauk Steinera można znaleźć u Carrie Tomko, "Anthroposophy, The Occult Influences of Rudolf Steiner", SCP Journal. Berkeley, Calif., Tom 25, luty 2001.

(12) Zizola, The Utopia of Pope John XXIII.

(13) Ibid.

(14) Ibid.

(15) Większość francuskiej hierarchii współpracowała z rządem Vichy marszałka Petaina. Aby zrozumieć politykę w powojennej Francji odsyłam czytelnika do pracy Sisley Huddleston France – The Tragic Years. Holborn: London 1958.

(16) Zizola, The Utopia of Pope John XXIII.

(17) Źródła tej informacji można znaleźć w publikacji pod tytułem L'Abomination de la désolation (Le Mystère d'iniquité) profesora Gabriela Chabota i komendanta Rouchette, dostępnej u komendanta Rouchette (emeryt francuskiej Sûreté) pod adresem B.P. 151, 16105 Cognac Cedex, France.

(18) McGregor Hastie, Paul VI, cytowany przez Huttona Gibsona w Paul VI's Legacy: Catholicism?, Leo Panakal: Cochin, Indie 1979.

(19) Interesujące jest spostrzeżenie, iż niemal każdy oskarżony o amerykanizm lub modernizm potwierdzał istnienie takich herezji, odżegnując się jednocześnie od tego by sam je wyznawał. Osoby zainteresowane poznaniem roli ex-jezuity Tyrrella znajdą najlepsze omówienie tego tematu w drugiej części książki Malachi Martina The Jesuits. Ciekawe jest spostrzeżenie, że papież św. Pius X uznał za konieczne usunąć wszystkich – za wyjątkiem dwóch profesorów – z katolickiego Uniwersytetu oraz wszystkich profesorów z seminarium św. Jana w Bostonie z powodu ich modernistycznych poglądów. Po śmierci Piusa X wszyscy powrócili na swe wcześniejsze stanowiska.

(20) Paul Johnson, Pope John XXIII. Little Brown and Co.: N. Y. 1974, s. 144. Cytując dalej tego autora: "Jeżeli łącznie rozważymy Mater et Magistra oraz Pacem in Terris, to skutecznie burzą one większość międzynarodowego, społecznego, ekonomicznego i politycznego nauczania papieży ostatnich stu lat z jednym wyjątkiem encykliki Leona XIII Rerum Novarum". Zajmujące jest, że Jan XXIII przy innej okazji porównując się z poprzednimi papieżami stwierdził: "Przychodzą mi na myśl imiona Urbana, Klemensa, a może Leona? Leon, nie, to nie to" (Peter Hebblethwaite, Pope John XXIII). Henri Fesquet informuje nas, że "dobrze znana" była jego antypatia dla koncepcji kardynała Alfredo Ottaviani, budzącego respekt sekretarza Świętego Oficjum.

(21) Zizola, The Utopia of Pope John XXIII.

(22) To znaczy, zharmonizować stanowiska Kościoła i współczesnego świata. Według Zizoli, "W kulminacyjnym punkcie okresu antykomunistycznej krucjaty, Jacques Maritain wezwał katolików by otwarli oczy, by w głębiach sumienia i świeckiej egzystencji odkryli chrześcijaństwo czynu o formach czasem heretyckich a nawet buntowniczych, co jawiło się niemal jako zaparcie. «To nie wierzącym oddanym katolickiej doktrynie... lecz ateistycznym komunistom dane było obalenie w Rosji absolutyzmu prywatnego zysku. Ten ostatni proces zostałby mniej wypaczony przez siłę błędu i spowodowałby mniej katastrof gdyby został dokonany przez chrześcijan. Starania o wyzwolenie pracy i człowieka spod dominacji pieniądza są ubocznym skutkiem pojawienia się na świecie prądów uwolnionych głoszeniem Ewangelii, takich jak wysiłki w kierunku obalenia niewoli i doprowadzenia do uznania praw osoby ludzkiej»" (The Utopia of Pope John XXIII). Maritain miał się stać osobą o dominującym wpływie na Pawła VI, który napisał wstęp do włoskiego tłumaczenia jego pracy Humanizm integralny. Maritain był modernistą, na co zwracało uwagę wielu badaczy.

(23) Henri Fesquet, The Drama of Vatican II. Random House: N. Y. 1967.

(24) Carlo Falconi, Pope John and the Ecumenical Council. World Publ.: N. Y. 1964.

(25) Zizola, The Utopia of Pope John XXIII.

(26) Ulubionym autorem Jana XXIII był Alessandro Manzoni, od którego zaczerpnął termin aggiornamento.

(27) Peter Hebblethwaite, Pope John XXIII. Jan XXIII próbował wywołać wrażenie, że pomysł soboru miał "boską inspirację"; jednakże Hebblethwaite wyraźnie wykazuje, że tak nigdy nie było.

(28) Peter Hebblethwaite, Pope John XXIII. Ursula Oxfort przyjmuje koncepcję, że Jan XXIII otrzymał nagłe natchnienie i zwraca uwagę, że tego typu inspiracje mają często diaboliczny charakter. Jednakże z książki Hebblethwaite jasno wynika, że w tej decyzji nie było nic niespodziewanego ani natchnionego (Ursula Oxfort, The Heresy of Pope John XXIII, dostępne u autorki 260 6th Ave., South, Lake Worth, Florida).

(29) Jednakże, zachwalał on kardynała Johna Henry'ego Newmana, a zatem – według książki Petera Hebblethwaite'a, Pope John XXIII – rehabilitował osobę, która była uważana za modernistę, albo przynajmniej, za quasi-modernistę i którego praca "O rozwoju doktryny chrześcijańskiej" była podejrzewana o to, że jest niczym innym jak lansowaniem "Ewolucji doktryny chrześcijańskiej". Newman mówi nam w swoich listach, że wierzy w ewolucję "wszystkiego w całości". Mówi się, że podczas Vaticanum II Newman był najczęściej cytowanym teologiem. Por. Cardinal Newman in His Age, autorstwa Harolda Weatherby.

(30) "Będziesz miał więcej swobody" – jak mówił do kardynała Bea – "i będziesz mniej skrępowany tradycją, jeśli będziemy cię trzymać z dala od normalnych kanałów kurialnych".

(31) Jak ujął to jeden z teologów: "Kiedy tych trzydziestu albo czterdziestu albo pięćdziesięciu obserwatorów pokaże się na Soborze, to będą pełnić rolę psychologicznie dużo ważniejszą od roli wszystkich pozostałych Ojców razem". Ci protestanccy i komunistyczni "obserwatorzy" byli kosztem katolików podejmowani w królewski sposób. Jednakże, gdy przybył Paul Etoga – tradycyjny biskup Mbalmayo z Kamerunu – musiał "z Hawru do Rzymu podróżować autostopem".

(32) Peter Hebblethwaite, Pope John XXIII.

(33) Henri Fesquet, The Drama of Vatican II.

(34) Marksistowska gazeta Il Paese miała się w taki sposób wyrazić a propos interwencji kardynała Lienarta: "Diabeł zawitał na Soborze" (Henri Fesquet, The Drama of Vatican II).

(35) Lawrence Elliott, I Will be Called John. Dutton: N. Y. 1973.

(36) E. E. Y. Hales, Pope John and His Revolution. Doubleday: N. Y. 1965.

(37) Jeden z bliskich pomocników Jana XXIII tymi słowami opisał jego nastawienie wobec marksizmu: "Kościół nie jest tamą przeciw komunizmowi. Kościół nie może i nie powinien być przeciwko czemukolwiek. Powinien wykazywać pozytywne nastawienie".

(38) Jean Madiran, "The Vatican Moscow Agreement", Itinéraires, nr 84, czerwiec 1964 i dostępny w wersji angielskiej w The Fatima Crusader, wyd. 16, wrzesień-październik, 1984 (Constable, N. Y.).

(39) Rozwinął to mówiąc: "Jesteśmy oczywiście świadomi, że kilka punktów deklaracji nie znalazło bezwzględnej akceptacji w niektórych kręgach, co ma swoje uzasadnienie". Jednakże nigdy nie wyjaśnił, o jakie punkty chodzi ani nie powiedział, że "niektóre kręgi" miały oznaczać Kościół.

(40) Znakomite omówienie tego tematu znajduje się w książce ks. Denisa Faheya The Mystical Body of Christ in the Modern World. Regina: Dublin 1935. Jak mówił Leon XIII: "O tak zwanych «Prawach Człowieka» ludzie się dość nasłuchali; nadszedł czas, by usłyszeli o Prawach Bożych" (Tametsi).

(41) List pasterski amerykańskich biskupów, The Challenge of Peace: God's Promise and Our Response (ogłoszony przez amerykańską Konferencję Biskupów Katolickich) jest bezpośrednim odzwierciedleniem tych poglądów. List ten zachęcający amerykański naród do jednostronnego rozbrojenia uraził wielu Amerykanów; Rzym wydał oświadczenie, które stonowało agresywne stanowisko wobec listu biskupów. Jednakże tak zwany "konflikt" między amerykańskimi biskupami a Rzymem to blaga. The New Jersey Catholic News (Kearny, N. J., nr 15, wiosna 1984) donosi, że kiedy jeden biskup ogłosił, że list pasterski wzywa świeckich do odmawiania Różańca w intencji pokoju, został "w miażdżący sposób zmuszony do milczenia".

(42) Prawdziwy Kościół nigdy nie może zostać pokonany, ponieważ bramy piekielne nigdy nie zdołają zwyciężyć prawdy. Tym niemniej wielkie fragmenty Kościoła, jak gałęzie odcięte od winorośli, mogą zostać obalone.

(43) W. Keller, Diaspora. Harcort: N. Y. 1969. Choć nikt nie przeczy, że poszczególnych katolików można obwiniać o brak prawdziwego miłosierdzia wobec Żydów, to nigdy nie można oskarżyć o to samego Kościoła – doskonałej społeczności i nieskazitelnej Oblubienicy Chrystusa. Byłoby to bluźnierstwem. Jan XXIII ośmielił się także zmienić to co mówi Pismo Święte, usuwając słowo wiarołomni w stosunku do Żydów, którzy ukrzyżowali Chrystusa. Zapomina albo ignoruje się przez to fakt, że nie wszyscy Żydzi byli wiarołomni, a jedynie ci odpowiedzialni za śmierć Chrystusa. Czy można sobie wyobrazić Żydów zmieniających w Torze słowo albo usuwających z Talmudu rozdziały, które są uwłaczające dla chrześcijan?

(44) Malachi Martin, The Decline and Fall of the Catholic Church. Putnam: N. Y. 1981. Malachi Martin miał u kresu swego życia zmienić swoje zapatrywania na Jana XXIII i posoborową organizację.

(45) Item. France, Christmas 1976.

(46) Avro Manhattan, The Vatican Moscow Alliance.

(47) Alden Hatch, Pope Paul VI. Doubleday: N. Y. 1967.

Za: Ultra montes (www.ultramontes.pl)