STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

środa, 14 czerwca 2017

Żywot świętego Bazylego Wielkiego, biskupa

(Żył około roku Pańskiego 376)


Święty Bazyli, w dziejach Kościoła zwany "Wielkim", "Świecznikiem świata", "Sługą łaski", "Zwiastunem prawdy", urodził się ze znakomitej rodziny w mieście Cezarei w Kapadocji. Dziadowie jego, rodzice i rodzeństwo doznają wielkiej czci w Kościele św. Z urodzenia bogatymi obdarzony przymiotami i zdolnościami, otrzymał nadto staranne wychowanie, a w końcu wyższe wykształcenie w Cezarei, Konstantynopolu i Atenach, gdzie uczęszczając do akademii, zawiązał ścisłą przyjaźń z Grzegorzem, późniejszym biskupem nazjanzeńskim. Nauczyciele i uczniowie tego miasta dokładali wielkich starań, aby Bazyli pozostał u nich jako ozdoba zakładu naukowego; on jednak sądząc, że usługi swe winien poświęcić ojczyźnie, powrócił do Cezarei i założył szkołę wymowy, występując przy tym niekiedy w sprawach prawnych jako adwokat. Pochwały oddawane jego zdolnościom budziły w nim pewien rodzaj pychy; jednakże delikatność uczuć, miłość siostry Makryny i wierność przyjaciela Grzegorza uwolniły go od tej wady. Jednym zamachem pokonał złego ducha, po czym przyjął chrzest święty, rozdzielił majątek między ubogich i wybrał się w podróż do Egiptu, Palestyny i Syrii, odwiedzając przy tej sposobności najsławniejszych pustelników, aby nauczyć się od nich prawdziwej ewangelicznej mądrości. Życie tych świątobliwych mężów, ich czuwania i modlitwy, posty i wstrzemięźliwość, braterska miłość i serdeczna wesołość napełniały jego oczy łzami rozczulenia i żalu, iż wiosnę swego życia strawił tylko na dążeniu do osiągnięcia czczych wiadomości.

Przemieniwszy się w nowego człowieka, podążył na puszczę pod klasztorem w Nowej Cezarei, w którym matka jego i siostra z kilku dziewicami zdala od świata służyły Bogu jako zakonnice. Niezadługo zebrało się około niego kilku pustelników, między nimi i przyjaciel Grzegorz, aby trawić czas na pokucie i rozmyślaniach. Bractwu temu przepisał Bazyli regułę życia, jaka dotychczas jeszcze zachowywana jest w klasztorach bazylianów Kościoła greckiego, oraz w niektórych klasztorach we Włoszech, w Polsce i na Węgrzech. 


Cztery lata przepędził Bazyli w zaciszu, poczym powołany został przez biskupa Dianiusza w strony rodzinne, gdzie otrzymał urząd lektora. W dwa lata później (w roku 364) biskup Euzebiusz, następca biskupa Dianiusza, wyświęcił go na kapłana. Wyrwany tym sposobem z ukrycia, w którym tak chętnie przebywał, począł rozwijać szeroką działalność. Porywającą wymową zwalczał arianów, wzmacniał wiernych wyznawców siłą własnego przykładu i pociągał ku sobie serca wszystkich łagodnością i hojnością jałmużny. Gdy bowiem w roku 367 i 368 zapanował srogi głód, Bazyli porozdzielał chętnym sercem pomiędzy głodnych bliźnich cały majątek odziedziczony po matce i wszystkie własne dochody. 

Po śmierci Euzebiusza powołano Bazylego na urząd arcybiskupa Cezarei. W pałacu arcybiskupim żył jak najuboższy zakonnik, a znaczne dochody obracał na kształcenie kapłanów, budowę szkół i olbrzymiego, w całym ówczesnym świecie sławnego szpitala dla ubogich, chorych i sierot, bez względu na religię; w szpitalu tym znajdowały się również szkoły i warsztaty. W dni powszednie miewał kazania rano i wieczorem, zawsze wobec licznych słuchaczów; ludowi udzielał sakramentu Komunii co środę, piątek, sobotę, niedzielę i w dni uroczyste św. Męczenników. Utrzymywał bliskie stosunki z papieżem Damazym, z wielkim Doktorem Kościoła Atanazym i z wszystkimi wybitniejszymi książętami Kościoła, walcząc wspólnie z nimi przeciwko kacerstwu. Świetną swą wymową i nauką nawrócił wielu błądzących do prawdziwej wiary. 

Wszystkie te uczynki ściągnęły na Bazylego nienawiść cesarza Walensa, heretyka arianina, który postanowił albo pozyskać go dla siebie, albo też zgubić. Ułożył więc plan, który chciał wykonać w podróży do Syrii. Najpierw posłał w tym celu do Bazylego prefekta Modesta. Modestus nakłaniał Bazylego do łagodności względem arianów, a gdy ten opierał się namowom, zagroził mu gniewem cesarza. Bazyli odpowiedział ze spokojem: "Gniewu cesarza nie obawiam się, albowiem pojąć nie mogę, czym by mnie mógł dotknąć; jeżeli mnie pozbawi biskupich dochodów, to tych nie mam dla siebie; moją wyłączną własnością jest tylko kilka książek i kawał razowego chleba, wreszcie kilka szmat dla mego niegodnego ciała, na co się cesarz pewnie nie złakomi. Jeżeli mnie zechce wypędzić, toć cały świat jest dla mnie miejscem wygnania, bo tylko Niebo uważam za przyszłą moją ojczyznę. Tortur się nie obawiam, albowiem ciało me jest tak wątłe i słabe, iż pierwsze już ciosy śmierć mi zadadzą. Jeśli mnie zechce zabić to i owszem, bo tym sposobem prędzej dostanę się do Boga, któremu jedynie chcę służyć; powiedz zatem cesarzowi, że się go nie obawiam". Modest zdziwiony odparł: "Tak odważnie jeszcze nikt do mnie nie przemawiał". Rzekł na to Bazyli: "W takim razie widocznie nie miałeś jeszcze do czynienia z biskupem katolickim". 

Cesarz Walens przybył potem sam do Cezarei, lecz spokój i wzniosła powaga arcybiskupa tak mu zaimponowały, że porzucił złe zamiary, z jakimi przyjechał. Arianie atoli podszczuwali go bez ustanku kłamstwem i oszczerstwem, dopóki nie uległ i skazał Bazylego na wygnanie. W chwili, kiedy podpisywał wyrok, zachorował mu śmiertelnie syn. Cesarzowa twierdziła, że to kara Boska za wyrok przeciw Bazylemu, kazał więc przywołać biskupa do łoża syna. Bazyli rzekł: "Syn twój żyć będzie, jeśli go dasz ochrzcić w religii katolickiej". Walens święcie przyrzekł tego dopełnić i jego syn zaraz wyzdrowiał, gdy jednak potem przyrzeczenia nie dotrzymał i syna dał ochrzcić biskupowi heretykowi, nowochrzczeniec umarł. Arianie, korzystając ze smutku cesarza, wmawiali weń, iż jedynym winowajcą śmierci jego syna jest Bazyli. Cesarz dał się obałamucić i wydał wyrok powtórny, skazujący Bazylego na wygnanie. Kiedy jednak miał ów wyrok podpisać, złamały mu się w ręku trzy pióra; zażądał czwartego, gdy wtem ręka strasznie mu drżeć poczęła. Poznał, iż w tej sprawie działa wyższa potęga, tedy pełen przestrachu przedarł pismo i pozostawił biskupa w spokoju. Bazyli, wycieńczony postami, pracą i cierpieniami, żył już niedługo. Umarł dnia 1 stycznia 379 roku, licząc zaledwie lat 50. Trumnę jego otaczało ze sto tysięcy ludzi wszelkich wyznań i narodowości, chrześcijan, żydów, pogan, a wszyscy wołali w wielkim żalu: "Ojciec nasz nie żyje!".

Cały świat chrześcijański w uznaniu jego zasług i czynów dał mu przydomek "Wielkiego", a Kościół święty uczcił go za jego pisma nazwą "Doktora Kościoła świętego". 

Nauka moralna

 

Aby pokazać, jak święty Bazyli przemawiał do ludu, przytaczamy kilka ustępów nauk jego. I tak w jednej z nich zwrócił się do rodziców, zbijając twierdzenie, że należy oszczędzać i zbierać majątek dla dzieci. Mówił jak następuje: 

"Sądzicie zatem, że majątek dzieciom potrzebny - jest to jednak tylko pozorem waszej chciwości, nie czyńcie przeto niewinnych dzieci odpowiedzialnymi za wasze łakomstwo. Czyż to Ewangelia święta nie głosi: Chcesz być doskonałym, idź, sprzedaj co masz, i daj ubogim (Mat. 19,21). Ojcze lub matko, kiedyście Stwórcę błagali, aby was dziećmi obdarzył, czy nie przyrzekaliście jednocześnie, że pełnić będziecie wszystkie przykazania Boże? Czy mówiliście wtedy: "Daj nam Boże dzieci, abyśmy wykraczali przeciwko przykazaniom Twoim, a nie dostali się do Nieba? 

A któż to zaręczy za syna, że zebrane przez rodziców skarby utrzyma? Gdyż dla wielu jest majątek drogą do moralnego upadku. 

Strzeż się, abyś twymi starannie zbieranymi skarbami nie dał powodu do grzechu, gdyż miałbyś potem winę podwójną. Staraj się przeto nasamprzód ukształcić serce i duszę twego dziecka, a nie dopuszczaj się chciwości i łakomstwa w gromadzeniu majątku. Wiedz, że niejeden syn ubogich rodziców stał się bogatym przez wzorowe wychowanie i staranną naukę, o którą starali się rodzice. Umiał on potem użyć tych nabytych wiadomości i zebrał majątek w sposób godziwy". 

Do bezdzietnych przemawiał: "Jaki powód uniewinnienia chciwości będą mieli ci, których Pan Bóg potomstwem nie obdarzył? Mówią oni: nie sprzedam tego, co mam, ani nie rozdam ubogim, bo sam tego majątku potrzebuję do życia. Więc to nie Pan Bóg jest twoim nauczycielem, tylko ty sam sobie prawa nadajesz i mówisz, że mędrszym jesteś od prawodawcy. Mówisz jednak przy tym: przed śmiercią zrobię testament i zapiszę wszystko ubogim. Chcesz zatem ludzi miłować, gdy już pomiędzy nimi nie będziesz; więc dopiero wtenczas, gdy cię na marach zobaczą, mają mówić, że kochałeś bliźniego? Powiedz mi, za co właściwie żądasz nagrody, czy za czas po śmierci twojej? Za życia twego widok ubogich był ci nieznośnym dla skąpstwa twego; cóż czynić możesz po śmierci? Nikt interesów nie robi, gdy targ się ukończył, tak samo też nie uzyskasz sławy, przybywszy na plac boju po bitwie. Podzięka za testament należy się nie tobie, lecz śmierci, której uległeś. Albowiem, mając takie usposobienie, gdybyś był nieśmiertelnym, nie pamiętałbyś wcale o ubogich. Zatem majątkiem, którego już użyć nie możesz, chcesz przebłagać Boga za chciwość, której ulegałeś za życia! Nie błądźcie: nie da się Bóg z siebie naśmiewać (Gal. 6,7). Taki jest koniec wszelkiej chciwości". 

Rozważmy sobie te głębokie słowa św. Bazylego i zastosujmy do nich życie nasze. 

Modlitwa

 

Święty Bazyli, który tak odważnie pokonałeś pokusy zarozumiałości i tylko Bogu ofiarowałeś zdolności Twego umysłu, wyjednaj nam łaskę u Boga, abyśmy zdolni byli oprzeć się wszelkim pokusom tego świata i żyli tylko dla naszego zbawienia. Amen.

Św. Bazyli Wielki,
Urodzony dla świata 329 roku,
Urodzony dla nieba 1.01.379 roku,
Wspomnienie 14 czerwca

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.