STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Święty Jan a St. Facundo, Augustynyanin

 Podobny obraz 
(1419-1479)
  
    Z ojca Jana Gonzalez, a z matki Sancho Martinez, bogobojnych małżonków, urodził się św. Jan w St. Facundo w Hiszpanii, w dawniejszem Saguntum. Wychowywany u Benedyktynów w mieście rodzinnem już jako chłopiec miewał często nauki do współrówieśników, godził też nieraz ich zatargi i łagodził ich swary. Wyświęcony na kapłana, dostał kanonikat w Burgos. W sumiennej nad sobą pracy spostrzegał coraz więcej niedoskonałości, jakich należało mu się pozbyć, jeśli szczerym i gorliwym miał być uczniem Jezusa. Dążąc dalej do coraz głębszego poznania prawd chrzecijańskich, złożył kanonikat i udał się do Salamanki, aby tam przez 4 lata zajmować się naukami, a potem przyjąć obowiązki pasterskie przy kościele św. Sebastyana. Kazaniami swemi przyczyniał się niemało do podniesienia życia chrześcijańskiego pomiędzy mieszkańcami. Wzorem swego umartwienia pozyskał też powagę, która rozstrzygała w sprawach drażliwych.

   Zdarzyło się, że w zapalczywości kłótni dwóch młodzianów zostało zabitych. Matka ich ścigała morderców aż do Portugalii i tam w krwawej zemście śmierć synów śmiercią im zadaną odpłaciła. Stąd pomiędzy rodzinami wywiązała się zaciętość i zawiść niesłychana, a w ślad za niemi poszło obywatelstwo, które podzieliło się na dwa wzajemnie się zwalczające obozy. W walkach krew często się lała. Dopiero św. Jan z narażeniem życia doprowadził stronnictwa do pojednania się i do zgody. Rzucał się pomiędzy walczących, głosił kazania o miłości nieprzyjaciół, ofiarował swe modlitwy i dzieła pokuty na intencyą zgody i nie ustawał, aż zbrodniczej waśni zupełnie nie załagodził.


   Wśród natężających zajęć kapłańskich zapadł św. Jan na groźną chorobę, która wymagała chirurgicznej operacyi. Ślubował wtenczas, że wstąpi do zakonu, jeśli zdrowie odzyska. Bóg przyjął jego ślub, bo wrócił mu zdrowie; św. Jan nie ociągał się i wstąpił r. 1463 do zakonu pustelników św. Augustyna w Salamanka. Doświadczony w życiu duchownem, został po roku kierownikiem nowicyatu zakonnego, później przeorem t. j. r. 1471.

   Zadaniem głównym, jakie spełniał w stanie zakonnym, było kaznodziejstwo. Nauki swe wygłaszał z niezwykłą siłą, ale i też z niezwykłą otwartością; stąd ściągnął na siebie niejedno oszczerstwo i niejedną potwarz z grona tych, których występki jawnie potępiał i gromił. Kiedy razu pewnego jakiś książę robił mu dla otwartości gniewliwe zarzuty, odpowiedział: kaznodzieja nigdy nie może się cofać przed prawdą, chociażby miał ją życiem przypłacić. Nasyłano nawet zbirów na św. Jana, ale Bóg w ostatniej chwili zupełną odbierał im władzę; bezsilni nie mogli spełnić swych niecnych zamiarów.

   Opiekę tę osobliwszą Boga wyjednał sobie święty zakonnik sumiennością swych obowiązków, żarliwą modlitwą, której nieraz poświęcał noce, umartwieniami i postami, a mianowicie czystością duszy swej i odrazą do wszelkiego złego. Z tego powodu spowiadał się prawie codziennie, a zwyczaju tego bronił ciężką odpowiedzialnością za życie swe na sądzie Bożym. Tak postępował św. Jan, który nigdy żadnym nie splamił się grzechem ciężkim, który codziennie kilka godzin spędzał na przygotowaniu się do Mszy św., a nigdy ofiary niekrwawej nie składał bez serdecznego rozczulenia, które porywało wszystkich obecnych. Nieraz miał szczęście i łaskę widzeń i objawień; mianowicie podczas Mszy św. ukazywała mu się Najśw. Marya Panna, Pan Jezus, Święci Pańscy; pouczali go w wątpliwych i zawiłych sprawach.

   Niemniej jaśniał darem proroctwa. Kiedy razu pewnego odbywać się miała zabawa ludowa pod św. Łazarzem, a zanosiło się na kłótnie i swary, święty zakonnik na moście prowadzącym do owej miejscowości napominał w proroczym duchu, że ten życiem przypłaci, kto odważy się dobyć szabli. Nieszczęsnym złożeniem okoliczności jakiś młodzieniec uniósł się zapalczywością i bronią chciał zmyć rzekomą swą krzywdę; poległ na miejscu w zamieszce stąd powstałej. Mając dar przenikania serc ludzkich, wyjawił pewnej kobiecie jej tylko znaną tajemnicę, oświadczył że szatanowi służy, kiedy córkę życia pozbawiła dla czci niebacznie utraconej.

   Gorliwość w służbie Bożej była przyczyną śmierci św. Jana. Nawrócił bowiem pewnego młodzieńca, który w grzesznych pozostawał stosunkach z jakąś upadła kobietą. Rozszalała namiętnością, grzesznica zemstą dyszała; podsunęła truciznę, która z wolna działając, śmierć kapłana sprowadziła. Przygotowany na drogę wieczności św. Sakramentami, oddał św. Jan ducha swego Bogu dnia 12 czerwca 1479 r. Papież Aleksander VIII. policzył go r. 1690 w poczet świętych. 


   Nauka

   Jaśnieje św. Jan dążnością godzić zwaśnione umysły, łagodzić niesnaski, usuwać powody do nieprzyjaźni. Staraj się wzór ten naśladować, skoro nadarzy ci się do tego sposobność. Śladem św. Jana zapobiegniesz niezliczonym grzechom, zachowasz niejednego od wiecznego może potępienia, naprowadzisz na drogę cnoty.

   Gdybyś zaś tych chciał naśladować, co sieją niezgodę, podtrzymują zaciekłość wzajemną, pamiętaj, że odpowiadać będziesz za wszystkie grzechy, jakie stąd mogą powstać. A kary za takie przewinienie nadzwyczaj są wielkie, bo słuchaj, co mówi Duch św.: Zły człowiek zawsze swaru szuka, ale aniół okrutny będzie wysłan przeciw niemu (Przypow. 17, 11).

   Natomiast wielkie czekają nagrody tych, co żyją zgodą i szerzą miłość wzajemną. Wszakże Zbawiciel zapowiada: Błogosławieni pokój czyniący, albowiem nazwani będą synami Bożymi (Mat 5, 9). Św. Jakób zaś pisze w liście (3,17-18): Lecz która jest z góry mądrość, naprzód jest ci czysta, potem skojna, skromna, łacna ku namówieniu, przyzwalająca dobrym, pełna miłosierdzia i owoców dobrych, nie szacująca, bez obłudy. A owoc sprawiedliwości w pokoju bywa siany pokój czyniącym.

   Nie czyń niczego, mawiał św. Jan, co sprzeciwia się głosom sumienia; brak ci doskonałości chrześcijańskiej, jeśli za złe chcesz złem odpłacać. Czyż nie wiesz, że wszystkie doświadczenia życia masz znosić cierpliwie, jak je znosił Zbawiciel? Słuszność zwycięża zawsze z woli Boga, nie szukaj sam odwetu za rzekome lub rzeczywiste krzywdy, jeśli nie mają być bluźnierstwem w ustach twych słowa: odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.