STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

czwartek, 27 kwietnia 2017

Żywot świętego Piotra Kanizjusza, Doktora Kościoła

(żył około roku Pańskiego 1597)

Piotr przyszedł na świat w mieście Nymwegen w Holandii w roku 1521. Pochodził z szlacheckiego i znakomitego rodu de Hondt'ów. Jako chłopiec odznaczał się pobożnością i wielkimi zdolnościami. Uczęszczał do szkół w Kolonii i słynął między współuczniami nie tylko z wielkiej bogobojności, ale i z rozległych wiadomości w filozofii, prawie i teologii. Ojciec obmyślił dla niego nader korzystne małżeństwo, ale Piotr oświadczył, że uczynił ślub czystości, pragnie poświęcić się służbie Bożej i słuchać nauk teologicznych. Przysposobiwszy się do stanu duchownego gorącą modlitwą, wstąpił do zakonu Jezuitów.

Już w czasie nowicjatu był żywym przykładem prawdziwej pilności i pełnił bez przerwy dzieła miłosierdzia względem biednych i chorych. Po śmierci ojca spadł na niego wielki majątek, ale on nie zatrzymał dla siebie ani grosza, lecz wszystko oddał na cele dobroczynne.

Po złożeniu ślubów i otrzymaniu święceń kapłańskich podzielił cały swój czas między naukę, kazania, katechizacje i słuchanie spowiedzi. Licząc zaledwie 26 lat, wysłany został jako uczony teolog na sobór trydencki, gdzie podziwiano jego pokorę i naukę. Wskutek próśb księcia bawarskiego Henryka IV powołano go na uniwersytet w Ingolsztadzie na profesora teologii. Kazania jego niezadługo zyskały taki rozgłos, że żaden kościół nie zdołał w swych murach pomieścić natłoku słuchaczów, musiał tedy prawić pod gołym niebem. Niezadługo zakwitła wszechnica ingolsztadzka pod jego rektoratem, a profesorowie złożyli w archiwum miejskim dokument pełen pochwały i wdzięczności dla swego przewodnika.


Po trzech latach pracy w Ingolsztadzie udał się Kanizjusz na skutek próśb cesarza Ferdynanda I do Wiednia, gdzie go czekały niesłychane trudy, zagęściły się już bowiem w tym mieście nowinki protestanckie, kilka klasztorów świeciło pustkami, a księży prześladowano i znieważano; przyszło nawet do tego, że od dwudziestu lat nie było święceń duchownych, a przeszło 300 parafii było bez duszpasterzy.

Słynny kaznodzieja miewał początkowo 8 do 10 słuchaczów. Nie zniechęciło go to bynajmniej, a niezadługo wybuchła zaraza, która przyspieszyła jego zwycięstwo. Miłosierdzie i ofiarność, jaką okazał w tych dniach smutku wobec błędnowierców, starczyła za najjaśniejszy dowód, po której stronie prawda. Zaufanie do niego wzrastało z dnia na dzień, a w wychowaniu młodzieży mógł się pochlubić jak najobfitszym owocem. W gorliwości o wiarę podejmował najuciążliwsze misje. Trudy te nagradzały mu liczne nawrócenia odszczepieńców na łono Kościoła.

Ferdynand I prosił po trzykroć w Rzymie, ażeby Kanizjusza mianowano biskupem wiedeńskim, ale wszystkie jego starania rozbiły się o pokorę Piotra i opór św. Ignacego Loyoli. Piotr podejmował wprawdzie rozmaite prace należące do biskupa, ale dochodów biskupich nie tknął.

Wybrany prowincjałem jezuitów w Niemczech, musiał jechać do Pragi, aby tam założyć kolegium. W Pradze przywitano go kamieniami i błotem; nawet przy ołtarzu nie był bezpieczny od zniewag. Za tę nienawiść odwzajemniał się miłością i tym dokazał, że prześladowcy zawstydzili się, zaprzestali napaści, a po pewnym czasie nawet niektórzy zagorzalcy zaczęli oddawać swoich synów do szkół jezuickich, dwóch zaś najznakomitszych pastorów luterskich wróciło na łono Kościoła. - Z Pragi, w której przez dwa lata pobytu zaszczepił ducha katolickiego, wrócił Piotr do Bawarii, aby tam w kilku miastach założyć kolegia. I tutaj protestanci szkalowali go słowem i pismem, ale blask jego cnót, potęga kazań i miłość tak świetny odniosły tryumf, że wkrótce nawet nieprzyjaciele musieli go podziwiać, a życie katolickie znowu silnie zakwitło.

Wracając z Rzymu, dokąd się był udał na wybór generała, założył w wielu miejscach kolegia jezuickie, a w innych żarliwie głosił kazania. W Insbrucku pełnił przez lat siedem obowiązki kaznodziei nadwornego, a licząc lat 60, chciał dokonać życia w zaciszu celi zakonnej. Tymczasem poprosił go nuncjusz papieski w Lucernie, aby przybył do Szwajcarii bronić katolicyzmu przeciw naukom Zwingliego i Kalwina, które się najwięcej szerzyły w kantonie fryburskim. Piotr usłuchał wezwania i jeszcze przez siedemnaście lat niestrudzenie pracował w służbie Kościoła. Co niedzielę i w świętą głosił kazania w kościele miejskim, a w dni powszednie jeździł po wsiach, aby i tam ożywić krzepnące życie religijne. Dożył też pociechy, że rada miejska fryburska zobowiązała się przysięgą, że utrzyma katolicyzm w kantonie, pomoże do założenia kolegium jezuickiego, i nie pozwoli na przyszłość osiadać w kraju innowiercom. Gdy już nie mógł więcej miewać kazań, gorliwie się modlił i pisał dzieła treści pobożnej, aż wreszcie Pan Bóg dnia 21 grudnia 1597 roku powołał go do chwały wiecznej. Ciało jego, słynące wielu cudami, znajduje się w kościele jezuickim we Fryburgu i jest dotychczas celem pobożnych pielgrzymek. Spomiędzy różnych jego pism najmniejszym, ale najwięcej rozpowszechnionym jest jego katechizm.

Nauka moralna


Święty Piotr Kanizjusz ułożył podczas swego pobytu w Wiedniu katechizm, w którym wyjaśnia w postaci pytań i odpowiedzi prosto i zrozumiale naukę wiary i obyczajów. Biskupi dali temu dziełku zatwierdzenie i zalecili je rodzinom i szkołom. Znajomość artykułów wiary, przykazań Boskich i sakramentów świętych jest najlepszym zabezpieczeniem od zarazy innowierstwa. Dlatego usilnie polecić należy:

1) Chętne i częste odczytywanie katechizmu, jest on bowiem najlepszym drogowskazem i przewodnikiem na drodze żywota, zagrożonego tylu burzami, pokusami i różnorodnymi niebezpieczeństwami. Jak Rafał archanioł pod postacią młodzieńca towarzyszył w podróży młodemu Tobiaszowi, jak mu wskazywał, co ma czynić a czego unikać, i tak posłusznemu synowi zapewnił szczęście, tak i nas poucza przez katechizm Kościół katolicki, co mamy czynić, czego unikać, by zyskać szczęście wiekuiste. Katechizm, który nam wręcza ustanowiony przez papieża biskup, daje nam czystą, nieomylną naukę Chrystusa Pana; przemawia on do nas językiem Zbawiciela. Słuchając nauk katechizmu, słuchamy samego Jezusa; lekceważąc i odrzucając katechizm, lekceważymy i odrzucamy samego Zbawiciela. Czytajmy przeto katechizm z dobrą wiarą i ufnością, gdyż on jest naszym nieomylnym nauczycielem i wskazuje nam, czego potrzeba, aby żyć pobożnie i dobrze umierać.

2) Rozczytujmy się często w katechizmie, bo przemawia on do nas językiem Boga. Jakiż język, jaka rozmowa może dla nas być korzystniejsza, przyjemniejsza i cenniejsza od rozmowy z Ojcem niebieskim? Pożałowania godny jest ten, kogo żywiej obchodzą nowinki i plotki gazeciarskie lub wynalazki i spekulacje giełdowe; ubolewać należy nad takim, kogo nudzi słowo Boże, zachęcające do cnoty, doskonałości i walki ze złym, uszlachetniające serca i dusze. Święty Jan mówi: Kto z Boga jest, słucha słowa Bożego. Z doświadczenia wiemy, jak tępa jest pamięć nasza dla prawd nadprzyrodzonych, jak mało staramy się wniknąć w ich treść i dokładnie je pojąć, jak łatwo te prawdy w naszej pamięci się zacierają w nawale trosk codziennych, doczesnych zajęć, domowych kłopotów i ustawicznych rozrywek. Dlatego też odświeżanie w pamięci tych prawd jest rzeczą konieczną i świętym obowiązkiem. Psalmista Pański słusznie przeto mówi: Szczęśliwy mąż, który umiłował przykazania Boże i rozważa je dniem i nocą. Wszystko, co czyni, uda mu się.

Modlitwa


Boże, który na obronę świętej wiary katolickiej uzbroiłeś świętego Piotra siłą cnoty i nauki, spraw za jego przyczyną, prosimy Cię pokornie, aby wszyscy innowiercy nawrócili się do prawdy, a wszyscy wierni silnie trwali przy prawdzie. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

Św. Piotr Kanizjusz,
Urodzony dla świata 1521 roku,
Urodzony dla nieba 21.12.1597 roku,
Wspomnienie 27 kwietnia

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.