STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

sobota, 29 kwietnia 2017

Żywot świętego Piotra, Męczennika

(Żył około roku Pańskiego 1252)

Święty Piotr, jeden z pierwszych Męczenników z zakonu Dominikanów, urodził się w Weronie, mieście włoskim, około roku Pańskiego 1205. Rodzice jego należeli do herezji katarów i manichejczyków, której członkowie pod pozorem wyznawania czystej wiary chrześcijańskiej oddawali się największym niecnotom i żyli w okrutnej niezgodzie z świętym Kościołem katolickim. Mimo że byli wyznawcami sekty, posyłali utalentowanego chłopca do szkoły katolickiej, w tej myśli, że dziecko nie odniesie głębszego wrażenia z nauk katolickich i że nauka domowa później zatrze wszystko, co by oni uważali za niezgodne z własnymi przekonaniami. Zawiedli się ogromnie, gdyż Piotr z wielkim upodobaniem przykładał się do nauk i do nabożeństwa katolickiego. Daremne były potem usiłowania rodziców, aby mu wpoić inne przekonania. 

Mając lat szesnaście, udał się Piotr na uniwersytet do Bolonii i zamieszkał u krewnych, którzy tak samo jak jego rodzice byli heretykami. Ci wiedząc, że nic szkodliwszego dla wiary jak życie wyuzdane, wystawiali go na wszelkie pokusy cielesne, ale jego święty Anioł Stróż dopomógł mu do ich przezwyciężenia, tak jak dopomógł owym trzem niewinnym młodzieńcom w piecu ognistym w Babilonie. Utrwalony w łasce Bożej, mając obawę przed słabością własnego ciała, uprosił świętego Dominika, który podówczas zadziwiał świat cnotami, aby go przyjął do zakonu, jaki niedawno był założył. Złożywszy śluby zakonne, umartwiał ciało najsurowszą pokutą i zaparciem się siebie, poszcząc i bezsennie spędzając noce na bezustannej modlitwie, tak, że wkrótce stał się wzorem wszystkich zakonników. 


Zostawszy kapłanem, starał się usilnie o gruntowne poznanie Pisma świętego, po czym jako misjonarz przebiegł większą część Włoch. Kazał tak przekonywująco, że nawracał tysiące grzeszników i zbłąkanych. Sława jego stawała się coraz głośniejszą, gdy wtem zaszedł wypadek, który go zmusił do przerwania działalności misjonarskiej. 

Bóg obdarzył go nadzwyczajną łaską: łaską widzeń Jezusa i Najświętszej Maryi Panny i pozwolił mu toczyć z nimi rozmowy o sprawach dotyczących zbawienia. Pewnego razu jeden z braci zakonnych, słysząc w celi świętego Piotra kilka głosów, zaciekawiony zajrzał do niej i spostrzegł postać kobiecą. Pełen gniewu pobiegł do przeora i obwinił świętego Piotra, że nie stosuje się do ścisłych zakazów zakonu i nawet w swej celi potajemnie przyjmuje niewiasty. Na to obwinienie wezwano Piotra przed zgromadzenie zakonników. Piotr z wielkiej pokory nie chciał wyjawić łaski Nieba, jakiej dostępował, i dlatego zamiast się bronić, padł na ziemię, wołając: "Któż z was jest bez grzechu i któż by nie potrzebował, aby mu przebaczono!". Przeor wziął te słowa za przyznanie się do winy i skazał go na więzienie w klasztorze w Ankonie. Piotr w milczeniu poddał się tej karze i cierpliwie znosił udrękę więzienia, jedynie w cichej modlitwie żaląc się Ojcu Niebieskiemu na swe boleści. 

Pewnej nocy, kiedy klęcząc przed krzyżem świętym, wzdychał: "O najsłodszy Jezu! Czy nie wiesz, że jestem niewinny, czy nie odpowiesz za mnie, który z miłości ku Tobie milczałem? Czym zasłużyłem na te cierpienia?", Ukrzyżowany skłonił ku niemu głowę i rzekł: "A czymże Ja zawiniłem, iż Mnie na krzyżu przybito? Ucz się cierpliwości przez rozpamiętywanie Moich boleści, z którymi swoich porównać nie możesz!". Zawstydzony tymi słowy Jezusa, a zarazem pokrzepiony na duchu prosił go Piotr o jeszcze większe cierpienia. Stało się inaczej, albowiem Pan Bóg dał świadectwo jego niewinności, wskutek czego natychmiast go uwolniono i wezwano do klasztoru, gdzie go przyjęto z największą czcią.

Teraz oddał się Piotr na nowo działalności misyjnej. W kościołach, w których miewał kazania, brakło zwykle miejsca, tak, że często musiał kazać pod gołym niebem. Z osady do osady wiódł go lud jakby w procesji, całował jego ręce i suknie, błagał go o błogosławieństwo i przynosił mu chorych, aby ich uzdrowił. W ten sposób sława jego pobożności i cnót szerzyła się coraz dalej. Nie mogli tego znieść heretycy, postanowili przeto zgubić go. Jeden z nich rzekł: "Widzicie, jak nam Piotr szkodzi, ciągnąc do siebie lud fałszywymi cudami! Musimy zniweczyć tę wiarę w jego cuda. Mam plan gotowy: udam, że jestem chory i poproszę, aby mnie uzdrowił. Pobłogosławi mnie tedy, a ja powiem, iż w tej chwili ozdrowiałem; lud rozraduje się tym cudem, po czym ja dopiero wyjawię, iż nigdy chory nie byłem, a wy mi to poświadczycie; cud jego okaże się czystym oszustwem, a wtedy lud dawniejsze jego cuda uzna za oszukaństwo". Plan ów spodobał się wszystkim heretykom. Wnioskodawca wziął szczudła, przywlókł się na nich przed Piotra i pełen obłudy zawołał: "Święty ojcze, jestem bardzo chory! Uzdrów mnie, tak jak innych uzdrawiałeś!".

Piotr natchniony Duchem świętym odrzekł: "Jeśli jesteś istotnie chory, to uproszę Pana mego Jezusa, aby cię uzdrowił; jeśli wszakże jesteś zdrów, to niechaj na ciebie ku zbawieniu twej duszy ześle istotną chorobę!". Oszust w tej samej chwili upadł na ziemię, dręczony gwałtowną febrą. Krewni zanieśli go do domu, przywołali lekarzy, znosili lekarstwa, ale nic mu nie pomagało, aż wreszcie lekarze oświadczyli, że musi umierać. Wtedy żałując za swój niegodziwy czyn, otwarcie przyznał się do zamierzonego oszustwa, poprosił Piotra do siebie, wyrzekł się herezji, a Święty znów w jednej chwili uzdrowił go swoją modlitwą. 

W roku 1234 za wielkie zasługi dla Kościoła mianował papież świętego Piotra generalnym inkwizytorem Mediolanu. Miał Piotr czuwać nad czystością wiary, heretyków miał oddawać pod sąd, który by ich karał, podejrzanych o herezję miał wyklinać z Kościoła, a gdyby się nie pogodzili z Kościołem świętym w ciągu roku, to mieli być uważani za otwartych heretyków i stosownie karani. Urząd ten sprawował Piotr z zadziwiającą mądrością i głęboką nauką. Często oświadczał heretykom, że się rzuci w płomienie, jeśli oni to samo uczynią, ażeby zbadać, po czyjej stronie jest prawda Boska, ale zatwardziali przeciwnicy Kościoła, zamiast się poddać próbie, stawali się jeszcze zaciętszymi, a w końcu sprzysięgli się na życie Piotra. Święty znał ich zamiary i w jednym z kazań rzekł publicznie: "Wiem o tym, że heretycy wielką sumę pieniędzy ofiarowali tym, którzy mnie zabiją, ale niechże wiedzą, że mnie uczynią najszczęśliwszym, jeśli mi dadzą sposobność umrzeć za wiarę; o tę łaskę zawsze gorąco Boga prosiłem. Nieprzyjaciele moi są w błędzie, jeśli sądzą, że się ode mnie uwolnią, albowiem po śmierci jeszcze silniej im się dawać będę we znaki, niż za życia!".

W dwa tygodnie później istotnie napadli go zbójcy nasadzeni przez heretyków, na drodze pomiędzy Como a Mediolanem. Jeden z nich, nazwiskiem Karinus, uderzył go dwukrotnie siekierą w głowę i ogłuszył, a towarzysza jego, brata Dominika, przebił puginałem. Święty Piotr, zrazu ogłuszony uderzeniem siekiery, powstał po chwili, ukląkł i zaczął głośno odmawiać apostolskie wyznanie wiary. Równocześnie umoczył palec w ranie i własną krwią wypisał na ziemi słowa: "Wierzę w Boga Ojca". Po chwili pchnięcie sztyletem zadane przez zbójcę przysporzyło Niebu jednego Męczennika. 

Święty Piotr zakończył żywot doczesny w roku 1252, mając lat 46. 

Na grobie jego działy się tak liczne cuda, że papież Innocenty IV już w rok później przyjął go w poczet Świętych. Skutkiem jego przyczynienia się liczni heretycy powrócili na łono prawowitego Kościoła świętego, a wielu znakomitych mężów prosiło o przyjęcie do zakonu świętego Dominika. Nawet sam zabójca świętego Piotra, Karinus, został zakonnikiem w klasztorze w Turli i ciężko za zbrodnię pokutował. W ten sposób zemścił się święty Piotr na swych mordercach, spełniając zarazem dane za życia przyrzeczenie. 

Nauka moralna

 

Jak żyjemy, tak umieramy. Święty Piotr, będąc jeszcze chłopcem, zapytany przez wuja: "Czegoś się w szkole nauczył?", odpowiedział: "Wierzę w Boga Ojca wszechmocnego, Stworzyciela Nieba i ziemi", i wygłosił zaraz cały skład apostolski. Kiedy wuj surowo mu zakazał powtarzać te słowa, odpowiedział śmiało: "Wierzę w Boga Ojca...". Przy śmierci ostatnie jego słowa były: "Wierzę w Boga Ojca..." - Można więc o nim wraz z Pismem świętym powiedzieć, że żył z wiary. 

Naśladuj gorliwie świętego Piotra i stale ożywiaj w sobie wiarę świętą, zastanawiając się co dzień nad jakimś artykułem wiary, tak jakbyś go słyszał od samego Jezusa Chrystusa. Jeżeli np. idziesz na Mszę świętą, to rozpamiętywaj sobie: "Wierzę w Jezusa Chrystusa, który się narodził z Maryi Panny, umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion"; jeśli rano się obudzisz, to rozważ: Jezus, wstąpiwszy w Niebo, "siedzi po prawicy Ojca"; jeśli idziesz na przechadzkę i napawasz się pięknym jakim widokiem, to mów sobie: "Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela Nieba i ziemi"; gdy wieczorem kończysz pracę, mów: "Skąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych"; gdy idziesz do spowiedzi, mów: "Wierzę w Ducha świętego, w grzechów odpuszczenie", w bogate skutkami swymi łaski świętego Sakramentu Pokuty. Gdy oko twoje spostrzeże zbytkowne życie ludzi młodych albo bogatszych, a ciebie także chęć zbytku ogarnie, to wspomnij sobie: "Wierzę w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny", oraz "W słodycz Ciała i Krwi Pańskiej", które bierzesz do ust w Sakramencie Komunii św. 

Tymi codziennymi rozmyślaniami i pilnymi ćwiczeniami wywalczy sobie twój umysł, przy niezachwianej wierze, drogę z ciemności usiłowań i zmysłowości doczesnej do światła objawienia Boskiego, tak, że oko twoje zobaczy, ucho twoje usłyszy, a serce uczuje to, czego nie uczuje żaden z ludzi, którzy wiary nie mają, chociażby byli jak najrozumniejsi. 

Ożywiaj wiarę w sobie tym, że postępować będziesz za wskazówkami, jakie ci dają artykuły wiary, albowiem Jezus Chrystus głosił Ewangelię św. i nauczył cię rozpoznawać rozmyślne kłamstwa i ułudy tego świata, aby te święte prawdy, które głosił, dały ci moc do postępowania po wąskiej ścieżce ku Niebu, ku powiększeniu chwały Jego. Stąd też wypływa, że katolik żywą wiarą przejęty, przy zatrudnieniu, jakie mu powołanie jego daje, odbiera nagrodę wieczną - a katolik nie mający tej wiary, chociażby tak samo usilnie codziennie pracował na utrzymanie życia, nie tylko nagrody wiecznej nie osiągnie, ale przeciwnie karę wieczną poniesie. 

Korzystaj zatem pilnie z podanych sposobów ożywiania wiary w sobie i wzbogacania umysłu swego i przy każdej okazji rozważaj pilnie artykuły wiary i idź za zachętą, jaką one wywołają w twej wolnej woli. 

Modlitwa

 

Wszechmogący Panie i Boże mój, spraw łaskawie, prosimy Cię, abyśmy stale trzymali się wiary św., głoszonej przez świętego Piotra, Męczennika Twojego, który za jej rozszerzanie stał się godnym otrzymania palmy męczeńskiej. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.

Św. Piotr, Męczennik
Urodzony dla świata 1205 roku,
Urodzony dla nieba 1253 roku,
Kanonizowany 1253 roku,
Wspomnienie 29 kwietnia


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.