Najmłodszy brat św. Leandra, Izydor, będąc małym
chłopcem, nie chciał się uczyć. Pewnego dnia uciekł
ze szkoły i wałęsał się po ulicach Sewilli, a w
końcu usiadł przy jakiejś studni i bezmyślnie
zaczął się jej przyglądać. Nagle uwagę jego
zwróciło wydrążenie w kamieniu leżącym przed
studnią. Zaciekawiony nim zaczął się zastanawiać, w
jaki sposób powstało. W tej samej chwili podeszła do
studni jakaś kobieta. Izydor skorzystał z tego i
zwrócił się do niej z prośbą o wyjaśnienie
dręczącego go pytania. Kobieta odrzekła: "To
wydrążenie zrobiły krople wody kapiące ze studni.
Padając przez długie lata na to samo miejsce,
wydrążyły zwolna dziurę w kamieniu". Gdy kobieta
odeszła, Izydor rzekł do siebie: "Tu się
pokazuje, co może wytrwałość. Jeżeli woda, ciągle
padając, potrafi wydrążyć twardy kamień, to i ja
potrafię dokazać czegoś w szkole, jeżeli co dzień
choćby tylko o jeden krok naprzód postąpię". Po
tych słowach powstał, wrócił do szkoły i przeprosił
nauczyciela, przyrzekając poprawę. W 60 lat później
sobór powszechny odbyty w roku 650 nazwał tego samego
Izydora nową ozdobą katolickiego Kościoła i
najuczeńszym mężem ostatnich wieków.
Oblókłszy sukienkę duchowną świętego Benedykta,
poświęcił się Izydor wyłącznie naukom o rzeczach
Boskich. Bardzo pobożny, był przy tym wielce
przywiązany do rozkwitającego zakonu Benedyktynów.
Świadczą o tym jego wyborne pisma o doskonałości
reguły zakonu świętego Benedykta, jako też o
obowiązkach zakonników i ich wielkich zasługach,
położonych około rozszerzania wiary w Hiszpanii.
Panami Hiszpanii byli za czasów Izydora ariańscy
Ostrogoci, a król ich Leowigild zaciekle pastwił się
nad katolikami. Wielu biskupów wtrącił do więzienia,
a wielu wygnał za granicę, pomiędzy nimi także św.
Leandra, brata Izydora, najwaleczniejszego szermierza
przeciw bluźnierstwu ariańskiemu.
Młody jeszcze wówczas Izydor opuścił celę
zakonną i śmiało wystąpił przeciw tym gwałtom.
Przejęty świętym zapałem i obdarzony niesłychanym
darem wymowy zmiażdżył zatwardziałość heretyków,
wyjednał odwołanie wygnanych biskupów, zapewnił
swobodę Kościołowi katolickiemu w Hiszpanii, po czym
zamknął się znowu w celi klasztornej, aby przez
zasługę około przytłumienia arianizmu nie wkradła
się do jego duszy pycha.
Niedługo potem umarł barbarzyński i okrutny król
Leowigild, a na tron wstąpił jego syn Rekared. Król
ten sprzyjał katolikom, wielce się przeto gniewał, że
Izydor zamknął się w zaciszu klasztornym. Szukano
wprawdzie sposobu, aby go stamtąd wyprowadzić, ale
wszystko na próżno, gdyż Izydor nie chciał opuścić
swojej celi. Sposobność nadarzyła się dopiero po
śmierci Leandra, biskupa Sewilli. Tak duchowieństwo,
jak i lud obrali Izydora arcybiskupem Sewilli, przemocą
wdarli się do jego celi i zanieśli go do kościoła.
Izydor wszedł na ambonę, aby zaprotestować przeciw
wyborowi, ale radosne okrzyki zgromadzonego ludu
zagłuszyły jego słowa. Ukląkł przeto i poddał się
woli Bożej.
Ozdobiony roztropnością, gorliwością,
łagodnością serca, pełen nauki Boskiej, zaraz po
objęciu urzędu rozpoczął olbrzymią pracę, która
doprowadziła do stłumienia herezji arianów. Będąc
przekonany, że jeśli lud ma być dobry, to jest
konieczne, aby miał nie tylko dobrych, ale i światłych
kapłanów, umiejących godnie głosić słowo Boże,
starał się o wychowanie jak najuczeńszego
duchowieństwa i zaprowadził po kościołach wspaniałą
liturgię, która się nazywa "liturgią
moza-arabską". W całe wychowanie wiernych wlał
zapał i zdolności swego ducha, podniósł nauki i
doczekał się jeszcze ich owoców. Zakładał klasztory
i ożywiał życie zakonne, i jak sam duchowieństwo
uczył, tak też z kazalnicy głosił ludowi słowo
Boże, a dochody swe rozdzielał pomiędzy ubogich.
Oprócz tego napisał wiele uczonych książek, jak np.
"O początku wszechrzeczy". Książka ta
służyła przez długi czas jako podręcznik do nauki w
szkołach dla księży.
Jak zachodzące słońce jakby na pożegnanie
przyobleka we wspaniałe barwy przestworza świata, tak
Izydor, zanim zstąpił do grobu, raz jeszcze zajaśniał
swoją świętością. Cztery dni przed śmiercią,
wsparty na ramionach dwu biskupów, wszedł do
kościoła, dokąd zwołał duchowieństwo i wiernych, po
czym tak się do nich odezwał: "Drogie dzieci,
miłość moja ku wam nagli mnie jeszcze, - już przed
otwartym grobem, - abym po raz ostatni przemówił do was
i powtórzył, czego was nauczałem. Trzymajcie się
statecznie świętego Kościoła katolickiego; bądźcie
wierni Głowie tegoż Kościoła, Ojcu świętemu w
Rzymie i bądźcie posłuszni królowi, bo tylko bojaźń
Boża i pobożność ustalają pomyślność ojczyzny;
używajcie tej pomyślności w pokoju i okażcie się
godnymi tego daru Niebios!". Potem złożył z siebie
szaty arcybiskupie, przywdział włosiennicę i kazał
sobie głowę posypać popiołem, a wzniósłszy ręce i
oczy ku Niebu, odbył głośno publiczną spowiedź,
którą zakończył następującą prośbą do
zgromadzonych: "Bracia! - mówił - módlcie się za
mną grzesznikiem, abym, ponieważ sam na to nie
zasługuję, za waszą przyczyną odpuszczenia grzechów
dostąpił. Odpuśćcie mi także, jeśli kogo
obraziłem; przebaczcie, proszę was z serdecznym
żalem!". Na te słowa powstał głośny płacz w
kościele. Nikt nie miał nic do odpuszczenia, bo
umierający nawet kiedy chłostał, jeszcze dobrze
czynił. Teraz jeden z biskupów udzielił mu
rozgrzeszenia i podał Ciało Pańskie, które Izydor
przyjął z taką pokorą i nabożeństwem, że znowu
płacz rozległ się po kościele.
Na zakończenie dał święty arcybiskup wszystkim
duchownym pocałunek pokoju i kazał się zanieść do
domu. Odtąd noszono go co dzień do kościoła, gdzie
trzeciego dnia spokojnie zasnął w Panu, licząc około
80 lat. Było to 4 kwietnia roku 636. Z ciała jego
rozchodziła się miła woń, a grób jego zajaśniał
licznymi cudami.
Na obrazach przedstawiają świętego Izydora w
ubiorze biskupim, z książką w jednej, a pastorałem w
drugiej ręce.
Nauka moralna
Żywot świętego Izydora jest tak pouczający, jak
mało który inny. Będąc jeszcze chłopcem, nie rokował
wielkich nadziei, owszem zdawało się, że pozostanie
nieukiem i nicponiem. Gdyby tak się było stało, byłby
zgubiony, ale Bóg sobie tego nie życzył. Małej
rzeczy użył do otworzenia oczu chłopięcia
uciekającego ze szkoły. Małej zaiste rzeczy, a tak
obfitej w skutkach. I cóż to było? Oto kropla wody!
Krople wody uratowały go z tego niebezpieczeństwa i
nauczyły go, jaką ma iść drogą, aby się stać
wielkim Świętym. I między nami są ludzie
narzekający: "Ach, do prawdziwej pobożności nie
potrafię się przyzwyczaić, bo ciągle wpadam w te same
grzechy i ciągle z tych samych grzechów muszę się
spowiadać. Liczba moich co dzień ponawianych i zawsze
łamanych ślubów ciągle się zwiększa. Cóż mam
czynić? od kogo się uczyć?".
Otóż weź sobie kroplę wody za nauczyciela.
Kropla wody wydrąża kamień przez to, że zawsze
pada na pewien oznaczony punkt kamienia, dokładnie na to samo miejsce. Gdyby te
krople padały na kamień raz tu, raz tam, bez planu,
wtedy by ani wieki nie starczyły na wywołanie
jakiejkolwiek zmiany na powierzchni, owszem, pokryłyby
go tylko śliskim szlamem. Tak samo dzieje się w życiu
ludzkim. Chcąc przyswoić sobie łagodność serca,
dopniemy tego, jeżeli oczy nasze, uwagę i siły
żywotne zbierzemy i skierujemy na dokładnie oznaczony
przedmiot. Np. nabędziesz pokory i łagodności serca,
jeśli mocno
postanowisz, - w tym
lub w owym miejscu,
przy tej lub owej okoliczności,
względem tej lub owej osoby, będziesz
łagodnym, a w tej
okoliczności użyjesz tego a
tego środka, a gdybyś go miał
przestąpić, to sobie sam taką a taką karę
wymierzysz. Jeśli tylko ogólnie postanawiasz: chcę
być pokornym, skromnym, łagodnym, bez wyraźnego
określenia, gdzie i jak ową oznaczoną cnotę chcesz
wykonać, to jesteś podobny do rycerza namalowanego na
papierze, który jedzie na rumaku, dobywa szabli, najeża
wąsa, - ale nawet muchy nie przestraszy. Tylko
dokładnie określiwszy zamiar, wiesz, czego chcesz,
znasz nieprzyjaciela i sposób jego wojowania. Jeśli tak
postąpisz, zwycięstwo będzie pewne.
Ale nie koniec na tym, że kropla ustawicznie spada.
Ona spada także wytrwale,
długo, długo, na jedno i to
samo miejsce. W podobny sposób nakazuje nam
przezorność postępować przy robieniu co wieczór
rachunku sumienia. Jeśli tak nie postępujesz, to
przynajmniej wieczorem przed spowiedzią poweźmij
postanowienie, że będziesz wytrwale
wykorzeniał to, co w sobie uważasz za grzeszne, a
przyswajał sobie cnotę temu grzechowi wręcz
przeciwną, a wtedy ta cnota zapuści w sercu twoim
głębokie korzenie i nie da się tak łatwo wyrwać.
Gdybyśmy tylko przez rok starali się pewien oznaczony
błąd wykorzenić z serca, to już wielkich rzeczy
dokażemy. Święty Tomasz z Kempis powiada w swej
książeczce o Naśladowaniu Chrystusa: Gdybyśmy tylko co rok jednego
błędu się pozbywali, wszyscy moglibyśmy zostać
Świętymi! Chrześcijaninie, spróbuj,
jak to łatwo! Poweźmij oznaczone postanowienie,
ponawiaj je tak długo, dopóki go nie wypełnisz, a
wypełnienie przyniesie ci pociechę.
Modlitwa
Boże, któryś lud Twój dla wskazywania mu drogi
zbawienia wiecznego, obdarzył wielkim sługą Twoim
świętym Izydorem, spraw łaskawie, prosimy, abyśmy
posiadając go jako mistrza życia chrześcijańskiego na
ziemi, zasłużyli sobie mieć go za przyczyńcę w
Niebie. Amen.
Św. Izydor, biskup i Nauczyciel Kościoła
Urodzony dla świata 556 roku,
Urodzony dla nieba 4.04.636 roku,
Wspomnienie 4 kwietnia
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.