STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

piątek, 18 maja 2018

X. Rafał Trytek: Kazanie na Niedzielę w Oktawie Wniebowstąpienia, wygłoszone 13 maja 2018 r. w Krakowie (wersja tekstowa)


W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego!
Umiłowani w Panu Jezusie!
       Ta niedziela w Oktawie Wniebowstąpienia służy temu, byśmy wzmocnili naszą wiarę, poprzez modlitwę, poprzez słuchanie tego co nasz Zbawiciel mówi, co nam zapowiada : co cechuje prawdziwych Apostołów. Przed Zesłaniem Ducha Świętego Apostołowie mieli się po to modlić, by otrzymać dary Ducha Świętego, by otrzymać moc, dzięki której mogli przetrwać to, co dla nich było straszliwe - wyłączenie z synagog, wyłączenie z miejsc kultu Bożego, które oni znali od dzieciństwa, jako miejsca czci prawdziwego Boga, które jako pobożni Żydzi nawiedzali, gdzie modlili się do prawdziwego Boga. Bo Religia Starego Testamentu była prawdziwa. I tak ci Apostołowie, często prości, nieuczeni, mieli się stać zalążkiem Kościoła, mieli zostać pozbawieni własnej ojczyzny, która dla nich była ojczyzną w znaczeniu jeszcze ściślejszym niż dla nas, bo dla nich należenie do Izraela było należeniem do prawdziwej wspólnoty, do prawdziwej świątyni Boga. I ta wielka decyzja, to wielkie prześladowanie, było dla nich bardzo ciężkie, ale oni temu podołali przez moc Ducha Świętego. I ta sytuacja wydarzyła się wielokrotnie w historii Kościoła, kiedy to heretycy zajmowali świątynie katolickie, chociażby arianie w IV wieku, czy protestanci w wieku XVI, kiedy to wyrzucano prawdziwą Religię i prawdziwy kult, z kościołów które, w miejscu po katolickich świątyniach stawiali rzeczy heretyckie, ohydę spustoszenia, niepodobającą się Panu Bogu.
   Historia kilkudziesięciu ostatnich lat, jest dokładnie tym samym. Pozabierali nam kościoły, które nasi przodkowie pobudowali, tak piękne i wspaniałe, dla większej chwały Pana Boga. Żeby Pan Bóg był tak czczony, jak na to zasługuje, czyli w sposób katolicki, Rzymsko-katolicki, tak jak nas Święty Kościół Rzymsko-katolicki naucza. Nasi przodkowie nie szczędzili środków, pracy ani modlitwy, by pobudować świątynie, w których sprawowane były sakramenty, prawdziwe sakramenty ze Mszą Św. przede wszystkim na czele, w których przepowiadano Wiarę Świętą katolicką, dającą zbawienie, w których działo się życie prawdziwie Boże. I tego wszystkiego, tych wspaniałości, zostaliśmy pozbawieni, przez tych, którzy poszli na ugodę ze światem, którzy nie mają już Wiary katolickiej, którzy wierzą inaczej, niż nasi przodkowie, którzy zdradzili Świętą Religię Rzymsko-katolicką, pomieszali ją z najobrzydliwszym nawet błędem, z najobrzydliwszą nawet liturgią, czy anty-liturgią, pseudo-liturgią o korzeniach protestanckich. I my będąc prawdziwie katolikami, potomkami, w sensie duchowym, Apostołów, i wszystkich rzymskich katolików dawnych czasów, musimy również cierpieć to prześladowanie, to wyrzucenie, ten wzgard. Ale to jest też oznaka pewnego wybraństwa. Jeśli bylibyśmy w zgodzie z tym światem, moglibyśmy mieć w świątyniach katolickich nawet i mszę, która sprawowana by była wg. jakiś obrządków około-trydenckich. Ale to wszystko za cenę uznania, że religia posoborowa, która się zalęgła w katolickich świątyniach, że ona jest tożsama z Religią naszego Pana Jezusa Chrystusa. A to oznaczałoby apostazję. Można być apostatą chodzącym na mszę trydencką, to jest możliwe. To jest w dużej mierze dramat wielu indultowców chociażby. Apostatą, czyli człowiekiem będącym ugodowym w stosunku do tego świata. Musimy chronić się, chronić naszą wiarę, poza tymi katolickimi niegdyś, wspaniałymi świątyniami. Jeśli musimy cierpieć zniewagi, jakobyśmy byli schizmatykami, heretykami, zwłaszcza gdy te zniewagi rzucane są przez tych, którzy sami są schizmatykami, którzy sami są heretykami, są przynajmniej co do pewnej obiektywnej rzeczywistości. Jest to pewne, nawet wielkie cierpienie. Cierpienie większe, niż męczennicy musieli cierpieć. Święty Andrzej Bobola był mordowany przez Kozaków za Wiarę katolicką, Kozacy nie mówili mu że nie jest on katolikiem, mówili mu : "jesteś katolikiem, katolickim kapłanem" i dlatego nad nim się znęcali. A nad nami w pewien sposób znęca się w sposób jeszcze gorszy, gdyż odmawia się nam imienia katolików, odmawia się nam posiadania miłosierdzia, mówi się najstraszliwsze rzeczy na nas. Jest to zatem pewne wybraństwo i pewne podobieństwo do męczenników dawnych wieków, do tych którzy cierpieli za Wiarę katolicką w dawnych wiekach. Ale wiemy, że nie dostaje nam do świętości, chociażby do tego wspomnianego wyżej św. Andrzeja Boboli. Wielu męczenników, którzy nie tylko cierpieli słuszne prześladowania, tzn. prześladowania w słusznej sprawie, ale potrafili to czynić w sposób święty. Katolicki męczennik to jest ten, który modli się, oddaje duszę za swoich prześladowców, chociażby jak to czynił św. Andrzej Bobola, który modlił się za swoich oprawców, i wielu z nich się nawróciło. Który był zabijany, i zabity został jako katolicki Kapłan, jako "duszo-chwyt". 
   Prośmy i św. Andrzeja Bobolę, i św. Floriana, którego oktawę jeszcze mamy, i św. Stanisława Biskupa i Męczennika, o ducha męczeństwa, które oznacza nie tylko mężne wyznawanie Wiary, nieumniejszonej w obliczu wrogów i prześladowań, ale również o to, byśmy byli osobiście święci, by można było powiedzieć, nasza osobista świętość raziła innych swoją oczywistością, by ta świętość przyciągała ludzi do Kościoła Rzymsko-katolickiego, a nie nasza niegodność ich od Kościoła katolickiego odstręczała. 
W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego! Amen!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Królowo Męczenników - módl się za nami!