STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

poniedziałek, 29 lutego 2016

Bulla "Unam Sanctam" Bonifacego VIII - Ks. Rafał Trytek


   Najnowszy numer "Pro Fide Rege et Lege" (nr 1 (67) 2011) poświęcony jest wymienionemu w tytule dokumentowi papieża Bonifacego VIII (1294-1303). Niestety prawda katolicka nie została w czasopiśmie wystarczająco potwierdzona, a częściowo została wręcz zniekształcona i zamazana.

Serię poświęconą wydarzeniom pontyfikatu Bonifacego VIII otwiera artykuł R. Mozgola "`Francuski puszczyk` kontra `czarnoksiężnik z Rzymu` - konflikt między królem Francji a papieżem jako tło bulli papieskiej `Unam Sanctam`". W gąszczu historycznej narracji wypowiada autor szereg twierdzeń, które nie są całkowicie zgodne z prawdą katolicką - prawdą jedyną. Na str. 3 czytamy: "...Jednak unieważnionej przez Klemensa V bulli Bonifacego VIII `Unam Sanctam` poświęcono w trakcie trwania Soboru Watykańskiego I więcej miejsca niż ważnym dokumentom wcześniejszych soborów...". Pojawiają się pytania: W jakim stopniu "Unam Sanctam" została unieważniona? Dlaczego dogmatyczny Sobór Watykański zajmował się tak intensywnie "unieważnioną" bullą? Czy Klemens V odwołał dokument całkowicie, czy tylko jej fragmenty? Autor niestety nie odpowiada w tym momencie na to pytanie, sugerując jedynie całkowite zniesienie jej postanowień, czym zaprzecza swoim późniejszym wnioskom.


Oto pod koniec artykułu, str. 28, czytamy: "Istnieje jednak aspekt bulli "Unam Sanctam" obowiązujący do dziś i wielokrotnie przypominany w tradycyjnych orzeczeniach dogmatycznych Kościoła. Stanowi go teologiczna definicja Kościoła zawarta m. in. w pierwszym fragmencie i ostatnim zdaniu papieskiego dokumentu z 1303 roku. Definicja "poza Kościołem nie ma zbawienia" stanowi nieomylną formułę dogmatyczną...". Ryszard Mozgol unika niczym diabeł święconej wody przytoczenia owego ostatniego zdania, a brzmi ono tak: "Porro subesse Romano Pontifici omni humanae creaturae declaramus, dicimus, diffinimus omnino esse de necessitate salutis", Denz. 875). W " Pro Fide..." (str. 68) mamy polskie tłumaczenie tego fragmentu: "... Stwierdzamy zatem, deklarujemy i ogłaszamy, że do zbawienia absolutnie konieczne jest przyjęcie prawdy, iż wszystkie istoty ludzkie podlegają Rzymskiemu Papieżowi". Komentarz autora artykułu: "Końcowa formuła bulli przeraża swoją jednoznacznością..." (str.28). Przeraża? Chyba tylko zwolennika FSSPX. Bezkompromisowy katolik raduje się natomiast z jasnych słów Następcy Świętego Piotra, będących kolejnym potwierdzeniem katolickiej doktryny. Zaiste, jasne słowa papieża wykluczają koncepcję teologiczną FSSPX, według której można by przez pół wieku NIE PODLEGAĆ papieżowi, ignorować i zwalczać jego nauczanie, orzeczenia, promulgacje rytów sakramentów, prawa, kanonizacje. Bractwo św. Piusa X żyje własnym życiem "eklezjalnym", w którym kontakty z osobą domniemanego papieża mają charakter wyłącznie kurtuazyjno-dyplomatyczny. Nie istnieje natomiast u nich zależność typu poddany-przełożony w stosunku do domniemanej hierarchii. Lefebryści mydlą oczy swym wiernym bajkami o odrzuceniu "ślepego posłuszeństwa papieżowi", a przecież struktury FSSPX są całkowicie autonomiczne w stosunku do rzekomej hierarchii kościelnej i nie może być mowy u nich o JAKIMKOLWIEK posłuszeństwie w stosunku do niej.

Księża Bractwa ciągle używają też opowiastki o papieżu jako "złym tatusiu". W historii Kościoła było wielu papieży niezbyt godnych zajmowanego urzędu, ale wszyscy byli wyznawcami Wiary Katolickiej, w przeciwieństwie do zajmujących stolice kościelne modernistów. Dlatego katoliccy papieże (włącznie z tymi błądzącymi) byli OJCAMI w Wierze dla katolików. Nie są nimi natomiast niedowiarkowie tacy jak Benedykt XVI czy Jan Paweł II. Ojcostwo papieży jest duchowe i zasadza się na pokrewieństwie Wiary. Dlatego sedewakantyści przeprowadzają "test na ojcostwo", z którego jasno wynika, że moderniści tacy jak Montini czy Ratzinger są z nami zupełnie "niespokrewnieni".

Powracając do artykułu Mozgola - stanowi on bardzo subiektywną i tendencyjną wizję historii Kościoła, w której racja przypisywana jest jednostronnie stronnictwu antypapieskiemu.. W przypisie nr 53, na str. 16 pisze autor: "Nie sposób odmówić sobie w tym miejscu uwagi, że francuska uzurpacja stanowiła prostą konsekwencję sukcesu antycesarskiej koncepcji papieskiej XI wieku, w myśl której cesarz był tylko usuwalnym urzędnikiem...". Tłumaczenie ekscesów Filipa Pięknego papieską walką o wolność Kościoła przeciw cesarzom? Rzecz charakterystyczna, że autorowi nie przeszkadza traktowanie papieży jak "usuwalnych urzędników" przez cesarzy, którzy raz po raz ustanawiali schizmatyckich antypapieży. I to pomimo, że władza papieska i jej prerogatywy pochodzą od Chrystusa, a władza cesarska, jako taka, powstała w wyniku historycznego rozwoju i nigdy nie miała określonych prerogatyw.

Ryszard Mozgol cytuje jako "autorytety" historyczno-teologiczne Dantego czy św. Bernarda z Clairvaux. O ile cytowanie gibelińskiego poety jest całkowitym nieporozumieniem, o tyle zdanie św. Bernarda bardziej zasługuje na uwagę, aczkolwiek należy pamiętać, że święci nie są nieomylni, a Doktor Miodousty słynął wymową, ale w postępowaniu praktycznym nie jaśniał roztropnością. Zachowajmy złoty środek pomiędzy "fideizmem" św. Bernarda a "racjonalizmem" św. Anzelma.

Ks. Rafał Trytek, 26 maja 2011, św. Filipa Nereusza

Za: http://sedevacante.pl/teksty.php?li=28