STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

wtorek, 30 czerwca 2015

Żywot świętego Pawła, Apostoła narodów

   Paweł (żył około roku Pańskiego 68), pierwej zwany Szawłem, pochodził z pokolenia Beniaminowego. Urodził się w mieście Tarsie z zacnych rodziców, którzy mieli obywatelstwo rzymskie. Uczył się w szkole słynnego doktora Pisma Gamaliela i należał do sekty faryzeuszów.
Po Wniebowstąpieniu Pańskim wiele złego czynił wyznawcom Chrystusowym. Był świadkiem przy kamienowaniu świętego Szczepana, a nie dosyć mając ścigania wiernych w Jerozolimie i ziemi żydowskiej, udał się na rozbój do Syrii, gdzie w drodze cudownie nawrócony, poznał Jezusa Nazareńskiego, którego prześladował. W tym czy w innym czasie był zachwycony aż do trzeciego Nieba, gdzie słyszał słowa, których człowiekowi nie godzi się wymawiać i tak z naczynia gniewu stał się naczyniem wybranym, roznoszącym drogi skarb i wonność imienia Jezusowego po całym świecie. Ochrzczony w Damaszku, zaraz poszedł do bóżnicy żydowskiej, jawnie wyznając i wywodząc z Pisma, iż Jezus, którego ukrzyżowali, jest Mesjaszem i prawdziwym Synem Bożym. Żydzi chcieli go zabić i u wszystkich bram miasta postawili straż, ale wierni spuścili go w koszu przez mur i tak uszedł ich rąk. Stamtąd udał się do Arabii, gdzie spędził trzy lata w pobliżu góry Synaj na rozmyślaniu. Potem wrócił do Damaszku, skąd puścił się do Jeruzalem, aby oglądać Piotra, u którego piętnaście dni przemieszkał, a stamtąd udał się na szukanie dusz ludzkich do Cylicji, do Tarsu. Potem przez cały rok przebywał w Antiochii z Barnabą, a następnie wyprawiono ich między pogan. Udali się na wyspę Cypr, do miasta Salaminy, a potem w mieście Pafie spotkali czarnoksiężnika, który wielce przeszkadzał ich kazaniu przed starostą rzymskim Pawłem Sergiuszem, odradzając mu przyjąć wiarę, którą Paweł opowiadał. Czarnoksiężnik został za modlitwą Pawła rażony ślepotą, a starosta uwierzył.

Będąc w Antiochii Pizydyjskiej, musieli prędko uciekać, gdyż żydzi wzburzyli na nich pospólstwo. Puścili się tedy do Ikonium i wiele tam dusz pozyskali Panu Bogu, czyniąc cuda wielkie na wsparcie nauki. Tam też Tekla, dziewica, przystąpiła do wiary Chrystusowej i wielce była pomocna apostołom. Dla rozruchów żydowskich udali się do Listry, gdzie św. Paweł uzdrowił jednego chromego. Poganie mieli ich za bogów i chcieli im czynić ofiary. I tutaj żydzi, przybiegłszy z Antiochii, wzburzyli lud, tak że wywlókł Pawła za miasto i ukamieniował prawie na śmierć. Gdy przyszedł do siebie, udali się do miasta Derben, gdzie wiele dusz pozyskali. Stąd wrócili do miast, w których tak wiele wiernych zostawili i umacniali ich w wierze Chrystusowej, a ustanowiwszy im kapłanów i przełożonych, wrócili do Antiochii. Zgromadziwszy następnie braci, oznajmili im, jakie Pan Bóg przez nich wielkie rzeczy uczynił i że się poganom wrota do wiary otworzyły. Potem Paweł poszedł do Jerozolimy na sobór, na którym miano zawyrokować, czy poganie, nawracając się, mają wypełniać przepisy zakonu mojżeszowego.
Z Jerozolimy wrócił Paweł do Antiochii, skąd po niejakim czasie wybrał się na nowo w podróż apostolską. Odwiedził mianowicie wielką część Azji Mniejszej, zakładając wszędzie nowe gminy, a stare utwierdzając w wierze i każąc im zachowywać przykazania apostołów i starszych. W Troas odebrał w widzeniu rozkaz od Boga, aby się przeprawił do Europy, przewiózł się więc natychmiast do Filippi, stolicy macedońskiej, wziąwszy z sobą Sylę, Łukasza i Tymoteusza.
Tu opowiadał Paweł z wielkim skutkiem naukę Jezusa Chrystusa, tak że wielu dało się ochrzcić. Pomiędzy nimi była pewna bogobojna niewiasta imieniem Lidia, która z całym domem swoim uwierzyła w Jezusa Chrystusa. Ale wkrótce powstała wielka burza przeciw apostołom. W mieście tym była bowiem dziewczyna mająca ducha prorokującego, która przez to państwu swoim wielki zysk przynosiła. Tego ducha nieczystego wypędził z niej Paweł. Widząc to jej panowie, rozgniewali się i oskarżyli Pawła i Sylę przed władzą miejską, mówiąc: "Ci ludzie niepokój czynią w mieście naszym". Władza miejska kazała ich siec rózgami i związanych wrzucić do więzienia, lecz o północy, gdy Paweł i Syla modlili się i chwalili Boga, powstało nagle wielkie trzęsienie ziemi, tak iż wszystkie drzwi więzienia otworzyły się i rozwiązały się więzy wszystkich. Gdy stróż więzienia przebudził się i zobaczył, co się stało, dobył miecza, aby się zabić, mniemając, iż więźniowie pouciekali. Lecz Paweł zawołał nań głosem wielkim: "Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu wszyscy". Więc kazawszy zaświecić i wszedłszy do więzienia, upadł Pawłowi i Syli do nóg, wyprowadził ich sam z więzienia i rzekł: "Panowie! cóż mam czynić, abym był zbawiony?". A oni rzekli: "Wierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony ty i dom twój!". I natychmiast opowiedzieli mu słowo Pańskie, a on jeszcze tej samej nocy kazał ochrzcić siebie i cały swój dom. Nazajutrz dowiedziała się władza miejska, że Paweł i Syla byli obywatelami rzymskimi, ulękli się przeto przełożeni miasta i przyszedłszy, przepraszali apostołów i wypuścili ich z więzienia.
Zwiedziwszy potem znaczniejsze miasta macedońskie, udał się Paweł do Aten, najznakomitszego miasta w Grecji. A widząc to miasto zanurzone w bałwochwalstwie, wzruszył się duch jego. Prawił przeto z wielkim zapałem publicznie o prawdziwym Bogu i jego Synu, Jezusie Chrystusie. Przyszli też niektórzy z mędrców pogańskich, którym nie podobała się jego nauka, i zaprowadzili go na areopag, który był miejscem publicznych zgromadzeń, aby się wytłumaczył z swojej nauki. Paweł, stojąc wpośród wielkiego zgromadzenia, rzekł: "Mężowie Ateńczycy! Chodząc i patrząc na bałwany wasze znalazłem też ołtarz, na którym było napisane: "Nieznajomemu Bogu". Tego Boga, którego wy nie znając chwalicie, ja wam opowiadam. Bóg, który uczynił świat i wszystko, co jest na nim, ten będąc Panem nieba i ziemi nie mieszka w bóżnicach ręką ludzką uczynionych. Ani rękami ludzkimi każe sobie posługiwać, jakoby czego potrzebował; gdyż sam daje wszystkim żywot, dech i wszystko. On uczynił z jednego człowieka wszystek rodzaj ludzki, aby mieszkali po wszystkiej ziemi i aby go szukali, chociaż od żadnego z nas nie jest daleko, albowiem w nim żyjemy i ruszamy się i jesteśmy. Będąc tedy rodzajem Bożym, nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo jest podobne do bałwana ręką ludzką zrobionego. Wprawdzie Bóg przyglądał się z pobłażaniem czasom tej nieświadomości; ale teraz oznajmuje ludziom, aby wszyscy wszędzie pokutowali. Albowiem postanowił dzień, w który ma sądzić wszystek świat przez męża, którego wskrzesił od umarłych". A usłyszawszy o zmartwychwstaniu jedni się naśmiewali a drudzy rzekli: "Posłuchamy cię o tym drugi raz". Opuścił tedy zgromadzenie. Niektórzy uwierzyli jednak, a pomiędzy nimi był też Dionizy, członek najwyższej władzy w Atenach.
Stąd udał się Paweł do Koryntu, lecz gdy i tu sprzeciwiali mu się żydzi, których był najpierw nauczał, rzekł do nich: "Krew wasza na głowę waszą; nie moja to wina. Odtąd pójdę do pogan". Odtąd nauczał w Koryncie pogan, z których wielu dało się ochrzcić. A zabawiwszy półtora roku w tym mieście, przewiózł się na okręcie do Azji Mniejszej i wrócił przez Efez do Antiochii.
Po krótkim wypoczynku w Antiochii zwiedził Paweł na nowo wielką część Azji Mniejszej i na koniec przyszedł do Efezu, stolicy tej części Azji, która była pod panowaniem Rzymian. Tu znalazł dwunastu uczniów, którzy tylko chrzest Jana Chrzciciela byli wzięli. Rzekł przeto do nich Paweł: "Jan chrzcił lud tylko chrztem pokuty i napominał, aby wierzyli w tego, który miał przyjść po nim, to jest w Jezusa Chrystusa", po czym ochrzcił ich chrztem Jezusa Chrystusa, a gdy na nich także ręce włożył, zstąpił na nich Duch święty. W Efezie pozostał Paweł blisko trzy lata, tak iż wszyscy mieszkańcy Azji rzymskiej poznali naukę Jezusa. Pan Bóg czynił też przez ręce Pawła wielkie i liczne cuda. Bo gdy na chorych tylko chustkę lub pas Pawła położono, natychmiast byli uzdrowieni. Zdumienie i bojaźń święta ogarniały wszystkich, którzy to widzieli. Wielu też uwierzyło w Pana Jezusa i przychodzili, spowiadając się i wyznając ze skruchą uczynki swoje. A ci, którzy zabobonem i czarną sztuką się bawili, poprzynosili swe księgi i spalili je publicznie przed wszystkimi. W jakiś czas potem powstał niemały rozruch przeciwko Pawłowi i jego towarzyszom, pewien złotnik bowiem, imieniem Demetriusz, który ciągnął wielkie zyski z wyrobu małych posążków bogini Diany i jej świątyni, podburzył innych rzemieślników przeciwko Pawłowi, że ten przez swoją nową naukę uszczupla ich zarobek. Stąd powstał wielki rozruch w całym mieście i byłoby pospólstwo zabiło Pawła i jego towarzyszy, gdyby przełożonym miasta nie było się udało uśmierzyć rozruch mądrymi słowy.
Potem udał się Paweł znów do Macedonii i Grecji. Wracając zatrzymał się w Troadzie przez cały tydzień. A w pierwszy dzień po sabacie, tj. w niedzielę, zeszli się wszyscy wierni na wielkiej sali na łamanie chleba, a Paweł miał do nich mowę. Ponieważ zaś miał nazajutrz wyjechać, przedłużył swoją naukę aż do północy. I stało się, że pewien młodzieniec, imieniem Eutyches, twardym snem zmorzony spadł z okna, na którym siedział, z trzeciego piętra na ziemię. Podniesiono go bez duszy, Paweł jednak, przystąpiwszy do niego, przywrócił go do życia.
Po zwiedzeniu kilku wysp nad brzegami Azji stanął Paweł w Milecie, dokąd przyzwał także starszych z Efezu i pożegnał się z nimi czule. Mówił zaś do nich: "Teraz oto wiedziony Duchem idę do Jerozolimy, nie wiedząc, co mnie tam czeka. To jedno tylko świadczy mi Duch święty po wszystkich miastach, że w Jerozolimie czeka mnie więzienie i utrapienie. Ale za nic sobie tego nie ważę i nie szacuję życia mego, bym tylko ukończył posługi w opowiadaniu ewangelii Bożej. Wiem już, że nie będziecie oglądać więcej oblicza mego. Pilnujcie tedy sami siebie i wszystkiej trzody, nad którą was Duch święty postanowił biskupami, abyście rządzili Kościołem Bożym, który nabył krwią Swoją. Ja wiem, że po moim odejściu powstaną mężowie mówiący przewrotność, aby uwiedli uczniów za sobą. Dlatego czuwajcie, pomnąc, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawał napominać każdego z was ze łzami. A teraz poruczam was Bogu i łasce jego, który mocen jest zbudować i dać dziedzictwo wszystkim poświęconym". To rzekłszy upadł na kolana i modlił się z nimi. Wszyscy zaś płakali rzewnie, rzucali się Pawłowi na szyję i całowali go. Najwięcej zaś zasmuciły ich te słowa, że już nigdy jego oblicza oglądać nie mieli.
Za sprawą zawziętego żydostwa został Paweł, przybywszy do Jerozolimy, pojmany i wtrącony do więzienia, w którym trzymano go przez dwa lata. Na koniec wysłano go na jego własne żądanie do Rzymu, aby tam był osądzony od cesarza. W drodze rozbił się okręt przy wyspie Malcie; lecz Paweł ocalał cudownym sposobem. W Rzymie był także dwa lata trzymany w więzieniu; ale potem wypuszczony na wolność podjął nowe podróże misyjne po różnych krajach. Wróciwszy po kilku latach, około roku 67 po narodzeniu Chrystusa Pana, drugi raz do Rzymu, został podczas prześladowania chrześcijan za czasów cesarza rzymskiego Nerona pojmany i ścięty mieczem. Tak po wielkich pracach i mękach dobry bieg swój skończywszy, poszedł po koronę sprawiedliwości, zasłużoną u Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Nauka moralna

Wielki kaznodzieja i Doktor, święty Jan Chryzostom, natchnionymi słowy wychwala łańcuch Pawła, który nosił dla Chrystusa. Wielka to dostojność, - powiada - wielkie królestwo być związanym dla Chrystusa. Łańcuch ten na jego świętych rękach, większa to, uczciwsza i sławniejsza rzecz, aniżeli być Ewangelistą, Doktorem lub apostołem. Kto Chrystusa miłuje, rozumie, co się mówi... Gdyby mi kto dał obierać albo wszystko Niebo, albo łańcuch, którym ręce Pawła związane były, ja bym łańcuch wolał.
Żaden z cesarzy w Rzymie takiej czci nie miał, jak Paweł. Cesarz lada gdzie pogrzebiony leży, a Paweł w pół miasta jako żywy i królujący. A jeśli tu, gdzie cierpiał prześladowanie, takiej czci dostąpił, gdy przyjdzie na dzień sądu, co będzie?... Pomyślcie, a zdziwicie się, co za widok Rzym mieć będzie, gdy Paweł i Piotr z grobu w mgnieniu oka wstaną i podniosą się, i wynijdą przeciw Chrystusowi? Jaki dar Rzym Chrystusowi ofiaruje, który by takimi dwiema koronami i złotymi łańcuchami ozdobiony był? Nie tak jest jasne niebo, gdy słońce wypuszcza promienie, jak rzymskie miasto na wszystek świat te pochodnie wypuszczające.

Modlitwa

Święty Pawle, wybrane naczynie, któryś zaniósł imię Jezusa między króle i pogany, któryś tyle za Niego wycierpiał i nie dał się odwieść od Jego miłości, jako dzielny wojownik Chrystusa chlubną walkę przebyłeś. Jako gorliwy nauczyciel krzewiłeś wszędzie Jego naukę, za co cię też sprawiedliwy i miłosierny Bóg uwieńczył koroną sprawiedliwości. Proś Boga za mną, abym ja, będący naczyniem Jego gniewu dla licznych mych grzechów, stał się naczyniem pełnym cnót chrześcijańskich i otrzymał nareszcie upragniony wieniec. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.

Św. Paweł, Apostoł narodów
Urodzony dla nieba 67 roku,
Wspomnienie 30 czerwca

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.