STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

środa, 22 marca 2017

O prawdziwej kobiecie - John Ruskin

Podobny obraz 
PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA
 
O prawdziwej kobiecie. John Ruskin. Warszawa,
nakładem księgarni Teodora Paprockiego.

Niepodobna zebrać w krótkim sprawozdaniu wszystkich poglądów Ruskina na przeznaczenie niewieście. Piśmienna jego spuścizna jest olbrzymia. Dość wspomnieć, że zaczął pisać, mając lat piętnaście, a nie porzucił pióra do śmierci, a więc do lat osiemdziesiątych życia. Esteta ten i artysta był jednocześnie niepowszednim moralistą, i choć w pismach jego chrześcijaństwo występuje w interpretacji zbyt dowolnej i mglistej, był przecież mężem dobrego przykładu. Rozdał ubogim milionowe dziedzictwo ojcowskie. Zdobył sobie w angielskim świecie tak niesłychaną i stałą poczytność, że np. książka, głównie wskazująca szlaki, po których nowoczesna kobieta postępować winna, Sesame and lilies, od lat 35 nie przestaje się rokrocznie rozchodzić w kilku tysiącach egzemplarzy. Cząstkę tej księgi, urosłej z trzech oksfordzkich odczytów mistrza, przełożył na polskie p. Józef Jankowski, a choć urywek ten pozwala ocenić poglądy Ruskina na kwestię kobiecą, nie wyczerpuje wszystkich szlachetnych myśli, rzuconych i rozrzuconych po innych jego dziełach, żeby tylko wspomnieć księgę zatytułowaną: Fors Clavigera.
 
Główną zasadą Ruskina jest powtarzane wciąż hasło, że kto dobrym sercem zrozumie i podejmie zakreślony sobie obowiązek, z czasem i najtrudniejszy ukocha. W toczącym się boju o prawa kobiety, Ruskin zajął stanowisko, nie wszechstronne wprawdzie, jak to dziś czyni socjologia, ale w każdym razie poważne rzuca światło na całość kwestii, nawet w teraźniejszym jej stadium. Przede wszystkim szermierzom feminizmu zarzuca rozdział, przez nich stawiany między obydwu płciami, które tylko wspólnie działać, nawzajem uzupełniać się mogą. Nie ma osobnych praw męskich i praw niewieścich, są tylko ludzkie prawa, ludzkie przeznaczenia, ludzkie też powinności.

 
Jeśli jest jaka różnica w przypadłej mężczyźnie czy kobiecie roli, samaż przyroda o tym stanowi. Mąż stworzon do walki, do bronienia siebie i swoich; kobieta nie nadaje się do bojowania, lecz natomiast jej zadaniem wnosić wszędy ład i spokój. Przypadło jej w udziale pracować, kochać, upiększać życie swego otoczenia i zakładać domowe ognisko, strzec go, aby nie miało doń przystępu nic złego, żadne zwątpienie, lęk ani niezgoda. Jeśli zewnętrzna rozterka wkroczy do tej świętej przystani, jeśli do niej wtargną obojętni, lekkoduchy i niechętni, jeśli wciśnie się czczość świata i ludzi światowych, już ogniskiem być ono przestało, a jest tylko kawałkiem ziemi, nad którym dorywczo ustawiono dach i rozpalono płomyk, wiatrem miotany. Ślicznie Ruskin porównywa wewnętrzne działanie kobiety ze światłem, ogarniającym i oblewającym wszystko dokoła na to, aby nie siebie, lecz przedmioty owym światłem oblane uwydatnić.
 
Do ogólnych uwag Ruskin nierzadko dodaje mnóstwo uwag ściślejszych i praktycznych wskazówek. Bardzo słusznie uważa, że charakter chłopca można wykuć żelazem, można wyrzeźbić dłutem, podczas gdy dobra dziewczynka potrzebuje przede wszystkim swobody, aby się rozwinąć jak kwiat i jak kwiat też rozwonieć. Duszę dziewczęcą należy oprzeć o pewne, stałe rusztowanie, ale jej spętać nikt nie potrafi. Ruskin jest za szerokim, ale dowolnym i domorodnym wykształceniem kobiety, zawsze w wyraźnym celu, aby życie męża, dzieci, bliskich ozdabiała i wieńczyła. Bardzo trafnie orzeka, iż tak dziewczyny, jak chłopcy mogą uprawiać te same nauki, byle w różnych granicach i kierunku. Ruskin rozróżnia wiadomości powierzchowne od elementarnych. "Kobieta będzie zawsze pomocą małżonka w tym, co zna dokładnie, zmęczy go tylko i rozstroi tym, co umie połowicznie lub powierzchownie".
 
Prześliczne są ustępy, traktujące o koniecznym w życiu niewieścim posłuszeństwie miłosiernym i dobroczynnym, z naciskiem położonym na osobistą służbę, osobistą z siebie ofiarę, na konieczności przybliżenia się do ubogich, poznawania ich niedoli. Nie brak tu wprost praktycznych wskazówek; ten sam Ruskin, tyle dbały o zewnętrzną krasę i ozdobę, że nie lekceważy zgoła wykwintnego ubrania kobiety, radzi np. panienkom raczej biednej używać szwaczki, zamiast kupowania w wielkich i bogatych magazynach. Doskonały jest ustęp o rozrywkach, gdzie radzi nigdy zabaw nie szukać, lecz zawsze być gotową wszystkim się zabawić. Najdrobniejsza rzecz może przysporzyć rozrywki, rozweselenia, natomiast kto z zabaw cel życia sobie zrobił, tego żadne sztuki nie potrafią do uśmiechu nawet zniewolić.
 
W dwóch ramach niezupełnie podzielilibyśmy zapatrywania Ruskina. Wstręt do kobiecych predykantek, których się tyle namnożyło w Anglii, pobudza go do wyłączania kobiet od wszelkich teologicznych studiów. Zapewne katechizm wystarcza, ale dla kobiet chrześcijańskich pożądanym jest wzmocnienie tego koniecznego rusztowania gruntownym poznaniem prawd wiary, historii Kościoła, przykładów świętych Pańskich, słowem tego wszystkiego, na czym się opiera świadomość religijna. Kobiety dziś więcej niż kiedykolwiek stoją na straży wiary, a jeśli Ruskin chce je mieć przesłankami piękna, to przede wszystkim temu zadaniu dorosną, jeśli strzec będą, nieść i krzewić prawdę w zakresie swego działania i wpływu.
 
Skądinąd zaś, przestrzegłszy przed niebezpieczeństwem złych książek i czczych powieści, Ruskin chciałby oprzeć kulturę niewieścią nie tyle na studiach, ile na lekturze, co bardzo słusznym, tylko że może nadto luźne zakreśla granice temu czytaniu, radząc zostawić zupełną swobodę wyboru, wpuszczonej w obręb poważnej biblioteki panience. Otóż zdaje nam się, iż z młodym, z dziewiczym umysłem, umiejętne pokierowanie przyrodzoną ciekawością jest koniecznym, że nie należy nigdy jej rozkiełznać, nawet wśród najlepszego księgozbioru; i że zawsze musi znaleźć się sternik doświadczony, orientujący młodą nawę, by nadmiernym lub szkodliwym nie obciążyła się balastem.
 
Chcieliśmy powitać drobną a wytworną książeczkę w przekładzie p. Jankowskiego, przyswajającą mowie naszej jedną zaledwie cząstkę ruskinowskiej spuścizny, a zapuściliśmy szersze więcierze na ogólnej fali jego dźwięcznej i wdzięcznej twórczości. Dźwięk czarowny stylu Ruskina niknie czasem w tłumaczeniu, nie zawsze wzorowym, przejrzystość jasnego wysłowienia się nieco się zamąca, ale wdzięk i doniosłość treści pozostaje jednaka i niewoli czytelnika.
 
Szekspir dla prawowitych Brytonów stał się drugą księgą zakonu. Ruskin czerpie przykłady i nauki przygodne z dramatów potężnego geniuszu, który zawsze niemal przyznawał kobiecie właściwe jej, bo łagodne i łagodzące posłannictwo, oblekając ją w moc miłości stokroć więcej, aniżeli w inne siły. Przytaczając wiersze i wzory szekspirowskie, Ruskin przepomniał jeden, nad inne rozstrzygający, gdy w "Poskromieniu złośnicy" skruszona i złagodzona niepowrotnie Katarzyna pyta, czemu kobiety próbują
Rządzić, rozkazywać, burzyć,
Kiedy im trzeba kochać, słuchać, służyć.
Ruskin powołuje niewiasty do królowania, ale nie nad marnościami świata, nie na rynkach miejskich i arenach politycznych, lecz w zakresie rodziny i domu, w obrębie najbliższych obowiązków, opromienionych miłością prawdy i piękna, tęczowymi blaski ukochania i zastosowania w powszednim życiu rzeczy lepszych tylko i szlachetnych. Nie sztuczną kobietę, lecz prawdziwą, zgodną z przeznaczeniem i powołaniem swoim niewiastę, angielski pisarz przedstawia, wskrzesza, idealizuje jak królowę i koronę życia.
 
M.
 
Artykuł z czasopisma "Przegląd Powszechny", Rok osiemnasty. – Tom LXXII (październik, listopad, grudzień 1901), Kraków 1901, ss. 265-267. 

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono.)