STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

środa, 14 marca 2012

Sedewakantyzm: wstęp do problemu

Artykuł ks. Rafała Trytka z 2006 r.

   Minione stulecie było świadkiem gwałtownych i radykalnych przemian, które objęły cały świat i prawie wszystkie dziedziny ludzkiego życia. Gdy porównamy sposób życia, idee i pragnienia ludzi żyjących na początku XX wieku i porównamy je z obecnymi, to zauważymy, że mamy do czynienia z dwoma odrębnymi światami, a ludzie żyjący wtedy i obecnie zapewne nie znaleźliby wspólnego języka w najbardziej podstawowych sprawach. Nic dziwnego, że te dogłębne przeobrażenia dotknęły również dziedzinę, która ze swej natury wydaje się niezmienna, a mianowicie religię. Jeśli przyjrzymy się wierze katolików przed stu laty, w tym także liturgii, i porównamy ją do obecnej, rzucą nam się w oczy zasadnicze różnice, idące tak daleko, iż wydaje się, że mamy do czynienia wręcz z dwoma różnymi religiami! Co się takiego w świecie katolickim stało, że nasi przodkowie, wchodząc do dzisiejszych kościołów, zastanawialiby się, gdzie się znajdują?
Wraz z papieżem Piusem XII odszedł w przeszłość pewien świat, który katolicy uznawali za swoją ojczyznę. Wybór Jana XXIII, a zwłaszcza Pawła VI, oznaczał reorientację we wszystkich dziedzinach kościelnego życia. Opinii publicznej oceniającej rzeczywistość po zewnętrznych gestach, najbardziej rzucały się w oczy tak szokujące wydarzenia, jak sprzedaż papieskiej tiary przez Pawła VI, utrzymywanie przyjaznych stosunków z komunistami i masonami, a przede wszystkim ekumenizm. Już w 1960 r. Jan XXIII usunął z liturgii Wielkiego Piątku modlitwę za "wiarołomnych żydów", dając tym samym do zrozumienia, że judaizm rzekomo przestaje być przez Stolicę Apostolską (opanowaną przez modernistów) uważany za fałszywą religię wyrosłą z odrzucenia Chrystusa jako Syna Bożego.
Głębokie wstrząsy i przemiany, które dokonały się w obrębie katolickich instytucji, zaczęły, rzecz jasna, niepokoić wielu dobrych katolików zatroskanych o swój Kościół. Już w czasie soboru pojawiły się grupy oporu przeciw rewolucji, ale dopiero narzucenie tzw. Nowej Mszy zmusiło wiernych do aktywniejszego działania. Również wtedy wielu kapłanów zaczęło się opowiadać publicznie za zachowaniem tradycyjnej Mszy Świętej i odwiecznej doktryny Kościoła.
W 1969 r. grupa zachowawczo nastawionych teologów opublikowała "Krótką analizę krytyczną nowego obrządku Mszy". Dokument sygnowany był przez kardynałów Ottavianiego i Bacciego, ale stała za nim grupa katolickich teologów skupiona wokół arcybiskupa Lefebvre'a. Najważniejszy był dawny profesor Uniwersytetu Laterańskiego, ojciec Michał Ludwik Guerard des Lauriers O. P.
Lata siedemdziesiąte to czas spontanicznego tworzenia się środowisk oporu przeciw reformom, grupy wiernych i księża zaczynają się organizować. W 1970 r. abp Marcel Lefebvre na prośbę grupy francuskich alumnów zakłada seminarium duchowne w Econe. W tym też czasie ruch oporu zaczyna dzielić się pod kątem oceny wydarzeń. Duża część kapłanów i wiernych świeckich dochodzi na podstawie skrupulatnych teologicznych studiów do przekonania, że ostatni papieże zasiadający na Stolicy Piotrowej są heretykami i jako tacy nie mogą ważnie sprawować urzędu, czyli nie są prawdziwymi papieżami.
Jednym z pierwszych głosicieli tego poglądu był meksykański jezuita o. Joachim Saenz y Arriaga, który na początku lat siedemdziesiątych pisze swój manifest "Sede vacante", uzasadniając tezę o pustostanie Stolicy Apostolskiej. Wielu innych księży w Meksyku przyłącza się do oporu, najważniejszym z nich jest zaś proboszcz z Acapulco ks. Mojżesz Carmona y Rivera. W 1976 r. ks. Carmona staje na czele Unii Trydenckiej, skupiającej tradycyjnie nastawionych księży i wiernych. W 1986 r. powstaje tradycyjne katolickie seminarium pw. Najświętszych Serc w Hermosillo, a w 1993 kapłani, którzy je ukończyli, organizują się w Trydenckie Bractwo Kapłańskie. Powstają jednocześnie także inne organizacje walczące z modernizmem i ekumenizmem. Obecnie sedewakantyści w Meksyku to ponad 10 tys. wiernych, dwudziestu kilku kapłanów i tyluż alumnów.
Inne ważne ośrodki sedewakantyzmu powstały w USA, Argentynie oraz Europie. Również wielu członków Bractwa św. Piusa X w latach siedemdziesiątych podzielało przekonanie o pustostanie Stolicy Apostolskiej, sam msgr Lefebvre wypowiadał się kilkakrotnie w tym duchu. Dopiero w 1979 r., a więc po wyborze bpa Karola Wojtyły, miało się to zmienić. Od tamtej pory seminarzyści Bractwa św. Piusa X zmuszeni byli podpisywać deklarację, w której uznawali Jana Pawła II za katolickiego papieża, a za obowiązującą liturgię przyjmowali reformę z 1962 r. Powodem tej wolty arcybiskupa było zapewne złudzenie, że Jan Paweł II będzie konserwatywnym i ortodoksyjnym biskupem Rzymu, który powstrzyma postępową rewolucję. W 1983 r. dziewięciu z piętnastu amerykańskich księży zostało usuniętych z Bractwa za odprawianie liturgii sprzed zmian Jana XXIII. Z kolei w 1985 r. od lefebvrystów odeszło czterech Włochów, by utworzyć Instytut Matki Bożej Dobrej Rady, zwany też Sodalitium.
Ważnym problemem dla sedewakantystów było od samego początku zapewnienie święceń dla swoich seminarzystów. Dopiero w 1981 r. wietnamski abp Piotr Marcin Ngo-dinh-Thuc, udzielił sakry biskupiej trzem sedewakantystycznym kapłanom: ojcu Guerardowi des Lauriers OP z Francji oraz dwóm Meksykanom - ks. Carmonie i ks. Adolfowi Zamorze. Od tamtej pory sedewakantyści mając zapewnioną sukcesję apostolską, rozpoczęli według swych skromnych możliwości kształcenie alumnów, którzy w przyszłości zastąpią pokolenie pionierów.
Ruch sedewakantystyczny, będąc od początku "pospolitym ruszeniem", musiał z natury rzeczy skupiać osoby i środowiska o dość różnym pochodzeniu i poglądach na szczegółowe kwestie. Ale najważniejszą chyba linią podziału był i jest stosunek do teorii, którą stworzył były doradca Piusa XII oraz przejściowo Jego spowiednik - o. Guerard des Lauriers. Według niego "papieże soborowi" są w posiadaniu ważnego wyboru na swój urząd, który stanowi materialny aspekt sukcesji apostolskiej, ale ze względu na swoje herezje nie mogą posiąść pełni władzy jurysdykcyjnej właściwej papieżowi, a tym samym stać się autentycznymi - formalnymi papieżami. Ta teoria zwana Cassiciacum albo sedeprywacjonizmem znalazła sporo zwolenników wśród sedewakantystów, zwłaszcza o tomistyczno-dominikańskich teologicznych inklinacjach. Najważniejszymi jej przedstawicielami obecnie są amerykańscy biskupi Donald J. Sanborn i Robert McKenna, a także wspomniany wyżej włoski Instytut Matki Bożej Dobrej Rady. Instytut działa w Europie głównie w swoim ojczystym kraju oraz na terenie Francji i Belgii. Planuje również otworzenie domu w Irlandii. Bp Sanborn z kolei od ponad dziesięciu lat prowadzi seminarium duchowne pw. Przenajświętszej Trójcy, które obecnie znajduje się na Florydzie, w pobliżu Tampy.
Obecnie studiuje tam jeden Polak, do którego w tym roku pragnie dołączyć dwóch kolejnych.
Do zwolenników czystego sedewakantyzmu oprócz wyżej wymienionej grupy meksykańskiej należą m.in. CMRI (łaciński skrót od Kongregacja Maryi Niepokalanej Królowej) oraz Bractwo Kapłańskie św. Piusa V. Obydwie grupy pochodzą z USA, ale ta pierwsza prowadzi misje również w Ameryce Łacińskiej jak i w Europie (Niemcy, Wielka Brytania). Stany Zjednoczone to w ogóle obszar największego skupienia sedewakantystów. W Europie poza wyżej wymienionym Sodalitium żyje wielu rozproszonych kapłanów. Np. we Francji niezależnie od siebie prowadzi apostolat ponad dziesięciu księży, którzy ze względu na swoje przekonania odeszli lub zostali usunięci z Bractwa św. Piusa X. Oprócz nich żyje jeszcze wielu starszych księży wyświęconych przed Soborem, którzy po prostu nigdy nie zaprzestali odprawiania tradycyjnej Mszy i pozostali w swoich parafiach. W latach siedemdziesiątych było ich bardzo wielu, dziś już tylko garstka. Jednego z nich - księdza Schoonbrodta z Belgii - odwiedziłem niedawno w Jego wiejskiej parafii w Steffeshausen w górach Eiffel na pograniczu niemiecko-belgijskim. Przyjeżdżają do niego wierni katolicy z Francji, Holandii, Niemiec i Belgii, przerażeni ogromem spustoszeń w ich rodzimych parafiach i poszukujący wiary takiej, jaką zawsze wyznawali ich przodkowie, bez żadnych kompromisów ze współczesnymi herezjami oraz ich głosicielami.
W Polsce pierwsze artykuły o sedewakantyzmie pojawiły się dopiero w latach dziewięćdziesiątych na łamach prawicowych periodyków, takich jak "Stańczyk", "Szczerbiec" czy "Rojalista - Pro Patria". Później doszły publikacje w tygodnikach "Najwyższy CZAS!" i "Myśl Polska". W 2003 r. w środowisku krakowskim powstała strona www.ultramontes.pl, zajmująca się propagowaniem tradycyjnej doktryny katolickiej. Wreszcie w styczniu bieżącego roku jako pierwszy polski kapłan zdecydowałem się na złożenie publicznej deklaracji i przedstawienie stanowiska teologicznego wobec kryzysu w Kościele i wakatu Stolicy Piotrowej. Od tamtej pory prowadzę skromny apostolat na terenie Krakowa, co trzy tygodnie odwiedzam również Wrocław.
Ks. Rafał Trytek