Małe miasteczko Jędrzejów w województwie kieleckim
wypełniły w sierpniu roku 1923 tysięczne tłumy
wiernych przybyłych z całej Polski. Uroczystości
trwały cały tydzień. Siedmiu biskupów i jedenastu
infułatów odprawiało na przemian solenne
nabożeństwa, a ostatniego dnia odbyła się olbrzymia
procesja, w której prócz dostojników kościelnych i
świeckich wzięło udział wojsko, cechy, bractwa i
stowarzyszenia oraz olbrzymie rzesze ludu. Działo się
to ku uczczeniu siedemsetnej rocznicy zgonu
błogosławionego Wincentego Kadłubka, biskupa
krakowskiego, a potem pokornego zakonnika,
spoczywającego w tamtejszym kościele parafialnym,
niegdyś klasztornym - cysterskim.
Wiadomości nasze o pochodzeniu i młodości
błogosławionego Wincentego są bardzo ubogie. Według
tradycji z XV wieku, błogosławiony Wincenty miał się
urodzić około roku 1161 we wsi Karwów pod Opatowem w
ziemi sandomierskiej, z Bogusława, potomka rycerskiego
rodu Różyców, i Benigny. W młodości często
przebywał z ojcem na zamku książęcym w Krakowie, a
ukończywszy nauki w kraju, udał się na studia
uniwersyteckie zagranicę, prawdopodobnie do Paryża. Gdy
powrócił do kraju, na tronie krakowskim zasiadał
książę Kazimierz Sprawiedliwy, który mu swego czasu
powierzył opracowanie kroniki dziejów ojczystych.
Pragnąc go zatrzymać przy sobie, powierzył mu
książę wybitne wówczas stanowisko nauczyciela przy
szkole katedralnej krakowskiej oraz obowiązki swego
kapelana i notariusza.
Na dworze krakowskim przebywał Wincenty
prawdopodobnie aż do śmierci księcia Kazimierza
Sprawiedliwego, tj. do roku 1194, po czym przeniósł
się do Sandomierza i objął stanowisko proboszcza przy
tamtejszej kolegiacie. Że piastował tę godność,
dowodzi dokument z roku 1206, dotyczący darowizny wsi
Gojcowa i Czernikowa na rzecz klasztoru cystersów w
Sulejowie; darowiznę tę uczynił za zbawienie dusz
przodków księcia Kazimierza i własnej duszy. O jego
działalności na stanowisku proboszcza sandomierskiego
nic zresztą nie wiadomo. Osoba jego pojawiła się znowu
na widowni dziejowej dopiero w roku 1207, gdy kapituła
krakowska wybrała go tamtejszym biskupem.
Niestety i z tego okresu życia błogosławionego
Wincentego posiadamy bardzo mało wiadomości. Jeśli
chodzi o jego działalność pasterską, zachowane
szczegóły świadczą, że był biskupem dbałym o dobro
powierzonej sobie diecezji i instytucji kościelnych w
jej obrębie. I tak, w r. 1210 dokonał konsekracji
nowego kościoła klasztoru cystersów w Jędrzejowie,
potwierdził fundacje swoich poprzedników i nadał mu od
siebie dziesięcinę z trzech wsi; potem nadał
klasztorowi bożogrobców w Miechowie dziesięcinę ze
wsi Świniarowo, a wreszcie, w nieznanym bliżej czasie,
wydatnie pomnożył uposażenie swej kapituły, nadając
jej dziesięciny z dziewiętnastu wsi w okolicy Czchowa,
który to dochód był przeznaczony na światło
wieczyste w katedrze. Oprócz tego z własnych dóbr
rodowych nadał klasztorowi cystersów w Koprzywnicy
wieś Niekisiałkę. Szczegóły te składają się na
obraz jednostronny, mimo to jednak nie ulega
wątpliwości, że działalność pasterska
błogosławionego Wincentego i pod innymi względami
stała na równie wysokim poziomie, gdyż jego wielkie
wykształcenie oraz gorąca pobożność i wzniosłe
poglądy moralne, o których świadczy jego kronika,
uprawniają do twierdzenia, że nie tylko wszechstronnie
pojmował obowiązki biskupiego urzędu, ale także pod
każdym względem gorliwie je wypełniał.
Ostatni znany szczegół z życia błogosławionego
Wincentego to fakt dobrowolnej rezygnacji z katedry
biskupiej i wstąpienia do klasztoru cystersów w
Jędrzejowie. Stało się to w roku 1218, za zgodą
papieża Honoriusza III, ale co było przyczyną, że
Wincenty powziął to postanowienie - czy jego łagodne i
skłonne do samotności i rozmyślań usposobienie, czy
też dawne niespełnione powołanie - trudno powiedzieć.
Już podczas nowicjatu stał się błogosławiony
Wincenty niedoścignionym wzorem dla wszystkich braci.
Jego pokora, posłuszeństwo, zaparcie się siebie,
miłość, łagodność i cierpliwość budziły w
braciach cześć i uwielbienie, a gorliwość, z jaką
przestrzegał przepisów surowej reguły zakonnej,
napełniała wszystkich głębokim podziwem.
Błogosławiony Wincenty miał wówczas lat przeszło
sześćdziesiąt, mimo to jednak nie tylko nie chciał
przyjąć żadnych zwolnień z reguły, których mu chcieli udzielić przełożeni ze względu na jego
podeszły wiek, ale trapił swe ciało dobrowolnymi
umartwieniami, nosił bowiem stale włosiennicę,
dodawał sobie postów i ochoczo spełniał najniższe
posługi.
W nagrodę za to miał go Bóg wywyższyć cudami
jeszcze za życia. Jak wiadomo, reguła Cystersów
nakazuje zakonnikom schodzić się o północy na
wspólne odmawianie Jutrzni. Błogosławiony Wincenty
czynił zawsze zadość temu przepisowi, więc gdy
pewnego razu nie zjawił się w chórze, zaniepokojony
tym opat udał się do jego celi i przez szczelinę w
drzwiach zajrzał do jej wnętrza. Jego oczy uderzył
niezwykły widok: błogosławiony Wincenty, zatopiony w
żarliwej modlitwie, unosił się w klęczącej postawie
w powietrzu, a jego głowę otaczała niebiańska
światłość. Uradowany opat pozostawił go w zachwycie
i pospieszył do chóru, aby podziękować Bogu za
łaskę posiadania świętego w zgromadzeniu. W chwilę
później błogosławiony Wincenty przyszedł do siebie i
spostrzegł, że czas Jutrzni już minął. Zasmucony tym
udał się do opata i upadłszy mu do nóg, prosił o
przebaczenie i pokutę. Opat, znając prawdziwą
przyczynę jego rzekomej opieszałości, odpowiedział mu
na to uściskiem, a potem uwiadomił o wszystkim braci,
ku wielkiemu ich zbudowaniu i radości.
Błogosławiony Wincenty przeżył w klasztorze lat
pięć, od roku 1218 do 1223, w którym przeniósł się
do wieczności. Istnieje przypuszczenie, że owe
ostatnie, przedśmiertne lata zeszły mu na pracy nad
kroniką dziejów ojczystych. W klasztorze powstała
przynajmniej jej część czwarta, gdyż urywa się ona
niemal w pół zdania, jak gdyby od dalszej pracy
oderwała błogosławionego Wincentego śmierć. Kronika
ta - to jeden z głównych tytułów zasługi dziejowej
błogosławionego Wincentego, jako pierwsze dzieło
literackie, jakie wyszło spod pióra polskiego autora.
Była też pokarmem duchowym dla paru stuleci i wywarła
doniosły wpływ na kształtowanie się światopoglądu
wielu następnych pokoleń. Prócz tego - co należy
osobno podnieść - zasłużyła się i Kościołowi,
gdyż przez przedstawienie okoliczności męczeńskiej
śmierci św. Stanisława Szczepanowskiego utorowała
drogę myśli o jego kanonizacji i wzbudziła w
społeczeństwie polskim pragnienie pozyskania własnego
narodowego patrona, jakich posiadały już inne kraje.
W niedługi czas po śmierci błogosławionego
Wincentego zaczęły się przy jego grobie w klasztorze
jędrzejowskim dziać rozliczne cuda, mimo to jednak
zwłoki jego leżały w nim lat przeszło czterysta,
gdyż starania o przeniesienie ich na odpowiedniejsze
miejsce podjęto dopiero w roku 1632. Zaczął się o to
starać ówczesny opat klasztoru jędrzejowskiego, biskup
chełmski Remigiusz Koniecpolski, i szczęśliwie
doprowadził je do skutku, zaczem w rok później, 19
sierpnia, przeniesiono szczątki Błogosławionego
wśród podniosłych uroczystości do wspaniałego, nowo
wybudowanego grobowca.
Następne lata otoczyły imię błogosławionego
Wincentego blaskiem nowych łask i cudów, toteż wnet
zaczęły się podnosić głosy, żądające, aby
wszczęto starania o wyniesienie go na ołtarze.
Żądaniom tym stało się zadość w roku 1681, a
spełnił je wielki obrońca chrześcijaństwa, król Jan
III Sobieski, zwracając się do papieża Innocentego XI
z prośbą o podjęcie procesu beatyfikacyjnego
błogosławionego Wincentego, aby "w całym
Kościele, otoczony publicznie czcią wiernych,
przyjmował zwracające się do niego pobożne prośby
biskupów i wszystkich poddanych".
Papież Innocenty XI spełnił prośbę pobożnego
króla, wydając breve, w którym udzielił odpustu
zupełnego na dzień 8 marca, jako rocznicę zgonu
błogosławionego Wincentego, i polecił ks. Mikołajowi
Wolskiemu, biskupowi sufraganowi krakowskiemu, ażeby
zebrał wszystkie potrzebne dokumenty i akta, ale
zawikłania polityczne w Polsce, a potem wypadki
związane z wiekopomną odsieczą wiedeńską w roku 1683
spowodowały, że sprawa poszła w odwłokę.
Poruszył ją na nowo dopiero w 80 lat później
Wojciech Ziemnicki, opat jędrzejowski, i dokazał tego,
że papież Klemens XIII w roku 1764 pozwolił na
oddawanie Wincentemu czci jako Błogosławionemu i
wyznaczył jego uroczystość na drugą niedzielę
października. Obecnie obchodzi się ją 8 marca.
Cześć błog. Wincentego, której ośrodkiem jest
pocysterski, obecnie parafialny kościół w
Jędrzejowie, gdzie w wielkim ołtarzu spoczywają jego
relikwie, jest dziś niemniej żywa i gorąca niż w
ubiegłych stuleciach, czego dobitnym wyrazem są
tysiączne tłumy pątników, ściągających na doroczne
uroczystości poświęcone jego pamięci.
Nauka moralna
Patrząc na tego Błogosławionego, uczmy się
gardzić wszystkim, za czym świat goni, bo nie masz dla
nikogo innej do Nieba drogi, jak zawsze i wszędzie w
każdym stanie gardzić dobrami doczesnymi i wieść
życie pokutne z poddaniem się woli Bożej.
Słusznie też mamy powód gardzić światem, bo on
jest naszym nieprzyjacielem, będąc nieprzyjacielem
Chrystusa, bo obiecuje wiele, a mało daje, bo uciechy
jego są zwodnicze, niestałe, nieczyste, nietrwałe i
nie mogą zaspokoić pragnień człowieka; uciechy
światowe wywołują w sercu niesmak, niepokój i
zgryzoty sumienia, a ich końcem popiół i śmierć, i
głód wieczny w piekle. Trzeba gardzić światem, bo on
jest nieprzyjacielem Chrystusa, niewolnikiem czarta,
prześladowcą sprawiedliwych, nauczycielem wszystkich
grzechów. Ten, co ulega zasadom świata, sprzeciwia się
zasadom Ewangelii, niezgadzającej się z zasadami
świata.
Trzeba uciekać od świata duchem, sercem i ciałem,
albowiem towarzystwo jego jest niebezpieczne, nauki
zdradliwe, zwyczaje szkodliwe, przykłady gorszące.
Świat już jest osądzony, już potępiony. Nie miłujcie świata, ani
tego, co jest na świecie. Jeżeli kto miłuje świat,
nie masz w nim miłości ojcowskiej
(1Jan 2,15).
Modlitwa
Boże, któryś błogosławionego Wincentego,
Wyznawcę Twojego i biskupa, gdy wzgardził zaszczytami
tego świata, chwałą pokory przyozdobił, spraw
łaskawie, prosimy, abyśmy z tylu cnót jego
korzystając, przez jego zasługi stali się uczestnikami
chwały niebieskiej. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.