STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

piątek, 4 września 2015

Żywot świętej Rozalii z Viterbo, Dziewicy

    Święta Róża (czyli Rozalia) urodziła się w roku 1234 w mieście Viterbo we Włoszech. Od wczesnej młodości okazywała wielką świątobliwość w postępkach, upodobanie w modlitwie i pilnie uczęszczała na nabożeństwo. Matka jej, Katarzyna, starannie pielęgnowała w niewinnym sercu dziecka tę skłonność do nabożeństwa i często opowiadała jej o Dzieciątku Jezus, o Jego ubóstwie, pokorze, posłuszeństwie i cierpieniach. Łaska Boża sprawiła, że Rozalia (żyła około roku Pańskiego 1252) już jako małe dziewczątko powzięła nieprzezwyciężony wstręt do płochości i marnych igraszek, ślubując powściągliwość w mowie, posłuszeństwo rodzicom, a przede wszystkim cierpliwość. Nosiła odzież z grubej wełny, chodziła boso i z gołą głową, pościła surowo, a co oszczędziła, rozdawała ubogim. Darząc ich jałmużną, upominała, aby ufali w Bogu.
Licząc lat 13, zapadła Rozalia na ciężką chorobę. Lekarze, zwątpiwszy o jej życiu, oświadczyli, że lada chwilę skończy. Gdy tak wszyscy oczekują jej zgonu, Rozalia zrywa się z łoża i z rozjaśnionym obliczem woła: "Patrzcie na Królową Niebios, która w orszaku świętych dziewic mnie, swą najniższą służebnicę, odwiedzić raczyła! Przyjmijmy Ją, jak należy!". Po tych słowach uklękła na podłodze, aby uczcić Matkę Boską. Maryja Panna przemówiła do niej łaskawie: "Bądź dobrej myśli, miłe dziecię, nie umrzesz jeszcze i wiele dobrego uczynisz. W kościele moim weź habit tercjarek św. Franciszka, występuj śmiele przeciw nieprawościom współziomków, broń wiary świętej, nie lękaj się przeciwności". Po tych słowach widzenie znikło, a komnatę napełniła niebiańska woń. Rozalia uczuła się zupełnie zdrową i natychmiast przywdziała habit zakonny.

W kościele ukazała się jej Maryja Panna po raz wtóry. Objawiwszy jej wszystkie boleści poniesione przez Chrystusa za grzeszników, wyświadczyła jej tę łaskę, iż pozwoliła jej przez trzy dni znosić te same boleści. Rozalia niesłychanie cierpiała, ale rozgorzała taką miłością Chrystusa i taką nienawiścią grzechu, że pochwyciwszy krucyfiks w rękę, zaczęła publicznie gromić kacerzy i nieprzyjaciół papieża i wzywać do pokuty. Lud wielbił ją jako zesłaną od Boga prorokinię, okazywał serdeczny żal za grzechy, poprawił się i całe miasto, które dotąd trzymało stronę cesarza Fryderyka II, prześladowcy Kościoła, przeszło na stronę papieża.
Burmistrz, ustanowiony przez cesarza, i kilku opornych kacerzy zapałali wielkim gniewem na dziewicę, która wytykała im przewrotność, a nie mogąc zbić jej zarzutów, wygnali ją wraz z matką i ojcem z miasta.
Rozalia udała się z rodzicami do miasta Soriano, gdzie znowu wzywała do pokuty. Nie widziano dotychczas dziewicy, która by w tak młodych latach umiała połączyć takie zaparcie się świata, taką surowość życia i takie ubóstwo z tak błogim i dobroczynnym wpływem na naród. Czyniła wszystko dla Boga; od świata niczego się nie spodziewała i niczego się nie lękała. Wkrótce nawrócili się mieszczanie i przyobiecali uroczyście posłuszeństwo i wierność Chrystusowi i Jego namiestnikowi, Ojcu świętemu. Ten sam skutek miały jej nauki i przemowy w Vitorchiaro i okolicy.
Po śmierci cesarza, którą Rozalia przepowiedziała, wróciła z triumfem do Viterbo. Tu pragnęła ukryć się w klasztorze i żyć pod rozkazami przełożonych, zwróciła się przeto do klarysek z prośbą o przyjęcie, a gdy jej oświadczyły, że nie ma miejsca, odpowiedziała z uśmiechem: "Nie powiedziałyście właściwej przyczyny. Oto gardzicie mną, ponieważ w oczach świata uchodzę za wariatkę. Nie chcecie mnie żywej, tym więcej zapragniecie mieć mnie umarłą!".
Słowa jej ziściły się. Żyła potem jeszcze dwa lata w domu rodziców w najzupełniejszej samotności. Umarła w roku 1252, licząc lat 18 i pochowana została w kościele Matki Boskiej. Liczne cuda działy się u jej grobu. Na wieść o nich zakonnice św. Klary zaczęły błagać papieża Aleksandra IV, który wówczas przebywał w Viterbo, aby im ofiarował zwłoki Rozalii. W roku 1258 uczynił papież zadość żądaniu klarysek i rozporządził, aby co rok dnia 4 września święcono jej pamięć. Papież Kalikst III zaliczył ją w roku 1457 do Świętych. Ciało jej pozostało dotąd świeże i nienaruszone, a relikwie jej słyną po dziś dzień z rozlicznych cudów.

Nauka moralna

Jak silna musiała być miłość św. Rozalii do Pana Jezusa, jeśli szukała odosobnienia i samotności, aby się tym łatwiej móc oddać modlitwie, rozpamiętywaniu i umartwieniom! Jakże słaba w porównaniu z świętą Rozalią musi być nasza miłość Boga, jeśli tak mało dla Niego czynimy i tak trudno nam ponieść dla Niego choćby najmniejszą ofiarę! Nie mamy tu na myśli umartwień i ofiarności, jaką jaśnieją Święci Pańscy, ale z jakąż trudnością nam przychodzi pełnienie najprostszych obowiązków chrześcijanina, walka z namiętnością, pożądliwościami ciała i jego pokusami, znoszenie przeciwności, wyrzeczenie się wygód i przyjemności życia! A czyż to wszystko nie jest drobnostką wobec tego, co Święci czynili dla Boga? My biedni chełpimy się, jeżeli nam się uda oprzeć pokuszeniu, uniknąć sposobności do grzechu, pomodlić się godzinkę albo ponieść jaką maluczką ofiarę, a cóż to wszystko znaczy wobec olbrzymich poświęceń świętych Pańskich, wobec bohaterskich ich zapasów i walk z szatanem, wobec niesłychanych umartwień, jakie sami na siebie nakładali! Jeśli oznaką miłości jest ofiarność i poświęcenie, natenczas od nich jedynie nauczyć się możemy, czym jest miłość i jaka jej potęga. Święty Tomasz a Kempis mówi: "Kto miłuje, jest wolny i niczym nie skrępowany. Miłość nie zna ani granic, ani miary, lecz przekracza granice i wyższa jest nad wszelką miarę. Miłość nie wie co ciężar, nie zna trudów i mozołów, gotowa czynić więcej niż może; miłość nie zna niepodobieństwa. Zdolna ona jest do wszystkiego, dokonywa wielu rzeczy i odważa się na niejedno, co człowieka bez miłości utrudza i zniechęca".

Modlitwa

Boże, któryś jest zbawieniem i ratunkiem naszym, racz miłościwie prośby nasze wysłuchać, abyśmy weseląc się z uroczystości błogosławionej Rozalii, dziewicy Twojej, rośli w duchu pobożności, a za jej wstawieniem się wyzwoleni zostali od klęsk, które na nas słuszny Twój gniew zsyła. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.