Śledząc ostatnie wypadki, zdajemy sobie jasno sprawę z tego, że źle się u
nas dzieje; drożyzna wzrasta z dniem każdym, kraj chyli się do
ekonomicznego upadku, rząd słaby i nieudolny; czujemy, że jakaś
tajemnicza ręka zawsze nam bruździ i do zguby wciąga.
Na całej
kuli ziemskiej tu słabiej, tam bardziej zaciekle toczy się walka
przeciwko Kościołowi i szczęściu dusz. Wróg okazuje się w rozmaitej
szacie i pod różnymi nazwami. Ogólnie wiadomo jak socjalizm,
wykorzystując nędzne położenie robotnika, zaszczepił mu jad niewiary.
Widzimy, jak bolszewicy tępią religję. Słyszeliśmy nauki materjalistów,
pragnących ścieśnić wszechświat do tego tylko, co bezpośrednio zmysłami
poznajemy i tak wmówić w siebie i w drugich, że nie ma Boga ani duszy.
Teozofja wszczepia obojętność religijną, a Badacze Pisma św. i inni
protestanci, grubymi dolarami, jednają sobie wyznawców. Wszystkie te
obozy tworzą zgodną linję bojową przeciw Kościołowi.
Co ich łączy?
Że
socjalizmem kierują żydzi i że oni rządzą obecnie w bolszewji,
wszystkim aż nadto wiadomo. Nie brak ich też w szeregach materjalistów.
Badacze zaś Pisma św. są, jak to wykazał p. Pawlak w swoim referacie w
M. I. mężczyzn, niczem innem, jak tylko zamaskowanym bolszewizmem ze
wszystkiemi obietnicami talmudystycznymi.
W teozofji zaś aż nadto
występują żydzi - tak np. we Wiedniu kierownikami lóż teozoficznych są
żydzi: Hans Schiff, Dr. Hans Robiczek, Gerstl, Schleisinger, Hirsch, a
kierowniczkami także żydówki: Paula Schiff, Singer-Schifowa, panna Berta
Meudelschon, panna Stella Abramowicz, panna Hanna Wertheimer.
Następnie
sama już nazwa "loża" analogiczna do organizacji masońskich daje także
wiele do myślenia. Wreszcie kierownikami całego ruchu teozoficznego we
Wiedniu są wyłącznie masoni, jak Br. Dr. Franciszek Hartmann, Karol von
Kellner, Artur Pfungsl, Paweł Stoss itd.
Jak potężny wpływ
wywierają masoni u nas nawet na rządy, świadczy wymownie fakt, że
dziesięć dni przed rozwiązaniem gabinetu Ponikowskiego rozeszła się w
Rzymie wieść, iż w Polsce nastąpi zmiana rządu, bo... tak masonerja
nakazała?! - Piłsudskiemu!!! I tak się stało. W ostatnich zaś dniach
prof. St. Grabski tak pisze w "Słowie Polskiem": "Jest złowroga siła,
która nie daje się Polakom ze sobą porozumieć, która systematycznie
niweczy każdą próbę wytworzenia w Sejmie większości polskiej, a raz
po raz w najważniejszych sprawach, jak sprawa wileńska w poprzednim
Sejmie i obecnie wybór prezydenta, przy pomocy mniejszości narodowych
majoryzuje większość głosów polskich, która uniemożliwiła zbliżenie
między Piastowcami a obozem narodowym, która wyzyskuje radykalizm
społeczny i osobiste ambicje, dawne uprzedzenia i niechęci
poszczególnych członków grup centrowych, by raczej je rozbić niż
dopuścić ich do współdziałania z prawicą...".
"Gazeta
Warszawska", komentując te słowa, dodaje: "Siłą tą, która nawet ukrywać
się przestała, jest konspiracja żydowsko-masońska. Co zaś do chwili
obecnej, to zbyt jest ona widoczna dla nas wszystkich, by trzeba ją było
długo charakteryzować".
Czyż wobec tych danych można jeszcze
wątpić, pod czyją wodzą świadomie czy nieświadomie walczą nasi wrogowie?
To jest owa tajemnicza ręka, która pcha nasz kraj do zguby.
Wobec
tak potężnych ataków nieprzyjaciół Bożego Kościoła, czy wolno nam stać
bezczynnie? Czy wolno tylko biadać i łzy ronić? - Nie, pamiętajmy, że na
sądzie Bożym zdamy nie tylko ścisły rachunek z czynności wypełnionych,
ale także Pan Bóg policzy wszystkie dobre uczynki, które mogliśmy
zdziałać, a - zaniedbaliśmy. Na każdym z nas ciąży święty obowiązek, by
stanął na szańcu i piersią własną odparł zapędy wroga.
Nieraz
można usłyszeć zdania: Cóż ja mogę? - Taka silna organizacja. - Mają
grube kapitały itd. Zapomnieli zapewne, co mówi św. Paweł: "wszystko
mogę w Tym, który mnie umacnia".
Jak nam, zwłaszcza członkom
"Milicji Niepokalanej", walczyć należy? Czy może płacąc pięknem za
nadobne iść naprzód siłą pięści? Nie, to nie nasze zadanie. Celem
wytkniętym "Rycerstwa Niepokalanej" to podbijanie dla Niej serc, Ona zaś
już reszty dokona. Niech tylko ci nieszczęśliwi, co w głupocie i złości
swojej podnoszą rękę na Najlepszego Ojca, by zaspokoić swe żądze i
zdobyć pozory szczęścia, niech tylko oni coś, choćby najmniejszego dla
Niej zrobią lub wycierpią, już wyłom zrobiony, już Ona ma jakiś tytuł na
to, by słodko opanować z czasem to serce, złożyć je w gorejącym Sercu
Jezusa i je uszczęśliwić. Z miłości ku złym prześladujmy z całą energją
wedle możności wszelkie ich złe poczynania, zwracajmy te serca ku
Niepokalanej modlitwą i cierpieniem, własnym kosztem zdobywajmy dla Niej
dusze, a one już tu na ziemi będą nam nieskończenie wdzięczne. Nieraz
tego doświadczyłem i każdy, kto uszczęśliwi taką duszę, może się przekonać,
jak ona mu będzie wdzięczną.
Uważajmy jednak, by nie dla tej
wdzięczności cierpieć, pracować i ofiary ponosić. Za niską byłaby ta
pobudka. Dla Boga i jedynie dla Boga przez Niepokalaną i jako narzędzie w
Jej ręku żyć, cierpieć, pracować i umierać - oto ideał godny - "Rycerza
Niepokalanej".
Rycerz Niepokalanej
Źródło: "Rycerz Niepokalanej", styczeń 1 (13) 1923, s. 2.
Pisownia oryginalna.
Za: http://staraprasa.blogspot.com/2012/08/grozace-niebezpieczenstwo.html