Hieronim, jeden z najuczeńszych i najzdolniejszych
Ojców Kościoła urodził się w roku 331 w Strydonie,
małym miasteczku w Dalmacji, z rodziców bogatych,
którzy go wprawdzie wychowywali po chrześcijańsku, ale
mimo to chrzest jego odkładali od roku do roku. Żywy i
ciekawy chłopiec, posiadłszy w mieście rodzinnym
początki nauk, posłany został do Rzymu, aby
uzupełnić swe wykształcenie. Tam oddał się z
największym zapałem studiom klasycznych autorów i
mówców, obeznał się z matematyką i filozofią i
zebrał znacznym kosztem i mozołem niemałą
bibliotekę. Jako nieochrzczonemu nie wolno mu było
uczestniczyć w katolickim nabożeństwie; mimo to
modlił się co niedzielę nad grobami apostołów i w
katakumbach świętych Męczenników. Niestety, wpływ
pogańskich dzieł i nauczycieli tak potężnie na niego
podziałał, że przeważyła w nim pycha i pokusy
zmysłowości. Przejęty żalem i skruchą, pisał
później: "Wynoszę czystość pod Niebiosa, ale
nie dlatego, iżbym ją posiadał, lecz dlatego, że
dziwię się, że jej nie posiadam. Chwalić w innych to,
czego nam brak, jest szczerym, ale zawstydzającym
wyznaniem. Jestem synem marnotrawnym, który zmarnował
ojcowiznę. Niestety, jeszcze się nie upokorzyłem przed
Ojcem przedwiecznym, jeszcze nie zacząłem odganiać od
siebie pokus i ponęt zmysłowych rozkoszy".
Po ukończeniu nauk zwiedzał sale sądowe, aby
słuchać mów adwokatów; wkrótce jednakże przesycił
się widokiem zdrożności i nędzy i wyjechał z Rzymu,
aby poznać najsłynniejszych mędrców Galii i słuchać
ich wykładów. Dłuższy czas zabawił w Trewirze; tu
powziął stanowczy zamiar poświęcenia się Bogu,
począł grzechy odpokutowywać kaźnią ciała,
zatapiać się w Piśmie św., po czym pospieszył do
Rzymu, aby przyjąć chrzest święty. Zatrzymał się w
Akwilei, gdzie dostał się w grono znakomitych i
świątobliwych mężów, i zawarł "z tym chórem
aniołów" jak najściślejszą przyjaźń.
Niezadługo jednak musiał się z nimi rozstać,
ogłosiwszy bowiem dziełko, piętnujące okrucieństwo
wyższego urzędnika, który wydał niesprawiedliwy wyrok
śmierci, naraził się na jego prześladowanie i musiał
uciekać. Wsiadłszy na okręt z trzema przyjaciółmi,
wylądował w Tracji, przeszedł Azję Mniejszą, a
dotarłszy do syryjskiej Antiochii, wpadł w chorobę i
stracił przez śmierć dwóch najlepszych przyjaciół,
których nazywał "swymi oczyma".
W Antiochii zabawił dwa lata, słuchał nauk
Apolinarego, biskupa laodycejskiego, słynnego znawcy
Pisma świętego, który później odegrał smutną rolę
jako kacerz, i zawarł znajomość z innymi uczonymi.
Następnie zatopił się w studiach naukowych i pracował
dzień i noc aż do znużenia, dopóki mu Bóg nie
wskazał innej drogi. Miał bowiem sen, który na długi
czas stłumił odzywający się w nim pociąg do
pogańskich pisarzy. Śniło mu się, że stoi przed
sądem Bożym. Na pytanie: "Kim jesteś?",
odpowiedział: "Chrześcijaninem jestem".
"Kłamiesz - rzekł Pan - jesteś wielbicielem
Cycerona. Gdzie jest skarb twój, tam jest serce
twoje!".
Po owym widzeniu udał się na pustynię Chalcis,
zamieszkaną przez cnotliwych zakonników, gdzie oddał
się pokucie, zatopił się w Piśmie świętym i
zaczął się uczyć języka hebrajskiego. Codziennie
opłakiwał swe grzechy, mieszkając w ciasnej celi i
leżąc na twardej podłodze. Oblicze i całe ciało jego
wychudło od ścisłego postu, gdyż uważał za wielki
zbytek jeść coś gotowanego, a zarabiał na utrzymanie
wyrabianiem koszyków i pracą w ogrodzie. Mimo to
nawiedzały go różne pokusy, stawiając mu przed oczy
grzechy dawniej popełnione. Cierpienia, jakich
doznawał, sam tak opisuje: "Nie znajdując nigdzie
pomocy i spokoju, rzucałem się do stóp Jezusa,
oblewałem je łzami, ocierałem je włosami i
umartwiałem krnąbrne i nieposłuszne ciało
długotrwałym postem. Niejednokrotnie krzyczałem dzień
i noc, ustawicznie uderzałem się w pierś, póki na
rozkaz Pana nie wrócił spokój. Unikałem nawet swej
celi, która była świadkiem myśli moich. Rozgniewany
na siebie, puszczałem się w głąb pustyni. Dostawszy
się w wąwóz lub do jaskini, znów się modliłem i
chłostałem ciało, póki burza nie minęła. Bóg jest
mym świadkiem, że często po wylaniu strumieni łez,
wznosząc oczy ku Niebu, mniemałem, iż jestem
przeniesiony między zastępy aniołów i uniesiony
radością, zaczynałem śpiewać".
Około tego czasu powstał w kościele antiochijskim
groźny rozłam. Czterech biskupów, częścią
kacerskich, częścią prawowiernych zaczęło się
ubiegać o godność patriarchy, a i zakony zaczęły
się mieszać w tę sprawę. Sława Hieronima była tak
wielka, że nalegano nań, aby wydał wyrok
rozstrzygający. Hieronim przybył do Antiochii, ale
oświadczył, iż rzecz należy przedłożyć prawowitemu
sędziemu, tj. papieżowi Damazemu. W roku 379 odebrał
święcenia kapłańskie i udał się do Konstantynopola,
aby słuchać wykładów tamtejszego patriarchy i
słynnego teologa Grzegorza Nazjanzeńskiego, a zarazem
wydoskonalić się w języku greckim i filozofii, lecz
już w roku 381 powołał go papież Damazy do Rzymu, aby
użyć jego nauki i pióra na dobro Kościoła.
Wszechstronna nauka Hieronima, świątobliwe życie,
jakie wiódł w celi klasztornej, przekonywająca wymowa,
zjednały mu w Rzymie taką sławę, że wielu widziało
w nim zastępcę sędziego Damazego. Świadkami jego
mądrości i rozległej wiedzy, z jaką tłumaczył i
objaśniał słuchaczom Pismo święte i zalecał życie
świątobliwe, jest dwanaście pań i dziewic z
najwyższej szlachty rzymskiej: Marcela, Paula, Blezyla,
Eustochium, Azela, Lea, Pryncypia, Melania, Felicitas,
Marcelina, Fabiola i Felicjana, które Kościół czci
jako Święte; najdobitniejszym zaś świadectwem wymowy,
z jaką bezwzględnie gromił chciwość, próżność i
zamiłowanie wygód u księży i ludu, jest zawziętość
i nienawiść jego nieprzyjaciół, którzy oszczerstwem
i kłamstwem walczyli przeciw zasłużonemu mężowi.
Po śmierci papieża Damazego w roku 385 zatęsknił
Hieronim za cichą samotnością i udał się w
towarzystwie kilku przyjaciół do Ziemi świętej. Tam
zwiedził nasamprzód wszystkie miejscowości, o których
wspominają dzieje święte, aby je dokładnie obejrzeć
i tym sposobem nabrać dokładniejszego wyobrażenia o
wypadkach opowiedzianych w Ewangelii, po czym zamieszkał
w Betlejem, w małej chatce, a później osiadł tam w
nowo zbudowanym klasztorze i oddał się modlitwom i
naukom. Owoce jego pracy były nadzwyczaj obfite,
przetłumaczył bowiem Pismo święte Starego Zakonu z
języka hebrajskiego na łacinę i dokonał poprawek
tekstu Nowego Testamentu. Sobór trydencki zadekretował,
że jego wydanie Pisma świętego ma stanowić podstawę
publicznych odczytów i wykładów. Oprócz tej
olbrzymiej pracy ogłosił objaśnienia do całego Pisma
świętego, z których wielka ilość zawarta jest w
brewiarzu, a nadto wydał wiele pism przeciw kacerzom
Jowinianowi i Pelagiuszowi, jako też dawnemu
przyjacielowi Rufinowi. "Wrogowie Kościoła -
mawiał - są i mymi wrogami. Pies szczeka w służbie
swego pana; czemuż bym ja nie miał przemawiać w
obronie swego Boga? Umierać mogę, milczeć nie
umiem".
Mimo niestrudzonej pracy pisarskiej nie zaniechał
pokuty, postów, nocnego czuwania, codziennych
rozpamiętywań o czterech rzeczach ostatecznych i nie
zaniedbywał czci Najświętszej Maryi Panny. "Czy
śpię, czy czuwam - mówi w swych pismach - ciągle
brzmi mi w uszach trąba archanioła: Wstawajcie umarli
i stawajcie przed Sądem Bożym!".
Po krótkiej chorobie zasnął snem wiecznym jako
dziewięćdziesięcioletni starzec dnia 30 września roku
419. Święte jego zwłoki przeniesiono do Rzymu i
umieszczono w kościele Najświętszej Maryi Panny
Większej. Rzadko który z Świętych Pańskich bronił
tak zwycięsko czystości wiary i niepokalanego
dziewictwa Matki Boskiej jak święty Hieronim.
Nauka moralna
Matronę Paulę po śmierci jej córki Blezyli
pociesza św. Hieronim w następującym liście:
"Cóż poczynam? Mam osuszyć łzy matki, a sam
płaczę. Ze smutkiem przyznaję, że cały list ten jest
łzami pisany. Wszakże i Pan Jezus opłakiwał Łazarza,
ponieważ go miłował. Niewielki to co prawda
pocieszyciel, który nie umie powstrzymać swych
westchnień, który może tylko szeptać słowa łzami
przerywane. Powołuję się, droga Paulo, na świadectwo
Pana Jezusa, w którego orszaku Blezyla obecnie bawi,
powołuję się na świadectwo aniołów świętych,
którzy ją przyjęli do swego grona, że cierpię na
równi z tobą, jako duchowny ojciec i wychowawca twej
córki. Ale czemu zasmuca nas śmierć drogich osób?
Przecież nie na to się rodzimy, aby tu wiecznie
pozostać. Abraham, Mojżesz, Piotr, Jan, Paweł, nawet
Syn Boży umarł; a my się gniewamy, gdy się rozstaje
czyjaś dusza z ciałem. Może ta dusza drogiej nam osoby
dlatego ulatuje z ciała, aby
jej nie skaziła złość.
Tego tylko zmarłego żałować należy, na którego
czyha piekło i na którego ukaranie czeka ogień
wiekuisty. Wszyscy, których wita po śmierci zastęp
aniołów, na których spotkanie idzie Pan Jezus, powinni
się raczej smucić, że jeszcze muszą przebywać w
namiocie śmierci, smucić ze względu na to, że dopóki
tu na ziemi bawią, są dalecy od Boga. Tak jest,
ubolewać powinni. Biada
mi, że się pielgrzymowanie moje przedłużyło;
mieszkałem z obywatelami Kedaru: za długo przechodniem
jest dusza moja (Ps. 119, 5). Jeśli
więc Kedar znaczy ciemność, a świat ten jest
ciemnością, gdyż światło w niej świeci, ale
ciemności światła nie rozumieją, tedy winszujmy
Blezyli, która weszła z ciemności do światła i w
pierwszym zapale wiary otrzymała wieniec doskonałości.
Gdyby śmierć była ją rychlej porwała, gdy jeszcze
miłowała świat i marzyła o jego rozkoszach, wtedy
strumienie łez nie byłyby starczyły na pożałowanie
jej. Teraz, gdy za sprawą miłosierdzia Bożego przed
czterema miesiącami obmyła się za pomocą ślubów
jakby chrztem drugim, a potem, pogardzając światem,
żyła jakby w klasztorze, czyż cię nie przejmuje
obawa, aby cię Zbawiciel za twój żal nie zganił,
mówiąc: "Paulo, czy się gniewasz, że twoja
córka stała się Moją córką? Gniewasz się i
obrażasz Mnie grzesznymi łzami, że teraz mam ją u
siebie? Wszakże wiesz, jak jestem usposobiony względem
ciebie i twoich. Wstrzymujesz się od jadła, nie z
zamiłowania postu, lecz ze strapienia; ale takiej
wstrzemięźliwości nie lubię, taki post jest Mi
wstrętny. Takimi męczennikami niech się pochlubi
mądrość światowa. Moje oko spoczywa z upodobaniem na
pokornych i łagodnych, którzy z uwielbieniem drżą
przed słowami Mymi. Czyż taki jest owoc twego życia
klasztornego, jaki Mi obiecywałaś? Czyż cię mam
uważać za świętą i pobożniejszą tylko z powodu
odzieży, którą się różnisz od innych niewiast? Duch
twój zasmucony pochodzi jeszcze z czasów, gdy nosiłaś
jedwabne szaty; trapisz się, unikasz Mnie, surowego
Sędziego, jak gdybyś z Mych rąk wymknąć się
zdołała! Jeśli szczerze wierzysz, że twa córka
żyje, nie skarż się, że przeszła do życia lepszego.
Taka jest wola Moja, którą objawiłem przez swych
apostołów, że śmierć krewnych i powinowatych nie
powinna was zasmucać, jak pogan".
Modlitwa
Boże, któryś Kościół Twój święty dla wykładu
Pisma świętego w Wyznawcy Hieronimie wielkim mistrzem
obdarzyć raczył, spraw, prosimy, abyśmy wsparci jego
zasługami, to, czego on słowem i czynem nauczał, za
pomocą Twoją spełniać potrafili. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.