STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

środa, 12 sierpnia 2015

Żywot świętej Klary, ksieni


 
   Święta Klara (żyła około roku Pańskiego 1234), duchowna córka św. Franciszka serafickiego, założyciela zakonu Braci Mniejszych, i jego najwierniejsza naśladowniczka, była rodem jak i on z miasta Asyżu we Włoszech. Urodziła się dnia 16 lipca roku Pańskiego 1194, jako córka bardzo zamożnej szlacheckiej rodziny. Bogobojna matka uczyła sama swego aniołka początków religii, a dziewczątko okazało się pilną uczennicą. Modlitwa była najmilszym jej zajęciem; przy każdym obiedzie i wieczerzy odkładała część swej porcji, aby ją dać zgłodniałemu żebrakowi, a pod świetną odzieżą nosiła pokutną włosiennicę. Licząc lat 18, bogata we wdzięki i zalety umysłu i duszy, była przedmiotem powszechnego podziwu i niejeden zacny młodzian ubiegał się o jej rękę. Tymczasem Klara udała się do świętego Franciszka, błagając go, aby jej pomógł usunąć się ze świata i wskazał drogę do Nieba, gdyż podobnie jak on chciałaby się wyrzec uciech światowych, a służyć jedynie Bogu. Święty zakonodawca, widząc szczerość jej zamiarów, przyrzekł jej habit zakonny na niedzielę Palmową roku 1212.
Nie mogąc uzyskać zezwolenia rodziców, uszła Klara potajemnie z domu i udała się z kilku towarzyszkami do kościoła Najświętszej Maryi Panny Anielskiej, przy którym wraz z bracią mieszkał święty Franciszek, gdzie wszystkie odebrały z rąk tego Świętego gruby habit pokutny i powróz jako przepaskę. Ponieważ Franciszek jeszcze nie był założył domów dla zakonnic, przeto umieścił je chwilowo w klasztorze benedyktynek św. Pawła. Tu oddała się Klara całkiem modlitwie i rozpamiętywaniu.

Wkrótce rodzice wyśledzili miejsce pobytu córki, i już to groźbami, już też obiecywaniem złotych gór chcieli ją wydobyć z klasztoru. Próbowali nawet przemocy. Klara uciekła do kościoła i objęła ramionami ołtarz, ale gdy ojciec, usiłując ją odeń oderwać, rozdarł jej suknię, wtedy odsłoniwszy głowę, wskazała swe ucięte włosy i rzekła z surową powagą: "Któż ośmieli się rozłączyć mnie z Chrystusem? Wiedzcie, że Jego poślubiłam i nie uznaję innego narzeczonego; włos mój padł pod nożycami i nigdy innej sukni nosić nie będę, jak suknię dobrowolnego ubóstwa, gdyż z dojrzałym namysłem wybrałam Jezusa". W tej twardej walce odniosła w końcu zwycięstwo. Tymczasem święty Franciszek urządził kościół i klasztor św. Damiana pod Asyżem dla Klary i jej towarzyszek, mianował Klarę przełożoną i nadał im regułę, zatwierdzoną przez papieża Honoriusza III. Tak powstał zakon "Biednych niewiast", czyli "Klarysek", który wkrótce rozkrzewił się po całym świecie.
Klara okazała się rzeczywiście wzorową i przykładną ksienią. Surowa i nieubłagana dla siebie, nigdy nie nosiła trzewików, sypiała na gołej ziemi i nigdy nie folgowała sobie w poście, a twardy habit wtedy tylko zamieniała na lżejsze odzienie, póki przetarte i zakrwawione ciało nieco się nie zagoiło. Dla podwładnych zakonnic była jak najtkliwszą matką; spełniała najniższe posługi, rano zapalała lampy, dzwoniła na modlitwę, posługiwała do stołu, obmywała siostrom nogi, pielęgnowała chorych, a gdy ujrzała smutek na twarzy jakiej mniszki, dotąd nie spoczęła, póki balsamem pociechy nie pokrzepiła serca strapionej. Na prośby zakonnic, błagających ją, aby zważała na siebie i oszczędzała siły i zdrowie, odpowiadała z uśmiechem: "Z pewnością nie umrę prędzej, póki się Panu nie spodoba. Niejeden człowiek światowy zniewieściały i nieodmawiający sobie niczego, umrze rychlej ode mnie. Gdy pomyślę, co Bóg uczynił i jeszcze czyni dla mnie, wstyd mnie przejmuje, że ja tak mało dlań uczyniłam".
Gdy święty Franciszek i biskup Asyżu nakazali jej, aby nie co czwarty dzień, ale codziennie przyjmowała pożywienie i sypiała przynajmniej na sienniku, usłuchała rozkazu, ale co do ubóstwa w niczym sobie nie pofolgowała. W pożywieniu i w odzieży zezwalała na to, co jest niezbędne; zapasów nie cierpiała, oświadczając, że klasztor ma żyć wyłącznie z jałmużny. Papież Innocenty IV, obawiając się, że klasztor może nie ma dość dobrowolnych ofiar, potrzebnych do utrzymania, chciał zmienić cokolwiek regułę w artykule dotyczącym ubóstwa, ale św. Klara odpowiedziała mu z pokorą i uszanowaniem: "Jeśli Wasza Świątobliwość pragnie przynieść mi jakąkolwiek ulgę, w takim razie prosiłabym o ulgę w grzechach, nie w ślubach. Bóg w dziwny sposób nam pokazał, jak dalece na Nim polegać możemy; czy mamy Mu okazać nieufność? Usilnie przeto błagam i dotąd nie powstanę, póki nam nie pozwolisz żyć w zupełnym ubóstwie i bez wszelkich stałych dochodów".

Bóg też częstokroć cudownie wynagradzał jej zaufanie. Zdarzyło się, że pewna część wojska, jakie wiódł cesarz Fryderyk III przeciw papieżowi - sami Saraceni - grasując w dolinie spoletańskiej, przypuściła szturm do klasztoru klarysek. Klara, obłożnie wówczas chora, nie zlękła się. Pocieszała biadające siostry, a wziąwszy Przenajświętszą Hostię w srebrnym kielichu, kazała się zanieść pod bramę klasztorną i uklęknąwszy przed nią, zaczęła, się modlić. Żołnierstwo, zdjęte przestrachem, zaczęło drżeć; szturmujący jak gdyby pod ciosem niewidzialnej siły spadali z drabin, a w chwilę potem wszyscy uciekli w popłochu.
Sława cnót i mądrości Klary tak się rozgłosiła, że wiele dziewic dopraszało się o przyjęcie do zakonu. Między innymi wiele księżniczek i królewnych prosiło o łaskę naśladowania Chrystusa w gronie "ubogich niewiast". Najsłodszą atoli dla Klary pociechą było wstąpienie do klasztoru jej dwóch młodszych sióstr i rodzonej matki po śmierci ojca.
W czasie ostatniej choroby odwiedził ją papież Innocenty IV z czterema kardynałami, aby jej udzielić ostatniego rozgrzeszenia i podziwiać mądrość jej słów jako też pokorę serca. "Jak szczęśliwy byłbym - rzekł do swoich towarzyszy - gdyby dusza moja była równie czysta w obliczu Boga, jak dusza tej świętej dziewicy!" Głośny płacz sióstr klęczących około łoża konającej był tkliwym świadectwem miłości i czci, jaką czuły do swej drogiej matki. Klara umarła, krzepiąc je słowami pociechy i całując krucyfiks, dnia 11 sierpnia roku Pańskiego 1253. Papież Aleksander IV, który jako kardynał-biskup uczcił ją mową pogrzebową, już w dwa lata po jej zgonie zaliczył ją w poczet Świętych.

Nauka moralna

Jeszcze raz, pobożni Czytelnicy, rzućmy okiem na klasztor "ubogich niewiast", w którym panuje ścisła klauzura. Zobaczmy, jakie w tym zakonie panują poglądy na życie; przypatrzmy się, czy te poglądy są rzeczywiście tak ponure, nienaturalne, grobowe, jakimi się wydają krzykaczom, którzy mając się za nieomylnych, chcieliby według swej mody świat przerobić i swoim sposobem go uszczęśliwić. Wystarczą na to następujące dwa przykłady z życia świętej Klary.
1) Znakomita dama i troskliwa matka przychodzi do ksieni i prosi, aby przyjęła obie jej córki do klasztoru, podając następujące przyczyny swej prośby: "Starsza z mych córek jest dziewczyną cichą, skromną, nabożną, pokorną, nie lubi towarzystwa ani rozrywek, czuje za to pociąg do samotności; szkoda by było zostawić ją w świecie. Młodsza jest wcale inna: próżna, zalotna, lekkomyślna, szczebiocze cały dzień i gotowa śpieszyć z zabawy na zabawę; tę klasztor jedynie od moralnego zepsucia ocalić zdoła".
Klara tak na to odpowiedziała: "Uczynię próbę, czy na poprawę młodszej, światowej, wpłynie porządek zakonny i wspólna modlitwa. Jeżeli jej się u nas spodoba, niechże z Bogiem pozostanie; jeśli nie, to niechaj wraca do matki. Starsza natomiast niech pozostanie w stanie świeckim, gdyż w świecie trzeba właśnie takich niewiast, które by były żywym przykładem, że w każdym stanie można żyć uczciwie i po chrześcijańsku, a takie niewiasty, które w świecie pełnią swe powinności, są w obliczu Boga tyle warte, co zakonnice, które starają się tylko o własną świątobliwość". - W końcu przyjęła Klara obie panny na pewien czas, po czym oddała je matce. Młodsza w istocie poprawiła się i spoważniała, a starsza postąpiła w doskonałości. Obie wyszły potem za mąż i służyły za przykład wzorowych żon i matek.
2) Święta Klara była zawsze wesołego i pogodnego umysłu i nie lubiła patrzeć na twarze ponure i zachmurzone. Wesołość jej pochodziła z miłości do Chrystusa utajonego w Hostii Przenajświętszej, dlatego ciągle zachęcała zakonnice do zacieśnienia węzła świętej przyjaźni z Panem Jezusem, mówiąc: "My biedne mniszki potrzebujemy także towarzyskiego pożycia; ale jakaż różnica pomiędzy towarzystwem światowym a towarzystwem Jezusowym? Tam gawędzą z sobą bez miłości, częstokroć bez znajomości wzajemnej. Tu rozmawiamy z Panem Jezusem, który nas zna dokładnie, którego my znamy z dzieł Jego miłosierdzia, dobroci i miłości ku nam, który nam dobrze życzy i pragnie naszego dobra. Tam jeden drugiemu nie wierzy, jeden drugiego podejrzewa, uśmiechy są udane, pochlebstwa obłudne; tutaj każdy serce ma w ustach, każdy otwarty i szczery. Im więcej jesteśmy wylane, tym więcej cieszy się Pan Jezus; Jemu można się z wszystkiego zwierzyć, ze wszystkim się użalić; wszakże On jest samą dobrocią i łaskawością. Znajdziemy tu i Maryję, drogą Mateczkę naszą, znajdziemy aniołów, którzy wspierają nas w słabości i nieudolności naszej i wstawiają się za nami tak szczerze, że nigdy nie odejdziemy bez obfitej pociechy".

Modlitwa

Panie i Boże nasz, naucz nas miłościwie chodzić drogami przez Ciebie wskazanymi, jak tego nauczyłeś Klarę świętą i udziel nam łaski, abyśmy na tychże drogach wytrwali, nigdy z nich nie zbaczając aż do zgonu naszego. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen. 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.