
Rajmund, pasąc owce, często zaglądał do pobliskiej
kapliczki Matki Boskiej, a serce jego napawało się
rozkoszą, gdy patrzał na Jej twarz tchnącą
łagodnością. W skromnym przybytku Pańskim padał na
kolana i prosił Przeczystą Dziewicę, aby mu była
Matką, Przyjaciółką i Panią miłosierdzia. Przed Jej
obrazem zwierzał się z swych myśli i uczuć,
przedkładał z dziecięcym zaufaniem swe prośby i
życzenia, tam szukał pociechy i otuchy, ślubując
dozgonną i czystość i zobowiązując się wstąpić do
zostającego pod Jej opieką zakonu, trudniącego się
wykupywaniem jeńców, którego założycielem był Piotr
z Nolasko. Za pośrednictwem hrabiego Kardony, który
był jego ojcem chrzestnym i często zjeżdżał na
polowanie w owe góry, otrzymał nareszcie od ojca
pozwolenie wstąpienia do stanu duchownego, a niezadługo
sam założyciel zakonu przyodział go w Barcelonie w
biały habit z czerwono-niebieskim krzyżem.
Teraz dopiero wolno mu było dokończyć nauk,
wyświęcić się na księdza i objąć urząd
kaznodziei, którego obowiązki pełnił tak gorliwie i
sumiennie, że przełożeni uznali go w kilka lat
później za zdolnego do właściwych zajęć zakonnych;
trzeba bowiem wiedzieć, że do wykupywania jeńców z
niewoli saraceńskiej wybierano tylko takich zakonników,
którzy odznaczali się szczerą pobożnością i
poświęceniem.