STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

sobota, 28 stycznia 2017

Św. Piotr Nolasco, wyznawca

Podobny obraz 
   Św. Piotr z Nolasco, wybawiciel wielu tysięcy ludzi z ciężkiej niewoli pogańskiej i szatana, żył w połowie XIII wieku i pochodził z Langwedocji we Francji. Ojciec jego był rycerzem, ale przy tym bardzo pobożnym człowiekiem i starał się wpoić w syna cnoty chrześcijańskie. Jeszcze jako mały chłopczyna rokował Piotr wielkie nadzieje. Codziennie dawał jałmużnę pierwszemu ubogiemu, którego spotkał, nie czekając, aż go prosić będzie. Co dzień bywał na nabożeństwie, a o północy śpiewał psalmy z zakonnikami, co w owych czasach nie było zresztą rzadkością.

Mając lat piętnaście utracił ojca i został dziedzicem wielkiego majątku. Matka i krewni nalegali, by pojął małżonkę, lecz on zważywszy, że wszystko na świecie to marność, postanowił żyć w dozgonnej czystości, a posiadłości i dobra oddał na chwałę Bogu i dobro bliźnich. Zaczął od tego, że w ręce Maryi złożył ślub dozgonnej czystości, sam zaś wstąpił w szeregi obrońców wiary katolickiej przeciw herezji albigensów, pod dowództwem słynnego Szymona Montfort.

Piotr I, król Aragonii, zagorzały heretyk wystąpił zbrojnie przeciw katolikom, lecz w bitwie pod Muret w roku 1213 stracił nie tylko wojsko, ale i życie. Pojmano również jego syna, sześcioletniego Jakuba, jednakże Szymon odesłał go wspaniałomyślnie do stolicy Aragonii, Barcelony, i oddał go na wychowanie Piotrowi z Nolasco. Piotr podjął się tego i wychowywał młodego księcia po Bożemu. Przy tej sposobności poznał opłakany stan chrześcijan niewolników, których muzułmańscy Saraceni używali do najcięższych prac i zmuszali do wyparcia się wiary świętej. Zakrwawiło się szlachetne serce Piotra, więc ofiarował cały swój majątek i wykupił 300 niewolników. Gdy sam już nic nie miał, zaczął zbierać składki. Widząc jednak, że to wszystko niedostateczne, postanowił założyć osobny zakon, w czym jednak napotkał na wielkie trudności, bo dworacy króla Jakuba, zazdroszcząc mu jako obcemu sławy, przedstawiali jego przedsięwzięcie jako owoc wybujałej fantazji i jako próżne wyrzucanie pieniędzy.
 
Znalezione obrazy dla zapytania św piotr nolasco 
W 1223 roku ukazała się Piotrowi Najświętsza Maryja Panna i zachęciła go do doprowadzenia zamiaru do skutku, jako wielce miłego Bogu. Piotr opowiedział swe widzenie spowiednikowi Rajmundowi i z wielkim zdumieniem dowiedział się, że i on miał takie widzenie. Wtedy obaj udali się do króla Jakuba, który wyznawszy, że także to widział, przyrzekł swą pomoc. W uroczystość świętego Wawrzyńca, 10 sierpnia roku 1223, złożył Piotr w katedrze barcelońskiej w obecności króla i biskupa zwyczajne śluby zakonne, a do nich przydał, że na wykupywanie niewolników łożyć będzie wszystko, a nawet własną wolność poświęci. Jeszcze tego samego dnia sześciu księży i siedmiu rycerzy przyjęło białą szatę nowo założonego zakonu. Papież Grzegorz IX potwierdził ten zakon w roku 1235 pod tytułem "Matki Boskiej Łaskawej". Odtąd przez sześć wieków należeli do tego zakonu najszlachetniejsi mężowie i tysiące nieszczęśliwych niewolników zostało wyzwolonych.

Piotr porzucił teraz dwór królewski i zajął się jedynie sprawami swego zakonu, którego był głową, czyli wielkim komturem. Początkowo czynność zakonu ograniczała się do chrześcijańskiej Europy. Później postanowił Piotr wysłać dwu braci zakonnych, zwanych "wybawicielami", także do krajów pogańskich. On sam dwa razy udawał się w tym celu do Afryki. Podróż była nie tylko przykra, ale i niebezpieczna, Piotr jednakże cieszył się, że dla Chrystusa może znosić prześladowanie, plagi i więzienie. To poświęcenie napełniało samych pogan wielkim zdumieniem i wielu z nich skłoniło do przyjęcia wiary chrześcijańskiej.

Nadmierne prace przy ustawicznych ćwiczeniach pokutnych stargały zdrowie Piotra. W roku 1249 złożył urząd wielkiego komtura i pełnił odtąd najniższe posługi. Najmilszym jego zatrudnieniem stało się rozdawanie jałmużny przy furcie klasztornej. 
 
Cały świat chrześcijański zdumiewał się nad rozległą działalnością zakonu, a wykupieni z niewoli i rodziny uszczęśliwione powrotem swych członków głośno sławili założyciela tak dobroczynnej instytucji. Książęta i królowie okazywali św. Piotrowi wielkie uszanowanie, a święty Ludwik, król francuski, zaprosił go z sobą na wojnę krzyżową. Piotr byłby chętnie poszedł, ale go śmierć zaskoczyła. W czasie ostatniej, nader bolesnej choroby, odbierał pociechy od Matki Boskiej, której zawsze był wielkim czcicielem. Na koniec wzniósłszy ręce i oczy do Nieba, pobłogosławił braci, a przeżegnawszy się, poszedł do Pana, któremu tak wiernie służył, w samą noc Bożego Narodzenia roku 1256, mając lat 59. W poczet Świętych policzony został w roku 1628 przez papieża Urbana VIII.