STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

piątek, 8 lipca 2016

Żywot świętej Elżbiety, królowej portugalskiej

   Niewiasta ta była od pierwszej do ostatniej chwili żywota aniołem pokoju i pojednania. Jej przyjście na świat w toku 1271 załagodziło spór między jej ojcem Piotrem III, następcą tronu portugalskiego, a dziadkiem Jakubem I, królem Aragonii. Jakub sprowadził urodziwą dziewicę na swój dwór i dał jej staranne wychowanie. Dziewczę okazywało taką łagodność, uprzejmość i bogobojność w czynach i mowie, że stało się wkrótce przedmiotem powszechnej czci i podziwu. Obce jej były zgiełkliwe zabawy, zalotność, miękkość i próżność niewieścia; natomiast szczególne miała upodobanie w spełnianiu dzieł miłosierdzia i samotnych modlitwach. Licząc lat dwanaście, poszła za mąż za króla portugalskiego Dionizego. Była mu wierną małżonką, a Bogu posłuszną sługą. Wśród blasku i przepychu dworskiego nie wyrzekła się nigdy pokory, pobożności i miłości bliźniego. Jej dzień w ten sposób był urządzony: Wstawała o wczesnej godzinie, szła na nabożeństwo, potem odwiedzała chorych, pocieszała strapionych. Zaradzała według możności potrzebom zubożałych rodzin, wstydzących się żebrać, wyposażała biedne dziewczęta, starała się o poprawę podupadłych dziewcząt, wychowanie podrzutków i należytą wspaniałość nabożeństwa po wsiach i miastach. 

Przez lat kilka żyli dostojni małżonkowie w pokoju i zgodzie, uwielbiani przez poddanych. Ale probierczym kamieniem cnoty jest ogień pokusy, doświadczeń i utrapień. 


Gdy Elżbieta (żyła około roku Pańskiego 1336) obdarzyła małżonka kilkorgiem potomstwa, zbudziła się w nim grzeszna namiętność, pod wpływem której zaczął jej się sprzeniewierzać. Elżbieta znosiła tę krzywdę z anielską cierpliwością. W ukryciu przed światem, żaliła się przed Stwórcą, płacząc krwawymi łzami, małżonkowi jednak nie czyniła wyrzutów i okazywała mu zawsze miłość i szacunek; owszem czyniła, co tylko święta niewiasta czynić może, i starała się o pobożne wychowanie nieślubnych dzieci męża, aż wreszcie zdarzył się wypadek, który go zawrócił ze złej drogi.

Miała Elżbieta pazia, który był jej prawą ręką w spełnianiu dobrodziejstw i który dlatego miał u niej wielkie łaski. Pewien dworzanin pozazdrościł chłopcu względów królowej i oczernił młodzieńca przed monarchą, mówiąc, że Elżbieta żyje z nim na stopie zbyt poufałej. Niewierny mąż łatwo uwierzył w niewierność żony i postanowił wywrzeć na paziu okrutną zemstę. W tym celu kazał zawołać nadzorcę królewskiego wapiennika i rzekł: "Przyślę ci tu jutro chłopca z zapytaniem, czy mój rozkaz już wykonany. Gdy nadejdzie, natychmiast rzuć go w piec, aby go oczy moje więcej nie oglądały!". Nazajutrz wezwał do siebie nieszczęsnego pazia i kazał mu iść do wapiennika, aby się zapytał, czy rozkaz królewski został już wypełniony. Paź, idąc na wskazane miejsce, przechodził koło kościoła w chwili, gdy dzwoniono na Mszę świętą. Nie namyślając się wiele, wszedł do kościoła i tak zatopił się w modlitwie, że nie spostrzegł nawet, że aż trzech Mszy św. wysłuchał. Tymczasem król, dyszący chęcią zemsty i ciekawy, czy rozkaz jego spełniono, wysłał owego oszczercę z zapytaniem, czy wykonano wczorajsze polecenie. Dozorca natychmiast wrzucił go w płomienie, a wkrótce potem nadszedł pobożny sługa królowej i zapytał, czy rozkaz króla został wypełniony. Usłyszawszy potwierdzającą odpowiedź, poszedł z powrotem i udał się do króla. Król, dowiedziawszy się, co zaszło, straszliwie się przeraził, zrozumiał bowiem, że było to zrządzenie Boże, na świadectwo niewinności chłopca i królowej. Skruszony tym wypadkiem, zaniechał odtąd zupełnie pokątnych miłostek. 

Ale jeszcze święta niewiasta nie wypiła do dna kielicha goryczy. Oto jej syn Alfons, ożeniony z księżniczką kastylską, zapałał nieubłaganą nienawiścią przeciw nieślubnemu synowi swego ojca, Alfonsowi Sanchez, ulubieńcowi monarchy, a niesnaski, jakie stąd powstały, ogarnęły całą Portugalię. Ponieważ Alfons gromadził zbrojne zastępy, aby bronić swych praw, Elżbieta starała się wszelkimi siłami doprowadzić do zgody między mężem a synem. Król, mniemając, że jego małżonka znosi się z synem przeciw niemu, skazał ją na wygnanie, ale oburzenie ludu na tę niczym nieusprawiedliwioną srogość zmusiło go wkrótce do przywołania wygnanej. Tymczasem jego spór z synem zaostrzył się do tego stopnia, że walka zdawała się nieuniknioną. Obaj przeciwnicy wyruszyli w pole na czele znacznych sił; już miały zbrojne zastępy uderzyć na siebie, gdy wtem na placu boju stanęła Elżbieta. Jej łzy i prośby dokazały rzeczy, którą wszyscy uważali za niemożliwą, zdołały bowiem skłonić do zgody zwaśnionych ojca i syna. 

W jakiś czas potem przybity wiekiem i strapieniami król zachorował. Elżbieta nie odstępowała jego łoża, krzepiła ciało chorego lekami, a duszę niebiańską pociechą i modłami. Wdzięczny za jej troskliwość i poświęcenie zgasł Dionizy pełen żalu i skruchy w jej ramionach w roku 1325. 

Owdowiała monarchini rozdała swe królewskie klejnoty, przywdziała habit klaryski i zamieszkała w skromnym domku, położonym tuż przy klasztorze przez siebie założonym, trawiąc czas na modlitwie i uczynkach miłosierdzia. Ostatnim jej dziełem był zawarty za jej przyczyną pokój pomiędzy jej synem, królem portugalskim, a wnukiem, królem kastylskim, którzy się sposobili do krwawej rozprawy. Zgon jej nastąpił w dniu 4 lipca roku 1336. 

Gdy po 300 latach otworzono jej grobowiec, z nieskażonego ciała ulatywała piękna woń. Papież Urban VIII wyznaczył na jej pamiątkę dzień 8 lipca. 

Nauka moralna

 

Błogosławieni pokój czyniący, albowiem nazwani będą synami Bożymi (Mat. 5,9). Pokój jest najwyższym szczęściem, gdyż nie ma szczęścia bez pokoju. Starajmy się przeto z wszystkimi żyć w zgodzie i pokoju; unikajmy wszelkich kłótni i niesnasek, gódźmy powaśnionych z sobą, nie dawajmy nikomu sposobności do swarów i nieprzyjaźni, i pomnijmy na to, że stokroć lepiej jest być skrzywdzonym, aniżeli dochodzić swego prawa na drodze kłótni i procesów. Stokroć lepiej dla miłego pokoju znieść obrazę, krzywdę, lekceważenie, bo tylko taki jest miłośnikiem pokoju, kto tak postępuje. Święta Elżbieta znosiła spokojnie podejrzenia, prześladowanie i dokuczliwości męża, pomnąc na słowa Zbawiciela: Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugiego. A temu, który chce prawem z tobą się rozpierać, a suknię twoją wziąć, oddaj i płaszcz (Mat. 5,39. 40. 39. 40). 

Usiłujmy nade wszystko przeszkodzić swarom i nieporozumieniom między krewnymi i znajomymi, pomni na słowa świętego Pawła, zwrócone do Tytusa: Napominaj ich, aby nikogo nie czernili, aby nie byli kłótliwymi, lecz skromnymi, i aby okazywali łagodność względem każdego. 

Święta Elżbieta, jakkolwiek słaba niewiasta, nie wahała się pójść między zbrojne szeregi i zdołała zmiękczyć łzami i prośbą kamienne serca. Iluż przez to ocaliła ludzi, ilu czynom okrucieństwom zapobiegła, ile tym sobie zaskarbiła wdzięczności i błogosławieństw! Jezus Chrystus, który przez ofiarę życia zyskał nazwę "Księcia pokoju", będzie cię wspierał w tych przedsięwzięciach, działaj przeto w Jego duchu, On cię nie odstąpi. Nagroda twoja będzie wielka i słusznie nazywać cię będą sługą Bożym. 

Modlitwa

 

Najlitościwszy Boże, któryś św. Elżbietę pomiędzy wielu innymi wysokimi łaskami przyozdobił także darem poskramiania wojen, spraw to miłościwie, abyśmy za jej pośrednictwem zażywali za życia pokoju, o który pokornie prosimy, a po nim dostąpili radości wiekuistych. Amen.

Św. Elżbieta, królowa portugalska
Urodzona dla świata 1271 roku,
Urodzona dla nieba 4.07.1336 roku,
Wspomnienie 8 lipca


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.