Niestety, nie znajduję w żadnych mainstremowych mediach (pobożne
życzenie) ani nawet tradycyjnych katolickich portalach jakiejkolwiek
refleksji krytycznej w temacie tego, co Franciszek powiedział wieczorem w
oknie na Franciszkańskiej pierwszego dnia swojej pielgrzymki, 27 lipca
2016 roku. Może za wcześnie jeszcze. Niemniej wszyscy wokół są pełni
euforycznego uniesienia do takiego stopnia, że nie zauważają w ogóle
problemu. W moim odczuciu wystąpienie Franciszka jest wyraźną parodią
chrześcijańskiej eschatologii. W ogólnym nastroju entuzjastycznej
franciszkomanii, bez choćby chwili uważnego przeanalizowania tego, co
Franciszek rzeczywiście powiedział, nie jest łatwo dostrzec, że
odżegnuje się on od zdrowej tradycji duchowości i praktyki
chrześcijańskiej. Przyjrzyjmy się temu dokładnie, nie wpadając w
emocjonalne bagatelizowanie powagi sytuacji, i zobaczmy, jak bardzo to,
co Franciszek czyni i mówi, obiega od postawy chrześcijańskiej.
Tutaj jest pełny tekst wypowiedzi Franciszka: http://papiez.wiara.pl/doc/3336068.Franciszek-w-oknie-Jana-Pawla
Tutaj wideo z tego wystąpienia: https://www.youtube.com/watch?v=Tn_e9bAN_X8
Pierwszy tekst o Macieju, do którego Franciszek nawiązuje: http://krakow.gosc.pl/doc/3273382.Bog-chcial-nieziemskiego-designu
Drugi tekst o Macieju (z wideo, na którym kieruje do wszystkich swoje przesłanie): http://wiadomosci.onet.pl/krakow/sdm-maciej-szymon-ciesla-wolontariusz-swiatowych-dni-mlodziezy/wdqnee
Franciszek zaczyna od „Dobry wieczór” – w tym kontekście można by to
jeszcze zrozumieć, bo spotkanie jest nieformalne. Ale nie w tym rzecz.
Całe wystąpienie Franciszka poświęcone jest Maciejowi Szymonowi
Cieśli, młodemu człowiekowi, który mocno angażował się w projekty
graficzne na rzecz ŚDM, niestety zachorował na raka i odszedł z tego
świata, nie doczekawszy ŚDM.
Zasadniczy problem w wystąpieniu Franciszka jest taki, że z miejsca
czyni on z Macieja świętego, twierdząc w sposób całkowicie
niezrozumiały, że jest on już w niebie. Skąd Franciszek wie, że Maciej
nie jest jeszcze w czyśćcu?
Zdrowa katolicka pobożność zaleca modlitwę za zmarłych – tymczasem
Franciszek nie zachęca do modlitwy za chłopaka. Wprowadza co prawda
chwilę ciszy, modlitwy – taką jednak, w której mielibyśmy stanąć w
obecności świętego Macieja: „On tutaj jest”. Pomija zupełnie realizm
chrześcijański, który nakazuje roztropność w takich sprawach.
Stwierdzenie, że ktoś przebywa w niebie, nie jest rzeczą, o której można
sobie dowolnie wyrokować.
Nie taka jest praktyka Kościoła, aby na podstawie zaangażowania w
jakieś słuszne sprawy, choćby przy wydarzeniach religijno-społecznych, i
śmierci z powodu choroby czynić z kogoś świętego i od razu go w
praktyce go kanonizować, twierdząc że koniecznie musi być już w niebie.
Nawet w przypadku osób prowadzących życie świątobliwe, Kościół zawsze
zachęca do modlitwy za duszę danej osoby. Nie znamy jej sumienia i
niczego nie możemy być pewni.
Święci, którzy są w niebie, powinni być dla nas przykładem wiary.
Franciszek nie wskazał na głęboką wiarę u chłopaka, choćby na religijne
nastawianie do rzeczywistości, a tym bardziej na coś, co mogłoby jakoś
dowodzić, że jest już w niebie. Czy sama wiara albo poświęcenie się
projektom graficznym i śmierć na raka miałyby być dowodem przejścia do
nieba? Franciszek mówi: „Problem polega tylko na tym, aby wybrać dobrą
drogę życia” – czy naprawdę wybór swojego świeckiego zaangażowania i
drogi życia jest jedynym problemem?
Aby stwierdzić, że ktoś jest w niebie, potrzeba wiele elementów.
Świętość wymaga choćby heroiczności cnót. Tymczasem nawet pobieżne
przyjrzenie się osobie Macieja sprawia, że mamy wątpliwości w tym
względzie. Znajomi mówią: „początkowo nie był nawet tak blisko
Kościoła”. Na wideo nagranym przez niego po czasie (link powyżej)
jedyne, co chce zrobić, to uniknąć za wszelką cenę raka i pozostać przy
życiu. Czy święci nie powinni w pokorze najpierw przyjąć swojej choroby i
cierpienia, a nie z nią walczyć za wszelką cenę? Z okazji Wielkanocy
Maciej życzy wszystkim: cieszcie się swoim życiem. Czy takie życzenia
składa człowiek religijny? Na wideo nie ma żadnych odniesień do
Chrystusa i wiary (poza koniecznością podziękowania za modlitwy innych) –
wszystko jest jakąś humanistyczną próbą pogodzenia się ze swoim losem.
Żadnej chrześcijańskiej nauki duchowej.
Czy Franciszek chce powiedzieć, że wszyscy, którzy angażujemy się w jakieś inicjatywy społeczno-religijne, trafiamy do nieba?
Jest rzeczą niesłuszną, wręcz parodią i wypaczeniem chrześcijańskiej
eschatologii, jeśli nie modlimy się za naszych zmarłych, o zmniejszenia
ognia czyśćcowego dla nich, tylko próbujemy się stawiać w ich obecności w
niebie.
Wieczny odpoczynek racz dać Panie, Maciejowi, a Światłość Wiekuista niechaj mu świeci. Niech odpoczywa w pokoju na wieki wieków.
Requiem aeterna dona ei, Domine.